Zacznijmy od początku X wieku i arystokratycznej rodziny rzymskich konsuli - Teofilaktów, która de'facto kontrolowała Wieczne Miasto i miała olbrzymi wpływ na tron papieski.
Teodora - żona Teofilakta, konsula Tuscuum chciała na zawsze związać swoją rodzinę z tronem piotrowym, dlatego też została kochanką urzędującego od 904 r. papieża Sergiusza III. I tutaj jeszcze nie ma nic dziwnego, bowiem wówczas duchownych nie obowiązywał celibat, a wstrzemięźliwość seksualna była raczej dobrowolnym wyborem kapłanów i choć nie była wymagana to była to cecha raczej przystająca godności biskupa Rzymu.
Ale Teodora miała już swoje lata, dlatego podsunęła Sergiuszowi III swoją młodą córkę Marozję jako kontynuatorkę swojej misji. Plan Teodory się powiódł, bowiem kolejnym papieżem został nieślubny syn Sergiusza III i Marozji Aleksander, który przyjął imię Jan XI, chociaż nie bez komplikacji, gdyż po drodze wobec powszechnego sprzeciwu wybranych było kilku marionetkowych papieży lub takich, którzy się na rządy Marozji jako szarej eminencji nie godzili, ale tych odwiedzał regularnie "seryjny samobójca". Wcześniej jednak zmarł pierwszy mąż Marozji Gwidon z Toskanii, która wyszła za mąż ponownie, biorąc ślub z Alberykiem I, księciem Spoleto. Małżeństwo to zaowocowało urodzeniem się drugiego syna Marozji - Alberyka II, przyrodniego brata papieża Jana XI.
Alberyk II wystąpił przeciwko papieżowi Janowi XI, swojej matce i jej mężowi - królowi Włoch, wypędził ich i ogłosił się księciem Włoch posiadając bardzo duże wpływy w Rzymie. Desygnował na tron papieski lojalnego mu Agapita II. Aberyk II ze swoją przyrodnią siostrą dorobił się syna - Oktawiana. W 954 roku, kiedy Alberyk II zachorował i już był jedną nogą w zaświatach, wymógł na zgromadzonych dostojnikach kościelnych świeckich i duchownych wraz z wybranym przez siebie papieżem obietnicę wyboru na następnego papieża swojego syna Oktawiana. Akt ten był pogwałceniem dekretu papieskiego Consilium dilectionis z 499 roku, który zakazywał zawierania umów dotyczących wyboru nowego papieża za życia obecnego oraz zezwalał, żeby elektorami byli jedynie duchowni, którzy wybór papieża zatwierdzali poprzez większość lub aklamację.
Alberyk II jednak miał na tyle silną pozycję i własnego papieża na stanowisku, że postanowiono obietnicy dotrzymać i zignorować postanowienia powyższego dekretu.
Alberyk II zmarł w 954 roku, a papież Agapit II, niewiele ponad rok po swoim protektorze, a dostojnicy Państwa Kościelnego zgodnie z obietnicą daną Alberykowi, wybrali jego syna Oktawiana na urząd papieski.
Tutaj dochodzimy do bohatera naszej opowieści. Oktawian przyjął imię Jan XII. W chwili wyboru Oktawian miał zaledwie 18 lat i święcenia kapłańskie. Został zarówno przywódcą duchowym jak i świeckim Państwa Kościelnego.
Szybko okazało się, że młody papież, delikatnie rzecz ujmując, minął się ze swoim powołaniem, bowiem ostatnie, czym chciał się zajmować to godne pełnienie swojego urzędu.
Jan XII szybko dał się poznać jako niepochamowany erotoman, który gromadził wokół siebie największych rozpustników w Rzymie. Ściąganym do pałacu laterańskiego prostytutkom, Jan XII płacił kielichami i złotymi naczyniami liturgicznymi a nawet nadawał ziemie. Dochodziło do tego, że kobiety z miasta unikały chodzenia do kościoła laterańskiego a nawet przebywania w jego pobliżu, chcąc uniknąć gwałtu ze strony papieża.
Jan XII wiecznie chodził najebany, organizując ciągle w pałacu papieskim imprezy z nielimitowanym alkoholem, dziwkami i wszelkimi dostępnymi wtedy używkami i niegodziwościami. Dodatkowo, utrzymywał stado 2000 koni, które karmił figami w winie, podczas gdy biedni żebrali o kromkę chleba. Papież swojemu ulubionemu wierzchowcowi nadał nawet tytuł szlachecki. Jan XII rozdawał swoim kolegom najwyższe urzędy kościelne, wyświęcał duchownych w stajni, szydząc z nich i poniżając. Dla zabawy raz mianował biskupem 10-letniego chłopaka. Sam papież unikał sakramentów, a podczas organizowanych przez siebie orgii i libacji często, z użyciem naczyń liturgicznych wznosił toast na cześć szatana i innych demonów. Przykład idzie z góry, więc jaki dowódca - tacy podwładni. Armia papieska nie nadawała się za bardzo do walki i obrony interesów Państwa Kościelnego, ale w sam raz do gnębienia i prześladowania przeciwników papieża w Rzymie. Każdy, kto próbował odwieźć papieża od jego niemoralnych wybryków był ekskomunikowany i kastrowany.
