Duszek dostał też parę innych bajerów jak masywny zderzak z pługiem mający pozwolić na przebicie się przez przeszkody na drodze, noktowizje, wykrywacz ciepła, dodatkowe gaśnice czy w końcu inne zawieszenie oraz hamulce bo i bez tego wszystkiego prowadził się jak ponton (ach znowu amerykańce). Ale co z silnikiem, w końcu 185 koni to nie za wiele, tym bardziej że miał on jeszcze wozić zaopatrzenie. Spokojnie tym też się zajęli, fabryczną moc zwiększono do 220 km, a na wypadek szybkiej ewakuacji dołożono podtlenek azotu, który zapewniał chwilowy wzrost do 440 km i rozpędzał tego bydlaka w 13 sekund do 200 km/h.
Furka mogła zabrać ze sobą jednorazowo 400 kg jedzenie, leków, środków medycznych i innych potrzebnych w oblężonych mieście gratów jak......zabawki. Tak właściciel pojazdu myślał o wszystkich, także o dzieciach, nawet w pewnym momencie otrzymywał of firmy LEGO darmowe zestawy, które rozdawał za każdym razem, gdy tylko się pojawiał. Bo musicie wiedzieć, że za każdy wypad, a było ich około 160 Helege płacił z własnej kieszeni a było to jednorazowo jakieś 1000 marek. Facet mało, że ryzykował życiem za każdym razem, gdy wjeżdżał na pełnej kurwie do miasta to jeszcze sam wszystko sponsorował.
A wiedzieć trzeba, że misję wcale proste nie były, w dzień Helege musiał się kryć przed wojskiem i milicją wroga, a niejednokrotnie musiał trzeba uciekać z miasta pod ostrzałem. Wtedy przydawał się tryb Spierdalamyyy!!! Czyli butle ze śmiesznym gazem. Raz nawet było blisko, gdyż wychodząc z samochodu kierowca został postrzelony.....prosto w kewlarowy chełm, który został zerwany z jego głowy.
No ok, ale co dalej? Co się stało z Camaro i z kierowcą? A no nic, po wojnie Helege zrobił objazd po wszystkich miastach gdzie dostarczał zaopatrzenie, gdzie był witany jak bohater. A potem wrócił do Danii, lecz w myśl maksymy "Braci się nie traci" zabrał Chevroleta za sobą "Do domu". Zarówno właściciel, jak i auto mają się dobrze do dziś. Był pewien epizod, gdy samochód został przemalowany na pomarańczowo (możliwe, iż wojsko nie chciałoby po Danii jeździło Camaro pomalowane w specjalnej farbie odbijającej promieniowanie radarowe). Lecz aktualnie znów zostało przemalowane na słynny czarny kolor. I do tej pory ma na budziku ponad pół miliona kilometrów.