Inne statki widmo – Kontynuacja legendy Latającego Holendra

142
Inne statki widmo – Kontynuacja legendy Latającego Holendra
Dzidki, pisałam już o Latającym Holendrze, ale to nie był jedyny statek widmo, o którym krążyły mity przekazywane w morskich opowieściach czy dziennikach pokładowych – w rzeczywistości było ich znacznie więcej. O ile legenda związana z klątwą kapitana Van der Deckena dowodzącego nieumarłą załogą Latającego Holendra znacząco pobudziła zbiorową wyobraźnię i była podtrzymywana przez setki lat, a nawet ulegała przeobrażeniu  - zwłaszcza w okresie od I Wojny Światowej, kiedy to sam statek „Latający Holender” doczekał się „aktualizacji” zmieniając się w bardziej nowoczesne okręty, ale podobno jego załoga z Van Deckenem na czele pozostała bez zmian. Sam kapitan był znany z podejmowania się bardzo ryzykownych rejsów i zuchwałości, co według legendy miało przynieść mu zgubę w okolicy Przylądka Dobrej Nadziei. Podczas porywistego sztormu załoga miała prosić kapitana, aby zawrócił do portu i przeczekał storm, ale jego duma i skłonności do ryzyka nie pozwoliły mu się wycofać ze względu na jego nienadszarpniętą reputację, co miało przynieść zgubę nie tylko jemu samemu, co również całej załodze. Na statek z kolei miała zostać nałożona klątwa, z powodu której kapitan wraz z załogą nie mógł przekroczyć bram zaświatów i musiał tułać się już zawsze po morzu na pokładzie swojego statku (temat został poruszony w innej dzidce poświęconej wyłącznie Latającemu Holendrowi).

Miano statku widmo marynarze określali jedno z trzech zjawisk. Pierwsze z nich odnosiło się do statków z legend żeglarskich, których załoga była przeklęta lub ze względu na karę z niebios nie mogła opuścić pokładu i była skazana na wieczną tułaczkę po morzu (to właśnie tym typem statku widmo był „Latający Holender”). Z kolei drugim mianem określano statki pochodzące z zaświatów, które pojawiały się znikąd, po czym niespodziewanie znikały bez śladu. Ostatni dotyczył rzeczywistych statków, które tułały się po morzu, ale były pozbawione załogi, która zniknęła w tajemniczych okolicznościach (najsłynniejszym okrętem tego typu była brygantyna dwumasztowa „Mary Celeste”). Skąd w ogóle wzięło się wspomniane zjawisko statków-widmo? Czy to jedynie legendy czy też jest coś, co sprawia, że może być w tym małe ziarno prawdy?
Inne statki widmo – Kontynuacja legendy Latającego Holendra
Mary Celeste – Niewyjaśnione zaginięcie załogi i powstanie legendy

Dwumasztowa brygantyna „Mary Celeste” należąca do przedsiębiorstwa szkockiego J.H. Winchester&Co. została wybudowana w 1861 roku i początkowo nosiła nazwę „Amazon” i służyła za statek transportowy. W 1867 roku silny sztorm wyrzucił jednostkę na brzeg i jej kapitan uznał ją za wrak. Od tego czasu statek często zmieniał właścicieli, aż pod koniec 1868 roku wykupił go za bezcen Richard W. Haines, który za ponad 4-krotność ceny zakupu wykonał całkowitą przebudowę, która zakończyła się w 1872 roku (co ciekawe, po przebudowanie ważyła aż 282 tony). To właśnie wtedy statek zyskał miano „Mary Celeste”, co oznaczało dosłownie „Niebiańska Maryja”, a na jej kapitana mianowano doświadczonego żeglarza Benjamina S. Briggsa, który wypłynął w rejs z Nowego Jorku do Genui 5 listopada 1872 roku. Miał to być niezapomniany rejs, gdzie na pokładzie statku mieli płynąć między innymi sam jego właściciel wraz z żoną i 2-letnią córką oraz załoga. Zabrano niezwykle duży ładunek spirytusu, który miał zostać sprzedany w Genui za niemałe pieniądze. Nikt nie spodziewał się wtedy, że rejs brygantyną po przejściach zmieni się w prawdziwy koszmar i zaginie ona bez wieści nie pojawiając się u celu. Parę statków twierdziło, że widziało opuszczony okręt, który dryfował bez załogi po otwartym morzu i został wtedy okrzyknięty statkiem widmo.

Finalnie statek został odnaleziony na Oceanie Atlantyckim przez przewożący benzynę okręt „Dei Gratia”, który również płynął do Genui. „Mary Celeste” odnaleziono dryfującą z podniesionymi żaglami, niezagrażającą ilością wody na pokładzie i… bez załogi. Pozostawiono wszystkie ładunki (w tym bagaże osobiste załogi) oraz ok. 1500 szczelnie zamkniętymi, nienaruszonymi w żaden sposób beczkami alkoholu. Poza załogą brakowało również szalup oraz dziennika pokładowego i narzędzi nawigacyjnych kapitana. Zgodnie z obowiązującym wtedy prawem morskim, kapitan „Dei Gratia” przechwycił pusty statek, aby doprowadzić go do portu w Gibraltarze i zgarnąć nagrodę. Wysnuto wtedy teorię, że na pokładzie musiało dojść do buntu załogi, która zabiła kapitana i właściciela wraz z rodziną, a później uciekła na łodziach. Jednak po doprowadzeniu do portu i dokonaniu oględzin w raporcie wpisano, że nie odnotowano żadnego znaku, który wskazywałby na to, że doszło do jakiejkolwiek walki. Założono, że załoga mogła przestraszyć się, że dojdzie do eksplozji spirytusu podczas zbliżającego się sztormu (odnotowano w przeszłości parę takich przypadków na niektórych okrętach), który jednak ominął okręt, zaś sama załoga nie była w stanie na niego już powrócić. Samej załogi nigdy nie odnaleziono – wszyscy jej członkowie uzyskali status zaginionych. Nie są znane ich dalsze losy, prawdopodobnie nikt nie ocalał. Nie znaleziono również ciał.
Inne statki widmo – Kontynuacja legendy Latającego Holendra
Po tym incydencie brygantyna „Mary Celeste” zmieniała właścicieli, ale pojawiało się z nią coraz więcej problemów. Nie pomagał też fakt legendy statku widmo, która wokół niego narosła oraz fakt tajemniczego zniknięcia załogi i nigdy niewyjaśnionych okoliczności opuszczenia przez nią pokładu „Mary Celeste”. Ponadto każdy kolejny rejs wiązał się z problemami i przynosił jedynie straty, przez co sama brygantyna otrzymała miano nawiedzonej. Powstała legenda, że to duchy załogi statków mszczą się na każdym, kto próbuje nią płynąć sprowadzając na nich nieszczęście. Ostatni rejs miał miejsce na początku 1885 roku, kiedy to „Mary Celeste” wpłynęła na rafę koralową w rejonie Gonâve Island na Haiti. Dopiero w trakcie procesu mającego na celu uzyskanie odszkodowania za pechowy statek, który zatonął w tym miejscu wraz z ładunkiem ustalono, że działanie było celowe – całe postępowanie sądowe zostało umorzone i nie przyznano odszkodowania. Narosło jeszcze więcej mitów i legend na temat zatopionego wraku, które były dodatkowo podsycane nie tylko przez plotki, ale teorie historyków dotyczące zaginięcia załogi i dzieła ówczesnych pisarzy – głównie Arthura Conana Doyle’a, autora serii książek o Sherlocku Holmesie.
Inne statki widmo – Kontynuacja legendy Latającego Holendra
Lady Lovibond – Statek widmo nawiedzony przez duchy

