Własnoręczne rękodzieło
Hobby
7 m
156
Witam Dzidki, jako iż udało mi się częściowo wyjść z przegrywu i znalazłem se dziołchę w dodatku utalentowaną która na urodziny sprawiła mi takie oto cudeńka:
Nie chciałem być dłużny i również zrobić dla niej robótkę ręczną. Zainspirowany twórczością @Skorup postawiłem na drzewko bonsai z drutu. Zacząłem od podstaw czyli podstawy, mianowicie zakupiłem w internetach różowy turmalin ale coś mi się pojebało w proporcjach wagi i rozmiaru do ceny więc dostałem kamień wielkości pięści za 200zł... Zmieniłem taktykę i wybrałem się na giełdę minerałów w Gliwicach gdzie nabyłem 3 duże kwarce różowe po okazyjnej cenie 100 złoty polskich (nie było gratis więc to nie uczciwa cena):
Gdzieś w piwnicy znalazłem jeszcze fajny kawałek drewna co by goły kamień półki nie zarysował i mogłem się wziąć za główną część czyli pień. W budowlanym kupiłem druta stalowego i lampki i zacząłem kręcić. O ile korzenie wyszły całkiem zacnie (jebać hejterów) tak z gałęziami miałem problem gdyż ponieważ nie miałem obmyślonego planu jak to potem wykończyć i wyszło mi uschnięte drzewo rodem z twórczości Beksińskiego:
Pominąłem więc ten krok i zabrałem się za robiebnie liści. Baba, jak to baba, lubi róż dlatego i kamulce i liście musiały być w tym kolorze, niestety nikaj nie mogłem znaleźć gotowego różowego druta więc w tym samym budowlanym dokupiłem tego koloru farbę i grubszego druta żeby liście miały większą objętość. Skręciłem to wokół rury robiąc sprężyny następnie spłaszczając je i formując coś na kształt kopułek różnych rozmiarów i pomalnąłem farbą w szpraju. Jak wyschło i chciałem je przymontować to natrafiłem na 2 problemy. Pierwszy to te gałęzie które musiałem skracać, wyginać rozplątywać i skręcac na nowo żeby trzymało się to kupy i dupy a drugi to farba która zwyczajnie wykruszyła się od tarcia. Chujowo to wyglądało więc owinąłem pień folią i pomalowałem jeszcze raz same liście bez konieczności ich demontażu na koniec spryskując lakierem bezbarwnym
Efekt? Średnio czyli super. Połączyłem drzewko z podstawą, wszystko na kleju na gorąco (nie wygląda to najlepiej ale działa), oplotłem lampki wokół pnia i gałęzi i koniec końców wygląda to tak:
Niezamierzenie utworzyła się mała jaskinia w kryształach więc dokleiłem tam tego koleszkę motylka którego dostałem od mojej w formie przypadkowego prezentu i był to drobiazgowy miły symbol na wykończenie
Nawkurwiałem się, naklnąłem, porozwalałem paluchy, spędziłem trochę czasu nad tym ale nie był to czas stracony wnioskując po reakcjach rodziny, znajomych i samej dziewczyny. Sam jestem zadowolony z efektu bo myślałem że jak na moją pierwszą taką pracę wyjdzie gówno ale dałem z siebie całe 30% i wyszło. Jak kiedyś najdzie mnie kolejny taki pomysł na ciągnięcie druta to może też wrzucę jeśli ciepło się przyjmie. Pozdrawiam i wypierdalam.
~Poeb22