Długie i nudne wypociny- Jak wypada leasing samochodu na przestrzeni lat na przykładzie
44
Jakieś 7 lat temu, gdy zakładałem swoją jednoosobową działalność, wszyscy namawiali mnie, żebym pierwsze co zrobił, to wziął samochód w leasing. Bałem się tego, bo wiadomo kasa niemała, ale po latach muszę Wam opisać, jak to tak naprawdę wychodzi. Zdecydowałem się na Fiata Tipo w sedanie, na full wypasie i gazie. Grunt to już na wstępie dostać dobrą zniżkę. Wiadomo, nie w każdym salonie jest to możliwe, ale zazwyczaj im bardziej upasione egzemplarze, tym łatwiej się negocjuje. Dostałem 17,5% zniżki, co było jednym z rekordów w roku, gdy podpisywałem umowę, a pomogły mi w tym wcześniejsze poszukiwania i odnalezienie brokera, który ściągał samochody z zachodnich salonów i zarabiał na różnicy w cenach (bo u nas oczywiście jest drożej, niż w takich Niemczech). Sprzedawca w salonie dał na początku 8%, potem zarzekał się, że to nie możliwe, żebym dostał od niego więcej niż 12% zniżki. Wtedy pokazałem mu cenę od brokera i bum. Dostałem 17,5% Tipo Sedan Lounge + Pakiet Business + instalacja gazowa. Wyszło mi 57 200 (lub bez gazu 53 300).
Wartość Auta: 59 100
Pakiety: 5 450
Instalacja gazowa: 3 900 (gaz nie podlega rabatowi)
Cena auta bez rabatów (katalogowa): 68 450 (wtedy cena najbiedniejszej wersji, to było jakieś 42k)
Rabat: -11 250
Cena po rabatach: 57 200
Wartość Auta: 59 100
Pakiety: 5 450
Instalacja gazowa: 3 900 (gaz nie podlega rabatowi)
Cena auta bez rabatów (katalogowa): 68 450 (wtedy cena najbiedniejszej wersji, to było jakieś 42k)
Rabat: -11 250
Cena po rabatach: 57 200
Ponieważ za krótko prowadziłem działalność (to były pierwsze miesiące), to trudno było z leasingodawcą i musiałem wybrać gównofirmę z leasingiem aż 105% (tak teraz to marzenie, ale w 2017 były prawie zerowe stopy, dla porównania w 2020 w Skodzie miałem leasing niecałe 101%, a w Hondzie w 2023 już 106,5% przez jebane stopy). Gdy zsumowałem teraz te opłaty za leasing Fiata, to wyszło, że spłacałem 49 360,72 pln netto, czyli 60 713,69 pln brutto (łącznie z dodatkowymi opłatami). A potem po pół roku po spłacie wyciągnąłem autko z firmy (teraz to już nie takie proste, ale dalej się to da zrobić).
Teraz zrobi się trochę trudniej:
Przez 2 lata robiłem kilometrówkę i mogłem odliczyć cały VAT i cały dochodowy (jestem VATowcem na liniowym 19%), natomiast w czasie ostatniego roku spłaty zmieniłem księgową i ta przekonała mnie, że bezpieczniej będzie resztę rozliczyć w trybie mieszanym, więc w ostatnim roku mogłem odliczyć tylko połowę VATu i 2/3 dochodowego. Po fikołkach z policzeniem tego wyszło, że rzeczywista kwota po odliczeniach wyszła 27 339,23 pln w pierwszych dwóch latach łącznie z ratą wstępną i opłatami dodatkowymi i 15 320,25 w ostatnim roku łącznie z wykupem i opłatami dodatkowymi. Całkowicie po odliczeniach wyszło wiec 42 659,48 pln. Po 7 latach używania autka, o które, nawiasem mówiąc, bardzo dbałem i w którym praktycznie nic się nie psuło, wystawiłem je za 45k i po kilku dniach znalazł się klient, któremu spuściłem do 43k. Wynika z tego, że to auto przez 7 lat nie kosztowało mnie nic. No nie do końca, bo nie wzięliśmy tutaj pod uwagę szalejącej przez kilka lat inflacji (43k 7 lat temu nie jest równe 43k dziś). Poza tym Leasingodawca
zarabia też na wymuszaniu na leasingobiorcy ubezpieczeń "od nich", możesz wybrać oczywiście swoje, równie dobre, ale tańsze, ale wtedy płacisz opłatę dodatkową (dziwnie zawsze taką, żeby się to nie opłacało). Przez pierwsze 2 lata płaciłem więc jakieś 1800 rocznie za ubezpieczenia (to też można wrzucać w koszta), a potem około 1000, ostatnie dwa lata w sumie za darmo, bo bonusy najpierw w rankomacie, potem w mudi mi pokrywały ubezpieczenie OC i Assistance praktycznie w całości, a AC już sobie darowałem (ubezpieczam jeszcze 2-3 swoje pojazdy, dwa domy i polecenie dwóch samochodów od starszych dawały te wszystkie cashbacki). Nie chciało mi się już szukać dokładnych kwot i liczyć, jak to wychodzi po wrzuceniu w koszty i uwzględnieniu bonusów z porównywarek, ale myślę, że słusznie można wyestymować, że przez 7 lat ubezpieczenia kosztowały mnie nie więcej niż 7k pln (nawet nie licząc tych bonusów z porównywarek). Do tego drobne naprawy, serwisy i dokupienie opon zimowych to jakieś 4 000 pln. Kwotowo wychodzi, że użytkowanie tego samochodu przez 7 lat kosztowało mnie nie więcej niż 11k pln (oczywiście nie licząc paliwa).
