zbiorowe samobójstwo

17
Siema dzidki, jako że dzisiaj jest rocznica wybuchu powstania w Getcie warszawskim, czuję się zobowiązany streścić wam artykuł, który otworzy trochę oczy na to, być może najbardziej zmitologizowane wydarzenie II wojny światowej. Tekst jest streszczeniem rozmowy z Elim Gatem. Czasami widnieje pod tytułem "Powstanie w Getcie, czyli zbiorowe samobójstwo", ale możecie go też znaleźć w książce "Żydzi" Piotra Zychowicza. Do rzeczy:

W  Izraelu obchodzony jest "Dzień Pamięci Holokaustu i Heroizmu". I to budzi niesmak każdego kto choć trochę zna historię. Zestawia się te 2 aspekty jakby były równoważne, tymczasem holocaust był tragedią na skalę epokową, a żydowski heroizm czymś na skalę marginalną. Po II wojnie światowej w Izraelu tworzono nowy wizerunek Żyda - wojownika, zwycięzcy, siłacza. Żydzi europejscy nie pasowali do tego - pobożni, bezbronni, którzy dali się zaprowadzić gojom na rzeź. Pogardzano ocalałymi z holocaustu, dlatego ci musieli stworzyć swój mit, dowodzący że też są coś warci. Wybrano powstanie w getcie.
zbiorowe samobójstwo
Zacznijmy od kontekstu. Wiosną 1943 roku w Getcie warszawskim pozostało około 50 tysięcy Żydów. Nie byli to ludzie przypadkowi. Głównie wykwalifikowani specjaliści, którzy wykonywali dla Niemców pożyteczną pracę, tzw. "Żydzi produktywni". To był czas, kiedy Niemcy dostali baty w bitwie o Stalingrad, a Rommel został pokonany w Afryce. Rosły nadzieje, że upadek III Rzeszy to tylko kwestia czasu. Niemcom brakowało specjalistów, dlatego ludność getta liczyła że przeżyje wojnę. Ale wtedy pojawili się oni, "bohaterscy powstańcy".

Nie jest prawdą, że powstanie miało poparcie wśród Żydów. Powstańców było około 400. Byli oni słabo uzbrojeni i w większości pozbawieni jakiegokolwiek przeszkolenia. To stanowiło mniej niż 1% społeczności. Inni, którzy wiedzieli o planach powstania, byli zwykle przeciwni. Każdy doskonale zdawał sobie sprawę, że walka z Niemcami nie daje najmniejszych szans na zwycięstwo, a wiadomo też było, że Niemcy stosują odpowiedzialność zbiorową.
zbiorowe samobójstwo
Pierwszy mit, z którym należy się rozprawić, to że "lepiej umrzeć z bronią w walce niż w komorze gazowej". Piękne słowa, które nie miały pokrycia w rzeczywistości. Mały % powstańców zginął z bronią w ręku. Już po pierwszym dniu powstania, grupy powstańców zaczęły uciekać na stronę aryjską. Rozumiecie to kurwa? Wywołali konflikt zbrojny z Niemcami, a potem uciekli, zostawiając ludność cywilną na pastwę niemieckiej zemsty. I oni są nazywani bohaterami?! No dobra, ale nie wszyscy uciekli. Co było z resztą? Zazwyczaj kończyło się to tak, że kiedy Niemcy podpalali jakiś budynek, to powstańcy wyrzucali broń i próbowali się zmieszać z tłumem cywili. Czyli szli dokładnie na taką śmierć, jakiej mieli uniknąć.

Ale czy powstańcy mieli jakiś plan, w jaki sposób utoczyć Niemcom jak najwięcej krwi? Oczywiście. Plan był taki, żeby wciągnąć Niemców w środek getta, a następnie atakować z nienacka. Strzelać z okien, z piwnic, z kanałów, ze wszystkich stron, a kiedy zrobi się zbyt gorąco, ewakuować się do innej części getta. Tylko że to jebło już pierwszego dnia. Okazało się, że Niemcy nie mają zamiaru uganiać się za Żydami. Co więc zrobili? Otoczyli getto i czyścili budynek po budynku, podpalając je. Sprawdzona taktyka, zastosowano ją niedawno do czyszczenia Strefy Gazy, nie muszę chyba pisać przez kogo. Możecie jeszcze usłyszeć od żydowskich pseudohistoryków o bunkrach, w których broniono się przed Niemcami. Nie było żadnych bunkrów. Były piwnice, w których cywile budowali sobie kryjówki, żeby przeczekać do nadejścia aliantów. Kiedy budynki były podpalane, piwnice albo się zawalały, albo ludzie dusili się od dymu, a w najlepszym wypadku udawało się uciec na zewnątrz, gdzie albo byli rozstrzeliwani przez Niemców, albo ładowani do wagonów żeby skończyć w komorze gazowej.
zbiorowe samobójstwo
Następny mit, Żydzi są bardzo dumni, że mimo takiej przewagi liczebnej i technologicznej wroga, powstanie trwało aż miesiąc. Jest to bzdura. Powstanie trwało 1 dzień, miejscami 2 dni, bo tyle czasu potrzebowali Niemcy żeby się otrząsnąć po pierwszym szoku i zorganizować. Potem było już tylko czyszczenie getta.

