Zajebali mi rower.
Pierwszy raz w życiu byłem tak zmęczony po pracy że zapomniałem się i nie schowałem go do piwnicy. Tylko przypiąłem przy drzewie pod domem i mam za swoje.
Przez duża wadę wzroku nie mogę jeździć autem, nie mogę jeździć MPK bo mam zawroty głowy. Rower pomagał mi dotrzeć tam gdzie chciałem.
A co najważniejsze do pracy.
Jak jakiś pies spyta mnie czy sam go nie ukryłem żeby ubezpieczenie wyłudzić to mu najebie.
Mam dość i czekam 1.5h na posterunku i szlak mnie trafią.
Może sam komuś zajebie rower jak psy nie znajdą.