Przez dziesięć lat z oddaniem prowadziłem polską drużynę harcerską w Szkocji. Było to coś więcej niż hobby – to była moja misja. Organizacja rosła, stając się schronieniem dla młodych ludzi i ich rodzin, dając im poczucie wspólnoty i wartości. Jednak tam, gdzie było światło, pojawił się także cień.
Niektóre matki wolontariuszki, zmagające się z syndromem DDA i innymi zaburzeniami, rozpoczęły kampanię oszczerstw, która w krótkim czasie zniszczyła wszystko, co budowałem przez dekadę. Jedna z nich zgłosiła na policję, że nasza wyprawa harcerska była rzekomym „porwaniem”. Inna oskarżyła mnie o absurdalny „rytuał inicjacyjny” sprzed dziesięciu lat – twierdziła, że miałem ją uderzać pasem, co miało być jakimś symbolicznym chrztem do drużyny. To były kłamstwa, ale w ich świecie stały się bronią.
Sprawa trafiła na policję, a ja stałem się celem. Policja nie pozwoliła mi się bronić – nie mogłem wypowiedzieć ani jednego słowa. Byłem aresztowany cztery razy. Trzykrotnie policja wchodziła do mojego mieszkania i zabierała całą elektronikę, przetrząsając każdy zakątek mojego życia. Zorganizowana jak przedsiębiorstwo drużyna harcerska, która liczyła sto osób, została zniszczona. Dzieci, które uwielbiały nasze wędrówki i obozy, zostały pozbawione swojej pasji.
To nie był tylko koniec mojej pracy z harcerstwem. Robiłem wtedy aplikaturę prawniczą, zostało mi osiem miesięcy do ukończenia. Marzyłem o karierze w prawie mieszkaniowym, ale wszystko runęło. Mój pracodawca, gdy dowiedział się o oskarżeniach, zwolnił mnie natychmiast. W Szkocji brak ukończenia aplikatury oznacza wyrok zawodowy – żaden inny pracodawca nie chce inwestować w kogoś, kto ma takie „widmo” nad sobą.
9 stycznia szkocka prasa opisała moje życie w nagłówkach pełnych insynuacji. Nigdy nie odbyła się jeszcze żadna rozprawa, a już byłem skazany w oczach opinii publicznej. W dzisiejszym świecie rekrutacji wystarczy jedno wyszukanie w Google, by zniszczyć czyjąś przyszłość. Każdy potencjalny pracodawca widział te oskarżenia. Wszystko, co osiągnąłem, zniknęło w cieniu kłamstw.
Wszystko za sprawą czterech kobiet. Jedna z nich przekonała młodą dziewczynę, że harcerstwo stworzyłem tylko po to, by się do niej zbliżyć, mimo że drużyna istniała na długo przed jej zapisem. Manipulowała jej wspomnieniami, aż dziewczyna zaczęła powtarzać, że była molestowana. Te same kobiety wkręcały policję w kolejne absurdy. Pewnego dnia policja wpadła do mojego mieszkania i oznajmiła, że zajmuję je nielegalnie. Miałem zostać wyrzucony na bruk. "Pech" chciał, że moja aplikatura dotyczyła właśnie prawa mieszkaniowego – i przy pomocy mojego szefa z pracy wygrałem z nimi na miejscu.
Było jednak gorzej. Podczas jednego z nalotów policja zabrała moje paszporty (polski i szwajcarski) i dowody sobiste, abym nie przekroczył granicy. Kiedy wyszedłem z celi, sąd nakazał mi złożenie tych dokumentów następnego dnia. Jak miałem to zrobić, skoro zabrali je wcześniej? Wiedziałem, że zostanę aresztowany tymczasowo – na cztery lata, bo sądy były praktycznie zamknięte przez COVID, więc zrobiły sie 'backlog' w sądach. W szkockich więzieniach los oskarżonych o przestępstwa na tle seksualnym jest przesądzony... Honor był dla mnie ważniejszy niż życie w niesłusznej hańbie.
Stałem na parapecie czternastego piętra, wpatrzony w otwarty horyzont. W kieszeni miałem dokumenty potrzebne do identyfikacji "po". W ostatnim momencie coś wypadło z portfela. Była to karta mojego szwajcarskiego dowodu osobistego. Nagle zrozumiałem: to był znak. Kilkanaście godzin później byłem już za Kanałem La Manche.
Dziś pozdrawiam ze Szwajcarii. Tu nie mogą mnie wydać Brytyjczykom. Sądy szwajcarskie dochodzą prawdy – nie opierają się na domysłach i plotkach. Złożyłem pozew przeciwko brytyjskim instytucjom. Prawda wyjdzie na jaw, a sprawiedliwość dosięgnie tych, którzy mnie zniszczyli. Nie zamierzam milczeć – pokażę światu, kim są te kobiety. Wiedzę zdobytą podczas studiów prawniczych w wielkiej Brytanii, ale też w Polsce stosuje bardzo skutecznie w Szwajcarii.
Honor nie został mi odebrany, a życie nadal trwa. Może to właśnie jest prawdziwe zwycięstwo. Czuwaj!