Teraz zrobi się trochę trudniej:
Przez 2 lata robiłem kilometrówkę i mogłem odliczyć cały VAT i cały dochodowy (jestem VATowcem na liniowym 19%), natomiast w czasie ostatniego roku spłaty zmieniłem księgową i ta przekonała mnie, że bezpieczniej będzie resztę rozliczyć w trybie mieszanym, więc w ostatnim roku mogłem odliczyć tylko połowę VATu i 2/3 dochodowego. Po fikołkach z policzeniem tego wyszło, że rzeczywista kwota po odliczeniach wyszła 27 339,23 pln w pierwszych dwóch latach łącznie z ratą wstępną i opłatami dodatkowymi i 15 320,25 w ostatnim roku łącznie z wykupem i opłatami dodatkowymi. Całkowicie po odliczeniach wyszło wiec 42 659,48 pln. Po 7 latach używania autka, o które, nawiasem mówiąc, bardzo dbałem i w którym praktycznie nic się nie psuło, wystawiłem je za 45k i po kilku dniach znalazł się klient, któremu spuściłem do 43k. Wynika z tego, że to auto przez 7 lat nie kosztowało mnie nic. No nie do końca, bo nie wzięliśmy tutaj pod uwagę szalejącej przez kilka lat inflacji (43k 7 lat temu nie jest równe 43k dziś). Poza tym Leasingodawca
zarabia też na wymuszaniu na leasingobiorcy ubezpieczeń "od nich", możesz wybrać oczywiście swoje, równie dobre, ale tańsze, ale wtedy płacisz opłatę dodatkową (dziwnie zawsze taką, żeby się to nie opłacało). Przez pierwsze 2 lata płaciłem więc jakieś 1800 rocznie za ubezpieczenia (to też można wrzucać w koszta), a potem około 1000, ostatnie dwa lata w sumie za darmo, bo bonusy najpierw w rankomacie, potem w mudi mi pokrywały ubezpieczenie OC i Assistance praktycznie w całości, a AC już sobie darowałem (ubezpieczam jeszcze 2-3 swoje pojazdy, dwa domy i polecenie dwóch samochodów od starszych dawały te wszystkie cashbacki). Nie chciało mi się już szukać dokładnych kwot i liczyć, jak to wychodzi po wrzuceniu w koszty i uwzględnieniu bonusów z porównywarek, ale myślę, że słusznie można wyestymować, że przez 7 lat ubezpieczenia kosztowały mnie nie więcej niż 7k pln (nawet nie licząc tych bonusów z porównywarek). Do tego drobne naprawy, serwisy i dokupienie opon zimowych to jakieś 4 000 pln. Kwotowo wychodzi, że użytkowanie tego samochodu przez 7 lat kosztowało mnie nie więcej niż 11k pln (oczywiście nie licząc paliwa).
Dla osób, które mają firmy- nie dajcie się władować w leasingi 36 rat, bo wymuszą na was 3, a nie 2 ubezpieczenia. Gdy macie 35 rat (w tym opłata wstępna), to wykup robicie odrazu z ostatnią ratą, przed upływem 36 miesięcy. Nie warto bawić się też w wynajem długoterminowy, bo jak sami widzicie, leasing z minimalnym wykupem i minimalną pierwszą ratą o niebo bardziej się opłaca, no chyba że macie tyle kasy, że nie chce Wam się drobnostkami zajmować i wolicie mieć na gotowo lub w sytuacji, gdy lubicie zmieniać auto na nowe co roku.