Aspekt, o którym nikt nie mówi, to straty jakie ponieśli Niemcy. No bo po miesiącu walki z "bohaterskimi Żydami" chyba trochę ich zginęło, prawda? No właśnie niewielu. Wedle raportu Stroopa, zginęło 16 Niemców, a tak naprawdę 14, bo był wśród nich Ukrainiec i Polak. Raporty Armii Krajowej mówią o 86 zabitych Niemcach. Wiecie ilu Niemców dziennie średnio ginęło w czasie wojny? 2522, tak, dwa tysiące pięćset dwudziestu dwóch dziennie. To oznacza, że średnio w ciągu każdej godziny ginęło więcej Niemców na wszystkich frontach, niż Żydzi zabili w czasie tego "miesięcznego powstania". Jaką to wyrządziło Niemcom krzywdę? Żadną.

Podsumowując powstanie w getcie:
- nie było szans na powodzenie i każdy o tym wiedział,
- nie wyrządzono żadnej krzywdy Niemcom,
- nie udowodniono bohaterstwa bo wielu powstańców posunęło się do dezercji a tylko garstka zginęła w walce,
A co zrobiono?
- WYDANO WYROK ŚMIERCI NA 50 TYSIĘCY ŻYDÓW I ODEBRANO IM SZANSĘ PRZEŻYCIA WOJNY I HOLOCAUSTU, WBREW ICH WOLI I WBREW JAKIEJKOLWIEK LOGICE!

Pamiętajcie o tym.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Bechowiec

37
Cześć, dam z siebie dzisiaj całe 30%, które mogłem spędzić na nauce albo innych rzeczach. Jest to moja pierwsza dzida wiedzowa, dlatego chcę, żebyście ją ocenili pod różnymi względami. Konstruktywną krytykę zawsze przyjmę. Tematem jest broń palna tworzona przez polskich partyzantów w czasie II WŚ. Jeśli ta dzida się przyjmie, to postaram się zrobić z tego serię. Otóż zaczniemy od przedstawienia sobie postaci Henryka Strąpocia ps. „Mewa”. Henio był zwykłym chłopcem ze wsi w województwie świętokrzyskim, i skończył tylko 6 lat podstawówki. Pewnego razu w szkole zrobiło się zamieszanie, dzieciaki się zebrały w kółko i było wielkie poruszenie. Jak się okazało, Henryk przyniósł do szkoły pistolet, który sam zrobił. Na bazie belgijskiej FN-ki. Wyklepał go na imadle. Lufę przerobił od rosyjskiego Mosina w kalibrze 7.62x54r.
 
Bechowiec
Nauczyciel podszedł, zarekwirował pistolet i skierował sprawę do dyrektora. Dyrektor natomiast zobaczył, że w chłopaku jest potencjał. Chciał, żeby Henryk kontynuował naukę w kierunku technicznym, lecz szkoła średnia nie zauważyła w nim potencjału. Ponadto wezwała policję, żeby zajęła się sprawą. Oprócz grożenia palcem i opowiadaniu o tym, że broń jest nielegalna bez pozwolenia, nic się nie stało. Henryk kontynuował swoje wytwarzanie broni i stworzył kolejne 4 pistolety oraz rewolwer bębenkowy. Co prawda rewolwer rozerwało od za dużej ilości prochu, ale i to nie zraziło go od produkcji broni. I przede wszystkim teraz dbał o to, żeby nie pokazywać każdemu tego, co w kuźni wyskrobał, przez co nie wpadł po raz drugi. Potem wybuchła wojna, a za wojną powstały liczne konspiracje - w tym bataliony chłopskie. To właśnie bataliony chłopskie powstrzymały wysiedlenia na Zamojszczyźnie. Organizacja miała takie same problemy, jak każda inna: jak zdobyć broń idealną do pracy konspiracyjnej. Nie mogli liczyć na to, że przyleci samolot z Londynu albo Moskwy, a zdobywanie broni Niemców zazwyczaj kończyło się na katowaniu ludności cywilnej. Ponadto typowy Niemiec albo miał Mausera, który nadawał się do walki na froncie, a nie do pracy konspiracyjnej albo broń drugiego rzutu, czyli broń, która została zdobyta, np. „na Francuzach”. A co nam po takiej broni jeśli nie mamy do niej amunicji? Dlatego partyzanci sobie przypomnieli o chłopcu, który kiedyś przyniósł do szkoły pistolet-samoróbkę. Skierowali się do niego i zaproponowali dołączenie do partyzantki. Nie trzeba było go długo namawiać, przecież jego hobby to nielegalny wyrób broni. Z początku naprawiał to, co mu chłopcy z lasu przynieśli. Niedługo potem usłyszał prośbę, żeby zrobić pistolet maszynowy, jednak pojawiły się dwa problemy:

-Henryk nie miał narzędzi i materiałów do wykonania pm’a;

-Nigdy na oczy nie widział takiej broni. Jedyna wiedza na ten temat, jaką posiadał to to, że ma być mała, strzelać w kalibrze 9x19 parabellum oraz ma strzelać seriami.

Więc czerpał wiedzę ze swoich doświadczeń i zabrał się do roboty. Z rysunkiem technicznym pomógł mu Jan Swat ps. ”Orzeł”. Największym problemem był brak luf. Rozwiązano ten problem w sposób polski: znaleziono w hucie ostrowieckiej dużą ilość luf do Mosina/Mannlichera/Mausera. Tylko głupi by nie skorzystał, więc zaczęły stamtąd znikać i pojawiać się u Henryka w domu. Więc lufy już były tylko, że w kalibrach 7,62x54R, 8x50R albo 7,92x57 Mauser. Przecież to różnica dwóch milimetrów, jak to zrobić, żeby to przeszło przez to. Otóż zrobili to tak, żeby nie dało się tego zjebać. Zestaw narzynek, które powiększały otwór, jednocześnie zachowując gwintowanie. Brał taką lufę, wsadzał narzynkę i nawalał młotkiem, dopóki nie przeszło i tak w kółko aż nie było 9 mm. Mając dostęp tylko do narzędzi z kuźni swojego brata, Henryk musiał ręcznie dopiłowywać wszystkie części, żeby to ze sobą współgrało. Ostatecznie PM powstał, a wyglądał tak:
Bechowiec
Bechowiec
Nazwano go Bechowiec, przestrzelano i pomimo tego, że został zrobiony z niczego, ani razu się nie zaciął. Padło hasło: „Nasz zrobił PM’a” i zaraz znalazły się osoby oraz środki do produkowania tej broni na większą skalę. Wkrótce powstało 11 takich pistoletów maszynowych i na każdym z nich wybito puncami B.H. Jak możecie zauważyć, brakuje „c”, żeby był to skrót od batalionów chłopskich (B.Ch). Otóż Henryk analfabetą nie był, tylko w zestawie punc jego brata zabrakło litery „c”. Teraz do specyfikacji:

-broń strzela kalibrem 9x19 Parabellum, ostatnie dwie sztuki powstały w 7.62x25 Tokarev;

-magazynek mieści 30 pestek;

-broń strzela z zamka zamkniętego (tak samo jak kałach albo Mp5);

-z boku broni jest selektor ognia, który pozwalał zabezpieczyć broń, strzelać pojedynczo lub ogniem ciągłym;

-waży mniej, niż 2,5 kg, gdy jest rozładowana .

Dlaczego to jest specjalny pistolet maszynowy? Otóż jest to pierwszy pistolet maszynowy, który strzela z zamka zamkniętego oraz ma selektor ognia i bezpiecznik w jednym skrzydle. Nawet amerykański Thompson miał to w dwóch osobnych przełącznikach. Gdyby tylko ktoś Henrykowi pokazał Stena albo MP 40, z całą pewnością zrobiłby to inaczej. Mając jedynie wyobraźnię przestrzenną i wiedzę techniczną, zaprojektował tego PM’a. Następny taki PM, który łączył ze sobą te cechy powstał 25 lat później - nazywa się MP5 i jest używany do dzisiaj. Niektórzy twierdzą, że jest to najlepszy pistolet maszynowy. Dziękuje za poświęconą mi uwagę. To tyle na dzisiaj.

Legenda:
Nabój karabinowy
Nabój pistoletowy
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.1035749912262