Doby wieczór dzidki.
Dziś się coś kończy. Moje małżeństwo.
Nie wiem czy kogoś to interesuje.
Ale jest mi w chuj źle. Źle bo mamy 2 cudowne dziewczynki. Źle bo kupę pracy włożyłem we wspólne M. Źle bo to kobieta którą kochałem nad wszystko. A dziś dowiedziałem się że jestem głupi zły i śmieszny. W chuj źle sama myśl, że najpiękniejszą rzecz, która spotkała mnie w życiu za puściliśmy do poziomu obory. Strach i przerażenie. Chciałem się wyprowadzić. Myslę bez dram, zrobię to jutro angielskie wyjście. Wieczór przyniósł otrzeźwienie. Jak kto ma. Poproszę o namiary na dobrego prawnika rozwodowego.
Nie oddam jej dzieci i mieszkania za święty spokój.