W 1748 roku statek „Lady Lovibond” zaginął na mieliznach w okolicy Goodwin Sands położonej na Morzu Północnym w odległości około 10 km od wybrzeża hrabstwa Kent. Z owym szkunerem łączy się pewna legenda według której na jego pokładzie świętowano ślub kapitana Simona Reeda i jego nowej małżonki, Anette. Jednak jego przyjaciel, John Rivers, był w niej zakochany, dlatego postanowił dokonać zemsty. Podobno pilnując sterów skierował statek na mieliznę i go zatopił wraz ze wszystkimi członkami załogi. Według legendy statek pojawiał się w okolicach Goodwin Sands co około 50 lat – podobno został zaobserwowany w latach: 1798, 1848, 1898, 1948 oraz 1998. Od tamtej chwili przestał się pojawiać. Według opowieści statek jest spowity zieloną poświatą, a na jego pokładzie znajduje się załoga skazana na wieczną tułaczkę. Co ciekawe, prowadzono poszukiwania wraku, ale nigdy go nie odnaleziono.
Inne statki widmo – Kontynuacja legendy Latającego Holendra
Octavius i Jenny– Statki widmo z zamrożoną załogą

Bardzo ciekawy jest również przypadek związany z okrętem „Octavius”, kiedy to w 1775 roku szkuner wielorybniczy „Herald” nieopodal wybrzeży Grenlandii znalazł wspomniany statek dryfujący po morzu bez załogi. Co ciekawe, jego konstrukcja nie była przystosowana do pływania po takich wodach i nie chroniła dostatecznie przed zimnem. Dopiero pod podkładem odnaleziono ciała zamarzniętej załogi. Prawdopodobnie sam statek musiał zabłądzić i stał się dryfującą kostnicą. Sama załoga liczyła 28 osób – po oględzinach ustalono, że ich zgon musiał nastąpić już dawno temu. Dopiero w dzienniku kapitana na podstawie ostatniego wpisu oszacowano, że do zgonu musiało dojść 13 lat wcześniej. Wypłynął on w 1761 roku z jednego z angielskich portów i miał dopłynąć do Chin, ale sam statek zboczył z kursu z wyniku złej nawigacji i dopłynął do Grenlandii. Według dziennika sam kapitan postanowił obrać trasę na północ i dopłynąć tamtędy do Chin omijając słynne szlaki handlowe. Jednak sam okręt nie był przystosowany do zimna czy starcia z górami lodowymi. Prawdopodobnie załoga zamarzła wraz ze statkiem, który przymarzł do góry lodowej, a wraz z nastaniem wiosennego słońca, kiedy dryfujący kawałek lodu zaczął topnieć, statek zaczął dryfować sam po morzu. Załoga „Heralda” była jedyną, która się na niego natknęła, ale nie mieli, jak zabrać ze sobą statku, dlatego pozostawili go dryfującego po morzu. Nigdy więcej się na niego nie natknięto.

Warto tutaj wspomnieć, że podobny los spotkał brytyjski szkuner „Jenny”, który w 1823 roku utknął również w lodowej krze w Cieśninie Drake’a. Został odnaleziony dryfujący po morzu w tamtej okolicy w 1840 roku, a pod jego pokładem również była zamarznięta załoga, gdyż konstrukcja okrętu nie była dostosowana do takich warunków pogodowych. Zostali odnalezieni przez statek wielorybniczy „Hope”. Jego kapitan zabrał ze sobą jedynie dziennik pokładowy w celu dostarczenia go swoim przełożonym po zakończeniu rejsu. Pozostawił zamarzniętą załogę pod pokładem. Podobno statek był jeszcze kilka razy widziany w tych okolicach, jednak nie ma żadnego dowodu, który mógłby to potwierdzić poza pozyskanym przez kapitana okrętu wielorybniczego „Hope” dziennika pokładowego.
Inne statki widmo – Kontynuacja legendy Latającego Holendra
Ourang Medan – Statek widmo z wiadomością śmierci

W 1947 roku doszło do katastrofy okrętu „Ouran Megan” w cieśninie Malakka pomiędzy Sumatrą a Malezją. Radiooperator wspomnianego statku przerwał ciszę radiową, aby nadać sygnał S.O.S., a jego treść zawierała nadane przy pomocy alfabetu Morse’a pojedyncze słowo, które brzmiało: „Umieram”. Sygnał ten został odebrany przez holenderskie i brytyjskie stacje nasłuchowe. W miejsce, z którego odebrano wiadomość wysłano do pomocy okręt „Silver Star”, który po dotarciu na miejsce odnotował, że wszyscy członkowie załogi łącznie ze znajdującym się na pokładzie psem, byli martwi. Nie wiadomo było, co mogło być przyczyną śmierci, ale podobno na twarzach martwych osób malowało się przerażenie. Na pokładzie nielegalnie przewożono broń chemiczną, która podobno była przyczyną pożaru, jaki wybuchł podczas dokonywania oględzin. Ze statku nie zostało niemalże nic poza potencjalnymi fragmentami, które spoczęły w tamtym miejscu na dnie cieśniny. Niektórzy marynarze twierdzili, że widzieli „Ouran Megan” w okolicy Malakka.
Inne statki widmo – Kontynuacja legendy Latającego Holendra
Statek Carroll A. Deering i tajemnicze zniknięcia

Statek „Carrol A. Deering” płynący z Norfolk do Rio de Janeiro w 1921 roku osiadł na mieliźnie nieopodal Diamond Shoals blisko Cape Hatteras w Północnej Karolinie, gdzie kilka dni później dotarł okręt ratunkowy. Jednak po przeszukaniu statku nie znaleziono załogi, zniknął również dziennik pokładowy i dwie szalupy ratunkowe, zaś cały ładunek pozostał na pokładzie wraz z… kotem, który pozostał przez cały ten czas przy życiu. Załogi statku nigdy nie odnaleziono, zaś niewiele później nieopodal Diamnod Shoals zaczęło dochodzić do tajemniczych zniknięć. Jedni twierdzili, że to za sprawą „Carrol A. Deering”, a inni, że znajdującego się nieopodal Trójkąta Bermudzkiego.
Inne statki widmo – Kontynuacja legendy Latającego Holendra
Joyita – Łódź patrolowa z Pearl Harbor

Kolejnym przypadkiem była „Joyita” – statek, który odpłynął z portu Apia i został porzucony w 1955 roku na zachód od Samoa, gdzie osiadł na mieliźnie i został odnaleziony dopiero po pięciu tygodniach poszukiwań, gdyż zasięg radiowy wynosił jedynie 2 mile (trochę ponad 3 km). Mostek kapitański został osłonięty płótnem, zaś ze statku zniknął dziennik pokładowy, żywność i sprzęt. Został jedynie stetoskop i zakrwawione bandaże. Są dwie teorie mówiące o tym, co mogło stać się ze statkiem. Pierwsza z nich wskazuje, że mógł on zostać zaatakowany przez japoński statek rybacki, zaś druga, że doszło do buntu na statku i zaatakowania kapitana, po czym załoga okryła mostek płótnem i oddaliła się do okrętu, żeby zaginąć bez śladu. Jako ciekawostkę warto tutaj wspomnieć, że ów statek służył jako łódź patrolowa w Pearl Harbor na Hawajach w trakcie japońskiego ataku.
Inne statki widmo – Kontynuacja legendy Latającego Holendra
SS Bachimo – Wytrzymały statek dryfujący nieopodal Alaski