Jednak wszystko co dobre, kiedyś się kończy i po 5 latach beztroskiego życia na tronie św. Piotra Jan XII musiał zrobić melanż-stop i zająć się poważnymi sprawami.
Wszystko przez szykującego się do podbicia Państwa Kościelnego samozwańczego władcy Włoch Berengara II, który w przeciwieństwie do papieża posiadał zaprawioną w walkach armię.
Jan XII pospiesznie zwrócił się do władcy niemieckiego Ottona I. Otton chętnie zgodził się wspomóc papieża, ale oczywiście nie za darmo...
"Sława" Jana XII dotarła już wcześniej do Ottona, który postanowił zbesztać młodego papieża i wezwać go do nawrócenia. W zamian za pomoc w odparciu ataku, papież miał oficjalnie uznać władcę niemiec jako cesarza i koronować go. Wymógł także na młodym papieżu przysięgę wierności cesarzowi oraz to, że wybór każdego następnego papieża musiał uzyskać oficjalną aprobatę cesarza niemieckiego.
Jan obiecał poprawę i w Państwie Kościelnym zapanował spokój... przez dwa tygodnie - póki Otton stacjonował jeszcze dla zapewnienia bezpieczeństwa w Rzymie.
Kiedy cesarz wyjechał, papież wciska guzik melanż-start i w dodatku świadomy tego, że właściwie zjebał "sprzedając" papiestwo niemieckim władcom zaczął organizować koalicję przeciwko niemu zwracając się do Madziarów, Bizantyjczyków czy nawet... Saracenów. Chciał nawet przekonać... Berengara II do zwrócenia się przeciwko Ottonowi obiecując jego synowi cesarską koronę.
Ponieważ dodatkowo Jan XII powrócił do swojego melanżowego trybu życia, do Ottona dotarły narzekania rzymskiej arystokracji. Tego bylo już za wiele i Otton, delikatnie mówiąc wkurwił się na całego i ruszył z wojskiem w stronę Rzymu. Cesarz niemiecki w 963 roku zwołał synod, na którym zaocznie osądzono Jana XII, na miejsce którego cesarz powołał Leona VIII.
Papież nie zamierzał czekać, co się stanie dalej i uciekł do Tivoli pustosząc przy okazji do dna kościelny skarbiec, zabierajac ze sobą tyle dziwek, wina i koksu, ile był w stanie unieść i żył sobie wesoło na dobrowolnym wygnaniu i uznał, że nie warto było stawiać się w Rzymie i tłumaczyć ze swoich poczynań. Obłożył sobie zaś uczestników synodu i nowego papieża ekskomuniką. Jana XII oskarżano m. in. o:
- świętokradztwo profanację sakramentów i papieskiego urzedu,
- krzywoprzysięstwo,
- kazirodztwo, cudzołóstwo i rozpustę,
- symonię (kupczenie sakramentami, godnościami i stanowiskami kościelnymi),
- pijaństwo,
- kult szatana i wznoszenie toastów za diabła,
- wyświęcanie diakonów, prezbiterów czy biskupów w stajni,
- materializm i sprzeniewierzenie funduszy ze skarbca kościelnego,
- okaleczanie i mordowanie przeciwników;
Lista wydawała się nie mieć końca. Kiedy sytuacja się uspokoiła, a cesarz wrócił do Reichu, w 964 do Rzymu powrócił Jan ze swoimi zwolennikami i wzniecił powstanie przeciwko nowemu papieżowi. Z miejsca zwołał swój synod unieważniający wybór Leona i nakładający na niego ekskomunikę i unieważniający wszystkie święcenia przez niego nadane. Leon VIII cudem przeżył i zdołał uciec z miasta, zaś sprzymierzeńcy Jana, na jego rozkaz rozpoczęli biczowanie, mordowanie, kastrowanie, obcinanie języków, nosów i kończyn wszystkim, którzy brali udział w synodzie cesarskim i przyczynili się do wyboru Leona. Rządy terroru Jana XII trwały niecałe pół roku. Rozlew krwi przerwała dopiero śmierć Jana, który został... zabity przez męża kobiety, który nakrył swoją żonę na cudzołóstwie z papieżem.
Po śmierci Jana XII, cesarz niemiecki Otton I przywrócił na tron papieski Leona VIII.