L.Makowiecki Wołyń 1943
Czy pamiętasz, Panie Boże,
nad Wołyniem łunę krwawą
i ten krzyk z płonącej chaty,
mordowanych przez sąsiadów?
Chyba byłeś w tamtej porze
gdzieś po innej stronie świata,
bo byś pewnie się zasmucił i przystanął i zapłakał…
Czy słyszałeś modłę, Panie,
oczy ojca czy pamiętasz,
gdy hańbili córkę jego
Banderowcy jak zwierzęta?
On na drzwiach ukrzyżowany
błagał „Zmiłuj się nad nami!”
Zlitowali się oprawcy,
skłuli oczy bagnetami…
Czy widziałeś, Ojcze Święty,
patrząc z góry przez firmament,
dzieci śliczne jak aniołki,
na sztachety powbijane?
Kto je teraz poprowadzi
na spotkanie z Tobą Boże?
One przecież takie małe,
zbłądzą same w tych przestworzach…
Czy spamiętasz, Panie Świata,
męczenników, tych z Wołynia,
umierali z myślą o Tej,
która nigdy nie zaginie.
Polska o nich zapomniała,
rozpłynęła się w oddali,
czasem drżąca ręka starca
świeczkę jeszcze tu zapali.
Porastają chwastem zgliszcza,
groby toną w bujnej trawie,
jutro już nie będzie komu
świeczki za Nich tu postawić.