Czy mniejszość LGBTQ może do Nieba? Nie może.

11
Czy mniejszość LGBTQ może do Nieba? Nie może.
List do Galatów 5:19-21 (BT5):

„Jest zaś rzeczą wiadomą, jakie uczynki rodzą się z ciała: nierząd, nieczystość, wyuzdanie, bałwochwalstwo, czary, nienawiść, spory, zazdrość, gniew, knowania, niezgoda, rozłamy, zazdrości, pijaństwo, hulanki i tym podobne. Co do nich zapowiadam wam, jak to już zapowiedziałem: ci, którzy się takich rzeczy dopuszczają, Królestwa Bożego nie odziedziczą.”

Pierwszy List do Koryntian 6:9-10 (BT5):

„Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą Królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwiąźli, ani mężczyźni współżyjący ze sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą Królestwa Bożego.”

List do Efezjan 5:5 (BT5):

„O tym bowiem bądźcie przekonani, że żaden rozpustnik ani nieczysty, ani chciwiec – to jest bałwochwalca – nie ma dziedzictwa w Królestwie Chrystusa i Boga.”
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Całe pismo święte na JBZD częsć 11

9
Księga Rut
rozdział 1
W czasach,  gdy rządzili sędziowie,  nastał głód w kraju. Z Betlejem judzkiego wyszedł pewien człowiek ze swoją żoną i swymi dwoma synami,  aby osiedlić się w ziemi Moabu.
Nazywał się ten człowiek Elimelek,  jego żona - Noemi,  jego dwaj synowie - Machlon i Kilion. Byli oni Efratejczykami z Betlejem judzkiego. Przybyli na ziemię Moabu i tam zamieszkali.
Elimelek,  mąż Noemi,  zmarł,  a Noemi pozostała ze swymi dwoma synami.
Oni wzięli sobie za żony Moabitki: jedna nazywała się Orpa,  druga nazywała się Rut. Mieszkali tam około dziesięciu lat.
Obaj - tak Machlon,  jak i Kilion - również zmarli,  a kobieta pozostała,  przeżywszy obu swych synów i swego męża.
Wyruszyła więc Noemi i z nią jej synowe,  aby wrócić z ziemi Moabu,  ponieważ usłyszała w ziemi Moabu,  że Pan nawiedził swój lud,  dając mu chleb.
Wyszła z tej miejscowości,  którą tam zamieszkiwała,  obie jej synowe z nią,  i wyruszyły w drogę powrotną do ziemi Judy.
Powiedziała Noemi do obu swych synowych: Odejdźcie,  wróćcie każda do domu swej matki,  a Pan niech postępuje z wami według swej dobroci,  tak jak wy postępowałyście wobec zmarłych i wobec mnie!
mówiąc do niej: Nie,  my wrócimy z tobą do twego narodu.
Noemi powiedziała: Wróćcie,  moje córki,  czemu idziecie ze mną? Czyż mam jeszcze w swoim łonie synów,  którzy mogliby zostać waszymi mężami?
Wróćcie,  córki moje,  odejdźcie,  jestem bowiem zbyt stara,  aby wyjść za mąż. A jeślibym nawet powiedziała: mam nadzieję,  że jeszcze tej nocy będę miała męża i zrodzę synów,
to czyż czekałybyście na nich aż dorosną,  czyż dla nich wyrzekłybyście się małżeństwa? Nie,  moje córki,  jestem bowiem jeszcze nieszczęśliwsza od was,  gdyż podniosła się przeciw mnie dłoń Pana.
Znowu zaczęły głośno płakać. Potem Orpa ucałowała swoją teściową,  a Rut pozostała przy niej.
Oto twoja szwagierka wróciła do swego narodu i do swego boga - powiedziała Noemi do Rut - wracaj i ty za twą szwagierką.
Odpowiedziała Rut: Nie nalegaj na mnie,  abym opuściła ciebie i abym odeszła od ciebie,  gdyż: gdzie ty pójdziesz,  tam ja pójdę,  gdzie ty zamieszkasz,  tam ja zamieszkam,  twój naród będzie moim narodem,  a twój Bóg będzie moim Bogiem.
Gdzie ty umrzesz,  tam ja umrę i tam będę pogrzebana. Niech mi Pan to uczyni i tamto dorzuci,  jeśli coś innego niż śmierć oddzieli mnie od ciebie!
Noemi widząc,  że Rut uporczywie obstaje przy tym,  aby iść z nią,  przestała mówić do niej o tym.
Poszły we dwie,  aż doszły do Betlejem. A gdy weszły do Betlejem,  zawrzało o nich w całym mieście,  a kobiety mówiły: Więc to jest Noemi!
Powiedziała do nich: Nie nazywajcie mnie Noemi,  ale nazywajcie mnie Mara,  bo Wszechmogący napełnił mnie goryczą.
Pełna wyszłam,  a pustą sprowadził mnie Pan. Czemu nazywacie mnie Noemi,  gdy Pan wydał świadectwo przeciw mnie,  a Wszechmogący uczynił mnie nieszczęśliwą?
Wróciła więc Noemi,  a z nią była Rut Moabitka,  jej synowa,  która przyszła z ziemi Moabu. Przyszły zaś do Betlejem na początku żniw jęczmienia.
rozdział 2
Noemi miała powinowatego,  krewnego jej męża,  człowieka bardzo zamożnego z rodziny Elimeleka. Nazywał się Booz.
Powiedziała Rut Moabitka do Noemi: Pozwól mi pójść na pole zbierać kłosy za tym,  który będzie mnie darzył życzliwością. Idź,  moja córko - odpowiedziała jej Noemi.
Rut wyszła więc i przyszła zbierać kłosy na polu za żniwiarzami,  a przypadkiem tak się stało,  że było to pole Booza,  który był z rodu Elimeleka.
A oto Booz przybył z Betlejem i powiedział do żniwiarzy: Niech Pan będzie z wami! - Niech błogosławi ci Pan - odpowiedzieli mu.
Zapytał Booz swego sługę pilnującego żniwiarzy: Czyja jest ta młoda kobieta?
Odpowiedział sługa pilnujący żniwiarzy: To jest młoda Moabitka,  która przyszła z Noemi z ziemi Moabu.
Powiedziała ona: Pozwólcie mi szukać i zbierać kłosy za żniwiarzami. Przyszła i pozostała od rana aż dotąd,  a jej odpoczynek w domu był krótki.
Powiedział Booz do Rut: Słuchaj dobrze,  moja córko! Nie chodź zbierać kłosów na innym polu i nie odchodź stąd,  ale przyłącz się do moich dziewcząt.
Spójrz na pole,  na którym pracują żniwiarze,  idź za nimi. Oto kazałem młodym sługom,  aby ci nie dokuczali. Kiedy będziesz miała pragnienie,  idź do naczyń napić się tego,  co będą czerpać młodzi słudzy.
Wtedy Rut upadła na twarz,  oddając pokłon aż do ziemi,  i zawołała: Dlaczego darzysz mnie życzliwością,  tak że mnie uznajesz,  choć jestem obcą?
Odpowiedzał jej Booz: Oznajmiono mi dobrze to wszystko,  co uczyniłaś swojej teściowej po śmierci swego męża: opuściłaś ojca swego i matkę swoją,  i swoją ziemię rodzinną,  a przyszłaś do narodu,  którego przedtem nie znałaś.
Niech cię wynagrodzi Pan za to,  coś uczyniła,  i niech będzie pełna twoja nagroda u Pana,  Boga Izraela,  pod którego skrzydła przyszłaś się schronić.
Obyś darzył mnie życzliwością,  panie mój - powiedziała - oto uspokoiłeś mnie i przemawiałeś z dobrocią do swej służebnicy,  chociaż nie jestem nawet równa jednej z twoich służących.
Potem wstała zbierać kłosy. Booz wydał polecenie swoim sługom: Wolno jej zbierać kłosy nawet między snopami,  wy zaś nie czyńcie jej wstrętów.
Co więcej,  wyrzucajcie dla niej kłosy z pokosu i pozostawiajcie,  żeby je mogła zebrać. I nie krzyczcie na nią!
Rut zbierała kłosy na polu aż do wieczora,  a gdy wymłóciła kijem to,  co zebrała,  było około efy jęczmienia.
Wziąwszy go poszła do miasta i zobaczyła jej teściowa to,  co zebrała. Wtedy Rut wyjęła i dała jej to,  co pozostało jej z posiłku.
Gdzie zbierałaś dzisiaj kłosy - zapytała ją teściowa - gdzie pracowałaś? Niech będzie błogosławiony ten,  który zaopiekował się tobą! Wtedy wyjawiła swej teściowej tego,  u którego pracowała,  mówiąc: Człowiek,  u którego pracowałam dzisiaj,  nazywa się Booz.
Powiedziała Noemi do swej synowej: Niech będzie on błogosławiony przez Pana,  który nie przestaje czynić dobrze żywym i umarłym! I dodała Noemi: Człowiek ten jest naszym krewnym,  jest jednym z mających względem nas prawo wykupu.
I jeszcze powiedział mi - rzekła Rut Moabitka - przyłącz się do moich dziewcząt,  dopóki nie skończą całego mojego żniwa.
Noemi powiedziała do swej synowej,  Rut: Lepiej dla ciebie,  moja córko,  że będziesz wychodzić z jego dziewczętami,  niż mieliby cię źle przyjąć na innym polu.
Dołączyła się więc Rut do dziewcząt Booza,  aby zbierać kłosy do czasu zakończenia żniw jęczmienia i żniw pszenicy,  i mieszkała ze swoją teściową.
rozdział 3
Noemi,  teściowa Rut,  powiedziała do niej: Moja córko,  czyż nie powinnam ci poszukać spokojnego miejsca,  w którym byłabyś szczęśliwa?
Oto czyż nie jest naszym powinowatym Booz,  Booz,  z którego dziewczętami ty byłaś? On to właśnie dzisiaj wieczorem ma czyścić jęczmień na klepisku.
Umyj się i namaść,  nałóż na siebie swój płaszcz i zejdź na klepisko,  ale nie daj się jemu poznać,  dopóki nie skończy jeść i pić.
A kiedy się położy,  ty zauważywszy miejsce jego spoczynku,  wyjdziesz,  odkryjesz miejsce przy jego nogach i położysz się,  a on sam wskaże ci,  co masz czynić.
Odpowiedziała Rut: Wszystko,  co mi powiedziałaś,  wykonam.
Zeszła więc na klepisko i uczyniła to wszystko,  co kazała jej teściowa.
Booz po jedzeniu i piciu,  w dobrym samopoczuciu poszedł położyć się na brzegu stosu jęczmienia. Wtedy Rut podeszła cicho,  odkryła miejsce przy jego nogach i położyła się.
A w środku nocy Booz poczuł zimno i rozglądając się dokoła zobaczył kobietę leżącą przy jego nogach.
Zapytał: Kto ty jesteś? Odpowiedziała: Ja jestem Rut,  służebnica twoja. Rozciągnij brzeg swego płaszcza nade mną,  albowiem jesteś powinowatym.
Powiedział: Błogosławiona bądź,  moja córko,  przez Pana! Jeszcze lepiej niż za pierwszym razem okazałaś swoją miłość za drugim razem,  gdy nie szukałaś młodych mężczyzn,  biednych czy bogatych.
Nie lękaj się więc,  moja córko; wszystko,  co powiedziałaś uczynię dla ciebie,  gdyż wie każdy mieszkaniec mego miasta,  że jesteś dzielną kobietą.
Jednakże,  jeśli jest prawdą,  że jako krewny [twego męża] mam prawo wykupu,  to jest jeszcze krewny bliższy ode mnie.
Pozostań tutaj przez noc,  a rankiem,  jeśli on będzie chciał wypełnić wobec ciebie swój obowiązek jako krewny [twego męża],  dobrze będzie,  jeśli go wypełni,  lecz jeśli nie będzie chciał go wypełnić,  to na życie Pana,  ja go wypełnię względem ciebie. Śpij aż do rana!
Spała u jego nóg aż do świtu. O tej porze,  kiedy człowiek nie może jeszcze odróżnić innego człowieka,  wstał Booz. Mówił bowiem do siebie: Nie powinien nikt o tym wiedzieć,  że kobieta przyszła do mnie na klepisko.
Powiedział [do niej]: Podaj okrycie,  które masz na sobie,  i trzymaj je mocno. Gdy trzymała je,  odmierzył jej sześć [miar] jęczmienia i podał jej. Po czym poszła do miasta.
Przyszła Rut do swej teściowej,  a ta zapytała ją: Co z tobą,  moja córko? Opowiedziała jej Rut wszystko,  co uczynił dla niej ten człowiek.
Bądź spokojna,  moja córko - powiedziała Noemi - aż dowiesz się,  jak potoczą się rzeczy,  gdyż nie spocznie ten człowiek,  dopóki nie zakończy dzisiaj tej sprawy.
rozdział 4
Booz tymczasem wszedł do bramy miasta i usiadł tam. A oto przechodził krewny,  o którym mówił Booz. Zawołał Booz: Podejdź,  człowieku,  usiądź tutaj! Tamten podszedł i usiadł.
Wtedy Booz wziął dziesięciu mężów ze starszyzny miasta,  powiedział do nich: Usiądźcie tu! I usiedli.
Przemówił do tamtego krewnego: Pole,  które należało do naszego krewnego,  Elimeleka,  sprzedaje Noemi,  która wróciła z ziemi Moabu.
Uważałem,  że należy cię o tym zawiadomić i powiedzieć ci wobec tych,  którzy tutaj siedzą,  i wobec starszyzny mojego narodu: jeśli chcesz nabyć to pole jako krewny,  kupuj,  a jeśli nie chcesz,  daj mi znać,  abym wiedział,  gdyż nie ma nikogo przed tobą,  kto by je mógł wykupić jako krewny,  ja bowiem idę po tobie. Odpowiedział ów krewny: Ja wykupię.
W dniu,  kiedy wykupisz pole z rąk Noemi - dodał Booz - weźmiesz również i Rut Moabitkę,  żonę zmarłego,  aby utrwalić jego imię na jego dziedzictwie.
Krewny ów odpowiedział: Nie mogę skorzystać z prawa wykupu,  nie ponosząc szkody na swoim majątku. Wypełnij ty moje prawo krewnego,  bo ja nie mogę go wypełnić.
