Spyro: Enter the Dragonfly - zapomniana perełka

12
Z racji na to, iż Activision prawdopodobnie w tym roku ogłosi oficjalną premierę nowego Spyro, chciałem powiedzieć Wam o pewnym hicie z 2002 roku, który nie wiadomo czemu dostał niskie oceny i zmniejszył ilość zakupionych egzemplarzy swoich oraz przyszłych produkcji z fioletowym smokiem na czele. Jego akcja dzieje się tuż po wydarzeniach z oryginalnej trylogii, kiedy na domówę wpada nieproszony Ripto, czyli Spyro, tylko że po japońsku (tfu, zje*any mangozjeb). W drugiej części wpadł do lawy, ale nie mógł zginąć, w końcu lawa nie istnieje, podobnie jak jednorożce czy żyrafy. Machnął magiczną różdżką (nie magiczną, tylko czarodziejską i nie różdżką, a berłem - czarodziejską berłem) i popełnił jedną gafę - pisał z napleta i wyszedł mu dragonfly, a nie dragon. Ważki zniknęły, a on uciekł, po czym zabił swoich karków kilka cutscenek później, ponieważ nauczyli się mówić. Słabe to było zaklęcie, bo Spyro odnalazł swój health bar dosłownie 40 sekund później. Jedyny efekt był taki, że te ważki latały wokół jak stare baby w monopolowych, dlatego tytułowy bohater postanowił użyć najsilniejszego środka owadobójczego - baniek mydlanych. Musiał tylko dać jakiemuś kryształowemu gadowi odpowiednią runę. Tyle z fabuły, nie dlatego, że będą zbyt wielkie spoilery, ale dlatego że to już wszystko. Grunt to krótko i na temat. Co do rozgrywki i mechaniki, to ta gra jest rajem dla speedrunowców - można to przejść w mniej niż 2 minuty poprzez wskoczenie rogami w odpowiednim miejscu do portalu, którym mangozjeb uciekł. Tak jak poprzednie części oferowały co najmniej kilkanaście poziomów do zwiedzenia nie licząc tych dodatkowych o zupełnie innych mechanikach, EtD ma ich wyłącznie 9, wszystko w trosce o to by nikt nie spędził przy niej zbyt dużo czasu. Spyro robi wszystko to, co normalne smoki robią w baśniach - jedzie czołgiem, lata samolotem bojowym by dać odpocząć skrzydłom oraz gra na bębnach. Gra jedynie czasem się wyłącza i zawiesza, ale daje to lekcje najmłodszym, że nawet najlepszym należy się przerwa, a w szczególności kiedy zaczynają pływać w powietrzu. Miejmy nadzieję, że przyszła produkcja dorówna temu majstersztykowi.
Spyro: Enter the Dragonfly - zapomniana perełka
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.16990900039673