Zdjęcie które widzicie, zostało zrobione po zaciekłej wymianie ognia w kompleksie tuneli wykonanym przez talibów w południowym Afganistanie. Podczas patrolu operatorzy Australijskiego SASR natknęli się na wejście do jednego z nich. Po zgłoszeniu znaleziska do TOC jeden z operatorów wszedł do kompleksu i po kilkunastu metrach natknął się na grupę bojowników ukrywających się w środku. W wyniku gwałtownej wymiany ognia operator został trafiony w nogę jednak dzięki wsparciu kolegów, którzy zmusili talibów do ucieczki w głąb tunelu, udało mu się wycofać do wejścia, gdzie medyk opatrzył mu ranę. Operator widoczny na zdjęciu upewniwszy się, że stan rannego nie jest poważny, ponownie poprowadził resztę zespołu z powrotem do środka, by zlikwidować pozostałych przy życiu talibów. W trakcie ciężkiej wymiany ognia jeden z pocisków trafił w chwyt jego USP, uszkadzając pistolet i poważnie raniąc palce lewej dłoni. Pomimo kolejnego rannego operatora komandosi kontynuowali walkę aż do zlikwidowania ostatniego punktu oporu. Upewniwszy się, że wszyscy talibowie zostali zabici, komandosi wycofali się na powierzchnię, gdzie medyk udzielił rannemu pomocy. Jak widać nie przeszkadzało mu to zapozować do zdjęcia z zabandażowaną ręka, uszkodzonym pistoletem i ogromnym uśmiechem wywołanym przez przeciwbólowego lizaka z fentanylem. Po powrocie do bazy dłonią operatora zajął się chirurg, który przekazał rannemu, że pomimo kilku złamań jego dłoń jest w dobrym stanie i da się odratować nawet najbardziej uszkodzony mały palec. Oznaczałoby to jednak przedwczesne zakończenie rotacji i powrót do Australii w celu rehabilitacji dłoni. Operator mógł też wybrać drugą opcję, jaką była amputacja małego palca, co przyspieszyłoby gojenie się ran i powrót do akcji w przeciągu kilku tygodni. Chyba nie muszę pisać co wybrał.