A taki był dawniej zwyczaj w Izraelu co do prawa wykupu i co do zmiany: aby zatwierdzić całą sprawę,  zdejmował człowiek swój sandał i dawał drugiej stronie. Taki był sposób zaświadczania w Izraelu.
Powiedział ów krewny do Booza: Nabądź dla siebie moje prawo wykupu,  i zdjął swój sandał.
Wtedy powiedział Booz do starszyzny i do całego ludu: Świadkami jesteście,  że nabyłem z rąk Noemi to wszystko,  co należało do Elimeleka,  i wszystko,  co należało do Kiliona i Machlona.
A także nabyłem dla siebie za żonę Rut Moabitkę,  żonę Machlona,  aby utrwalić imię zmarłego na jego dziedzictwie,  aby nie zginęło imię zmarłego wśród jego braci ani wśród jego współmieszkańców. Wy dzisiaj jesteście dla mnie świadkami tej sprawy.
Cały lud zebrany w bramie zawołał: Jesteśmy świadkami! a starsi dodali: Niech Pan uczyni kobietę,  która wejdzie do twego domu,  podobną do Racheli i Lei,  które to dwie niewiasty zbudowały dom Izraela. Stań się możnym w Efrata,  zdobądź sobie imię w Betlejem!
Niech stanie się dom twój przez potomstwo,  które da ci Pan z tej młodej kobiety,  jak dom Peresa,  którego Tamar zrodziła Judzie.
Booz zaślubił więc Rut i stała się jego żoną. Gdy zbliżył się do niej,  Pan sprawił,  że poczęła i urodziła syna.
Kobiety mówiły do Noemi: Niech będzie błogosławiony Pan,  który nie pozwolił,  aby dzisiaj zabrakło ci powinowatego z prawem wykupu. Imię jego będzie wspominane w Izraelu.
On będzie dla ciebie pociechą,  będzie cię utrzymywał w twojej starości. Zrodziła go dla ciebie twoja synowa,  która cię kocha,  która dla ciebie jest warta więcej niż siedmiu synów.
Wzięła Noemi dziecko i położyła je na swym łonie. Ona też je wychowywała.
Sąsiadki nadały mu imię. Mówiły: Narodził się syn dla Noemi,  nadały mu imię Obed. On to jest ojcem Jessego,  ojca Dawida.
A oto potomkowie Peresa. Peres był ojcem Chesrona.
Chesron był ojcem Rama,  Ram był ojcem Amminadaba.
Amminadab był ojcem Nachszona,  Nachszon był ojcem Szalmona.
Szalmon był ojcem Booza,  Booz był ojcem Obeda.
Obed był ojcem Jessego,  a Jesse był ojcem Dawida.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Całe pismo święte na JBZD częsć 10

13
Księga Sędziów
rozdział 1
Po śmierci Jozuego Izraelici tak się pytali Pana: Któż z nas pierwszy wystąpi do walki przeciwko Kananejczykom?
Pan odpowiedział: Wystąpi Juda. Oto daję tę ziemię w jego ręce.
Zwrócił się więc Juda do Symeona,  swego brata: Pójdź ze mną na ziemię wyznaczoną mi losem,  a będziemy walczyli z Kananejczykami. Z kolei i ja także będę pomagał ci walczyć na wyznaczonej tobie ziemi. I Symeon poszedł z nim.
Wystąpił więc Juda do walki i Pan wydał Kananejczyków i Peryzzytów w ich ręce. A w Bezek zabili dziesięć tysięcy mężczyzn.
Kiedy w Bezek natknęli się na Adoni-Bezeka,  wydali mu bitwę i pokonali Kananejczyków i Peryzzytów.
Uciekł Adoni-Bezek,  lecz oni ścigali go,  schwycili i odcięli mu kciuki rąk i nóg.
Powiedział wtedy Adoni-Bezek: Siedemdziesięciu królów z odciętymi kciukami u rąk i nóg zbierało okruchy pod moim stołem. Oto jak ja postąpiłem,  tak i mnie oddał Bóg. Odprowadzono go do Jerozolimy i tam umarł.
Synowie Judy uderzyli na Jerozolimę,  zdobyli ją,  lud wycięli ostrzem miecza,  a miasto spalili.
Potem zeszli potomkowie Judy,  aby uderzyć na Kananejczyków,  którzy zamieszkiwali góry,  Negeb i Szefelę.
Następnie wyruszył Juda przeciw Kananejczykom,  którzy zajmowali Hebron - nazwa Hebronu brzmiała niegdyś Kiriat-Arba - i pobił Szeszaja,  Achimana i Talmaja.
Stamtąd wyruszył przeciwko mieszkańcom Debiru - nazwa Debiru brzmiała przedtem Kiriat-Sefer.
Wtedy właśnie powiedział Kaleb: Temu,  kto zdobędzie Kiriat-Sefer i zajmie je,  dam moją córkę Aksę za żonę.
Zdobył je Otniel,  syn Kenaza,  młodszego brata Kaleba,  i Kaleb dał mu za żonę swoją córkę Aksę.
Gdy ona przybyła,  skłoniła go,  aby zażądał pola od jej ojca. Następnie zsiadła z osła,  a Kaleb ją zapytał: Czego sobie życzysz?
Wtedy odrzekła mu: Okaż mi łaskę przez dar! Skoro mi dałeś ziemię Negeb,  dajże mi źródła wód. I dał jej źródła na wyżynie i na nizinie.
Synowie Kenity,  teścia Mojżesza,  wyruszyli z synami Judy z Miasta Palm i udali się na pustynię judzką,  leżącą w Negebie koło Arad,  i tam zamieszkali z ludem.
Zdobył też Juda Gazę i jej okolice,  Aszkelon i jego okolice oraz Ekron i jego okolice.
A Pan był z Judą. Wziął potem Juda w posiadanie góry,  natomiast nie usunął z posiadłości mieszkańców doliny,  ponieważ mieli żelazne rydwany
Kalebowi dano w posiadanie Hebron,  zgodnie z podziałem dokonanym przez Mojżesza,  a ten pozbawił tam posiadłości trzech synów Anaka.
Natomiast synowie Beniamina nie wyrzucili z Jerozolimy mieszkających w niej Jebusytów,  tak że ci mieszkają w Jerozolimie wspólnie z synami Beniamina aż po dziś dzień.
Z kolei i pokolenie Józefa udało się ku Betel,  a Pan był z nim.
Pokolenie Józefa posłało najpierw wywiadowców do Betel - a nazwa tego miasta brzmiała niegdyś Luz.
I spotkali wywiadowcy człowieka wychodzącego z miasta. Wskaż nam wejście do miasta - powiedział do niego - a okażemy ci łaskę.
Ten wskazał im wejście do miasta,  a oni wycięli ostrzem miecza miasto,  tego zaś człowieka wraz z całą jego rodziną wypuścili na wolność.
Udał się więc ten człowiek do ziemi Chetytów,  gdzie zbudował miasto,  któremu dał nazwę Luz,  i nazwa ta istnieje aż do dnia dzisiejszego.
Natomiast Manasses nie zdobył Bet-Szean i miejscowości przynależnych ani Tanaku i miejscowości przynależnych,  ani [nie wypędził] mieszkańców Dor i miejscowości przynależnych,  ani mieszkańców Jibleam i miejscowości przynależnych,  ani mieszkańców Megiddo i miejscowości przynależnych. Kananejczycy mieszkają w tej ziemi aż do dnia dzisiejszego.
Jednakże kiedy Izrael się wzmocnił,  poddał wprawdzie Kananejczyków robotom przymusowym,  ale ich nie wypędził.
Efraim również nie wypędził Kananejczyków mieszkających w Gezer: Kananejczycy mieszkali pośrodku nich w Gezer.
Zabulon nie wypędził mieszkańców Kitron ani Nahalol,  tak że Kananejczycy mieszkali wśród nich i wykonywali roboty przymusowe.
Aser nie wypędził mieszkańców Akko ani Sydonu,  ani Achlab,  ani Akzib,  ani Chelba,  ani Afik,  ani Rechob.
Mieszkali więc Aseryci wśród Kananejczyków,  zamieszkujących kraj,  bo ich nie wypędzili.
Neftali nie wypędził mieszkańców z Bet-Szemesz ani mieszkańców z Bet-Anat i mieszkał wśród Kananejczyków zajmujących tę ziemię. Jednakże mieszkańcy z Bet-Szemesz i Bet-Anat zostali przeznaczeni do robót przymusowych na jego korzyść.
Amoryci zaś wypchnęli synów Dana na góry i nie pozwalali im zejść do doliny.
Amoryci trzymali się więc w Har-Cheres,  Ajjalonie i w Szaalbin,  lecz kiedy zaciążyła ręka pokolenia Józefa,  wykonywali roboty przymusowe.
Posiadłości zaś Edomitów rozciągały się od Wzgórza Skorpionów,  od Skały i wyżej.
rozdział 2
Anioł Pana zstąpił z Gilgal do Bokim i rzekł: Wywiodłem was z Egiptu i zaprowadziłem was do ziemi,  którą poprzysiągłem dać waszym przodkom. Powiedziałem: Nie złamię przymierza mego z wami na wieki.
Jednakże wy nie wchodźcie w przymierze z mieszkańcami tej ziemi,  lecz rozwalcie ich ołtarze. Wyście zaś nie usłuchali mego głosu. Dlaczego to uczyniliście?
Powiedziałem także: Nie wypędzę ich sprzed was,  aby byli dla was przeszkodą i aby bogowie ich byli dla was sidłem.
Kiedy Anioł Pana wyrzekł te słowa do wszystkich Izraelitów,  lud podniósł lament i zaniósł się płaczem.
Miejscu temu nadano nazwę Bokim i złożono ofiarę dla Pana.
Wówczas Jozue rozesłał lud i poszli Izraelici,  każdy do swojej dzielnicy,  aby objąć ziemię w posiadanie.
Służył lud Panu po wszystkie dni życia Jozuego i po wszystkie dni starszych,  którzy żyli po śmierci Jozuego i którzy oglądali wszystkie dzieła Pana,  jakich dokonał dla Izraela.
Jozue,  syn Nuna,  sługa Pana,  umarł w wieku lat stu dziesięciu.
Pochowano go w posiadłości Timnat-Cheres,  którą otrzymał w dziedzictwo,  przy górze Efraima,  na północ od góry Gaasz.
A gdy całe to pokolenie połączyło się ze swoimi przodkami,  nastało inne pokolenie,  które nie znało Pana ani też tego,  co uczynił dla Izraela.
Wówczas Izraelici czynili to,  co złe w oczach Pana i służyli Baalom.
Opuścili Pana i służyli Baalowi i Asztartom.
Wówczas zapłonął gniew Pana przeciwko Izraelitom,  tak że wydał ich w ręce ciemiężców,  którzy ich złupili,  wydał ich na łup nieprzyjaciół,  którzy ich otaczali,  tak że nie mogli im się oprzeć.
We wszystkich ich poczynaniach ręka Pana była przeciwko nim na ich nieszczęście,  jak to Pan przedtem im zapowiedział i jak im poprzysiągł. I tak spadł na nich ucisk ogromny.
Wówczas Pan wzbudził sędziów,  by wybawili ich z ręki tych,  którzy ich uciskali.
Ale i sędziów swoich nie słuchali,  gdyż uprawiali nierząd z innymi bogami,  oddawali im pokłon. Zboczyli szybko z drogi,  po której kroczyli ich przodkowie,  którzy słuchali przykazań Pana: ci tak nie postępowali.
Kiedy zaś Pan wzbudzał sędziów dla nich,  Pan był z sędzią i wybawiał ich z ręki nieprzyjaciół,  póki żył sędzia. Pan bowiem litował się,  gdy jęczeli pod jarzmem swoich ciemiężców i prześladowców.
Lecz po śmierci sędziego odwracali się i czynili jeszcze gorzej niż ich przodkowie. Szli za cudzymi bogami,  służyli im i pokłon im oddawali,  nie wyrzekając się swych czynów ani drogi zatwardziałości.
Zapłonął więc gniew Pana przeciwko Izraelowi. I rzekł: Ponieważ lud ten przekroczył przymierze,  które zawarłem z ich przodkami,  i ponieważ nie usłuchał głosu mego,
także i Ja nie wyrzucę spośród nich żadnego z narodów - które pozostawił Jozue,  gdy umierał -
żeby poddać Izraelitów próbie i zbadać,  czy pójdą drogami Pana,  po których kroczyli ich przodkowie.
Pan więc pozostawił te narody,  nie wypędzając ich szybko ani nie wydając ich w ręce Jozuego.
rozdział 3
A oto narody,  którym Pan pozwolił pozostać,  aby wystawić przez nie na próbę Izraela,  wszystkich tych,  którzy nie doświadczyli żadnej wojny z Kananejczykami -
a stało się to jedynie ze względu na dobro pokoleń izraelskich,  aby je nauczyć sztuki wojennej,  te zwłaszcza,  które jej przedtem nie poznały -
pięciu władców filistyńskich oraz wszyscy Kananejczycy,  Sydończycy i Chiwwici,  którzy zamieszkiwali łańcuch gór Libanu,  począwszy od góry Baal-Hermon aż do Wejścia do Chamat.
Byli oni przeznaczeni do wypróbowania Izraelitów,  by można było poznać,  czy będą strzec przykazań,  które Pan dał ich przodkom za pośrednictwem Mojżesza.
Mieszkali więc Izraelici wśród Kananejczyków,  Chetytów,  Amorytów,  Peryzzytów,  Chiwwitów i Jebusytów,
żenili się z ich córkami i własne swoje córki dawali ich synom za żony,  a także służyli ich bogom.
Izraelici popełniali to,  co złe w oczach Pana. Zapominali o Panu,  Bogu swoim,  a służyli Baalom i Aszerom.
I znów zapłonął gniew Pana przeciw Izraelowi. Wydał więc ich w ręce Kuszan-Riszeataima,  króla Aram-Naharaim,  przeto Izraelici służyli mu przez osiem lat.
Wołali więc Izraelici do Pana i Pan sprawił,  że powstał wśród Izraelitów wybawiciel,  który ich wyswobodził - Otniel,  syn Kenaza,  młodszego brata Kaleba.