W 1931 roku statek futrzarski „SS Bachimo”, który został uwięziony w lodowej pułapce w okolicach Alaski. Na szczęście jego załoga opuściła pokład i dotarła do pobliskiego miasta, jednak po ich powrocie po statku nie było śladu. Namierzono go dopiero w odległości 70 kilometrów od miejsca, w którym został pozostawiony i zabrano z niego ładunek, jednak koszty odholowania były zbyt duże, dlatego pozostawiono go w przekonaniu, że i tak nie przetrwa zimy i zatonie. Jednak wbrew prognozom przetrwał aż 37 lat dryfując po wodach nieopodal Alaski i był widziany wielokrotnie przez żeglarzy. W końcu w 1969 roku utknął znowu w lodzie – to wtedy widziano go po raz ostatni, prawdopodobnie zatonął, ale nadal nie ma ku temu pewności.
Inne statki widmo – Kontynuacja legendy Latającego Holendra
Inne statki widmo – Kontynuacja legendy Latającego Holendra
Mityczne statki Caleuche i SS Valencia

Według chilijskich legend, statek „Caleuche” pojawia się każdej nocy bez wyjątku nieopodal wyspy Chiloe. Podobno od wieków pojawia się znikąd jako piękny i jako oświetlony statek-widmo, z którego wydobywa się śmiech załogi i dźwięki muzyki, aby potem zniknąć w tak samo niewyjaśnionych okolicznościach, w jakich się pojawił – często zanurza się pod wodę. Według miejscowych podań, na jego pokładzie znajdują się duchy wszystkich żeglarzy, którzy zatonęli w morzu nieopodal wspomnianej wyspy. Kolejnym ciekawym przykładem jest „SS Valencia”, który w 1906 roku wyruszył z San Francisco do Seattle i zatonął nieopodal wybrzeży Vancouver. Przyczyną było podobno uderzenie w rafę nieopodal Cape Mendocino, która nie była zbyt dobrze widoczna w wyniku złej pogody. Statki ratunkowe nie były w stanie zbliżyć się do „SS Valencii” ze względu na konstrukcję rafy, która uniemożliwiła dużą część akcji ratunkowej. Ze 108-osobowej załogi ocalało zaledwie 37 pasażerów, zaś sam statek zatonął wraz z pozostałymi pasażerami. Legenda głosi, że na jego pokładzie nadal znajdują się ożywione szkielety umarłych, które wynurzają się wraz z wrakiem statku i dryfują po wodach nieopodal rafy strasząc marynarzy w ramach zemsty za to, że nie otrzymali pomocy.
Inne statki widmo – Kontynuacja legendy Latającego Holendra
Inne statki widmo – Kontynuacja legendy Latającego Holendra
Statki widmo to nie do końca legenda?

Warto również wspomnieć, że chociaż wiele osób uznawało „Latającego Holendra” i inne statki widmo za legendy, pojawiało się w historii wiele osób, które uważały, że widziały któreś z nich na własne oczy – czasami nawet całe załogi po 30 osób, przez co wykluczano pijaństwo jako jedną z możliwości przywidzeń przy tak licznej grupie. Między innymi unoszący się nad powierzchnią wody statek-widmo i kapitana Hendrika Van der Deckena widziała w lutym 1857 roku załoga statku "Joseph Somers" u brzegów wyspy Tristan da Cunha na południowym Atlantyku. Wkrótce na statku "Joseph Somers" wybuchł pożar, w którym straciło życie wielu członków załogi. Statki widmo są również często widywane w okolicach Przylądka Dobrej Nadziei, gdzie często kończy się to tragediami. Również jedna z relacji załogi holenderskiego frachtowca „Straat Malakka” wspomina o tym, że widziano pięciomasztową wersję statku-widmo, który powoli dryfował po morzu, pozbawiony całkowicie załogi. Wiele relacji z Cieśniny Meksykańskiej wskazuje, że widziało „Latającego Holendra” w oddali i to pod bezchmurnym, czystym niebem.

Kolejną tego typu tragedią miała dotyczyć okrętu „HMS Baccante” na wodach australijskich nieopodal Melbourne i Sydney, która miała miejsce 1 lipca 1881 roku, kiedy to książę Jerzy (później król brytyjski Jerzy V) wraz z 13 innymi osobami widział „Latającego Holendra” z pokładu innego statku – „HMS Inconstant”, po czym opisał całe zdarzenie w swoim dzienniku pokładowym. Podobno statek-widmo lśnił dziwną, czerwoną poświatą, zaś jego reje, maszty i żagle były bardzo dobrze widoczne, a sam statek unosił się w powietrzu. Według dziennika, to książę jako pierwszy wypatrzył „Latającego Holendra”, a marynarz, który uważał inaczej poniósł śmierć na miejscu spadając z masztu kolejnego dnia, co miało potwierdzać prawdziwość jego relacji.
Inne statki widmo – Kontynuacja legendy Latającego Holendra
Naukowe wyjaśnienie fenomenu statków-widmo

Naukowcy tłumaczą zjawisko ledwo widocznych okrętów mających być rzekomo statkami-widmo jako miraże jednostek widzianych z oddali. Odpowiedzialne jest za to zjawisko fatamorgany (nazwa powstała od czarodziejki z legendy o królu Arturze i mieczu w kamieniu – Morgany Le Fay), która powstaje w wyniku wystąpienia różnych współczynników załamania światła w powietrzu o mocno zróżnicowanej temperaturze, co wpływa na jego różną gęstość, przez co światło ulega załamywaniu się. Miraże dzieli się na górne o dolne – o ile na pustyni spotyka się głównie miraże dolne, o tyle na morzu są to górne, które obejmują właśnie zjawisko wielokrotnego załamywania się światła w kilku warstwach powietrza o różnej gęstości, co sprawia, że światło rozchodzi się po linii krzywej. W przypadku, kiedy obserwator znajdzie się w miejscu, gdzie dochodzi światło odbite od statku, na przedłużeniu promieni wpadających do jego oka zobaczy prosty obraz statku na tle nieba. Zwłaszcza, że wedle wielu tych relacji, statki-widma (zwłaszcza „Latający Holender”) unosiły się w powietrzy, tak, jakby latały nad powierzchnią wody. Jeśli zaś chodzi o same tragedie, naukowcy twierdzą, że mogły być one przez nieuwagę załogi, którą ogarnęła panika po ujrzeniu czegoś tak nieprawdopodobnego, jak unoszący się w powietrzu statek (kiedyś zjawisko mirażu górnego nie było tak dobrze znane).

