Gdyby ktoś był ciekawy to oddałem jeża do ośrodka rehabilitacji dzikich zwierząt w złotówku. Dzwoniłem do różnych weterynarzy i znawców, niektórzy mówili że spoko że mogę się zająć, inni że u mnie nie przeżyje i dla czystego sumienia oddałem go osobom które się na tym znają. Mam nadzieję że to była dobra decyzja i że tam mu będzie lepiej.
Pan jeż (lub pani jeż) pozdrawia i prosi tych co się znają o jakieś rady. Ma 400 gram jest lekko raniony i ma parę złamanych kolców. No i troszkę brudny jest od ziemi ale polecono mi żeby na razie go nie myć.
Ma ktoś wiedzę praktyczną co robić w takiej sytuacji?