Dla osób, które firmy nie posiadają i pomstują teraz na prywaciarzy złodziei- ten efekt wynikł z całej gammy czynników, które już się zapewne nie powtórzą- dostałem rekordową zniżkę, bo się przygotowałem do negocjacji, a nawiasem mówiąc, wszystko zawsze negocjuję, od kosztów leasingu, po koszty ubezpieczeń, zawsze. Po drugie samochód był brany i spłacany, gdy stopy były bardzo nisko (sławne darmowe kredyty),
a sprzedany był po kryzysie, gdy ceny nowych samochodów poszybowały do góry, a to one tak naprawdę wyznaczają ceny aut używanych. Z ciekawostek, gdybym sprzedał go rok temu, to dostałbym koło 50 000 pln, bo wtedy był pik w cenach samochodów. Należy też pamiętać, że samochód przez pierwsze 2 lata był jechany z kilometrówką (jest to niebezpieczne i po uzyskaniu wiedzy na ten temat nikomu tego zabiegu nie proponuję, a i uciążliwe było prowadzenie tej kilometrówki). Gdy wklepać w otomoto cenę Fiata Tipo z 2017 roku z przebiegiem 70k kilometrów, to o dziwo wyjdzie Wam dokładnie 43k (to nie przypadek), a i nabywca by się tak szybko nie znalazł, gdyby z jego perspektywy było to nieopłacalne. Autko przechodziło nawet przez rzeczoznawcę, który potwierdził doskonały stan auta, które jest praktycznie jak nowe. Już Tipo w sedanie nie robią, ale full opcja z podobnym mocą silnikiem i z wszystkimi możliwymi dodatkami kosztuje katalogowo jakieś 115k na dziś. Taki oto mamy efekt kilkuletniej inflacji i przerwania łańcuchów dostaw w czasie pandemii. Dochodzimy więc do dziwnego paradoksu, w którym auto straciło przez 7 lat ponad 60% wartości, ale koszt kwotowy jego użytkowania przez pierwszego właściciela wyszedł znacznie, znacznie mniejszy, lub nielicząc napraw i ubezpieczeń- zerowy.
Nie mniej całość pokazuje, jak dobrze może wyjść leasing, bo nawet po wykreśleniu sprzyjających okoliczności, to na oko koszt używania przez 7 lat podobnego budżetowego wozidła nie powinien przekroczyć 15-20k.
Dla osób, które firmy nie posiadają i pomstują teraz na prywaciarzy złodziei- ten efekt wynikł z całej gammy czynników, które już się zapewne nie powtórzą- dostałem rekordową zniżkę, bo się przygotowałem do negocjacji, a nawiasem mówiąc, wszystko zawsze negocjuję, od kosztów leasingu, po koszty ubezpieczeń, zawsze. Po drugie samochód był brany i spłacany, gdy stopy były bardzo nisko (sławne darmowe kredyty),
a sprzedany był po kryzysie, gdy ceny nowych samochodów poszybowały do góry, a to one tak naprawdę wyznaczają ceny aut używanych. Z ciekawostek, gdybym sprzedał go rok temu, to dostałbym koło 50 000 pln, bo wtedy był pik w cenach samochodów. Należy też pamiętać, że samochód przez pierwsze 2 lata był jechany z kilometrówką (jest to niebezpieczne i po uzyskaniu wiedzy na ten temat nikomu tego zabiegu nie proponuję, a i uciążliwe było prowadzenie tej kilometrówki). Gdy wklepać w otomoto cenę Fiata Tipo z 2017 roku z przebiegiem 70k kilometrów, to o dziwo wyjdzie Wam dokładnie 43k (to nie przypadek), a i nabywca by się tak szybko nie znalazł, gdyby z jego perspektywy było to nieopłacalne. Autko przechodziło nawet przez rzeczoznawcę, który potwierdził doskonały stan auta, które jest praktycznie jak nowe. Już Tipo w sedanie nie robią, ale full opcja z podobnym mocą silnikiem i z wszystkimi możliwymi dodatkami kosztuje katalogowo jakieś 115k na dziś. Taki oto mamy efekt kilkuletniej inflacji i przerwania łańcuchów dostaw w czasie pandemii. Dochodzimy więc do dziwnego paradoksu, w którym auto straciło przez 7 lat ponad 60% wartości, ale koszt kwotowy jego użytkowania przez pierwszego właściciela wyszedł znacznie, znacznie mniejszy, lub nielicząc napraw i ubezpieczeń- zerowy.
Nie mniej całość pokazuje, jak dobrze może wyjść leasing, bo nawet po wykreśleniu sprzyjających okoliczności, to na oko koszt używania przez 7 lat podobnego budżetowego wozidła nie powinien przekroczyć 15-20k.