Warto tutaj dodać, że miejscem, w którym najwięcej razy zaobserwowano miraże górne jest Cieśnina Meksykańska. Czasami zdarzało się, że pojedynczy członkowie załóg statków twierdzili, że widzieli okręt-widmo z innej epoki, ale zazwyczaj wersje te nie pokrywały się z relacjami większej części załogi, dlatego takim obserwatorom przypisywano stan upojenia alkoholowego podczas obserwacji mirażu.
Inne statki widmo – Kontynuacja legendy Latającego Holendra
Inne statki widmo – Kontynuacja legendy Latającego Holendra
Inne statki widmo – Kontynuacja legendy Latającego Holendra
Inne statki widmo – Kontynuacja legendy Latającego Holendra
Dodatkowa literatura dla zainteresowanych:

Statki widmo:
1.https://sailbook.pl/najbardziej-znane-statki-widmo/
2.http://womanadvice.pl/10-legendarnych-statkow-widmo
3.https://joemonster.org/art/36625
4.https://www.rp.pl/historia/art18446991-duchy-morz-i-oceanow
5.https://pl.frwiki.wiki/wiki/Vaisseau_fant%C3%B4me

Latający Holender:
6.https://www.tawernaskipperow.pl/czytelnia/ciekawostki/latajacy-holender/952
7.https://home.agh.edu.pl/~joanna/harpiun/enigma.htm
8.http://portalmarynarski.pl/latajacy-holender-i-inni/
9.https://www.wiatrak.nl/9765/latajacy-holender
10.https://mysteriesrunsolved.com/pl/2021/08/flying-dutchman.html
11.https://wikideck.com/pl/Lataj%C4%85cy_Holender
12.https://evil.fandom.com/wiki/Flying_Dutchman_(folklore)
13.https://pirates.fandom.com/wiki/Flying_Dutchman

Mary Celeste:
14.https://www.smartage.pl/mary-celeste-najslynniejszy-statek-widmo/
15.https://ciekawostkihistoryczne.pl/2023/03/02/mary-celeste-statek-widmo/
16.https://steemit.com/polish/@jo-hannes/nierozwiazana-zagadka-tajemnica-mary-celeste
17.https://cosnowego.kul.pl/spoleczne/swiat/tajemnica-mary-celeste-najslynniejszego-statku-widmo/
18.https://www.boatsnews.com/story/41960/the-tragic-fate-of-the-mary-celeste-150-years-of-mystery
19.https://www.theguardian.com/world/2023/feb/13/mary-celeste-mysterious-occurrence-at-sea-1873

Miraż górny:
20.https://www.wikiwand.com/pl/Mira%C5%BC
21.https://polarpedia.eu/pl/miraz-gorny/
22.https://sites.google.com/site/zjawiskaoptycznewprzyrodzie/home/miraz-gorny
23.https://glossary.ametsoc.org/wiki/Superior_mirage

Lady Lovibond:
24.https://altmarius.ning.com/profiles/blogs/the-lady-lovibond-the-ghost-ship-that-reappears-every-50-years

SS Valencia:
25. https://moonmausoleum.com/the-ghost-ship-ss-valencia/
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Latający Holender – Fenomen statków widmo

22
Latający Holender – Fenomen statków widmo
Dzidki, wśród morskich opowieści krąży wiele mitów, jak chociażby te o Krakenie, syrenach czy wężach morskich. Jednak najczęściej pojawiający się w nich motyw dotyczy statków widmo. Najsłynniejszym z nich stał się jednak Latający Holender, którego zobaczenie miało przywołać nieszczęście, a w niektórych wypadkach być nawet zwiastunem śmierci dla załogi okrętu. Legendy o statkach widmo mają swój początek w XVII wieku i jako jedna z pierwszych była właśnie o Latającym Holendrze – okręcie pod dowództwem Hendrika Van der Deckena, który był nie tylko doświadczonym wilkiem morskim, ale również jego odwaga była powszechnie znana na morzach i lądach, gdyż przewodził wielu niebezpiecznym ekspedycjom. W jakich okolicznościach zaginął wspomniany okręt i co sprawiało, że było wielu świadków, którzy zarzekali się, że go widzieli, a najczęściej były to rozbitkowie odratowani z zatopionych okrętów? Co ukształtowało tą legendę i ile może być w niej prawdy biorąc pod uwagę zachodzące na morzu zjawiska?
Latający Holender – Fenomen statków widmo
Legenda o Latającym Holendrze

Jednym z najsłynniejszych kapitanów holenderskich w XVII wieku był Hendrik Van der Decken, który zasłynął z tego, że przewodził wielu ryzykownym rejsom, które zawsze bezpiecznie doprowadzał do portu. Był on jednym z najlepszych w tamtym czasie doświadczonych wilków morskich – jego sława sięgała daleko poza granice jego kraju, co z czasem sprawiło, że kapitan stał się bardzo pewny siebie i zarozumiały, co miało z czasem przynieść zgubę. Pewnego razu miał on przewodzić rejsem statku zwanego Latającym Holendrem, który rozpoczynał podróż od portu nieopodal Amsterdamu w 1676 roku, a miał zakończyć go w Batawii (dzisiejszej Dżakarcie) na Jawie. Powierzono mu to zadanie, ponieważ nie było lepszego kandydata w całej Holandii, który mógłby poprowadzić tak długą i pełną wyzwań ekspedycję. Kapitan wraz z załogą wyruszyli w rejs, który przebiegał bezproblemowo aż do Przylądka Dobrej Nadziei w Afryce.

Niedługo później zastał ich dosyć nagły i bardzo silny sztorm, który nie tylko zrywał żagle, ale również mocno wzburzał powierzchnię morza tworząc ogromne fale kołyszące chaotycznie statkiem. Członkowie załogi w obawie przed katastrofą mieli prosić kapitana Van der Deckena, żeby ten zawrócił do portu, aby mogli przeczekać sztorm i wyruszyć, kiedy warunki będą bardziej sprzyjające, jednak Hendrik zachłyśnięty swoją międzynarodową sławą i nienadszarpniętą reputacją kazał utrzymać kurs chcąc jak najszybciej dotrzeć do Zatoki Stołowej w Batawii. Legenda mówi, że Van der Decken sypał obelgami na członków załogi, którzy próbowali mu się sprzeciwić i nakłonić do zmiany decyzji, kiedy sytuacja ulegała coraz bardziej pogorszeniu.
Latający Holender – Fenomen statków widmo
Klątwa Latającego Holendra

Morskie opowieści mówią, że to właśnie wtedy kapitan miał nabluźnić Bogu, zaś zesłany do niego niebiański wysłannik, który miał próbować nakłonić go do posłuchania rozsądku, jednak kapitan do niego strzelił chcąc przepędzić zjawę, w efekcie czego statek miał zatonąć i zostać przeklęty na wieki, przez co jego załoga nie mogła przekroczyć bramy do zaświatów i musiała tułać się po morzach. Załoga została zamieniona w nieśmiertelne szkielety niewrażliwe na polecenia swego kapitana, wykonujące w milczeniu swoje obowiązki, zaś ich wycie słyszane jest jedynie podczas sztormów, niesione z wiatrem pośród morskich fal. Zaś nieumarły kapitan Hendrik Van der Decken miał przewodzić niezniszczalnym już Latającym Holendrem aż do końca świata - grabiąc i zatapiając inne okręty, nie znajdując ukojenia w swoim cierpieniu i próbując zapełnić swoją żądzę dominacji na wszystkich morzach i oceanach licząc, że jego sława obiegnie cały świat. Jednak po dziś dzień żadna ilość nieszczęść sprowadzonych na inne statki nie jest w stanie zapełnić pustki w sercu bezwzględnego kapitana statku-widmo skazanego wraz ze swoją załogę na wieczną tułaczkę po rozległych wodach.
Latający Holender – Fenomen statków widmo
Latający Holender – Fenomen statków widmo
Ewolucja legendy o Latającym Holendrze i jego załodze