Był nad nim duch Pana,  i on sprawował sądy nad Izraelem. Gdy zaś wdał się w bitwę,  Pan wydał w jego ręce Kuszan-Riszeataima,  króla Aramu,  tak iż jego ręka nad nim zaciążyła.
Kraj doznawał pokoju przez lat czterdzieści - - aż do śmierci Otniela,  syna Kenaza.
A Izraelici znów zaczęli czynić to,  co złe w oczach Pana,  a Pan wzmocnił przeciw Izraelowi Eglona,  króla Moabu,  ponieważ czynili to,  co złe w oczach Pana.
Eglon połączył się z Ammonitami i Amalekitami i podjął wyprawę,  pobił Izraela i zdobył Miasto Palm.
Izraelici służyli Eglonowi,  królowi Moabu,  przez lat osiemnaście.
Wtedy Izraelici wołali do Pana i Pan wzbudził im wybawiciela,  Ehuda,  syna Gery,  Beniaminity,  który władał lewą ręką. Izraelici wysłali go z daniną do Eglona,  króla Moabu.
Ehud przygotował sobie sztylet o dwóch ostrzach,  długi na jeden łokieć,  i schował go pod swoimi szatami na prawym biodrze.
Złożył więc daninę Eglonowi,  królowi Moabu - a Eglon był bardzo otyły.
Oddawszy daninę [Ehud] odesłał ludzi,  którzy ją przynieśli,
Ehud podszedł do niego. Król przebywał w letniej górnej komnacie,  której używał dla siebie. Mam dla ciebie,  królu,  słowo od Boga! - rzekł do niego Ehud,  na co ten podniósł się ze swego tronu.
Wtenczas Ehud sięgnął lewą ręką po sztylet,  który schował na prawym biodrze,  i utopił go w jego brzuchu.
Rękojeść wraz z ostrzem weszła do wnętrzności i utkwiła w tłuszczu,  gdyż [Ehud] nie wydobył sztyletu z brzucha i wyszedł...
Następnie Ehud wyszedł przez ganek,  zamknął za sobą drzwi komnaty i zasunął rygle.
Po jego odejściu nadeszli słudzy i spostrzegli,  że drzwi letniej komnaty są zaryglowane. Mówili więc do siebie: Z pewnością chce okryć sobie nogi w letniej komnacie.
Czekali długo,  aż się zaczęli niepokoić,  dlaczego nie otwiera drzwi letniej komnaty. Wreszcie wziąwszy klucz otworzyli,  a oto pan ich leżał martwy na ziemi.
Gdy oni czekali,  Ehud uciekł,  przeszedł koło bożków i bezpiecznie wrócił do Hasseira.
Wróciwszy,  zatrąbił w róg na górze Efraima. Izraelici zeszli z góry,  a on na ich czele.
Pójdźcie ze mną! - rzekł do nich - albowiem Pan wydał waszych wrogów,  Moabitów,  w wasze ręce. Poszli za nim,  odcięli Moabitom bród na Jordanie i nie pozwalali nikomu przejść.
W tym czasie pobili około dziesięciu tysięcy Moabitów,  wszystkich co silniejszych i waleczniejszych,  tak że nikt nie uszedł.
W tym dniu Moab został poniżony pod ręką Izraela i odtąd żył kraj w spokoju przez lat osiemdziesiąt.
Po nim był Szamgar,  syn Anata. Pobił on ościeniem na woły Filistynów w liczbie sześciuset ludzi - i on także wybawił Izraela.
rozdział 4
Po śmierci Ehuda Izraelici znów zaczęli czynić to,  co złe w oczach Pana,
i Pan wydał ich w ręce Jabina,  króla Kanaanu,  który panował w Chasor. Wodzem jego wojsk był Sisera,  który mieszkał w Charoszet-Haggoim.
Wówczas Izraelici wołali do Pana. Jabin bowiem miał dziewięćset żelaznych rydwanów nielitościwie uciskał Izraelitów przez lat dwadzieścia.
W tym czasie sprawowała sądy nad Izraelem Debora,  prorokini,  żona Lappidota.
Zasiadała ona pod Palmą Debory,  między Rama i Betel w górach Efraima,  dokąd przybywali Izraelici,  aby rozsądzać swoje sprawy.
Posłała ona po Baraka,  syna Abinoama z Kedesz w pokoleniu Neftalego. Oto - rzekła mu - co nakazał Pan,  Bóg Izraela: Idź,  udaj się na górę Tabor i weź z sobą dziesięć tysięcy mężów synów Neftalego i synów Zabulona.
Przyprowadzę ci do potoku Kiszon Siserę,  wodza wojska Jabina,  z jego rydwanami i hufcami i dam je w twoje ręce.
Odpowiedział jej Barak: Jeżeli ty pójdziesz ze mną,  pójdę,  lecz jeśli ty nie pójdziesz ze mną,  nie pójdę.
Pójdę więc z tobą - odpowiedziała mu - lecz chwała nie okryje drogi,  po której pójdziesz,  albowiem przez ręce kobiety Pan wyda Siserę. Powstała więc Debora i razem z Barakiem udała się do Kedesz.
Barak zaś zwołał pokolenie Zabulona i Neftalego,  i dziesięć tysięcy mężów poszło z nim,  a Debora mu towarzyszyła.
Cheber Kenita oddzielił się od rodu Kaina i od plemienia synów Chobaba,  teścia Mojżesza. Rozbił swój namiot koło Dębu w Saannaim,  w pobliżu Kedesz.
Sisera dowiedziawszy się,  że Barak,  syn Abinoama,  wyruszył na górę Tabor,
zebrał wszystkie swoje rydwany,  dziewięćset żelaznych rydwanów i wszystkie swoje oddziały,  jakie posiadał. Polecił im przybyć od Charoszet-Haggoim do potoku Kiszon.
Wtedy rzekła Debora do Baraka: Wstań,  bo oto nadchodzi dzień,  w którym Pan wyda w ręce twoje Siserę. Czyż Pan nie kroczy przed tobą? Barak zszedł więc z góry Tabor,  a dziesięć tysięcy ludzi za nim.
Wówczas Pan poraził przed Barakiem ostrzem miecza Siserę,  wszystkie jego rydwany i całe wojsko. Sisera,  zeskoczywszy ze swego rydwanu,  uciekł pieszo.
Barak zaś ścigał rydwany i wojsko aż do Charoszet-Haggoim. Całe wojsko Sisery padło pod ostrzem miecza i żaden z mężów nie uszedł.
Sisera uciekał pieszo w kierunku namiotu Jaeli,  żony Chebera Kenity,  ponieważ pomiędzy Jabinem,  królem Chasor,  a domem Chebera Kenity panował pokój.
Potem rzekł do niej: Daj mi - proszę cię - napić się trochę wody,  gdyż mam pragnienie. Ona otwarła bukłak z mlekiem,  dała mu się napić i nakryła go na powrót.
Czuwaj przy wejściu do namiotu - rzekł jej - a gdyby ktoś nadszedł i zapytał mówiąc: Jest tu kto? - odpowiedz: Nie ma.
Lecz Jael,  żona Chebera,  wzięła palik od namiotu,  uchwyciła młot w rękę,  i zbliżając się cicho do niego,  przebiła jego skroń palikiem,  tak że ten utkwił w ziemi,  [Sisera] spał bowiem głęboko,  wyczerpany do ostatka. W ten sposób zginął.
Tymczasem nadszedł Barak ścigając Siserę. Jael wyszła naprzeciw niego: Wejdź - rzekła do niego - a pokażę ci człowieka,  którego szukasz. Wstąpił do niej,  a oto Sisera leżał martwy,  z palikiem w skroni.
Tak Bóg w tym dniu uniżył przed Izraelitami Jabina,  króla Kanaanu.
Ręka zaś Izraelitów uciskała coraz mocniej Jabina,  króla Kanaanu,  aż do całkowitej jego zagłady.
rozdział 5
Dnia tego Debora i Barak,  syn Abinoama,  śpiewali hymn w słowach:
Skoro wodzowie w Izraelu stanęli na czele,  a lud dobrowolnie się ofiarował do walki,  błogosławcie Pana!
Słuchajcie,  królowie,  nastawcie uszu,  władcy: Dla Pana będę śpiewała,  będę opiewać Pana,  Boga Izraela.
Panie,  gdyś Ty wychodził z Seiru,  gdyś z pól Edomu wyruszał,  ziemia wtedy drżała,  kropiły niebiosa,  chmury kropiły wodą.
Góry dżdżem ociekały przed obliczem Pana,  to Synaj - przed obliczem Pana,  Boga Izraela!
Za dni Szamgara,  syna Anata,  za dni Jaeli opustoszały drogi,  a chodzący szlakami udeptanymi,  po krętych drogach kroczyli.
Zanikło życie w osiedlach,  zanikło w Izraelu,  aż powstała Debora,  powstała jako matka w Izraelu.
Gdy nowych bogów obrano,  którym dawniej nie służyli,  czyż widać było choć jedną tarczę lub dzidę wśród czterdziestu tysięcy w Izraelu?
Serce me zwraca się ku wodzom izraelskim,  ku tym z ludu,  co dobrowolnie ofiarowali się do walki: błogosławcie Pana!
Wy,  co jeździcie na białych oślicach,  wy,  co na kobiercach siadacie,  wy,  przechodzący drogą - śpiewajcie.
Niech swym głosem dzielący łupy u wodopojów sławią dobrodziejstwa Pana,  dobrodziejstwa względem osiedli izraelskich. Wówczas lud Pana zstąpił do bram.
Powstań,  o powstań,  Deboro,  powstań,  o powstań i pieśń zaśpiewaj! Powstań,  Baraku,  by pojmać twych jeńców,  synu Abinoama.
Niech wtedy zstąpi reszta możnych z ludu Pana,  niech zstąpi ku mnie wśród bohaterów.
Z Efraima - wodzowie ich w dolinie - za nim Beniamin wśród ludu swego,  z Makir wyszli przywódcy,  a z Zabulona trzymający laskę pisarza.
Z Deborą są możni z Issachara,  a jak Issachar,  tak i Barak jest w dolinie,  idąc w jego ślady. A nad strumieniami Rubena zastanawiają się długo.
Czemuż to siedzisz między stajniami,  słuchając ryku trzód? Nad strumieniami Rubena zastanawiają się długo;
Gilead za Jordanem spoczywa,  a czemu Dan przebywa na okrętach? Aser pozostaje nad brzegiem morza,  mieszkając w swych portach bezpiecznie;
Zabulon to lud,  co narażał się na niebezpieczeństwo śmierci,  podobnie jak Neftali na połoninach.
Nadeszli królowie i walczyli,  walczyli wtedy królowie Kanaanu w Tanak nad wodami Megiddo,  lecz nie zabrali srebra jako łupu.
Gwiazdy z niebios walczyły,  ze swoich dróg walczyły przeciw Siserze.
Potok Kiszon ich porwał,  potok święty,  potok Kiszon.
Rozległ się wtedy tętent kopyt końskich od wielkiego pośpiechu ich wojowników.
Przeklinajcie Meroz! - rzekł Anioł Pana - bardzo przeklinajcie jego mieszkańców,  bo nie przybyli na pomoc Panu,  na pomoc Panu wśród bohaterów.
Niech Jael będzie błogosławiona wśród niewiast,  żona Chebera Kenity,  wśród niewiast żyjących w namiotach niech będzie błogosławiona.
Prosił o wodę,  a mleka mu dała,  w naczyniu odświętnym podała mu mleko.
Lewą ręką sięgnęła po palik,  prawą - po ciężki młot. Uderzyła Siserę,  zmiażdżyła mu głowę,  skroń mu przebiła,  przekłuła.
U nóg się zwalił,  upadł zabity. U nóg jej się zwalił i upadł: tam gdzie się zwalił,  tam upadł martwy.
Roztropniejsza z jej kobiet dała jej odpowiedź,  a ona sobie powtarza jej słowa:
Przecież zbierają łupy i rozdzielają brankę jedną lub dwie dla każdego wojownika,  szaty barwione jako łup dla Sisery,  na szyję żony króla różnobarwne chusty.
Tak,  Panie,  niechaj zginą wszyscy Twoi wrogowie! A którzy Cię miłują,  niech będą jak słońce wschodzące w swym blasku. I żył w spokoju kraj przez lat czterdzieści.
rozdział 6
Izraelici [znów] czynili to,  co złe w oczach Pana,  i Pan wydał ich na siedem lat w ręce Madianitów.
A ręka Madianitów zaciążyła nad Izraelitami,  tak że przed Madianitami kopali sobie schronienia w górach,  jaskinie i miejsca obronne.
Zdarzało się,  że ledwie Izraelici co zasiali przychodzili Madianici i Amalekici oraz lud ze wschodu słońca i napadali na nich,
a rozbijając obozy naprzeciwko nich,  niszczyli plony ziemi aż ku granicom Gazy. Nie pozostawiali Izraelowi żadnych środków do życia - ani owiec,  ani wołów,  ani osłów.
Zjawiali się bowiem wraz ze stadami i namiotami,  a przychodzili tak tłumnie jak szarańcza: liczba ich i wielbłądów była niezwykle wielka. Tak wpadali do kraju,  aby go pustoszyć.
Madianici wtrącili więc Izraela w wielką nędzę. Poczęli zatem Izraelici wołać do Pana.
A gdy Izraelici wołali do Pana z powodu Madianitów,
Pan wysłał Izraelitom proroka,  który im rzekł: To mówi Pan,  Bóg Izraela: Oto Ja was wyprowadziłem z Egiptu i Ja was wywiodłem z domu niewoli.
Ja was wybawiłem z rąk Egipcjan i z rąk tych wszystkich,  którzy was uciskali. Ja ich wypędziłem sprzed was i Ja wam dałem ich kraj.
Powiedziałem wam: Ja jestem Pan,  Bóg wasz: nie oddawajcie czci bogom Amorytów,  których kraj zamieszkujecie,  lecz wyście nie usłuchali mego głosu.
A oto przyszedł Anioł Pana i usiadł pod terebintem w Ofra,  które należało do Joasza z rodu Abiezera. Gedeon,  syn jego,  młócił na klepisku zboże,  aby je ukryć przed Madianitami.
I ukazał mu się Anioł Pana. Pan jest z tobą - rzekł mu - dzielny wojowniku!
