Ciekawostki medyczne #1 - waginoplastyka - operacja korekty płci mężczyzna -> kobieta
Wiele osób przyjęło z entuzjazmem pomysł zrobienia naukowej dzidy na ten temat, więc zapraszam. Postaram się krótko i jak najdalek od ideologii - tylko #medycyna.
Wstęp
Dlaczego właściwie przeprowadza się operacje korekty płci? Ponieważ nie ma skutecznej metody leczenia transseksualizmu - zaburzenia tożsamości płciowej, czyli patrząc z punktu widzenia neurobiologii, pewnej wady anatomiczno-czynnościowej mózgu, która sprawia, że dana osoba posiada psychikę płci przeciwnej do swojego ciała. Celowo używam terminu transseksualizm, ponieważ: po pierwsze jasno wskazuje on na problem "trans", czyli przeciwny i "sex", czyli płeć; a po drugiej ma jasną definicję w ICD-10 i wg. WHO. Nowsze wytyczne ICD-11 zmieniły ten termin na "transpłciowość" poszerzając znacznie definicje, ale o tym może kiedy indziej. Wracając do meritum - idealnie by było, gdyby istniała metoda pozwalająca naprawić wspomniane zaburzenie mózgu i sprawić, że osoba transseksualna stałaby się cisseksualna, czyli miałaby psychikę (tożsamość płciową) zgodną z ciałem. Niestety mimo bardzo wielu różnych prób takiej metody nie udało się stworzyć. W związku z powyższym, aby ulżyć takim osobom cierpienia wynikającego z niezgoności ciała i umysłu powstały operacje feminizacji i maskulinizacji ciała, w tym chirurgiczna korekta narządów płciowych (SRS/GRS, ang. sex/gender reassignment surgery). Oczywiście takich operacji jest dużo, dużo więcej, więc jak to w chirurgii plastycznej - jak kogoś stać na dobrych fachowców może osiągnąć naprawdę niesamowite rezultaty. Niemniej o innych operacjach może kiedy indziej.
W tym momencie wiele osób może dojść do wniosku, że chęć pozbawienia się narządów płciowych czy ręki to taka sama choroba, ale z punktu widzenia medycyny to twierdzenie jest absolutnie błędne. Transseksualizm nie jest formą zaburzeń urojeniowych lub psychozy, w związku z czym nie da się go leczyć lekami przeciwpsychotycznymi, jak np. schizofrenika chcącego sobie uciąć rękę. Kompletnie inne struktury w mózgu odpowiadają za powstanie tych zaburzeń i inny jest ich charakter. W depresji czy schizofreni problem stanowią dysfunkcje neutrotransmiterów, a w transseksualizmie odmienna acz prawidłowa jest po prostu strutkura mózgu. Tak więc na ten moment jedynym sposobem na poprawę komfortu życia osób transseksualnych są metody chirurgiczne.
Ostatnia kwestia - kto w Polsce (i póki co wciąż sporej części Europy, czy choćby w poważniejszych klinikach w Tajlandii) może być zoperowany. Na ten moment do przejścia takiej operacji niezbędna jest formalna korekta płci w akcie urodzenia oraz "list od lekarza prowadzącego", czyli takie połączenie skierowania z ekspertyzą biegłego, w której lekarz seksuolog jednoznacznie rozpoznaje transseksualizm i stwierdza, że w przypadku tego pacjenta, pacjent odniesie korzyść psychologiczną z przejścia operacji. Co do korekty płci w Polsce orzeka ją sąd na podstawie opini trzech biegłych - psychologa seksuologa/psychologa klinicznego, lekarza seksuologa i lekarza psychiatry. Dlaczego o tym piszę? Ponieważ istotne jest, że taki proces może trwać nawet lata, więc przynajmniej w Polsce, decyzje o takiej operacji są podejmowane świadomie i na podstawie wieloletniej obserwacji, a nie pod wpływem jakiegoś impulsu. Z tego powodu szacuje się, że nawet po latach, decyzji o operacji żałuje w granicach 1/1000 osób. Samo rozpowszechnienie transseksualizmu to ok. 30/100000 osób, w Polsce z przewagą transmężczyzn (czyli mężczyzn urodzonych jako kobiety). Stanowi to pewien kontrast dla transpłciowości, która ma występować z częstością 0,1%. Nie mnie oceniać skąd ta różnica.
Dla wyraźnego rozgranicznenia w tej dzidzie - transkobieta urodziła się jako mężczyzna, ciskobieta urodziła się jako kobieta.