Legenda o przeklętym statku-widmo przewodzonym przez nieumarłego kapitana Hendrika Van der Deckena zaczęła obiegać cały świat i rozprzestrzeniać się wśród marynarzy z różnych portów. Przekazywana z ust do ust jej pierwotna wersja ulegała przekształceniu. To Latający Holender miał wypłynąć nie z portu nieopodal Amsterdamu, a z Terneuzen w prowincji Zelandia. Inne przekazy mówią, że kapitan zmagał się ze sztormem niedaleko Przylądka Dobrej Nadziei aż przez 9 tygodni, zanim statek uległ zatonięciu w wyniku jego błędnych decyzji i głupiego uporu. Według innych opowieści, miał wyrzucić w gniewie za burtę sternika ze słowami: "Bóg czy Diabeł, a ja przepłynę Przylądek - choćbym miał płynąc do dnia sadu ostatecznego!" w wielkanocny poranek, co doprowadziło do nałożenia na kapitana i jego statek klątwy przez niebiańskie istoty, dlatego Latający Holender błąka się aż po dzień dzisiejszy i tak do samego końca świata łupiąc i zabijając inne załogi oraz zatapiając czy podpalając ich okręty. Podobno ofiary nieumarłych szkieletów i kapitana z Latającego Holendra wraz ze swoimi statkami, które nie uległy spaleniu czy zatonięciu same stawały się statkami-widmo i siały postrach na morzu.
Latający Holender – Fenomen statków widmo
Legenda o Latającym Holendrze jako pirackim statku

Inna legenda głosi z kolei, że Latający Holender był statkiem pirackim okrytym najgorszą sławą, który podczas swoich rejsów napadał na inne statki, zaś jego załoga wątpliwej reputacji dopuszczała się grabieży na dużą skalę, licznych mordów i gwałtów, co było przyczyną zstąpienia sił niebiańskich, które przeklęły kapitana Hendrika Van der Deckena wraz z całą jego załogą zmieniając ich w nieśmiertelne szkielety błąkające się po morzu i wyczekujące dnia Sądu Ostatecznego, aby zostać skazani na wieczne potępienie w piekielnych czeluściach zwijając się z bólu pod wpływem najstraszliwszych tortur. Motyw tej wersji legendy wykorzystali przede wszystkim twórcy serii „Piratów z Karaibów” w następujących częściach: „Piraci z Karaibów: Skrzynia umarlaka”, „Piraci z Karaibów: Na krańcu świata” oraz „Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara”.
Latający Holender – Fenomen statków widmo
Uzupełnienie legendy w czasie II Wojny Światowej

Legenda o Latającym Holendrze i jego nieśmiertelnej załodze doczekała się uzupełnienia w czasie II Wojny Światowej o motyw niemieckiego krążownika Essen, który przysłużyć miał się do zatopienia licznych statków państw neutralnych, a także rozstrzeliwać statki rozbitków wiozących kobiety i dzieci oraz statki szpitalne przewożące rannych. Miał on niszczyć je przy użyciu torped. Pewnego dnia miał on napotkać ledwo widoczny stary żaglowiec ukryty we mgle. Biorąc go za statek Aliantów kapitan wydał rozkaz i posłał kilka torped, po czym Latający Holender uległ zniszczeniu, zaś jego załoga miała pójść na dno wraz ze złupionymi skarbami. Podobno aż po dzień dzisiejszy, jeśli ktoś znajdzie w morzu skrzynię ze skarbami, musi uważać, gdyż mogą pilnować jej nieumarłe szkielety z roztrzaskanego pokładu statku-widmo, zaś jego wraku ma strzec sam kapitan Hendrik Van der Decken mający przynosić śmierć każdemu, kto się do niego zbliży poprzez rozstrzelanie nieszczęśnika czy przebicie go starym, pirackim sejmitarem.

Inna wersja legendy mówi, że Essen miał przynieść Latającemu Holendrowi nie zagładę, a wyzwolenie, gdyż wcześniej miał on pływać po morzach aż do dnia nastania Sądu Ostatecznego, przez co dusze szkieletów i nieumarłego kapitana mogły już odejść w zaświaty. Zaś klątwa Latającego Holendra miała przejść na krążownik Essen, który stał się kolejnym statkiem-widmo, co miało być początkiem powstawania nowych statków-widmo (w tym hitlerowskich U-Bootów). Co ciekawe, podobno twórcy „Sky Sharks” (mający na swoim koncie serię filmów klasy B „Sharknado”), sequela filmu „Iron Sky”, zainspirowali się legendami o nieumarłej, bezwzględnej załodze Essen, na którą spadła klątwa Latającego Holendra.
Latający Holender – Fenomen statków widmo
Statki widmo to nie do końca legenda?

Warto również wspomnieć, że chociaż wiele osób uznawało Latającego Holendra i inne statki widmo za legendy, pojawiało się w historii wiele osób, które uważały, że widziały któreś z nich na własne oczy – czasami nawet całe załogi po 30 osób, przez co wykluczano pijaństwo jako jedną z możliwości przywidzeń przy tak licznej grupie. Między innymi unoszący się nad powierzchnią wody statek-widmo i kapitana Hendrika Van der Deckena widziała w lutym 1857 roku załoga statku "Joseph Somers" u brzegów wyspy Tristan da Cunha na południowym Atlantyku. Wkrótce na statku "Joseph Somers" wybuchł pożar, w którym straciło życie wielu członków załogi. Statki widmo są również często widywane w okolicach Przylądka Dobrej Nadziei, gdzie często kończy się to tragediami. Również jedna z relacji załogi holenderskiego frachtowca „Straat Malakka” wspomina o tym, że widziano pięciomasztową wersję statku-widmo, który powoli dryfował po morzu, pozbawiony całkowicie załogi. Wiele relacji z Cieśniny Meksykańskiej wskazuje, że widziało Latającego Holendra w oddali i to pod bezchmurnym, czystym niebem.

Kolejną tego typu tragedią miała dotyczyć okrętu HMS Baccante na wodach australijskich nieopodal Melbourne i Sydney, która miała miejsce 1 lipca 1881 roku, kiedy to książę Jerzy (później król brytyjski Jerzy V) wraz z 13 innymi osobami widział Latającego Holendra z pokładu innego statku – HMS Inconstant, po czym opisał całe zdarzenie w swoim dzienniku pokładowym. Podobno statek-widmo lśnił dziwną, czerwoną poświatą, zaś jego reje, maszty i żagle były bardzo dobrze widoczne, a sam statek unosił się w powietrzu. Według dziennika, to książę jako pierwszy wypatrzył Latającego Holendra, a marynarz, który uważał inaczej poniósł śmierć na miejscu spadając z masztu kolejnego dnia, co miało potwierdzać prawdziwość jego relacji.
Latający Holender – Fenomen statków widmo
Latający Holender – Fenomen statków widmo
Naukowe wyjaśnienie fenomenu statków-widmo

Naukowcy tłumaczą zjawisko ledwo widocznych okrętów mających być rzekomo statkami-widmo jako miraże jednostek widzianych z oddali. Odpowiedzialne jest za to zjawisko fatamorgany (nazwa powstała od czarodziejki z legendy o królu Arturze i mieczu w kamieniu – Morgany Le Fay), która powstaje w wyniku wystąpienia różnych współczynników załamania światła w powietrzu o mocno zróżnicowanej temperaturze, co wpływa na jego różną gęstość, przez co światło ulega załamywaniu się. Miraże dzieli się na górne o dolne – o ile na pustyni spotyka się głównie miraże dolne, o tyle na morzu są to górne, które obejmują właśnie zjawisko wielokrotnego załamywania się światła w kilku warstwach powietrza o różnej gęstości, co sprawia, że światło rozchodzi się po linii krzywej. W przypadku, kiedy obserwator znajdzie się w miejscu, gdzie dochodzi światło odbite od statku, na przedłużeniu promieni wpadających do jego oka zobaczy prosty obraz statku na tle nieba. Zwłaszcza, że wedle wielu tych relacji, statki-widma (zwłaszcza Latający Holender) unosiły się w powietrzy, tak, jakby latały nad powierzchnią wody. Jeśli zaś chodzi o same tragedie, naukowcy twierdzą, że mogły być one przez nieuwagę załogi, którą ogarnęła panika po ujrzeniu czegoś tak nieprawdopodobnego, jak unoszący się w powietrzu statek (kiedyś zjawisko mirażu górnego nie było tak dobrze znane).

