Kto by się spodziewał, że "zacofańcy" znowu mają rację

8
Rząd Wielkiej Brytanii utrudnił dostęp do medycznej manipulacji płcią dzieci. Podjęte kroki to wynik rosnącego zaniepokojenia rodziców. Okazuje się bowiem, że dzieci wchodziły na drogę transformacji płciowej bez ich zgody, a pod wpływem obecnej w szkołach indoktrynacji gender.

Przeprowadzone kontrole wykazały, że zbyt pochopnie godzono się na medyczną ingerencję w płeć dziecka. Stąd decyzja o zamknięciu transpłciowej kliniki Tavistock, jedynej w kraju, gdzie transformacja mogła objąć również dzieci. Ograniczone będzie stosowanie tzw. blokerów dojrzewania, ciężkiej kuracji hormonalnej, która wprowadzała niemal nieodwracalne zmiany w organizmie nastolatków.

Ponadto, szkoły i organizacje pozarządowe nie będą już mogły kierować dzieci na tzw. leczenie niewłaściwej płci. Ustalono również minimalny wiek siedmiu lat dziecka, które w ramach publicznej służby zdrowia może podlegać leczeniu na tle tożsamości płciowej. W przypadku tak małych dzieci dostępna będzie psychologiczna terapia, w celu identyfikacji problemu, który mógł doprowadzić do poczucia dyskomfortu w związku ze swoją płcią. Zmiana podejścia do dzieci oznacza, że będą one w pierwszej kolejności kierowane do lekarzy, a nie do terapeutów. W ramach zmiany strategii przypomniano lekarzom, że dla większości młodych ludzi ewentualne poczucie przebywania w niewłaściwym ciele jest tylko fazą w rozwoju, która mija, gdy przejdą okres dojrzewania.
Kto by się spodziewał, że "zacofańcy" znowu mają rację
Kto by się spodziewał, że "zacofańcy" znowu mają rację
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.18412685394287