Chciałbym pogadać o logice.
Dwie osoby stoją nad zamkniętym kartonem.
Osoba A: w kartonie jest pusto.
B: jesteś pewny? To fakt?
A: tak to niezaprzeczalny fakt.
B: proszę cię o uagrumentowanie. Przedstaw mi na to dowody
A: co? Dlaczego mam przedstawiać dowody na ten fakt? To ty mi udowodnij że w kartonie coś jest.
C: ja ci mogę udowodnić że Karton jest pusty tylko musisz mi powiedzieć co tam niby miało by być żebym udowodnił że tego nie ma. No i jeszcze podaj mi definicje tej rzeczy.
B: ale ja pytko poprosiłem o dowody na to co mówi A
C: jesteś głupi? Jak mam ci udowodnić skoro nie chcesz podać definicji tego co tam niby jest.
B: ale ja nie mówię że tam coś jest. Ja mogę tylko wierzyć że tam jest telewizor bo nie ma na to dowodów że jest więc mogę tylko w to wierzyć.
A: kurwa ale debil! Dlaczego robisz kurwę z logiki?
C: ale dlaczego ty wierzysz że tam jest telewizor? Przecież tam może być pralka albo regał z ikeji. Dlaczego akurat wierzysz że jest telewizor?
B: uważam że najbardziej prawdopodobne jest to że tam jest telewizor. Rozmyślałem o tym dużo i uznałem że to jest najbliżej prawdy.
A: wiesz co? Nie wierzę ci. Z tego co widzę wierzysz że tam jest telewizor na pokaz. Ogarnij się człowieku. Twoje wypowiedzi są niemerytoryczne. Ciągle tylko pytasz o dowody, a dlaczego a po co.
C: podsumowując nie potrafisz udowodnić że w kartonie coś jest. Nie potrafisz nawet powiedzieć że to napewno telewizor a chcesz żebyśmy ci udowodnili że karton jest pusty?
Chcesz rozmawiać jak dorosły to powiedz co tam niby jest w tym kartonie to ci podamy dowody na to że tego nie ma. Ogarnij się człowieku.
B: ale po co mam mówić co tam może być? Ja nie podawałem żadnych twierdzeń, zapytaj A czego tam nie ma bo on mówi że karton jest napewno pusty. Poza tym czy logiczne jest pytanie o to co tam może być żeby udowodnić że nic tam nie ma?
C: Tak, jest to logiczne, bo jeśli o czymś dyskutujemy to musimy wiedzieć o co chodzi konkretnie. Mogę ci napewno udowodnić że nie ma tam kurwinodaktyla.
Jako definicje podam że jest to stwór jedzący kamienie i zamieniający złoto w dywany i jako dowód mogę powiedzieć że właśnie go wymyśliłem dlatego napewno go nie ma w kartonie.
A: Podziwiam Cie C, ze dalej z tym gamoniem dyskutujesz, pozazdroscic cierpliwosci
C: Myślałem że gość chciał rzeczowej dyskusji a wyszedł debil. W sumie nie należy od takich ludzi oczekiwać rozsądku.
A: ja sobie odpuściłem w momencie "Nie ma dowodów, więc wierze". Sorry, ale po takim czymś ręce opadają xD
Jak można powiedzieć "nie mam pewności że tam jest telewizor więc tylko w to wierzę" no debil.
B: ale o co wam chodzi? Jeżeli nie wiecie co tam mogło by być to jak możecie stwierdzić że napewno tam tego nie ma?
A: spoglądam tylko na ten jebany dzwonek i widze twój zjebany nick. Co gorsza, wchodze tu i widze, jak praktycznie toczysz dyskusje z samym sobą. Jebie mnie twoje zdanie całkowicie, od tamtej pory każda twoja wypowiedz jest dla mnie gówno warta i w ogóle ich nie czytam, bo nie mam czasu i nerwów na jakiś kompletnych oszołomów, więc zażyj leki, wypij herbatke i idź łaskawie spać
B: Więc oceniasz wartość czyjejś wypowiedzi na podstawie tego kto to powiedział?. Logiczne
C: Przed toba podstawy logiki. Jeśli nie jesteś w stanie czegoś nawet z grubsza określić, ani podać definicji, ani właściwości, to można śmiało stwierdzić że to nie istnieje.
A wiesz dlaczego?
Ponieważ logika uczy nas, że nieistniejący zbór jest pusty. Jeśli twoja definicja nie istnieje, to i zbiór tych rzeczy które by się w nią wpisywał będzie pusty.
Stąd wiadomo że tego nie ma, bo skoro nikt tego nie zaobserwował ani nie napotkał, to i nie ma definicji, a skoro tego tez nie ma, to jest to czysta fikcja i manipulacja.
Dlaczego manipulacja? Bo jasno widać, że próbujesz przerzucić już nie tylko ciężar dowodu jak i definicji na osobę sceptyczną która zadaje tylko pytanie czy ten czy inny twór istnieje w kartonie.
Pytanie: kto w tej dyskusji kieruje się logiką?