Pewnie było ale chuj tam

3
W szkole pani nauczycielka zadała dzieciom pracę domową - wymyślić
jakiś fajny kolor. Jasiu cały dzień się zastanawia, myśli, kombinuje...
- Mam! Kanarkowożółty!
Ale myśli sobie - Małgosia jest najlepszą uczennicą, jak ona też
wymyśli kanarkowożółty? Trzeba do niej zadzwonić. Jak pomyślał tak
zrobił.
- Cześć Małgośka, jaki kolorek sobie wykombinowałaś?
- Kanarkowożółty.
- Aha... no to cześć...
Jasiu lekko podłamany, ale cóż tu robić, myśli nad innym kolorem. - Bladoniebieski! Tak!
Bladoniebieski! Ale zadzwonię jeszcze do Mikołaja, bo może się
powtórzyć cała sytuacja.
- Yo Miki! Jaki kolor zapodajesz?
- Cziekierap Jaśko! Bladoniebieski
- Uuuu... no to strzałka.
Jasio lekko podłamany, ale nagle olśnienie: - Krwistoczerwony! Extra,
krwistoczerwony to jest to! Cały dzień chodzi powtarzając
"krwistoczerwony", "krwistoczerwony"... Przed snem -
"krwistoczerwony". Rano - "krwistoczerwony". Całą drogę do szkoły
powtarza sobie "krwistoczerwony, krwistoczerwony" Nadszedł czas lekcji.
Pani zwraca się do uczniów.
- Mieliście zadanie domowe, to może Małgosia.
- Kanarkowożółty.
- Ślicznie. Mikołaj?
- Bladoniebieski.
- Piękny kolor.
W tym momencie otwierają się drzwi do klasy, w nich
staje Dyrektor z małym murzynkiem.
- Drogie dzieci to jest Dżordż i w ramach wymiany uczniów będzie u nas przez miesiąc.
- To może Dżordż wymyślisz na poczekaniu jakiś kolor? - sugeruje pani nauczycielka.
- Hmm... Krwistoczerwony?
- Wspaniale Dżordż. Jasiu, twoja kolej.
- Jebany czarny.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Jasio

24
Najdłuższy dowcip świata napisany z pamięci elo

Mały Jasio poznał Małgosię. I tak się spotykali, na lody chodzili. W końcu Małgosia i jej rodzice zaprosili małego Jasia na obiad, pierwsze spotkanie Jasia ze starymi gosi.no to pojechał na komarku, parę kilometrów tam było od wiochy do wiochy. W międzyczasie w domu u Małgosi: matka stół zastawia, ojciec siedzi z kufajką wkurwiony bo to znany Jasiek, wiraszka z większej wioski jedzie. Małgosia podmyta . No i czekają. Jaśkowi motor po drodze się rozjebał, łancuch spada, spod panewki kapie itd. musi dopchac no i pcha w końcu che Małgosię też...Małgosi starzy się niecierpliwią, obiad na stole stygnie, to se wymyślili zabawę. Zabawa taka: jak Jasio przyjedzie to kto pierwszy się odezwie ten zmywa naczynia. DOBRA! I wszyscy od Gośki przybili pione a parę km dalej Jasiek odpalił splunieciem na swój motorek, jedzie do Gosi i jej rodziców, na obiadek. Jak przyjechał zsiadł z junaka, Gosia go z uśmiechem leć w milczeniu przywitała, ojciec kamienna twarzą kiwnął. Matka też bez słowa kompotu nalewa. Jasiek myśli no jebniecie ale Gośka fajna no ruchalby, matka też ale jebniecie jacyś. I tak siedzą bez słowa z półtorej godziny. Jasiek gada czy może dokladki sałatki, kompotu. Wszystko dostaje ale bez slowa. To się wkurwil i mówi dobra, przyjechałem tu tylko po to by wyruchać Małgosię.i lapie Małgosię rozkłada ja na talerzach na stole i rucha, ta płacze bo to pierwszy jej raz. Ojciec widelec zaciska, matka w szoku ale koniec, Jasiu doszedł, wyruchał Małgosię, usiadł i dopil kompot. Po chwili kmini, mama Gosi też niczego sobie, a Jasiowi dalej stoję. Nic kurwa nie gadają nie protestują, pyta Jasiek, pani mamo Gosi a wyjebane i złapał jej matkę za szyję i w dupaka pocisnal a ojciec siedzi czerwony z widelcem w ręku wkurwiony ale milczy. Jasiek jak skończył. Dojadl schabowego i mówi dobra zjeby to ja spierdalam,wziął orzeszek i poszedł. Wsiądą na motor próbuje palić a ten nie trybu, popsul się przecież po drodze. Olej spod panewki wyciekl. Jasiek myśli idę zapytać tej pojebane rodziny czy mają smar. No i wchodzi z buta do chaty Małgosi, jej starzy przy stole w milczeniu dalej i Jasiek pyta "ej przepraszam, sory za ten dziki seks z Małgosia i ej mamą, ale macie może jakiś smar?" No i stary wstaje od stołu i mówi "DOBRA KURWA POZMYWAM!"
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.26928782463074