Warto tutaj dodać, że miejscem, w którym najwięcej razy zaobserwowano miraże górne jest Cieśnina Meksykańska. Czasami zdarzało się, że pojedynczy członkowie załóg statków twierdzili, że widzieli okręt-widmo z innej epoki, ale zazwyczaj wersje te nie pokrywały się z relacjami większej części załogi, dlatego takim obserwatorom przypisywano stan upojenia alkoholowego podczas obserwacji mirażu.
Latający Holender – Fenomen statków widmo
Latający Holender – Fenomen statków widmo
Latający Holender – Fenomen statków widmo
Latający Holender – Fenomen statków widmo
Latający Holender w kulturze

Sama legenda o Latającym Holendrze na dobre zakorzeniła się w kulturze wysokiej i niskiej stanowiąc inspirację do wielu powieści o tematyce marynistycznej (jak „Okręt widmo” Fredericka Marryat’a czy „Castaways of the Flying Dutchman” i jej sequel „The Angels Command” autorstwa Briana Jacquesa), będąc motywem przewodnim w operze Richarda Wagnera „Latający Holender” z 1843 roku, licznych filmów (o tytule „Latający Holender” czy też w serii „Piratów z Karaibów”, animacji (np. w jednym odcinku „Scooby-Doo”, „Spongebob Squarepants” czy w anime „One Piece” – zwłaszcza w 526 odcinku), gier komputerowych (np. „Alone in the Dark 2”), komiksów, noweli, utworów muzycznych, książek dla dzieci czy parodii, a nawet na jej cześć skonstruowano atrakcję wesołego miasteczka „Latający Holender” będącej statkiem, który wprawiony w ruch wahadłowy w końcu obraca się o 360 stopni. Czasami pseudonim „Latający Holender” przypisywany jest niektórym niderlandzkim sportowcom z różnych dziedzin (piłka nożna, kickboxing, Formuła 1 i inne).
Latający Holender – Fenomen statków widmo
Latający Holender – Fenomen statków widmo
Dodatkowe źródła dla zainteresowanych:

1.https://www.tawernaskipperow.pl/czytelnia/ciekawostki/latajacy-holender/952
2.https://home.agh.edu.pl/~joanna/harpiun/enigma.htm
3.http://portalmarynarski.pl/latajacy-holender-i-inni/
4.https://www.wiatrak.nl/9765/latajacy-holender
5.https://mysteriesrunsolved.com/pl/2021/08/flying-dutchman.html
6.https://wikideck.com/pl/Lataj%C4%85cy_Holender
7.https://militaryhistorynow.com/2018/05/03/the-ghost-raiders-how-fears-of-nazi-auxiliary-cruisers-caused-panic-in-distant-oceans/
8.https://ririro.com/pl/latajacy-holender/
9.https://historyczni2013.blogspot.com/2014/02/legenda-o-latajacym-holendrze.html
10.https://innemedium.pl/wiadomosc/legenda-latajacego-holendra-czy-po-oceanach-grasuje-statek-widmo
11.https://www.mojaniderlandia.pl/ciekawostki/ile-jest-prawdy-w-legendzie-o-latajacym-holendrze-i-co-wiemy-o-jego-kapitanie-4125.html
12.https://thestrip.ru/pl/smoky-eyes/letuchii-gollandec-frazeologizm-letuchii-gollandec-otryvok-harakterizuyushchii/
13.https://przekroj.pl/nauka/niesmiertelny-latajacy-holender-adam-weglowski
14.https://piracizkaraibow.fandom.com/wiki/Lataj%C4%85cy_Holender
15.https://www.wikiwand.com/pl/Mira%C5%BC
16.https://polarpedia.eu/pl/miraz-gorny/
17.https://sites.google.com/site/zjawiskaoptycznewprzyrodzie/home/miraz-gorny
18.https://glossary.ametsoc.org/wiki/Superior_mirage
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Latający Holender – Fenomen statków widmo

41
Latający Holender – Fenomen statków widmo
Dzidki, wśród morskich opowieści krąży wiele mitów, jak chociażby te o Krakenie, syrenach czy wężach morskich. Jednak najczęściej pojawiający się w nich motyw dotyczy statków widmo. Najsłynniejszym z nich stał się jednak Latający Holender, którego zobaczenie miało przywołać nieszczęście, a w niektórych wypadkach być nawet zwiastunem śmierci dla załogi okrętu. Legendy o statkach widmo mają swój początek w XVII wieku i jako jedna z pierwszych była właśnie o Latającym Holendrze – okręcie pod dowództwem Hendrika Van der Deckena, który był nie tylko doświadczonym wilkiem morskim, ale również jego odwaga była powszechnie znana na morzach i lądach, gdyż przewodził wielu niebezpiecznym ekspedycjom. W jakich okolicznościach zaginął wspomniany okręt i co sprawiało, że było wielu świadków, którzy zarzekali się, że go widzieli, a najczęściej były to rozbitkowie odratowani z zatopionych okrętów? Co ukształtowało tą legendę i ile może być w niej prawdy biorąc pod uwagę zachodzące na morzu zjawiska?
Latający Holender – Fenomen statków widmo
Legenda o Latającym Holendrze

Jednym z najsłynniejszych kapitanów holenderskich w XVII wieku był Hendrik Van der Decken, który zasłynął z tego, że przewodził wielu ryzykownym rejsom, które zawsze bezpiecznie doprowadzał do portu. Był on jednym z najlepszych w tamtym czasie doświadczonych wilków morskich – jego sława sięgała daleko poza granice jego kraju, co z czasem sprawiło, że kapitan stał się bardzo pewny siebie i zarozumiały, co miało z czasem przynieść zgubę. Pewnego razu miał on przewodzić rejsem statku zwanego Latającym Holendrem, który rozpoczynał podróż od portu nieopodal Amsterdamu w 1676 roku, a miał zakończyć go w Batawii (dzisiejszej Dżakarcie) na Jawie. Powierzono mu to zadanie, ponieważ nie było lepszego kandydata w całej Holandii, który mógłby poprowadzić tak długą i pełną wyzwań ekspedycję. Kapitan wraz z załogą wyruszyli w rejs, który przebiegał bezproblemowo aż do Przylądka Dobrej Nadziei w Afryce.

