Kiedyś wymagano by na serwis/konserwację jeździło dwóch "mirków" aby pilnować siebie nawzajem. Niestety ten pomysł z biegiem lat upadł bo okazało się że jest na tyle bezpiecznie że jeden nie musi pilnować drugiego, pod warunkiem że zachowujemy minimum, ale to naprawdę minimum bezpieczeństwa i zdrowego rozsądku. No i kasa idzie na jednego, a nie do podziału na dwóch. Nie zmienia to jednak faktu że niektóre czynności wymagają asysty i wtedy trzeba wezwać kolegę.
Na początku obwodu bezpieczeństwa są praktycznie wszystkie rzeczy dla serwisanta tj. przyciski stop albo drabina w podszybiu i są to praktycznie elektryczne guziki.
Bla, bla, bla znowu przepisy. Otóż każda winda powinna być stale monitorowana i konserwowana przez ogarniętego typa bo to do niego przyjdzie prokurator jeśli stanie się coś takiego jak na filmiku powyżej. Konserwacja powinna się odbywać co 30 dni. Co się robi na takiej konserwacji? A no sprawdza się obwody bezpieczeństwa. Żeby to zrobić wzywa się najpierw kabinę, patrzy czy nie śpi tam menel i opuszcza w trybie inspekcji w taki sposób by można było wejść na dach. Jak naszczane to zgłaszasz jako wandalizm i kasujesz za wymianę linoleum.
Z dachu kabiny sprawdzasz poprawność działania rygli drzwi przystankowych:
Mamy również coś takiego jak wyłączniki krańcowe. To dzięki nim kabina nie pojedzie za wysoko, albo za nisko w ciągu całego szybu. Po przekroczeniu strefy najniższych i najwyższych drzwi przystankowych krańcówka ma za zadanie unieruchomić dźwig, sygnalizując tym samym że coś się zjebało i niech przyjedzie ktoś to zobaczyć. Mamy również kontakty otwarcia/zamkniecia hamulca wciągarki, kontakty aretowania (to takie wielkie suwaki które mają za zadanie unieruchomić kabinę na prowadnicach by można było wymienić liny np, ale nikt z tego nie korzysta bo każdy się tego boi), kontakt chwytaczy, ogranicznika, obciążki, no trochę tego jest. Przecież chodzi nam o bezpieczeństwo użytkowania.