Historia na dobry film, aż dziwne że nigdzie tego nie wpleciono

4
20 grudnia 1943 r. na lotnisku polowym położonym na północ od Bremy stał słynny niemiecki as myśliwstwa Franz Stigler. Niemiec stał spokojnie obok maszyny i palił papierosa. Nagle jego oczom ukazał się zdumiewający widok. Na niewielkim pułapie, nad samym lotniskiem, z potwornym rykiem uszkodzonych silników przeleciał amerykański B-17. Pozostawiał za sobą czarną smugę dymu. Taki podniebny łowca jak Stigler mógł zareagować tylko w jeden sposób - błyskawicznie wskoczył do samolotu i wzbił się w powietrze. Brakowało mu już tylko jednego zestrzelenia do uzyskania Krzyża Rycerskiego Krzyża Żelaznego - najwyższego orderu bojowego, jaki mógł otrzymać niemiecki pilot.

Stigler przystąpił do rutynowego ataku. Zbliżył się do maszyny wroga na odległość strzału, gdy nagle coś go tknęło. Jego zdziwienie wzbudziło to, że karabiny maszynowe amerykańskiego samolotu nie przywitały go ogniem. Zbliżał się coraz bardziej, a przeciwnik milczał. Po prostu leciał do przodu, nie próbując się bronić. Wtedy zaciekawiony Stigler zbliżył się do B-17 na odległość kilku metrów i zaczął lecieć z nim skrzydło w skrzydło.

Nie mógł wyjść z podziwu, jak tak poważnie uszkodzony samolot może dalej lecieć. Zobaczył zabitego strzelca ogonowego, rozerwany na strzępy i podziurawiony kadłub. Przez okno widział zwijającego się na podłodze amerykańskiego lotnika z odstrzeloną nogą i kolegów, którzy udzielali mu pierwszej pomocy. Zobaczył operatora radia, którego twarz została przeorana szrapnelem. A gdy podleciał do przodu i zajrzał do kabiny pilotów. Jego oczom ukazał się pilot - Charlie Brown zaciskający dłonie na drążku i próbujący ratować swoich ludzi.

Wystarczyło posłać mu kilka pocisków w jeden z silników, maszyna poszłaby na ziemię, a on odebrałby swój Krzyż Rycerski. "Problem tylko w tym - pomyślał - czy ten czyn rzeczywiście byłby czynem rycerskim".

Stigler postanowił eskortować Amerykanów. Leciał z nimi skrzydło w skrzydło na tyle blisko, że gdy nadlecieli nad wybrzeże, obrona przeciwlotnicza zgłupiała. Artylerzyści zobaczyli własną maszynę lecącą obok amerykańskiego bombowca. Nie zdecydowali się strzelać, aby nie trafić messerschmitta. W ten sposób Stigler przeprowadził B-17 bezpiecznie nad morze. Następnie zasalutował zdumionym Amerykanom, odleciał od B-17 i zawrócił nad Niemcy.

Amerykański pilot Charlie Brown dokonał następnie niemożliwego. Udało mu się dolecieć do Anglii. Gdy potem na lotnisku oglądano jego samolot, nikt nie mógł uwierzyć, że ten B-17 leciał i jeszcze wylądował. Nawet nie próbowano go naprawiać, od razu trafił na złom.

W 1990 roku Amerykanin opisał swoją historię za pośrednictwem niemieckiego czasopisma wydawanego przez stowarzyszenie niemieckich pilotów myśliwców "Jägerblatt". Stigler trafił na artykuł i skontaktował się od razu z Brownem, spotkali się jeszcze tego samego roku w Seattle.

Amerykanin i Niemiec stali się najlepszymi przyjaciółmi. Podróżowali po całej Ameryce, wędkowali, opowiadali swoją historię w szkołach i na spotkaniach weteranów.
Historia na dobry film, aż dziwne że nigdzie tego nie wpleciono
p.s częściowo podjebane od użytkownika RzultyZawadiaka
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.15120911598206