Odpowiedział mu Gedeon: Wybacz,  panie mój! Jeżeli Pan jest z nami,  skąd pochodzi to wszystko,  co się nam przydarza? Gdzież są te wszystkie dziwy,  o których opowiadają nam ojcowie nasi,  mówiąc: Czyż Pan nie wywiódł nas z Egiptu? A oto teraz Pan nas opuścił i oddał nas w ręce Madianitów.
Pan zaś zwrócił się ku niemu i rzekł do niego: Idź z tą siłą,  jaką posiadasz,  i wybaw Izraela z ręki Madianitów. Czyż nie Ja ciebie posyłam?
Wybacz,  Panie mój! - odpowiedział Mu - jakże wybawię Izraela? Ród mój jest najbiedniejszy w pokoleniu Manassesa,  a ja jestem ostatni w domu mego ojca.
Pan mu odpowiedział: Ponieważ Ja będę z tobą,  pobijesz Madianitów jak jednego męża.
Odrzekł Mu na to: Jeżeli darzysz mnie życzliwością,  daj mi jakiś znak,  że to Ty mówisz ze mną.
Nie oddalaj się stąd,  proszę Cię,  aż wrócę do Ciebie. Przyniosę moją ofiarę i położę ją przed Tobą. A On na to: Poczekam tu,  aż wrócisz.
Gedeon oddaliwszy się przygotował koźlę ze stada,  a z jednej efy mąki przaśne chleby. Włożył mięso do kosza,  a polewkę do garnuszka i przyniósł to do Niego pod terebint i ofiarował.
Wówczas rzekł do niego Anioł Pana: Weź mięso i chleby przaśne,  połóż je na tej skale,  a polewkę rozlej. Tak uczynił.
Wówczas Anioł Pana wyciągnął koniec laski,  którą trzymał w swym ręku,  dotknął nią mięsa i chlebów przaśnych i wydobył się ogień ze skały. Strawił on mięso i chleby przaśne. Potem zniknął Anioł Pana sprzed jego oczu.
Zrozumiał Gedeon,  że to był Anioł Pana,  i rzekł: Ach,  Panie,  Panie mój! Oto Anioła Pana widziałem twarzą w twarz!
Rzekł do niego Pan: Pokój z tobą! Nie bój się niczego! Nie umrzesz.
Gedeon zbudował tam ołtarz dla Pana i nazwał go "Pan-Pokój". Ołtarz ten znajduje się jeszcze dzisiaj w Ofra,  (własności) Abiezera.
Tej nocy Pan rzekł do niego. Weźmiesz młodego cielca z trzody twego ojca i cielca drugiego,  siedmioletniego,  a zburzysz ołtarz Baala,  własność twego ojca,  oraz zetniesz aszerę,  która jest obok.
Wziął więc Gedeon dziesięciu ludzi ze swej służby i uczynił tak,  jak mu Pan nakazał. Ponieważ jednak bał się rodu swego ojca i mieszkańców miasta,  nie uczynił tego za dnia,  ale w nocy.
A oto kiedy o świcie wstali mieszkańcy miasta,  ujrzeli rozwalony ołtarz Baala,  wyciętą aszerę i cielca złożonego w ofierze całopalnej na zbudowanym ołtarzu.
Mówili więc jeden do drugiego: Któż to uczynił? Szukali więc,  badali i orzekli: Uczynił to Gedeon,  syn Joasza.
Następnie rzekli mieszkańcy miasta do Joasza: Wyprowadź swego syna! Niech umrze,  gdyż zburzył ołtarz Baala i wyciął aszerę,  która była obok niego.
Na to Joasz odpowiedział wszystkim,  którzy go otaczali: Czyż do was należy bronić Baala? Czyż to wy macie mu przychodzić z pomocą? Ktokolwiek broni Baala,  winien umrzeć jeszcze tego rana. Jeśli on jest bogiem,  niech sam wywrze zemstę na tym,  który zburzył jego ołtarz.
I od tego dnia nazwano Gedeona "Jerubbaal",  mówiąc: Niech Baal z nim walczy,  bo zburzył jego ołtarz.
Potem zebrali się wszyscy Madianici i Amalekici oraz lud ze wschodu,  a przeprawiwszy się [przez Jordan] rozbili obóz w dolinie Jizreel.
Ale duch Pana ogarnął Gedeona,  który zatrąbił w róg i zgromadził przy sobie ród Abiezera.
Wysłał też gońców do całego pokolenia Manassesa,  które również zgromadziło się przy nim,  a następnie wysłał gońców do pokolenia Asera,  Zabulona i Neftalego,  które wyruszyły,  aby się z nim połączyć.
Rzekł więc Gedeon do Boga: Jeżeli naprawdę chcesz przeze mnie wybawić Izraela,  jak to powiedziałeś,
pozwól,  że położę runo wełny na klepisku; jeżeli rosa spadnie tylko na runo,  a cała ziemia dokoła będzie sucha,  będę wiedział,  że wybawisz Izraela przeze mnie,  jak powiedziałeś.
Tak uczynił. Kiedy rano wstał i ścisnął wilgotne runo,  wycisnął z runa pełną czaszę wody.
I rzekł Gedeon do Boga: Nie gniewaj się na mnie,  jeżeli przemówię jeszcze raz do ciebie. Pozwól,  że jeszcze raz powtórzę doświadczenie z runem: niech rano będzie suche tylko samo runo,  a niech na ziemi dokoła będzie rosa.
I Bóg sprawił to tej nocy: samo runo pozostało suche,  a na ziemi była rosa.
rozdział 7
Wstał więc o świcie Jerubbaal,  czyli Gedeon,  wraz z całym zgromadzonym ludem i rozbił obóz u źródeł Charod. Obozowisko Madianitów leżało na północ od pagórka More w dolinie.
Pan rzekł do Gedeona: Zbyt liczny jest lud przy tobie,  abym w jego ręce wydał Madianitów,  gdyż Izrael mógłby przywłaszczyć sobie chwałę z pominięciem Mnie i mówić: Moja ręka wybawiła mnie.
Wobec tego tak wołaj do uszu ludu: Ten,  który się boi i drży,  niech zawróci ku górze Gilead i chroni się. Tak więc odeszło z ludu dwadzieścia dwa tysiące,  a pozostało dziesięć tysięcy.
Rzekł Pan do Gedeona: Jeszcze zbyt liczny jest lud. Zaprowadź go nad wodę,  gdzie ci go wypróbuję. Będzie tak: o którym powiem: Ten pójdzie z tobą! - on pójdzie z tobą. O którym zaś powiem: Ten nie pójdzie z tobą! - on nie pójdzie.
Zaprowadził więc lud nad wodę,  a Pan rzekł do Gedeona: Wszystkich,  którzy będą wodę chłeptać językiem,  podobnie jak pies,  pozostawisz po jednej stronie,  a tych wszystkich,  którzy przy piciu uklękną,  pozostawisz po drugiej stronie.
Liczba tych,  którzy chłeptali z ręki podnoszonej do ust,  wynosiła trzystu mężów. Wszyscy inni pijąc zginali kolana.
Rzekł wówczas Pan do Gedeona: Przy pomocy tych trzystu mężów,  którzy chłeptali wodę językiem,  wybawię was i w ręce twoje wydam Madianitów. Wszyscy inni mężowie niech wracają do siebie.
Lud wziął ze sobą żywność i rogi,  a Gedeon odesłał mężów izraelskich,  każdego do swego namiotu,  z wyjątkiem owych trzystu mężów. A obóz Madianitów znajdował się w dolinie poniżej jego stanowiska.
Tejże nocy Pan przemówił do niego: Wstań,  a idź do obozu,  bo wydałem go w twoje ręce.
Jeżeli się boisz iść sam,  udaj się do obozu z twoim sługą,  Purą.
Madianici,  Amalekici i cały lud ze Wschodu leżeli w dolinie,  zebrani tak licznie jak szarańcza. Wielbłądów ich było bez liczby - jak piasku nad brzegiem morskim.
Gdy Gedeon zbliżył się do tego miejsca,  właśnie mąż pewien opowiadał swemu towarzyszowi sen. Mówił on: Oto miałem sen. Zdawało mi się,  że bochen chleba jęczmiennego przytoczył się do obozu Madianitów,  dosięgnął namiotu,  uderzył w niego powodując upadek,  wywrócił go do góry dołem,  tak że namiot upadł.
Odpowiedział mu jego towarzysz mówiąc: Nie może to być nic innego,  jak miecz Gedeona,  syna Joasza,  Izraelity. Bóg w jego ręce wydał Madianitów i cały obóz.
Kiedy Gedeon usłyszał opowiadanie o śnie i jego wyjaśnienie,  oddał pokłon Bogu,  a wróciwszy do obozu izraelskiego rzekł: Powstańcie! Oto Pan wydał w ręce wasze obóz Madianitów.
Wówczas Gedeon rozdzielił owych trzystu mężów na trzy hufce,  dał każdemu z nich do ręki rogi i puste dzbany,  a w nich pochodnie.
Patrzcie na mnie - rzekł im - i czyńcie to samo,  co ja. Oto ja dojdę do krańca obozu,  a co ja będę czynić,  i wy czyńcie.
Gdy zatrąbię w róg ja i wszyscy,  którzy są ze mną,  wówczas i wy zatrąbicie w rogi dokoła obozu i będziecie wołać: Za Pana i za Gedeona!
Gedeon i stu mężów,  którzy mu towarzyszyli,  doszli do krańca obozu w chwili,  gdy tuż po zmianie następowało czuwanie środkowej straży nocnej. Zatrąbili w rogi i potłukli dzbany,  które trzymali w swych rękach.
Natychmiast zatrąbiły w rogi także owe trzy hufce i potłukły dzbany. Wziąwszy zaś w lewą rękę pochodnie,  a w prawą rogi,  aby na nich trąbić,  wołali: Za Pana i za Gedeona!
I przystanęli,  każdy na swoim miejscu,  dokoła obozu. Powstali wtedy wszyscy w obozie,  poczęli krzyczeć i uciekać.
Podczas gdy owych trzystu mężów trąbiło na rogach,  Pan sprawił,  że w całym obozie jeden przeciw drugiemu skierował miecz. Obóz uciekł do Bet-Haszszitta ku Sartan aż do granicy Abel-Mechola obok Tabbat.
Zebrali się mężowie izraelscy z pokolenia Neftalego,  Asera i z całego pokolenia Manassesa i urządzili pościg za Madianitami.
Gedeon rozesłał gońców do wszystkich gór efraimskich,  by powiedzieli: Zejdźcie na spotkanie z Madianitami i zajmujcie przed nimi wszystkie źródła wodne aż do Bet-Bara i Jordanu. Zebrali się więc wszyscy mężowie Efraima i zajęli źródła wodne aż do Bet-Bara i Jordanu.
Ujęli przy tym dwóch dowódców madianickich: Oreba i Zeeba. Oreba zabili na skale Oreba,  a Zeeba przy tłoczni Zeeba. Ścigali nadal Madianitów,  a głowy Oreba i Zeeba przynieśli Gedeonowi za Jordan.
rozdział 8
Potem rzekli do niego mężowie Efraima: Cóż to za sposób postępowania z nami,  żeś idąc walczyć z Madianitami nie wezwał nas? I bardzo się z nim spierali.
Odpowiedział im: Czy teraz uczyniłem coś większego w porównaniu z wami? Czyż nie lepszy jest ostatni zbiór u Efraima niż pierwszy u Abiezera?
W wasze ręce wydał Bóg dowódców madianickich: Oreba i Zeeba. Cóż więcej mogłem uczynić w porównaniu z wami? Na te słowa uspokoiło się ich oburzenie przeciwko niemu.
Potem Gedeon przybył nad Jordan i przeprawił się on sam razem z trzystu mężami,  którzy z nim byli,  a byli oni znużeni i głodni.
Rzekł więc do mieszkańców Sukkot: Dajcie,  proszę,  po bochenku chleba oddziałowi,  który idzie za mną,  gdyż jest znużony,  a jestem w pościgu za Zebachem i Salmunną - królami madianickimi.
Odpowiedzieli mu zwierzchnicy z Sukkot: Czyż dłoń Zebacha i Salmunny jest już w twoim ręku,  żebyśmy mieli dać chleba twojemu wojsku?
Odpowiedział im Gedeon: Kiedy Pan wyda w rękę moją Zebacha i Salmunnę,  wówczas wymłócę ciała wasze cierniami pustyni i ostami.
Udał się stamtąd do Penuel i tymi samymi słowami,  co poprzednio,  zwrócił się do jego mieszkańców. Penuelczycy odpowiedzieli mu tak,  jak poprzednio mieszkańcy Sukkot.
Penuelczykom dał podobną odpowiedź jak mieszkańcom Sukkot: Kiedy wrócę w pokoju,  zburzę tę twierdzę.
Drogą mieszkańców namiotów przeszedł Gedeon na wschód od Nobach i Jogbeha i uderzył na obóz,  który czuł się bezpiecznie.
Zebach i Salmunna uciekli,  lecz on ich dopędził i pojmał obu królów madianickich,  Zebacha i Salmunnę,  a cały obóz rozbił.
Po bitwie wracał Gedeon,  syn Joasza,  poprzez wzgórze Chares.
Zatrzymawszy młodzieńca spośród mieszkańców Sukkot,  przepytał go,  a on spisał dla niego przywódców Sukkot i jego starszych mężów.
Udawszy się do mieszkańców Sukkot rzekł: Oto Zebach i Salmunna,  z powodu których urągaliście mi mówiąc: Czyż dłoń Zebacha i Salmunny jest już w twoim ręku,  byśmy dali chleba twoim znużonym ludziom?
Pojmawszy zatem starszych miasta oraz wziąwszy ciernie pustyni i osty,  ukarał nimi mieszkańców Sukkot.
Zburzył ponadto twierdzę Penuel i zabił mieszkańców tego miasta.
Następnie zwrócił się do Zebacha i Salmunny: Jacy to byli mężowie,  których zabiliście pod Taborem? Odpowiedzieli: Podobni do ciebie. Każdy z nich miał wygląd syna królewskiego.
To byli moi bracia,  synowie mojej matki! - - odpowiedział - Na życie Pana! Gdybyście ich żywych puścili,  nie zabiłbym was.
Potem dał rozkaz Jeterowi,  pierworodnemu swemu synowi: Wstań! Zabij ich! Lecz młodzieniec nie wydobył miecza,  gdyż się bał; był bowiem jeszcze chłopcem.