Niedługo później zastał ich dosyć nagły i bardzo silny sztorm, który nie tylko zrywał żagle, ale również mocno wzburzał powierzchnię morza tworząc ogromne fale kołyszące chaotycznie statkiem. Członkowie załogi w obawie przed katastrofą mieli prosić kapitana Van der Deckena, żeby ten zawrócił do portu, aby mogli przeczekać sztorm i wyruszyć, kiedy warunki będą bardziej sprzyjające, jednak Hendrik zachłyśnięty swoją międzynarodową sławą i nienadszarpniętą reputacją kazał utrzymać kurs chcąc jak najszybciej dotrzeć do Zatoki Stołowej w Batawii. Legenda mówi, że Van der Decken sypał obelgami na członków załogi, którzy próbowali mu się sprzeciwić i nakłonić do zmiany decyzji, kiedy sytuacja ulegała coraz bardziej pogorszeniu.
Latający Holender – Fenomen statków widmo
Klątwa Latającego Holendra

Morskie opowieści mówią, że to właśnie wtedy kapitan miał nabluźnić Bogu, zaś zesłany do niego niebiański wysłannik, który miał próbować nakłonić go do posłuchania rozsądku, jednak kapitan do niego strzelił chcąc przepędzić zjawę, w efekcie czego statek miał zatonąć i zostać przeklęty na wieki, przez co jego załoga nie mogła przekroczyć bramy do zaświatów i musiała tułać się po morzach. Załoga została zamieniona w nieśmiertelne szkielety niewrażliwe na polecenia swego kapitana, wykonujące w milczeniu swoje obowiązki, zaś ich wycie słyszane jest jedynie podczas sztormów, niesione z wiatrem pośród morskich fal. Zaś nieumarły kapitan Hendrik Van der Decken miał przewodzić niezniszczalnym już Latającym Holendrem aż do końca świata - grabiąc i zatapiając inne okręty, nie znajdując ukojenia w swoim cierpieniu i próbując zapełnić swoją żądzę dominacji na wszystkich morzach i oceanach licząc, że jego sława obiegnie cały świat. Jednak po dziś dzień żadna ilość nieszczęść sprowadzonych na inne statki nie jest w stanie zapełnić pustki w sercu bezwzględnego kapitana statku-widmo skazanego wraz ze swoją załogę na wieczną tułaczkę po rozległych wodach.
Latający Holender – Fenomen statków widmo
Ewolucja legendy o Latającym Holendrze i jego załodze

Legenda o przeklętym statku-widmo przewodzonym przez nieumarłego kapitana Hendrika Van der Deckena zaczęła obiegać cały świat i rozprzestrzeniać się wśród marynarzy z różnych portów. Przekazywana z ust do ust jej pierwotna wersja ulegała przekształceniu. To Latający Holender miał wypłynąć nie z portu nieopodal Amsterdamu, a z Terneuzen w prowincji Zelandia. Inne przekazy mówią, że kapitan zmagał się ze sztormem niedaleko Przylądka Dobrej Nadziei aż przez 9 tygodni, zanim statek uległ zatonięciu w wyniku jego błędnych decyzji i głupiego uporu. Według innych opowieści, miał wyrzucić w gniewie za burtę sternika ze słowami: "Bóg czy Diabeł, a ja przepłynę Przylądek - choćbym miał płynąc do dnia sadu ostatecznego!" w wielkanocny poranek, co doprowadziło do nałożenia na kapitana i jego statek klątwy przez niebiańskie istoty, dlatego Latający Holender błąka się aż po dzień dzisiejszy i tak do samego końca świata łupiąc i zabijając inne załogi oraz zatapiając czy podpalając ich okręty. Podobno ofiary nieumarłych szkieletów i kapitana z Latającego Holendra wraz ze swoimi statkami, które nie uległy spaleniu czy zatonięciu same stawały się statkami-widmo i siały postrach na morzu.
Latający Holender – Fenomen statków widmo
Legenda o Latającym Holendrze jako pirackim statku

Inna legenda głosi z kolei, że Latający Holender był statkiem pirackim okrytym najgorszą sławą, który podczas swoich rejsów napadał na inne statki, zaś jego załoga wątpliwej reputacji dopuszczała się grabieży na dużą skalę, licznych mordów i gwałtów, co było przyczyną zstąpienia sił niebiańskich, które przeklęły kapitana Hendrika Van der Deckena wraz z całą jego załogą zmieniając ich w nieśmiertelne szkielety błąkające się po morzu i wyczekujące dnia Sądu Ostatecznego, aby zostać skazani na wieczne potępienie w piekielnych czeluściach zwijając się z bólu pod wpływem najstraszliwszych tortur. Motyw tej wersji legendy wykorzystali przede wszystkim twórcy serii „Piratów z Karaibów” w następujących częściach: „Piraci z Karaibów: Skrzynia umarlaka”, „Piraci z Karaibów: Na krańcu świata” oraz „Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara”.
Latający Holender – Fenomen statków widmo
Uzupełnienie legendy w czasie II Wojny Światowej

Legenda o Latającym Holendrze i jego nieśmiertelnej załodze doczekała się uzupełnienia w czasie II Wojny Światowej o motyw niemieckiego krążownika Essen, który przysłużyć miał się do zatopienia licznych statków państw neutralnych, a także rozstrzeliwać statki rozbitków wiozących kobiety i dzieci oraz statki szpitalne przewożące rannych. Miał on niszczyć je przy użyciu torped. Pewnego dnia miał on napotkać ledwo widoczny stary żaglowiec ukryty we mgle. Biorąc go za statek Aliantów kapitan wydał rozkaz i posłał kilka torped, po czym Latający Holender uległ zniszczeniu, zaś jego załoga miała pójść na dno wraz ze złupionymi skarbami. Podobno aż po dzień dzisiejszy, jeśli ktoś znajdzie w morzu skrzynię ze skarbami, musi uważać, gdyż mogą pilnować jej nieumarłe szkielety z roztrzaskanego pokładu statku-widmo, zaś jego wraku ma strzec sam kapitan Hendrik Van der Decken mający przynosić śmierć każdemu, kto się do niego zbliży poprzez rozstrzelanie nieszczęśnika czy przebicie go starym, pirackim sejmitarem.

Inna wersja legendy mówi, że Essen miał przynieść Latającemu Holendrowi nie zagładę, a wyzwolenie, gdyż wcześniej miał on pływać po morzach aż do dnia nastania Sądu Ostatecznego, przez co dusze szkieletów i nieumarłego kapitana mogły już odejść w zaświaty. Zaś klątwa Latającego Holendra miała przejść na krążownik Essen, który stał się kolejnym statkiem-widmo, co miało być początkiem powstawania nowych statków-widmo (w tym hitlerowskich U-Bootów). Co ciekawe, podobno twórcy „Sky Sharks” (mający na swoim koncie serię filmów klasy B „Sharknado”), sequela filmu „Iron Sky”, zainspirowali się legendami o nieumarłej, bezwzględnej załodze Essen, na którą spadła klątwa Latającego Holendra.
Latający Holender – Fenomen statków widmo
Statki widmo to nie do końca legenda?

