RUTYNOWY ZABIEG

57
Po którym prawie się wykrwawiłem na łóżku u lekarza... Wycięcie kaszaka na skroni. Pani dermatolog przypadkowo uszkodziła tętnicę skroniową. Zaczęło się lać, cała głowa we krwi. Pani dermatolog wpadła w szok, zaczęła się trząść i nie wiedziała co ma zrobić, kazała mi uciskać i pobiegła po pielęgniarki. Tak żeby się nie rozpisywać - sytuację po pół godziny udało się opanować aczkolwiek mogło być kiepsko - już miałem wizję w której jadą ze mną na SOR abym mógł tam godnie umrzeć :D Później kiedy siedziałem na poczekalni pielęgniarka powiedziała mi, że mieli kiedyś przypadek gościa któremu mieli oczyścić krwiaka czy coś takiego - zrobił się z tego taki krwotok że musieli go zawozić na sygnale 50 km do Gdańska na chirurgię - chłop prawie zszedł. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że ja leżałem tam z krwotokiem, trzy kobiety dookoła mnie w ogromnej panice a ja musiałem je uspokajać i pocieszać że będzie dobrze tylko trzeba to załatać xD Aczkolwiek nie mam żadnych pretensji do pani dermatolog - mówiła że taka akcja pierwszy raz w jej życiu. Bardzo się zmartwiła i nawet później do mnie dzwoniła pytać czy na pewno wszystko ok bo cały czas jest roztrzęsiona. Chociaż zdjęcie nie wygląda aż tak dramatycznie to całe włosy miałem z tyłu we krwi, sporo tego było - później jak mi pielęgniarki myły głowę to śmieszkowałem sobie że jestem w SPA.
Pozdrawiam i wypierdalam.
Miłego piątku.
RUTYNOWY ZABIEG
0.051235914230347