Wtedy rzekli Zebach i Salmunna: Wstań ty i wymierz nam cios,  gdyż jaki mąż,  taka i jego siła. Powstał więc Gedeon i zabił Zebacha i Salmunnę,  a następnie zabrał półksiężyce wiszące na szyjach ich wielbłądów.
W tym czasie mężowie izraelscy rzekli do Gedeona: Panuj nad nami,  ty,  twój syn i twój wnuk,  ponieważ wybawiłeś nas z rąk Madianitów.
Lecz Gedeon im odpowiedział: Nie ja będę panował nad wami ani też mój syn: Pan będzie panował nad wami.
Zwrócił się następnie do nich Gedeon: Mam do was usilną prośbę: niech każdy da mi nausznicę ze swego łupu. Pobici mieli bowiem złote nausznice,  bo byli Izmaelitami.
Chętnie damy! - odpowiedzieli. Rozpostarli więc płaszcz i każdy rzucał na niego po nausznicy ze swego łupu.
Waga złotych nausznic,  o które prosił,  wyniosła tysiąc siedemset syklów złota,  nie licząc półksiężyców,  kolczyków i purpury,  które nosili królowie madianiccy,  ani też nie licząc łańcuszków,  wiszących na szyjach wielbłądów.
Gedeon sprawił z nich efod,  który umieścił w miejscowości swojej,  Ofra. Wszyscy więc Izraelici czcząc go dopuścili się nierządu. To bowiem stało się sidłem dla Gedeona i jego domu.
Tak oto Madianici zostali poniżeni wobec Izraelitów i nie podnieśli już więcej głowy,  a kraj zażywał spokoju przez czterdzieści lat,  to jest przez czas życia Gedeona.
Jerubbaal,  syn Joasza,  wrócił i mieszkał w swoim domu.
Gedeon miał siedemdziesięciu własnych synów,  miał bowiem wiele żon.
Jedna z drugorzędnych jego żon,  mieszkająca w Sychem,  urodziła mu syna,  którego nazwał imieniem Abimelek.
Po jakimś czasie Gedeon,  syn Joasza,  umarł w szczęśliwej starości i pochowano go w grobie Joasza,  ojca jego,  w Ofra Abiezera.
Po śmierci jednak Gedeona Izraelici znów się odwrócili od Pana. Uprawiali nierząd z Baalami i ustanowili Baal-Berita swoim bogiem.
Izraelici znów nie pamiętali o Panu,  Bogu swoim,  który ich wybawił z rąk wszystkich wrogów dokoła.
Nie okazali też życzliwości domowi Jerubbaala-Gedeona w zamian za wszystkie dobrodziejstwa,  jakie wyświadczył on Izraelowi.
rozdział 9
Abimelek,  syn Jerubbaala,  udał się do Sychem,  do braci swojej matki,  i tak przemówił do nich,  jak również do wszystkich członków rodu swojej matki:
Sprawcie,  proszę,  by to,  co mówię,  dotarło do uszu wszystkich możnych Sychem: Co będzie dla was lepsze? Czy żeby panowało nad wami siedemdziesięciu mężów,  wszyscy synowie Jerubbaala,  czy - byście mieli nad sobą tylko jednego człowieka? Pamiętajcie wszakże,  że jestem z kości waszej i waszego ciała!
Dali mu ponadto siedemdziesiąt syklów srebra ze świątyni Baal-Berita. Abimelek zaś naprzyjmował za nie do swego towarzystwa nicponiów i awanturników,  którzy za nim poszli.
Udał się też do domu swego ojca w Ofra i na jednym kamieniu wymordował swoich braci,  synów Jerubbaala,  w liczbie siedemdziesięciu mężów. Ocalał tylko Jotam,  najmłodszy syn Jerubbaala,  ponieważ się ukrył.
Następnie wszyscy możni miasta Sychem oraz cały gród Millo zgromadzili się i przyszedłszy pod dąb gdzie stała stela w Sychem,  ogłosili Abimeleka królem.
Doniesiono o tym Jotamowi,  którzy poszedłszy,  stanął na szczycie góry Garizim,  a podniósłszy głos,  tak do nich wołał: Posłuchajcie mnie,  możni Sychem,  a Bóg usłyszy was także.
Zebrały się drzewa,  aby namaścić króla nad sobą. Rzekły do oliwki: Króluj nad nami!
Odpowiedziała im oliwka: Czyż mam się wyrzec mojej oliwy,  która służy czci bogów i ludzi,  aby pójść i kołysać się ponad drzewami?
Z kolei zwróciły się drzewa do drzewa figowego: Chodź ty i króluj nad nami!
Odpowiedziało im drzewo figowe: Czyż mamy się wyrzec mojej słodyczy i wybornego mego owocu,  aby pójść i kołysać się ponad drzewami?
Następnie rzekły drzewa do krzewu winnego: Chodź ty i króluj nad nami!
Krzew winny im odpowiedział: Czyż mam się wyrzec mojego soku,  rozweselającego bogów i ludzi,  aby pójść i kołysać się ponad drzewami?
Wówczas rzekły wszystkie drzewa do krzewu cierniowego: Chodź ty i króluj nad nami!
Odpowiedział krzew cierniowy drzewom: Jeśli naprawdę chcecie mnie namaścić na króla,  chodźcie i odpoczywajcie w moim cieniu! A jeśli nie,  niech ogień wyjdzie z krzewu cierniowego i spali cedry libańskie.
A zatem czyńcie zgodnie z prawdą i z prawem postąpili,  obrawszy królem Abimeleka? Czyście się dobrze obeszli z Jerubbaalem i jego rodem? Czyście docenili dobrodziejstwa jego ręki?
Oto podczas gdy ojciec mój walczył za was,  gdy życie swoje narażał,  aby was wybawić z rąk Madianitów,
wyście dziś powstali przeciwko rodowi mego ojca,  wyście wymordowali synów jego,  siedemdziesięciu mężów na jednym kamieniu,  wyście obrali Abimeleka,  syna jego niewolnicy,  na króla nad możnymi z Sychem,  dlatego że jest waszym bratem!
Jeśliście zgodnie z prawdą i prawem postąpili dziś względem Jerubbaala i jego rodu,  w takim razie radujcie się z Abimeleka,  a on niechaj z was się cieszy.
Jeśli zaś nie,  niech ogień wyjdzie z Abimeleka i pochłonie możnych z Sychem i grodu Millo,  i niech ogień wyjdzie z możnych Sychem i grodu Millo i niech pochłonie Abimeleka.
Potem Jotam uciekł i ukrył się; udał się do Beer i tam zamieszkał z obawy przed bratem swoim Abimelekiem.
Abimelek sprawował władzę nad Izraelem przez trzy lata.
Następnie Bóg zesłał ducha niezgody między Abimelekiem a możnymi z Sychem,  i możni z Sychem zbuntowali się przeciwko Abimelekowi
po to,  by pomszczona została zbrodnia dokonana na siedemdziesięciu synach Jerubbaala i aby odpowiedzialność za krew ich spadła na Abimeleka,  ich brata,  który ich wymordował,  i na możnych z Sychem,  którzy mu pomagali w zabiciu jego braci.
A więc możni z Sychem zrobili zasadzkę na szczycie góry i napadali na każdego,  kto przechodził tamtą drogą. Doniesiono o tym Abimelekowi.
W dodatku Gaal,  syn Obeda,  przyszedł do Sychem w towarzystwie swoich braci i pozyskał sobie zaufanie możnych z Sychem.
Wyszedłszy na pole,  zrywali winogrona i tłoczyli je urządzając zabawy. Weszli też do świątyni swoich bogów,  gdzie jedli i pili oraz złorzeczyli Abimelekowi.
Rzekł też Gaal,  syn Obeda: Kimże jest Abimelek,  a i czym Sychem,  abyśmy mieli mu służyć? Czyż nie jest on synem Jerubbaala,  a Zebul jego urzędnikiem? Służcie raczej ludziom Chamora,  ojca Sychem. Dlaczego mielibyśmy służyć jemu?
Gdybyż mi kto dał do rąk ten lud,  to usunąłbym Abimeleka! Powiedziałbym do Abimeleka: Weź swoje wojsko,  a wychodź!
Słowa Gaala,  syna Obeda,  usłyszał Zebul,  przełożony tego miasta,  i uniósł się gniewem.
Wstań wobec tego w nocy ty i lud,  który jest z tobą,  i uczyń zasadzkę w polu.
Rankiem,  gdy słońce wzejdzie,  wstań i uderz na miasto,  a gdy on i lud,  który z nim jest,  zwróci się przeciwko tobie,  ucznisz z nim to,  co potrafi twoja ręka.
Wstał więc Abimelek i jego lud w nocy i w czterech miejscach uczynili zasadzkę przeciwko Sychem.
Gdy Gaal,  syn Obeda,  wyszedł i stanął w bramie miasta,  wyszedł też i Abimelek z zasadzki wraz ze swym ludem.
Gaal,  ujrzawszy lud,  zwrócił się do Zebula: Oto jacyś ludzie schodzą ze szczytu góry. Odpowiedział mu Zebul: To cień góry,  a ty go bierzesz za ludzi.
Powtórnie zwrócił się Gaal mówiąc: Oto jacyś ludzie zstępują od strony Pępka Ziemi,  podczas gdy inny oddział idzie drogą od Dębu Wieszczków.
Wtedy rzekł Zebul do niego: Gdzież są teraz twoje usta,  które mówiły: Któż jest Abimelek,  abyśmy mieli mu służyć? Czyż to nie ten lud,  któremu okazałeś wzgardę? Wyjdź teraz i walcz z nim!
Gaal wyszedł na czele możnych z Sychem i rozpoczął bitwę z Abimelekiem.
Nacierał na niego Abimelek,  gdy tamten przed nim uciekał. I wielu wojowników zginęło w drodze do bramy.
Po tym wypadku pozostał Abimelek w Arum,  a Zebul,  wypędziwszy Gaala i jego braci,  zabronił im mieszkać w Sychem.
Nazajutrz jednak lud wyszedł na pole,  i doniesiono o tym Abimelekowi.
Wystąpił więc na czele wojska,  podzielił je na trzy hufce i zaczaił się w polu. Widząc lud wychodzący z miasta,  uderzył na niego i pobił.
Podczas gdy Abimelek i jego hufce uderzyły na niego i stanęły pod bramą miasta,  dwa inne hufce napadły na wszystkich tych,  którzy byli w polu i pobiły ich.
Przez cały ten dzień nacierał Abimelek na miasto,  a zdobywszy je wymordował ludność,  która w nim była,  miasto zaś zburzył i porozrzucał na nim sól.
Kiedy to usłyszeli możni Migdal-Sychem,  schronili się do podziemia świątyni boga Baal-Berita.
Doniesiono Abimelekowi,  że tam się schronili wszyscy możni Migdal-Sychem.
Sam więc Abimelek i cały jego lud udali się na wzgórze Salmon. Zabrał ze sobą siekierę,  uciął gałąź z drzewa,  a podniósłszy włożył sobie na ramiona i rzekł do swego otoczenia: Co zobaczycie,  że ja czynię,  róbcie szybko za moim przykładem!
Wszyscy więc jak jeden mąż,  uciąwszy po gałęzi,  szli za Abimelekiem i składali je dokoła podziemia. Następnie spalili ogniem podziemie i w ten sposób zginęli tam wszyscy mieszkańcy Migdal-Sychem,  mężczyźni i kobiety w liczbie około tysiąca.
Następnie ruszył Abimelek na Tebes,  obległ je i zdobył.
W środku miasta znajdowała się twierdza dobrze obwarowana,  w której znaleźli schronienie wszyscy mężczyźni i kobiety oraz wszyscy możni tego miasta. Zamknęli ją za sobą i weszli na dach twierdzy.
Abimelek podszedł pod samą twierdzę i począł ją zdobywać. Kiedy Abimelek zbliżył się do bram twierdzy chcąc podłożyć pod nią ogień,
pewna kobieta zrzuciła na głowę Abimeleka kamień od żaren i rozbiła mu czaszkę.
Natychmiast przywołał on swego giermka i rzekł: Dobądź miecza i zabij mnie,  aby nie mówiono o mnie: Kobieta go zabiła. Przebił go więc giermek mieczem,  tak iż umarł.
Kiedy mężowie izraelscy spostrzegli,  że umarł Abimelek,  odeszli każdy do siebie.
Oto tak Bóg sprawił,  że zło,  które Abimelek wyrządził swemu ojcu,  zabiwszy siedemdziesięciu swych braci,  spadło na niego.
Również wszystkie złe czyny mężów z Sychem skierował Bóg na ich głowy. Tak wypełniło się przekleństwo Jotama,  syna Jerubbaala.
rozdział 10
Po Abimeleku dla wybawienia Izraela powstał Tola,  syn Puy,  syna Dodo,  mąż z pokolenia Issachara. Mieszkał on w Szamir,  na górze Efraima.
Sprawował sądy nad Izraelem przez dwadzieścia trzy lata,  po czym umarł i pochowano go w Szamir.
Po nim powstał Jair z Gileadu,  który sprawował sądy nad Izraelem przez dwadzieścia dwa lata.
Miał on trzydziestu synów,  którzy jeździli na trzydziestu oślętach. Mieli przy tym trzydzieści miast,  które jeszcze po dziś dzień noszą nazwę Osiedli Jaira - w ziemi Gilead.
Potem znów zaczęli Izraelici czynić to,  co złe w oczach Pana. Służyli Baalom,  Asztartom,  jak również bogom Aramu,  Sydonu i Moabu oraz bogom ammonickim i filistyńskim,  a opuścili Pana i nie służyli Mu.
Zapłonął zatem gniew Pana przeciwko Izraelowi,  wskutek czego oddał On ich w ręce Filistynów i Ammonitów.
Trapili oni i uciskali Izraelitów,  począwszy od tego roku przez osiemnaście lat,  wszystkich Izraelitów,  którzy mieszkali po tamtej stronie Jordanu w ziemi amoryckiej,  leżącej w Gileadzie.
Ammonici przekraczali także Jordan,  aby walczyć z pokoleniem Judy i Beniamina i z rodem Efraima. Wielki ucisk spadł na Izraelitów.
