Cześć. Dziś bez fotki i tak na szybko bo spanie męczy. Kolejny dzień poszedł nader łatwo. Mam skierowanie, ale kocioł w domu i pracy sprawił, że nie zdążyłem zadzwonić do monar. Telefony przekładam na jutro. Modliłem się za was wszystkich, dziękuję wam z całego serca za wsparcie i wiarę. Następny przystanek to rozmowa z rodzicami, którzy nic o problemie nie wiedzą (myślą że już dawno przestałem, więc nie będzie to łatwe). Żeby nie kwasić atmosfery w święta planuję powiedzieć im wszystko po niedzielnym śniadaniu. Jeśli ktoś ma podobną sytuację, jestem tutaj codziennie w okolicy 20. Piszcie. Razem damy radę przezwyciężyć to kurestwo jakim jest uzależnienie. Trzymajcie się dzidki!