Czołem drodzy Dzidowcy!
Wiem, że wielu z Was chwali się swoimi dziełami, więc i ja postanowiłam dorzucić coś od siebie.
Nigdy nie robiłam obrazów z mchu, ale okazuje się że daje to tyle frajdy, że zajebiście się wkręciłam. A plus jest taki, że gdy nie wiem co dać rodzinie na jakieś święto, to zawsze mogę im wcisnąć taki obraz.
Poniżej pierwsze próby. Trochę krzywe bo robione z bratową przy piwku, ale mimo to bardzo się jej spodobały i teraz pięknie zdobią jej łazienkę. Raz nawet spadły ze ściany (przez złe uchwyty) i ku mojemu zdziwieniu przeżyły :)
Trzeci, i na razie ostatni, przez biedę i brak wolnego czasu, jest już trochę bardziej dopracowany. Nadal widzę w nim wiele rzeczy, które chciałabym poprawić, ale akceptuję jego wady, bo nie wszystko w życiu musi być idealne :)