Witajcie Bracia Dzidowcy. Pozdrawiam Was z L4, tak mnie rozwaliło że hej. Gardło boli, gluciory spływają, więc podrażniają wszystko, no idzie się wściec, bo nic nie pomaga. Jakieś gówniane tabletki do ssania, jakieś do psikania, chuja. Ale przypomniałem sobie, że w jedej szafce, na górze, za jakimiś szpargałami, jest coś. Pewne rozwiązanie. Trochę się cykałem, bo jak wejdziesz na tę drogę, to już nie ma powrotu. Dlatego niewielu się na to decyduje. Ale myślę, do odważnych świat należy! Pora na ostatencze rozwiązanie, totalnego skurwysyna wśród leków.
Amol.
Etanol 96%. Czystego nie wypiję, bo mi to gardło przeżre na wylot. Wziąłem kieliszek, nalałem, potem woda. Niech się dzieje, co ma się dziać. Wypiłem skurwiela. Myślałem, że mi język urwie, a gardło rozerwie. Ale poszło. Dobra, powtórka. Poszło. Gardło w moment czyste, żadnych gluciorów, nie boli przy przełykaniu. Wiadomo, chwilowo. Ale już jestem przygotowany.
Niech tylko znowu zacznie boleć, to zrobię sobie taki lekowy deep throath, że się zesram drugi raz.
To tyle. Zdrowia życzę. Pijcie Amol