Nie jestem humanistą, ale starałem się jak mogłem :) miłego czytania.
Kolega opowiada mi swoją przygodę z pobytu w Anglii. Jechał samochodem przez zakorkowane ulice Londynu. W momencie gdy samochody się zatrzymały, ktoś otworzył drzwi jego samochodu i z ruskim akcentem kazał mu wypierdalać z auta. Kumpel mówi do ruska, że to jakaś pomyłka i o co chodzi. Wtedy napastnik wyciąga broń, celuje do niego i zaczyna bardziej przekonująco namawiać go do opuszczenia pojazdu. Obsrany na maxa wychodzi z samochodu i w tym momencie ktoś z tyłu zakladau worek na głowę. O chuj, co się dzieje, już dwójka na cynglu. Wpakowali go do fury i pojechali. Po godzinie samochód się zatrzymał, drzwi się otwierają i mojego kumpla wyprowadza dwóch typów. Ściągają mu worek, a jego oczom ukazuje się las. Zaczyna błagać i pytać jednocześnie co się dzieje, co takiego zrobił. Ruski w śmiech. Dali mu łopatę i kazali kopać w wyznaczonym miejscu. Kumpel się zeszczał ze strachu, zaczął płakać i przepraszać, lecz to nie pomgało. Wymierzyli do niego bronią i kazali kopać. Całe życie przelatuje mu przed oczami, podczas kopania. Po pół godziny, gdy już dół jest wystarczający aby zmieścił się w nim człowiek, po kolejnym sztychu szpadla, kumpel poczuł dziwny opór. Zaczął rozgrzebywać rękoma ziemi i ujrzał worek. Chwycił go i z całej siły pociągnął. I mało co sobie jajec nie wyrwał przez sen i się obudził.