Wołali więc Izraelici do Pana w słowach: Zgrzeszyliśmy przeciwko Tobie,  opuściliśmy bowiem Boga naszego,  aby służyć Baalom.
Rzekł wówczas Pan do Izraelitów: Kiedy Egipcjanie i Amoryci,  Ammonici i Filistyni,
Sydończycy,  Amalekici i Madianici uciskali was,  a wyście wołali do Mnie,  czy nie wybawiłem was z ich ręki?
Tymczasem wyście Mnie opuścili i poszliście służyć cudzym bogom! Oto dlaczego nie wybawię was więcej.
Idźcie! Krzyczcie do bogów,  których sobie wybraliście! Niechżeż oni was wybawiają w czasie waszego ucisku!
Zgrzeszyliśmy - odpowiedzieli Izraelici Panu - uczyń z nami,  co się wyda słuszne w oczach twoich,  jednakże dzisiaj wybaw nas!
I wyrzucili spośród siebie obcych bogów,  których mieli,  a służyli Panu. Wtedy nie mógł Pan dłużej znosić ucisku Izraela.
Tymczasem zgromadzili się Ammonici i rozbili obóz w Gileadzie. Zebrali się także Izraelici i rozłożyli się obozem w Mispa.
Wówczas lud i wodzowie Gileadu mówili jeden do drugiego: Który z mężów podejmie się walki z Ammonitami,  ten będzie wodzem nad wszystkimi mieszkańcami Gileadu.
rozdział 11
Jefte Gileadczyk był walecznym wojownikiem,  a był on synem nierządnicy. Ojcem Jeftego był Gilead.
Ale i żona Gileada urodziła mu synów. Gdy więc synowie tejże kobiety podrośli,  wyrzucili Jeftego mówiąc do niego: Nie będziesz miał udziału w dziedzictwie naszego ojca,  ponieważ jesteś synem obcej kobiety.
Jefte uciekł daleko od swoich braci i mieszkał w kraju Tob. Przyłączyli się do niego jacyś nicponie i z nim wychodzili do walki.
Niedługo potem Ammonici wydali wojnę Izraelowi.
A kiedy Ammonici napadli na Izraela,  wówczas starszyzna Gileadu poszła szukać Jeftego w kraju Tob.
Przyjdź! - rzekli do Jeftego - i bądź naszym wodzem,  będziemy walczyć przeciw Ammonitom.
Czyż nie wyście mnie znienawidzili - odpowiedział Jefte starszyźnie Gileadu - i wyrzucili z domu mego ojca? Dlaczegóż to przybyliście do mnie teraz,  kiedy popadliście w ucisk?
Odparła Jeftemu starszyzna Gileadu: Właśnie dlatego teraz zwróciliśmy się do ciebie. Pójdź z nami,  ty pokonasz Ammonitów i zostaniesz wodzem nad wszystkimi mieszkańcami Gileadu.
Odpowiedział Jefte starszyźnie Gileadu: Skoro każecie mi wrócić,  aby walczyć z Ammonitami,  jeżeli Pan mi ich wyda,  zostanę waszym wodzem.
Odpowiedziała Jeftemu starszyzna Gileadu: Niech Pan będzie świadkiem między nami. Z pewnością uczynimy według twego życzenia.
Przyszedł więc Jefte ze starszyzną Gileadu. Lud ustanowił go zwierzchnikiem i wodzem swoim. Jefte powtórzył wszystkie swoje warunki w Mispa,  w obecności Pana.
Jefte wyprawił posłów do króla Ammonitów,  aby mu powiedzieć: Co zaszło między nami,  że przyszedłeś walczyć z moim krajem?
Król Ammonitów odpowiedział posłom Jeftego: Ponieważ Izrael,  wracając z Egiptu,  wziął moją ziemię od Arnonu aż do Jabboku i Jordanu,  zwróć mi ją teraz bez walki.
Powtórnie wyprawił Jefte posłów do króla Ammonitów i
powiedział mu: Tak mówi Jefte: Nie wziął Izrael ani ziemi moabskiej,  ani ammonickiej.
Kiedy szedł z Egiptu,  Izrael przeprawił się przez pustynię aż do Morza Czerwonego i przyszedł aż do Kadesz.
Następnie,  kiedy szedł przez pustynię,  obszedł ziemię edomską i ziemię moabską i doszedłszy na wschód od ziemi moabskiej rozbił obóz za Arnonem,  nie wchodząc do ziemi moabskiej,  ponieważ Arnon jest granicą Moabu.
Izrael wyprawił następnie posłów do Sichona,  króla Amorytów,  panującego w Cheszbonie. Izrael polecił mu powiedzieć: Pozwól mi,  proszę,  przejść twój kraj aż do miejsca mego przeznaczenia.
Jednakże Sichon odmówił Izraelowi prawa przejścia przez swój kraj i w dodatku zebrał wojsko,  rozłożył się obozem w Jahsa i zaczął walczyć z Izraelem.
Pan,  Bóg Izraela,  wydał Sichona wraz z jego wojskiem w ręce Izraela. On ich pokonał i tak Izraelici wzięli w posiadanie całą ziemię Amorytów,  którzy ją zamieszkiwali.
Oto jak wzięli w posiadanie całą ziemię Amorytów od Arnonu aż do Jabboku i od pustyni aż do Jordanu.
Skoro zaś Pan,  Bóg Izraela,  wypędził Amorytów sprzed oblicza swego ludu izraelskiego,  dlaczego ty chcesz panować nad nim?
Czyż nie posiadasz tego wszystkiego,  co Kemosz,  bóg twój,  pozwolił ci posiąść? Tak samo i my posiadamy wszystko,  co Pan,  Bóg nasz,  pozwolił nam posiąść!
Czy ty jesteś może lepszy niż Balak,  syn Sippora,  król Moabu? Czyż wchodził on kiedy w spór z Izraelem? Czyż walczył kiedy z nim?
Gdy Izrael przez lat trzysta mieszkał w Cheszbonie i w miejscowościach przynależnych,  w Aroerze i w miejscowościach przynależnych,  oraz we wszystkich miastach na brzegach Arnonu,  czemuście go wówczas nie wyparli?
Przeto nie ja zawiniłem przeciwko tobie,  aleś ty popełnił zło względem mnie,  zmuszając mnie do walki. Niech Pan,  który jest sędzią,  rozsądzi dziś sprawę między synami Izraela i Ammonitami!
Lecz król Ammonitów nie wysłuchał słów,  które Jefte skierował do niego.
Duch Pana był nad Jeftem,  który przebiegał dzielnice Gileadu i Manassesa,  przeszedł przez Mispa w Gileadzie,  z Mispa w Gileadzie ruszył przeciwko Ammonitom.
Jefte złożył też ślub Panu: Jeżeli sprawisz,  że Ammonici wpadną w moje ręce,
wówczas ten,  kto (pierwszy) wyjdzie od drzwi mego domu,  gdy w pokoju będę wracał z pola walki z Ammonitami,  będzie należał do Pana i złożę z niego ofiarę całopalną.
Wyruszył więc Jefte przeciw Ammonitom zmuszając ich do walki i Pan wydał ich w jego ręce.
Rozgromił ich na przestrzeni od Aroeru aż do okolic Minnit,  co stanowi dwadzieścia miast,  i dalej aż do Abel-Keramim. Była to klęska straszna. Ammonici zostali poniżeni przez Izraela.
Gdy potem wracał Jefte do Mispa,  do swego domu,  oto córka jego wyszła na spotkanie,  tańcząc przy dźwiękach bębenków,  a było to dziecko jedyne; nie miał bowiem prócz niej ani syna,  ani córki.
Ujrzawszy ją rozdarł swe szaty mówiąc: Ach,  córko moja! Wielki ból mi sprawiasz! Tyś też wśród tych,  co mnie martwią! Oto bowiem nierozważnie złożyłem Panu ślub,  którego nie będę mógł odmienić!
Odpowiedziała mu ona: Ojcze mój! Skoro ślubowałeś Panu,  uczyń ze mną zgodnie z tym,  co wyrzekłeś własnymi ustami,  skoro Pan pozwolił ci dokonać pomsty na twoich wrogach,  Ammonitach!
Nadto rzekła do swego ojca: Pozwól mi uczynić tylko to jedno: puść mnie na dwa miesiące,  a ja udam się na góry z towarzyszkami moimi,  aby opłakać moje dziewictwo.
Idź! - rzekł do niej. I pozwolił jej oddalić się na dwa miesiące. Poszła więc ona i towarzyszki jej i na górach opłakiwała swoje dziewictwo.
Minęły dwa miesiące i wróciła do swego ojca,  który wypełnił na niej swój ślub i tak nie poznała pożycia z mężem. Weszło to następnie w zwyczaj w Izraelu,
że każdego roku schodziły się na cztery dni córki izraelskie,  aby opłakiwać córkę Jeftego Gileadczyka.
rozdział 12
Zebrali się następnie mężowie z Efraima i przeszedłszy do Safon rzekli do Jeftego: Dlaczego poszedłeś walczyć z Ammonitami nie wezwawszy nas do współudziału razem z tobą? Oto ogniem zniszczymy twój dom nad tobą.
Odpowiedział im Jefte: Ja i mój lud mieliśmy wielki spór z Ammonitami. Wzywałem was na pomoc,  a nie wybawiliście mnie z ich rąk.
Wówczas Jefte zebrał wszystkich mężów z Gileadu i rozpoczął walkę z Efraimitami. Mężowie z Gileadu pokonali Efraimitów,  gdyż ci mówili: Jesteście zbiegami z Efraima,  o Gileadczycy,  którzy przebywacie wśród Efraimitów i Manassytów.
Następnie Gileadczycy odcięli Efraimitom drogę do brodów Jordanu,  a gdy zbiegowie z Efraima mówili: Pozwól mi przejść,  Gileadczycy zadawali pytanie: Czy jesteś Efraimitą? - A kiedy odpowiadał: Nie,
wówczas nakazywali mu: Wymówże więc Szibbolet. Jeśli rzekł: Sibbolet - a inaczej nie mógł wymówić - chwytali go i zabijali u brodu Jordanu. Tak zginęło przy tej sposobności czterdzieści dwa tysiące Efraimitów.
Jefte sprawował sądy nad Izraelem przez sześć lat,  następnie umarł Jefte Gileadczyk i pochowano go w mieście jego (Mispa) w Gileadzie.
Po nim sprawował sądy nad Izraelem Ibsan z Betlejem.
Miał on trzydziestu synów i trzydzieści córek. Wydał je za mąż poza granicami i stamtąd sprowadził trzydzieści żon dla swoich synów. Sprawował on sądy nad Izraelem przez siedem lat.
Następnie Ibsan umarł i pochowano go w Betlejem.
Po nim sprawował sądy nad Izraelem Elon Zabulonita. Sądził on Izraela przez dziesięć lat.
Potem umarł Elon Zabulonita i pochowano go w Ajjalonie,  w ziemi Zabulon.
Po nim sprawował sądy nad Izraelem Abdon,  syn Hillela z Pireatonu.
Miał on czterdziestu synów i trzydziestu wnuków,  którzy jeździli na siedemdziesięciu oślętach. sprawował on sądy nad Izraelem przez osiem lat.
I umarł Abdon,  syn Hillela z Pireatonu,  i pochowano go w Pireatonie w ziemi Efraima,  na górze Amalekitów.
rozdział 13
Gdy znów zaczęli Izraelici czynić to,  co złe w oczach Pana,  wydał ich Pan w ręce Filistynów na czterdzieści lat.
W Sorea,  w pokoleniu Dana,  żył pewien mąż imieniem Manoach. Żona jego była niepłodna i nie rodziła.
Anioł Pana ukazał się owej kobiecie mówiąc jej: Otoś teraz niepłodna i nie rodziłaś,  ale poczniesz i porodzisz syna.
Lecz odtąd strzeż się: nie pij wina ani sycery i nie jedz nic nieczystego.
Oto poczniesz i porodzisz syna,  a brzytwa nie dotknie jego głowy,  gdyż chłopiec ten będzie Bożym nazirejczykiem od chwili urodzenia. On to zacznie wybawiać Izraela z rąk filistyńskich.
Poszła więc kobieta do swego męża i tak rzekła do niego: Przyszedł do mnie mąż Boży,  którego oblicze było jakby obliczem Anioła Bożego - pełne dostojeństwa.
Rzekł do mnie: Oto poczniesz i porodzisz syna,  lecz odtąd nie pij wina ani sycery,  ani nie jedz nic nieczystego,  bo chłopiec ten będzie Bożym nazirejczykiem od chwili urodzenia aż do swojej śmierci.
Wówczas modlił się Manoach do Pana mówiąc: Proszę cię,  Panie,  niech mąż Boży,  którego posłałeś,  przyjdzie raz jeszcze do nas i niech nas nauczy,  co mamy czynić z chłopcem,  który się narodzi!
A Bóg wysłuchał głosu Manoacha: Anioł Boży przyszedł jeszcze raz do tej kobiety,  kiedy siedziała na polu. Męża jej Manoacha nie było przy niej.
Pobiegła więc kobieta skwapliwie do swego męża z wiadomością: Oto ukazał mi się ten mąż,  który owego dnia przybył do mnie.
Manoach wstał,  poszedł za swoją żoną i przyszedł do owego męża,  zwracając się do niego słowami: Czy to ty jesteś owym mężem,  który rozmawiał z moją żoną? - Odpowiedział: Ja.
Rzekł więc Manoach: A gdy się spełni twoje słowo,  jakie zasady i jakie obyczaje winien mieć chłopiec?
Rzekł Anioł Pana do Manoacha: Niech się twoja żona wystrzega tego wszystkiego,  co jej powiedziałem.
Niech (syn) nie używa nic z tego,  co pochodzi z winorośli,  niech nie pije wina ani sycery,  ani też niech nie spożywa nic nieczystego,  lecz niech zachowuje to,  co jej poleciłem.
Rzekł jeszcze Manoach do Anioła Pana: Pozwól,  że cię zatrzymamy i przygotujemy ci koźlątko.
Nie wiedział bowiem Manoach,  że to był Anioł Pana.
Jednakże Anioł Pana rzekł do Manoacha: Nawet gdybyś mnie zatrzymał,  nie będę spożywał twojego chleba. Natomiast jeśli chcesz przygotować całopalenie,  złóż je dla Pana.