Warto również wspomnieć, że chociaż wiele osób uznawało Latającego Holendra i inne statki widmo za legendy, pojawiało się w historii wiele osób, które uważały, że widziały któreś z nich na własne oczy – czasami nawet całe załogi po 30 osób, przez co wykluczano pijaństwo jako jedną z możliwości przywidzeń przy tak licznej grupie. Między innymi unoszący się nad powierzchnią wody statek-widmo i kapitana Hendrika Van der Deckena widziała w lutym 1857 roku załoga statku "Joseph Somers" u brzegów wyspy Tristan da Cunha na południowym Atlantyku. Wkrótce na statku "Joseph Somers" wybuchł pożar, w którym straciło życie wielu członków załogi. Statki widmo są również często widywane w okolicach Przylądka Dobrej Nadziei, gdzie często kończy się to tragediami. Również jedna z relacji załogi holenderskiego frachtowca „Straat Malakka” wspomina o tym, że widziano pięciomasztową wersję statku-widmo, który powoli dryfował po morzu, pozbawiony całkowicie załogi. Wiele relacji z Cieśniny Meksykańskiej wskazuje, że widziało Latającego Holendra w oddali i to pod bezchmurnym, czystym niebem.

Kolejną tego typu tragedią miała dotyczyć okrętu HMS Baccante na wodach australijskich nieopodal Melbourne i Sydney, która miała miejsce 1 lipca 1881 roku, kiedy to książę Jerzy (później król brytyjski Jerzy V) wraz z 13 innymi osobami widział Latającego Holendra z pokładu innego statku – HMS Inconstant, po czym opisał całe zdarzenie w swoim dzienniku pokładowym. Podobno statek-widmo lśnił dziwną, czerwoną poświatą, zaś jego reje, maszty i żagle były bardzo dobrze widoczne, a sam statek unosił się w powietrzu. Według dziennika, to książę jako pierwszy wypatrzył Latającego Holendra, a marynarz, który uważał inaczej poniósł śmierć na miejscu spadając z masztu kolejnego dnia, co miało potwierdzać prawdziwość jego relacji.
Latający Holender – Fenomen statków widmo
Latający Holender – Fenomen statków widmo
Naukowe wyjaśnienie fenomenu statków-widmo

Naukowcy tłumaczą zjawisko ledwo widocznych okrętów mających być rzekomo statkami-widmo jako miraże jednostek widzianych z oddali. Odpowiedzialne jest za to zjawisko fatamorgany (nazwa powstała od czarodziejki z legendy o królu Arturze i mieczu w kamieniu – Morgany Le Fay), która powstaje w wyniku wystąpienia różnych współczynników załamania światła w powietrzu o mocno zróżnicowanej temperaturze, co wpływa na jego różną gęstość, przez co światło ulega załamywaniu się. Miraże dzieli się na górne o dolne – o ile na pustyni spotyka się głównie miraże dolne, o tyle na morzu są to górne, które obejmują właśnie zjawisko wielokrotnego załamywania się światła w kilku warstwach powietrza o różnej gęstości, co sprawia, że światło rozchodzi się po linii krzywej. W przypadku, kiedy obserwator znajdzie się w miejscu, gdzie dochodzi światło odbite od statku, na przedłużeniu promieni wpadających do jego oka zobaczy prosty obraz statku na tle nieba. Zwłaszcza, że wedle wielu tych relacji, statki-widma (zwłaszcza Latający Holender) unosiły się w powietrzy, tak, jakby latały nad powierzchnią wody. Jeśli zaś chodzi o same tragedie, naukowcy twierdzą, że mogły być one przez nieuwagę załogi, którą ogarnęła panika po ujrzeniu czegoś tak nieprawdopodobnego, jak unoszący się w powietrzu statek (kiedyś zjawisko mirażu górnego nie było tak dobrze znane).
Latający Holender – Fenomen statków widmo
Latający Holender – Fenomen statków widmo
Latający Holender – Fenomen statków widmo
Warto tutaj dodać, że miejscem, w którym najwięcej razy zaobserwowano miraże górne jest Cieśnina Meksykańska. Czasami zdarzało się, że pojedynczy członkowie załóg statków twierdzili, że widzieli okręt-widmo z innej epoki, ale zazwyczaj wersje te nie pokrywały się z relacjami większej części załogi, dlatego takim obserwatorom przypisywano stan upojenia alkoholowego podczas obserwacji mirażu.
Latający Holender – Fenomen statków widmo
Latający Holender – Fenomen statków widmo
Latający Holender – Fenomen statków widmo
Latający Holender w kulturze

Sama legenda o Latającym Holendrze na dobre zakorzeniła się w kulturze wysokiej i niskiej stanowiąc inspirację do wielu powieści o tematyce marynistycznej (jak „Okręt widmo” Fredericka Marryat’a czy „Castaways of the Flying Dutchman” i jej sequel „The Angels Command” autorstwa Briana Jacquesa), będąc motywem przewodnim w operze Richarda Wagnera „Latający Holender” z 1843 roku, licznych filmów (o tytule „Latający Holender” czy też w serii „Piratów z Karaibów”, animacji (np. w jednym odcinku „Scooby-Doo”, „Spongebob Squarepants” czy w anime „One Piece” – zwłaszcza w 526 odcinku), gier komputerowych (np. „Alone in the Dark 2”), komiksów, noweli, utworów muzycznych, książek dla dzieci czy parodii, a nawet na jej cześć skonstruowano atrakcję wesołego miasteczka „Latający Holender” będącej statkiem, który wprawiony w ruch wahadłowy w końcu obraca się o 360 stopni. Czasami pseudonim „Latający Holender” przypisywany jest niektórym niderlandzkim sportowcom z różnych dziedzin (piłka nożna, kickboxing, Formuła 1 i inne).
Latający Holender – Fenomen statków widmo
Latający Holender – Fenomen statków widmo
Latający Holender – Fenomen statków widmo
Dodatkowe źródła dla zainteresowanych:

1.https://www.tawernaskipperow.pl/czytelnia/ciekawostki/latajacy-holender/952
2.https://home.agh.edu.pl/~joanna/harpiun/enigma.htm
3.http://portalmarynarski.pl/latajacy-holender-i-inni/
4.https://www.wiatrak.nl/9765/latajacy-holender
5.https://mysteriesrunsolved.com/pl/2021/08/flying-dutchman.html
6.https://wikideck.com/pl/Lataj%C4%85cy_Holender
7.https://militaryhistorynow.com/2018/05/03/the-ghost-raiders-how-fears-of-nazi-auxiliary-cruisers-caused-panic-in-distant-oceans/
8.https://ririro.com/pl/latajacy-holender/
9.https://historyczni2013.blogspot.com/2014/02/legenda-o-latajacym-holendrze.html
10.https://innemedium.pl/wiadomosc/legenda-latajacego-holendra-czy-po-oceanach-grasuje-statek-widmo
11.https://www.mojaniderlandia.pl/ciekawostki/ile-jest-prawdy-w-legendzie-o-latajacym-holendrze-i-co-wiemy-o-jego-kapitanie-4125.html
12.https://thestrip.ru/pl/smoky-eyes/letuchii-gollandec-frazeologizm-letuchii-gollandec-otryvok-harakterizuyushchii/
13.https://przekroj.pl/nauka/niesmiertelny-latajacy-holender-adam-weglowski
14.https://piracizkaraibow.fandom.com/wiki/Lataj%C4%85cy_Holender
15.https://www.wikiwand.com/pl/Mira%C5%BC
16.https://polarpedia.eu/pl/miraz-gorny/
17.https://sites.google.com/site/zjawiskaoptycznewprzyrodzie/home/miraz-gorny
18.https://glossary.ametsoc.org/wiki/Superior_mirage
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.17279291152954