Poprzednia dzida przyjęła się lepiej niż się spodziewałem, więc leci druga, lepsza.
Na wstępie zaznaczę od razu, że naboje nazywa się tak:
Kaliber x długość łuski (ewentualna literka która tu nas nie interesuje), oba w milimetrach
Taki kolor symbolizuje datę wprowadzenia do służby
1916
Żeby zrozumieć co się wydarzyło trzeba cofnąć się do 1916 gdy Francja i Wielka Brytania zaczęły wprowadzać pierwsze czołgi. Niemcy szybko zorientowali się, że piechota na froncie jest bezbronna wobec nowego zagrożenia. Jednym z rozwiązań był odwrócony pocisk 7,92x57. Coś jak poniżej.
Był to nabój wystrzeliwany z normalnego karabinu. Chodziło o to, że w ten sposób do łuski wchodziło więcej prochu oraz o to, że uderzając od tylca pocisk nie rozpadał się aż tak łatwo i przekazywał pancerzowi więcej energii. Tu bardziej niż na przebicie liczono na odpryski które miały ranić załogę. Żołnierze nie lubili tej amunicji bo czasem uszkadzała ona broń i mogła zranić użytkownika.
1917
Niemcy zrobili sobie dedykowany K-patrone czyli nabój przeciwpancerny z twardym rdzeniem. Był bezpieczny w użytkowaniu, przeciwko najnowszym czołgom miał 1/3 szans na to, że przeije pancerz. Ciekawostka jest taka, że nabój ten zapoczątkował użycie naboi ppanc. w standardowej broni strzeleckiej, choć od tamtego czasu mają inną rolę.
Niemcy 1918
Niemcy ogarnęli, że niedługo ich nabój K w ogóle nie będzie skuteczny, więc postanowili po prostu powiększyć karabin i nabój. Tak powstał Tankgewehr-1918 czyli dosłownie karabin czołgowy. Wystrzeliwał 13,2x92SR. Na zdjęciu Brytyjczycy oglądają zdobycz.
Tu widać jeszcze porównanie tego naboju (po prawej) z brytyjskim nabojem karabinowym .303 (7,7x56R). O samym karabinie można po prostu powiedzieć, że działał świetnie, nie ma co się rozpisywać.
W tym miejscu trzeba wspomnieć, że nabój ten planowano wsadzić także do karabinu maszynowego (powstały prototypy) i tak zaczęły się też wielkokalibrowe karabiny maszynowe ale to na inną dzidę.
Szwajcaria 1934
Świat o karabinach przeciwpancernych przypomniał sobie bardzo późno, najszybciej Szwajcarzy. Skonstruowali oni Solothurn S-18/100 na nabój 20x105B. Oprócz Szwajcarii użytkownikami byli: Bułgaria, Rumunia, Estonia, Finlandia, Węgry. Na początku wojny radziły sobie dobrze, brak większych wad. Stworzyli także znacznie powiększoną wersję Solothurn S-18/1000 oraz 1100 na nabój 20x138B. Kupili to Włosi, Holendrzy i Szwedzi. To było na tyle silne, że miało także zastosowanie jako broń przeciwlotnicza. Znaczacą zaletą obu było to, że broń była samopowtarzalna, czyli strzelec nie musiał ruszać zamkiem po każdym strzale.
ZSRR 1941
Krótko po ataku Rzeszy na ZSRR sowieci obsrali zbroję bo zosrientowali się jak szybko wyparował im sprzęt do wali z czołgami. Odpowiedzią było oczywiście obrzucenie wroga masowo i po taniości produkowanym sprzętem. Pierwszy był Karabin Szołochowa na 12,7x108, czyli po prostu przekalibrowany Tankgewehr. Nabój już istniał ale do innych celów. Było to za mało więc opracowano 14,5x114 (służy do dzisiaj w kilku karabinach maszynowych) i dwa karabiny PTRD i PTRS. Ten pierwszy był jednostrzałowy, lecz zamek sam się otwierał po wystrzale, Ten drugi był już samopowtarzalny. Gdy weszły do służby okazały się toporną ale w miarę skuteczną bronią. Poniżej PTRD i PTRS (od dołu):
Niemcy 1941
Był jeszcze M.SS-41 na 7,92x94 stworzony specjalnie dla SS bo Wehrmacht leciał w chuja jeśli chodzi o podział sprzętu. Opracowano to w okupowanych Czechach, okazał się gównem. Trzeba kończyć tę dzdę.
Co z tego mamy obecnie?
Ano w Korei w latach 50 ktoś wpadł na pomysł, że z rusznic można niszczyć sprzęt typu radio z daleka. W latach 80 powstały więc pierwsze wielkokalibrowe karabiny wyborowe które służą do niszczenia sprzętu i strzelania na dalekie odległości, bo duża masa pocisku daje wolniejszą utratę prędkości oraz mniejszą wrażliwość na zaburzenia toru lotu pocisku. Obecny najdalszy potwierdzony strzał wynosi 3450m i został osiągnięty nabojem 12,7x99 który swoją drogą ma już ponad 100 lat i powstał z tego samego powodu co nabój do Tankgewehra. Mamy też wspomniane wielkokalibrowe karabiny maszynowe ale to jak mówiłem na inną dzidę.
Mam nadzieję, że nie jest zbyt długie, dzięki jeśli poświęciłeś czas na przeczytanie tego i zgodnie z tradycją wypierdalam.