Odpowiedział mu Anioł: Dlaczego pytasz się o moje imię: ono jest tajemnicze.
Następnie Manoach przyniósł koźlę oraz ofiarę pokarmową i na skale ofiarował je Panu,  który działa tajemniczo. A Manoach i jego żona patrzyli.
Gdy płomień unosił się z ołtarza ku niebu,  Anioł Pan wstąpił w płomień ołtarza,  a Manoach i jego żona widząc to padli twarzą na ziemię.
Odtąd nie ukazał się już więcej Anioł Pana Manoachowi i jego żonie. Wówczas poznał Manoach,  że to był Anioł Pana.
Potem rzekł Manoach do żony: Z całą pewnością pomrzemy,  bowiem ujrzeliśmy Boga.
Żona mu odpowiedziała: Gdyby Pan miał zamiar pozbawić nas życia,  nie przyjąłby z rąk naszych całopalenia i ofiary pokarmowej ani też nie okazałby nam tego wszystkiego,  ani też nie objawiłby nam teraz takich rzeczy.
Porodziła więc owa kobieta syna i nazwała go imieniem Samson. Chłopiec rósł,  a Pan mu błogosławił.
Duch Pana zaś począł na niego oddziaływać w Obozie Dana między Sorea a Esztaol.
rozdział 14
Samson zstąpił do Timny i ujrzał tam kobietę wywodzącą się z córek filistyńskich.
Wróciwszy,  tak oznajmił swemu ojcu i matce: W Timnie ujrzałem wśród córek filistyńskich pewną kobietę. Weźcie mi ją teraz za żonę!
Rzekł mu jego ojciec i matka: Czyż nie ma kobiety pomiędzy córkami twoich braci i w całym twoim narodzie,  żeś poszedł szukać żony wśród nieobrzezanych Filistynów? Samson odpowiedział swemu ojcu: Weźcie mi tę,  gdyż spodobała się moim oczom.
Rodzice jego nie wiedzieli,  że to pochodziło od Pana,  który szukał słusznego powodu do sporu z Filistynami,  albowiem Filistyni panowali w tym czasie nad Izraelitami.
Udał się więc Samson wraz z ojcem swoim i matką do Timny,  a gdy się zbliżał do winnic Timny,  oto młody lew rycząc stanął naprzeciw niego.
Wówczas opanował go duch Pana,  tak że lwa rozdarł,  jak się koźlę rozdziera,  chociaż nie miał nic w ręku. Jednak nie zdradził się wobec swego ojca i matki z tego,  co uczynił.
Kiedy przyszedł na miejsce,  rozmawiał z ową kobietą i spodobała mu się.
Gdy po jakimś czasie Samson wracał,  by wziąć ją za żonę,  zboczył,  by obejrzeć padlinę lwa,  a oto rój pszczół i miód znalazły się w padlinie.
Wziął go więc do ręki i jadł,  a gdy przyszedł do swego ojca i matki,  dał im także,  aby jedli,  nie mówiąc im jednak,  że miód zebrał z padliny lwa.
Następnie jego ojciec poszedł do owej kobiety i sprawiono Samsonowi wesele,  które trwało siedem dni,  bo taki mieli zwyczaj młodzieńcy.
Ponieważ jednak obawiano się go,  wybrano trzydziestu towarzyszy,  którzy przy nim byli.
Samson zwrócił się do nich w słowach: Pozwólcie,  że wam przedłożę zagadkę. Jeżeli mi ją rozwiążecie w przeciągu siedmiu dni wesela,  dam wam trzydzieści tunik lnianych oraz trzydzieści szat ozdobnych.
Jeżeli jednak nie będziecie mi mogli rozwiązać zagadki,  wówczas wy mi dacie trzydzieści tunik lnianych i trzydzieści szat ozdobnych. Odpowiedzieli mu: Przedstaw swoją zagadkę,  a będziemy jej słuchać.
Rzekł więc: Z tego,  który pożera,  wyszło to,  co się spożywa,  a z mocnego wyszła słodycz. I przez trzy dni nie mogli rozwiązać zagadki.
Czwartego dnia zwrócili się do żony Samsona: Namów swego męża,  aby nam podał rozwiązanie zagadki,  w przeciwnym bowiem razie zniszczymy ogniem ciebie i dom twego ojca. Czy na to zaprosiliście nas tutaj,  aby nas ogołocić z naszego mienia?
Wówczas płakała żona Samsona przed nim i mówiła: Zaprawdę,  nienawidzisz mnie i nie masz dla mnie miłości. Oto synom mego narodu zadałeś zagadkę,  której nie rozwiązałeś wobec mnie. Rzekł do niej: Nawet mojemu ojcu i matce nie rozwiązałem jej,  a tobie mam ją rozwiązać?
I płakała przed nim przez owe siedem dni,  kiedy mieli wesele. Dnia siódmego podał jej rozwiązanie,  gdyż mu się naprzykrzała. Ona zaś podała rozwiązanie zagadki synom swego narodu.
Opanował go wówczas duch Pana i przyszedłszy do Aszkelonu zabił trzydziestu mężów,  a ściągnąwszy z nich łup,  dał szaty ozdobne tym,  którzy mu rozwiązali zagadkę. Potem uniesiony strasznym gniewem wrócił do domu swego ojca.
Żona zaś Samsona dostała się towarzyszowi,  który był przy nim.
rozdział 15
Po kilku dniach w czasie żniw pszenicy Samson odwiedził swoją żonę. Przyniósł jej koźlę i oświadczył: Chcę wejść do mojej żony,  do jej pokoju. Ojciec jej jednak zabronił mu wejścia.
I powiedział mu jej ojciec: Pomyślałem sobie,  żeś ją znienawidził i dlatego dałem ją twojemu towarzyszowi,  ale czyż młodsza jej siostra nie jest piękniejsza niż ona? Weź sobie ją zamiast tamtej.
Odpowiedział Samson: W takim razie nie będę już miał żadnej winy wobec Filistynów,  gdy im uczynię co złego.
Samson odszedł,  schwytał trzysta lisów,  a wziąwszy pochodnie przywiązał ogon do ogona,  a pośrodku między dwoma ogonami poprzyczepiał po jednej pochodni.
Następnie podpalił pochodnie,  a rozpuściwszy lisy między zboża filistyńskie spalił sterty i zboża na pniu oraz winnice wraz z oliwkami.
Rzekli więc Filistyni: Kto to uczynił? Odpowiedziano: Samson,  zięć Timnity,  ponieważ ten odebrał mu żonę i dał ją jego towarzyszowi. Poszli wówczas Filistyni i spalili ogniem ją i jej ojca.
Samson dał im taką odpowiedź: Ponieważ w ten sposób postąpiliście,  dlatego nie spocznę,  dopóki się nad wami nie zemszczę.
I zadał im wielką klęskę,  bijąc od bioder aż do goleni. Potem udał się do groty skalnej w Etam i tam przebywał.
Wybrali się następnie Filistyni,  aby rozbić obóz w Judzie,  najazdy zaś swoje rozciągnęli aż do Lechi.
Rzekli wtenczas do nich mieszkańcy Judy: Dlaczego wystąpiliście przeciwko nam? - Przyszliśmy pojmać Samsona - odpowiedzieli - aby mu odpłacić za to,  co nam uczynił.
Trzy tysiące mieszkańców Judy udało się wówczas do Samsona na szczyt góry skalnej w Etam ze słowami: Czy nie wiesz,  że Filistyni zawładnęli nami? Cóżeś nam uczynił? Odpowiedział im: Uczyniłem im to samo,  co oni mnie uczynili.
Przyszliśmy cię związać - rzekli do niego - i oddać w ręce Filistynów. Odparł na to Samson: Przyrzeknijcie mi że sami nie targniecie się na mnie.
Nie! - odrzekli - zwiążemy cię tylko i oddamy w ich ręce,  ale cię nie zabijemy. Związali go więc dwoma nowymi powrozami i sprowadzili ze skały.
Gdy tak znalazł się w Lechi,  Filistyni krzycząc w triumfie wyszli naprzeciw niego,  ale jego opanował duch Pana,  i powrozy,  którymi był związany w ramionach,  stały się tak słabe jak lniane włókna spalone ogniem,  a więzy poczęły pękać na jego rękach.
Znalazłszy więc szczękę oślą jeszcze świeżą,  wyciągnął po nią rękę,  uchwycił i zabił nią tysiąc mężów.
Rzekł wówczas Samson: Szczęką oślą ich rozgromiłem. Szczęką oślą zabiłem ich tysiąc.
Gdy przestał mówić,  odrzucił szczękę i nazwał to miejsce Ramat-Lechi.
Następnie odczuł wielkie pragnienie i zwrócił się do Pana modląc się: To Ty dokonałeś wielkiego ocalenia ręką swego sługi,  a oto teraz albo przyjdzie mi umrzeć z pragnienia,  albo wpaść w ręce nieobrzezanych.
Wtenczas Bóg rozwarł szczelinę,  która jest w Lechi,  tak że wyszła z niej woda. (Samson) napił się jej i wróciły mu siły i ożył. Oto dlaczego nazwano to źródło En-Hakkore. Istnieje ono w Lechi do dnia dzisiejszego.
I przez dwadzieścia lat sprawował sądy nad Izraelem za czasów Filistynów.
rozdział 16
Następnie udał się Samson do Gazy,  gdzie ujrzawszy nierządnicę,  poszedł do niej.
Powiadomiono o tym mieszkańców Gazy: Samson tu przyszedł. Otoczyli go więc i czekali na niego całą noc przy bramie miejskiej. Przez całą tę noc zachowywali się cicho,  mówiąc: Zabijemy go,  gdy zacznie dnieć.
Samson spał aż do północy,  a kiedy wstał,  ujął wrota miejskiej bramy wraz z jej podwojami i wyrwał je z zaworą,  następnie włożył na swe barki i zaniósł na wierzch góry,  znajdującej się naprzeciw Hebronu.
Przyszli do niej władcy filistyńscy i powiedzieli: Oszukaj go i dowiedz się,  w czym tkwi jego wielka siła oraz jak moglibyśmy go pokonać,  a następnie związać i obezwładnić. Każdy z nas da ci za to tysiąc srebrników.
Rzekła więc Dalila do Samsona: Powiedz mi,  proszę cię,  gdzie tkwi twoja wielka siła i czym można by cię związać i obezwładnić.
Samson dał jej taką odpowiedź: Gdyby mnie związano siedmioma surowymi linami jeszcze nie wyschłymi,  wówczas osłabnę i stanę się zwykłym człowiekiem.
Wtedy przynieśli jej władcy filistyńscy siedem surowych lin jeszcze nie wyschłych i związała go nimi.
Oni tymczasem uczynili na niego zasadzkę w pokoju,  a ona krzyknęła: Samsonie,  Filistyni są nad tobą! On jednak pozrywał liny,  tak jak rwie się nitka zgrzebna,  nadpalona przez ogień. Nie poznano więc,  w czym tkwi jego siła.
Po jakimś czasie rzekła Dalila do Samsona: Oszukałeś mnie,  skłamałeś przede mną. Teraz powiedz mi,  proszę cię,  czym by cię można związać?
Odpowiedział jej: Gdyby mnie mocno związano nowymi powrozami,  takimi,  jakich jeszcze nie używano,  wówczas osłabnę i stanę się zwykłym człowiekiem.
Wzięła więc Dalila świeże powrozy,  jeszcze nie używane,  a gdy go nimi związała,  rzekła do niego: Filistyni nad tobą,  Samsonie! A uczynili na niego zasadzkę w pokoju,  ale on pozrywał je na swoich barkach jak nici.
Wówczas rzekła Dalila do Samsona: Aż dotąd oszukiwałeś mnie i kłamałeś przede mną? Powiedzże mi wreszcie,  czym cię można związać? Odpowiedział jej: Gdybyś związała siedem splotów mojej głowy z motkiem nici,  a wpleciony w nić palik wbiła w ziemię,  (osłabnę i stanę się zwykłym człowiekiem).
Uśpiła go więc,  następnie przywiązała siedem splotów włosów do motka nici,  przybiła palikiem i zawołała na niego: Filistyni nad tobą,  Samsonie! Ale on,  ocknąwszy się ze snu,  wyrwał palik,  czółenko tkackie i motek nici.
Po jakimś czasie rzekła znów do niego: Jak ty możesz mówić,  że mnie kochasz,  skoro serce twoje nie jest ze mną złączone? Oszukałeś mnie już trzy razy nie wyjaśniwszy mi,  w czym tkwi twoja wielka siła.
I gdy mu się tak każdego dnia naprzykrzała,  że go przyprawiała o strapienie,  a nawet o śmiertelne wyczerpanie,
wówczas otworzył przed nią całe swoje serce i wyznał jej: Głowy mojej nie dotknęła nigdy brzytwa,  albowiem od łona matki jestem Bożym nazirejczykiem. Gdyby mnie ogolono,  siła moja odejdzie,  osłabnę i stanę się zwykłym człowiekiem.
Dalila zrozumiawszy,  że jej otworzył całe swe serce,  posłała po władców filistyńskich z wiadomością: Przyjdźcie jeszcze raz,  gdyż otworzył mi całe swoje serce. Przyszli więc do niej władcy filistyńscy,  niosąc srebro w swoich rękach.
Tymczasem uśpiła go na kolanach i przywołała jednego z mężczyzn,  aby mu ogolił siedem splotów na głowie. Wtedy zaczęła go obezwładniać,  a jego siła opuściła go.
Zawołała więc: Filistyni nad tobą,  Samsonie! On zaś ocknąwszy się rzekł: Wyjdę jak poprzednio i wybawię się. Nie wiedział jednak,  że Pan go opuścił.
Wówczas Filistyni pojmali go,  wyłupili mu oczy i zaprowadzili do Gazy,  gdzie przykuty dwoma łańcuchami z brązu musiał w więzieniu mleć ziarno.
Tymczasem włosy,  niegdyś zgolone,  poczęły mu odrastać na głowie.
Władcy zaś filistyńscy zebrali się,  aby na cześć swego Boga Dagona złożyć wielkie ofiary. Oddawali się radości i mówili: Oto bóg nasz wydał w nasze ręce Samsona,  wroga naszego.
Widział to lud i sławił swego boga,  wołając: Oto bóg nasz wydał w nasze ręce Samsona,  wroga naszego,  tego,  który pustoszył nasz kraj i wielu spośród nas pozabijał.
