Jestem mechatronikiem z zawodu (dosyć dobrym według egzaminatorów) . Tylko nie takim, że tylko podłącze komputerek i nic więcej - od prostych wymian, przez remonty silników, do blacharki.
Po wyuczeniu w Niemczech, przepracowaniu 3,5 roku i powrocie do Polski nie pracuję w zawodzie. Już pomijam proponowane stawki, które były wyceniane na +/- 2 stówki ponad najniższą krajową - w moim mieście większość warsztatów albo nie umiała zrobić nic poza prostymi naprawami, albo leciała w chuja z klientami, czego sam padłem też ofiarą, ale o tym zaraz.
Jeżeli jest mechanik, który ma już wyrobioną jakąś renomę, to wiadomo, że albo będzie drogo, albo będzie trzeba czekać.
W obu przypadkach duża część osób rezygnuje i decyduje się na inny warsztat z szybszą/tańszą wizytą.
Takie warsztaty z kolei zwykle nie posiadają żadnej renomy, a już na pewno nie dobrej - bo gdyby taka była, to dlaczego nie byłby to pierwszy wybór?
No i tutaj zaczyna się jedną z kilku moich historii - co prawda wiem co i jak, ale z pustego to i Salomon nie naleje, a czasami bez odpowiednich narzędzi naprawa zamiast 20 minut zajmuje 4 godziny, albo jest niemożliwa.
Z racji braku podnośnika i maszyny do odpowietrzania hamulców i nieprzekonany wizją robienia tego w kanale zostawiłem swoją gablotę u jedynego mechanika, który był w stanie ogarnąć mi odpowietrzenie hamulców, a przede wszystkim cylindra sprzęgła na następny tydzień.
Zleciłem odpowietrzanie i wymianę płynu.
Powód - docisk sprzęgła nie pracował przy dociśnięciu pedału i tarcza nie podnosiła się do końca.
Przy odbiorze padło zdanie - "trzeba wymienić tarcze i docisk, bo to nic nie dało i sprawdzaliśmy wszystko inne. Za 2 tygodnie mogę wpisać"
Zrezygnowałem z racji posiadania drugiego auta i braku funduszy na tą chwilę.
Za jakiś czas zamówiłem zestaw sprzęgła i zbierałem się mentalnie do zabrania się za robotę w kanale, ale coś tchnęło mnie, żeby sprawdzić jak wygląda płyn i czy nigdzie nie cieknie.
I tu zaczyna się robić ciekawie:
Po odkręceniu zaworu od cylindra wysprzęglika, do wiaderka spłynął płyn w kolorze brązowym.
Dla niewtajemniczonych - nowy płyn hamulcowy, używany też w sprzęgłach hydraulicznych, powinien być żółty.
W skrócie - w warsztacie dolali mi nowego płynu do zbiorniczka, nie odpowietrzyli sprzęgła i próbowali mnie namówić na wymianę tarcz z dociskiem u nich (dosyć droga wymiana, bo trzeba zrzucić cały wózek z przodu) .
I teraz moje zna pomyśleć, że może zapomnieli, czy coś.
Ale tutaj wlatuje druga historia z tego samego warsztatu:
Rodzice mojego znajomego wymieniali ok. 9 miesięcy temu parę elementów układu kierowniczego i napędowego (końcówki i przeguby).
Nie jeżdżą po bezdrożach i nie pałują auta jak sebiksy pod Tesco przy pierwszym śniegu. Ot normalna jazda.
Ok. 2 tygodnie temu zgłosili się do mnie, żebym sprawdził o co chodzi, bo coś im stuka.
Sprawdziłem w kanale i obie końcówki za stare, przerdzewiałe, gumy na nich są porwane.
Co do przegubów to też poddałbym pod wątpliwość, że były wymieniane.
I teraz do czego zmierzam?
Trochę się zesrałem - a co mi tam - nawet bardzo.
I prawdą jest, że niektórzy klienci są pojebani w dzisiejszych czasach, ale faktem jest też, że nie jest ciężko znaleźć dobry warsztat, ale patologia sytuacji, gdzie sami wybieramy ten tańszy/szybszy powoduje, że takie warsztaty, które jebią frajerów na hajs, są w stanie się utrzymać i zarabiać na tym.
Wniosek - chcesz tanio i dobrze - zainwestuj w naukę i narzędzia.
Chcesz szybko i dobrze - zapłać dużo
Chcesz dobrze - poczekaj, bo warto
Do widzenia, wypierdalam, cześć