Gdy serca ich były pełne radości,  powiedzieli: Przywołajcie Samsona,  niech nas zabawia! Przyprowadzono więc Samsona z więzienia i zabawiał ich. Postawiono go potem między dwiema kolumnami.
I rzekł Samson do chłopca,  który go trzymał za rękę: Prowadź mnie i pozwól mi dotknąć kolumn,  na których stoi dom,  abym się o nie oparł.
Wtedy wezwał Samson Pana mówiąc: Panie Boże,  proszę Cię,  wspomnij na mnie i przywróć mi siły przynajmniej na ten jeden raz! Boże,  niech pomszczę raz jeden na Filistynach moje oczy.
Ujął więc Samson obie kolumny,  na których stał cały dom,  oparł się o nie: o jedną - prawą ręką,  o drugą - lewą ręką.
Następnie rzekł Samson: Niech zginę wraz z Filistynami. Gdy się zatem oparł o nie mocno,  dom runął na władców i na cały lud,  który w nim był zebrany. Tych,  których wówczas zabił sam ginąc,  było więcej aniżeli tych,  których pozabijał w czasie całego swego życia.
Bracia jego i cały ród jego ojca przybyli,  aby go zabrać. Wróciwszy,  pochowali go między Sorea i Esztaol,  w grobie Manoacha,  jego ojca. Przez lat dwadzieścia sprawował on sądy nad Izraelem.
rozdział 17
W górach Efraima był człowiek imieniem Mikajehu.
Rzekł on do swojej matki: Tysiąc sto (syklów) srebra,  które ci ukradziono i z powodu których przeklinałaś i mówiłaś tak,  iż słyszałem - oto srebro to jest u mnie,  to ja właśnie je wziąłem. I rzekła jego matka: Niech syn mój będzie błogosławiony przez Pana!
Zwrócił więc swej matce tysiąc sto (syklów) srebra,  na co rzekła matka: Zaprawdę,  srebro to poświęciłam Panu; z ręki mojej (jest ono przeznaczone) dla mego syna,  aby z niego uczyniono posążek rzeźbiony i ulany z metalu. Oto teraz ci je oddaję.
Ale on zwrócił owo srebro swojej matce. Matka zaś wziąwszy dwieście (syklów) srebra,  dała je złotnikowi. On zaś uczynił z nich posążek rzeźbiony i ulany z metalu,  który był potem w domu Mikajehu.
Mika miał u siebie sanktuarium,  następnie sprawił efod i terafim oraz wprowadził jednego ze swych synów w czynności kapłańskie,  tak że był dla niego kapłanem.
Za dni owych nie było króla w Izraelu i każdy czynił to,  co było słuszne w jego oczach.
Był pewien młody człowiek w Betlejem judzkim,  z pokolenia (Judy). Był on lewitą i mieszkał tam jako przybysz.
Człowiek ten opuścił miasto Betlejem w Judzie,  aby zamieszkać jako przybysz tam,  gdzie mu się przytrafi. Podróżując doszedł aż do góry Efraima,  do domu Miki.
Wtedy Mika rzekł do niego: Skąd przychodzisz? Odpowiedział mu: Jestem lewitą z Betlejem judzkiego i szukam miejsca,  aby zamieszkać.
Zostań u mnie - rzekł do niego Mika - i bądź mi ojcem i kapłanem,  za to dam ci każdego roku dziesięć srebrników,  gotowe szaty i wyżywienie. (Lewita poszedł z nim).
Spodobało się owemu lewicie zamieszkać z tym mężem i młody ów człowiek stał się dla niego jakby jednym z jego synów.
Mika wprowadził w czynności kapłańskie owego lewitę,  tak że ów młodzieniec był dla niego kapłanem i mieszkał w domu Miki.
Rzekł wówczas Mika: Teraz wiem,  że mi Pan będzie błogosławił,  gdyż mam lewitę za kapłana.
rozdział 18
W tym czasie nie było króla w Izraelu,  toteż pokolenie Dana szukało sobie podówczas ziemi na mieszkanie,  gdyż aż do tego dnia nie została mu wydzielona ziemia wśród pokoleń izraelskich.
Wyprawili więc synowie Dana z granic swoich z pokolenia swego pięciu mężów,  mężów walecznych z Sorea i Esztaol,  aby przeszukiwali i badali ziemię. Rzekli do nich: Idźcież,  a przebadajcie ziemię! Przyszli więc na górę Efraima,  aż do domu Miki,  i tam przenocowali.
Gdy byli blisko domu Miki,  poznali głos młodego lewity i zboczywszy tam z drogi,  zapytali go: Któż cię tu sprowadził? Co ty tu robisz? Co tu jest dla ciebie?
Odpowiedział im: Tak a tak postanowił Mika co do mojej osoby,  najął mnie,  abym służył u niego jako kapłan.
Zapytaj wobec tego Boga o radę - odpowiedzieli mu - abyśmy poznali,  czy podróż,  którą podjęliśmy,  poszczęści się nam. -
Idźcie w pokoju - odpowiedział im kapłan - gdyż podróż,  którą podjęliście,  jest pod opieką Pana.
Wrócili więc do swoich braci,  do Sorea i Esztaol,  a ci zapytali ich: Cóż nam przynosicie?
Wstańcie,  a wyruszymy przeciwko nim - rzekli - widzieliśmy bowiem ziemię,  która jest bardzo dobra. Czemu siedzicie tu nie dbając o nic? Nie wahajcie się wyruszyć,  aby zdobyć tę ziemię.
Gdy tam dotrzecie,  znajdziecie lud bez obrony i ziemię przestronną. Pan dał wam w ręce miejsce,  któremu nie brakuje niczego,  co tylko można mieć na ziemi.
Wyruszyło więc stamtąd,  z pokolenia Dana,  z Sorea i Esztaol,  sześciuset mężów uzbrojonych do boju.
Będąc w drodze rozbili swój obóz przy judzkim Kiriat-Jearim. Oto dlaczego jeszcze po dziś dzień miejsce to nazywa się Obozem Dana. Znajduje się ono na zachód od Kiriat-Jearim.
Stamtąd ruszyli na górę Efraima i przyszli do domu Miki.
Pięciu zaś owych mężów,  którzy się wywiadywali o ziemię Lajisz,  odezwało się do swych braci mówiąc: Wiecie,  że w jednym z tych domów znajduje się efod i terafim oraz posążek rzeźbiony i ulany z metalu? Wiecie więc,  co macie czynić.
Schodząc wstąpili do domu młodego lewity,  do domu Miki i pozdrowili go.
Podczas gdy sześciuset uzbrojonych do boju stało u progu - byli oni spośród Danitów -
pięciu owych mężów,  którzy wywiadywali się o kraj,  weszło do wnętrza,  wzięło posążek rzeźbiony wraz z efodem i terafim oraz posążek ulany z metalu. A kapłan stał na progu u drzwi razem z owymi sześciuset mężami uzbrojonymi do boju.
Ci więc,  wszedłszy do wnętrza domu Miki,  wzięli posążek rzeźbiony wraz z efodem i terafim oraz posążek ulany z metalu,  na co rzekł do nich kapłan: Cóż wy robicie?
Odpowiedzieli mu: Milcz! Przyłóż rękę do ust i pójdź z nami. Będziesz dla nas ojcem i kapłanem. Czyż nie lepiej ci być kapłanem całego pokolenia i rodu izraelskiego aniżeli w domu jednego człowieka?
Uradowało się na te słowa serce kapłana. Wziąwszy więc efod,  terafim,  rzeźbiony posążek i posążek ulany z metalu,  przyłączył się do oddziału.
Potem poszli swoją drogą,  dzieci zaś i bydło oraz co najkosztowniejsze umieścili na czele wyprawy.
Tymczasem,  kiedy już byli daleko od domu Miki,  mieszkańcy okolic sąsiadujących z domem Miki zgromadzili się i poczęli ścigać Danitów.
Wołali za Danitami. Ci obróciwszy się rzekli do Miki: Co ci jest,  że tak krzyczysz?
Zabraliście mi mego bożka,  którego sobie sprawiłem - odpowiedział im - oraz kapłana. Odeszliście,  a cóż mi pozostanie? Jak jeszcze możecie mówić: Co ci jest?
Odpowiedzieli mu Danici: Niechże nie słyszymy głosu twego za sobą,  bo rozgniewani mężowie mogą się na was rzucić. Narażasz swoje własne życie i życie swego domu.
Danici poszli swoją drogą,  a Mika widząc,  że byli od niego silniejsi,  odstąpił i wrócił do swego domu.
Zabrawszy więc to,  co sobie sprawił Mika,  oraz kapłana,  którego namówili,  przybyli do Lajisz,  do ludu spokojnego i ufnego. Ludność wycięli ostrzem miecza,  a miasto zniszczyli ogniem.
Nie było nikogo,  kto by ich ratował,  byli bowiem daleko od Sydonu i nie utrzymywali żadnych stosunków z Aramem. Miasto to leżało w dolinie,  w Bet-Rechob. Danici zaś odbudowali je na nowo i mieszkali w nim.
Miasto to nazwali Dan,  według imienia Dana,  praojca swego,  który się urodził Izraelowi. Poprzednio miasto to nazywało się Lajisz.
Danici postawili sobie rzeźbiony posążek,  a Jonatan,  syn Gerszoma,  syna Mojżesza,  oraz jego synowie sprawowali kapłaństwo w pokoleniu Dana,  aż do czasów uprowadzenia do niewoli mieszkańców tej krainy.
Posążek ów rzeźbiony,  który sobie sprawił Mika,  ustawili dla siebie po wszystkie dni,  dopóki dom Boży znajdował się w Szilo.
rozdział 19
W owych dniach - nie było wówczas króla w Izraelu - pewien mąż,  lewita,  mieszkający u stóp góry Efraima,  wziął sobie za żonę kobietę z Betlejem judzkiego.
Żona go zdradziła i udała się do domu swego ojca w Betlejem judzkim. Tam przebywała przez cztery miesiące.
Teść jego,  ojciec młodej kobiety,  zatrzymał go,  tak że pozostał u niego przez trzy dni jedząc,  pijąc i nocując tam.
Dnia czwartego wstali wcześnie i lewita przygotowywał się do odjazdu. Ale ojciec owej młodej kobiety rzekł do swego zięcia: Posil się kawałkiem chleba,  po czym wyruszycie.
Gdy zasiedli do stołu i posilali się obaj razem,  i pili,  ojciec młodej kobiety rzekł do jej męża: Zostań,  proszę,  jeszcze przez noc,  a niech serce twoje się raduje.
Gdy człowiek ten mimo to wstał,  chcąc przecież wybrać się w drogę,  teść przymusił go,  tak że pozostał tam jeszcze jedną noc.
Dnia piątego wstał znów bardzo wcześnie chcąc wyruszyć w drogę. I znów ojciec młodej kobiety powiedział do niego: Posil się przedtem,  proszę cię. I zwlekali aż do schyłku dnia,  biesiadując we dwóch.
I wstał ów mąż,  aby udać się w drogę wraz ze swą żoną i sługą,  gdy teść,  ojciec młodej kobiety,  rzekł do niego: Oto dzień się nachylił już ku wieczorowi,  pozostań więc na noc tutaj,  a niech serce twoje się raduje. Jutro wczesnym rankiem wyprawicie się w drogę i udasz się do swego domu.
Lecz człowiek ten odmówił pozostania na noc,  ruszył w drogę i przybył aż do Jebus - to jest do Jerozolimy. Miał ze sobą dwa osły obładowane oraz swoją żonę i sługę.
Gdy mijali Jebus,  a dzień się już bardzo nachylił,  rzekł sługa do swego pana: Chodź,  proszę,  a skręcimy do tego miasta Jebusytów i przenocujemy w nim.
Lecz jego pan dał mu taką odpowiedź: Nie skręcajmy do miasta cudzoziemców,  nie pochodzących z rodu Izraela,  ale idźmy aż do Gibea.
Nadto rzekł jeszcze do swego sługi: Jedźmy i starajmy się dotrzeć do jednej z tych miejscowości,  aby przenocować,  do Gibea albo do Rama.
Ruszyli więc dalej. Tymczasem słońce im zaszło przy Gibea,  które należy do (pokolenia) Beniamina.
Skręcili więc tam,  aby przenocować w Gibea. (Lewita),  wszedłszy do miasta,  zatrzymał się na placu,  gdyż nie było nikogo,  kto by ich przyjął do domu i udzielił noclegu.
Tymczasem pewien starzec wracał wieczorem ze swojej pracy w polu. Człowiek ten pochodził z góry Efraima i w Gibea był przybyszem,  gdyż mieszkańcy tego miasta byli Beniaminitami.
Podniósł oczy i zauważył podróżnego na placu. Dokąd idziesz i skąd przybyłeś? - zapytał go starzec.
Ten odparł: Wracamy z Betlejem judzkiego w strony góry Efraima,  skąd pochodzę. Odwiedziłem Betlejem judzkie,  a teraz wracam do domu i nie mam nikogo,  kto by mnie przyjął pod dach.
Mamy słomę i żywność dla naszych osłów oraz chleb i wino dla siebie,  dla twej służebnicy i dla tego młodego człowieka,  który idzie z twoim sługą. Nie brak mi niczego.
Bądź spokojny - rzekł starzec - pozwól mi zaradzić wszystkim twoim potrzebom,  ale nie spędzaj nocy na ulicy.
Przyprowadził go więc do swego domu,  osłom dał obrok,  po czym umyli nogi,  jedli i pili.
Tymczasem,  gdy oni rozweselali swoje serca,  przewrotni mężowie tego miasta otoczyli dom,  a kołacząc we drzwi rzekli do starca,  gospodarza owego domu: Wyprowadź męża,  który przekroczył próg twego domu,  chcemy z nim obcować.
Człowiek ów,  gospodarz domu,  wyszedłszy do nich rzekł im: Nie,  bracia moi,  proszę was,  nie czyńcie tego zła,  albowiem człowiek ten wszedł od mego domu,  nie popełniajcie tego bezeceństwa.
Oto jest tu córka moja,  dziewica,  oraz jego żona,  wyprowadzę je zaraz,  obcujcie z nimi i róbcie,  co wam się wyda słuszne,  tylko mężowi temu nie czyńcie tego bezeceństwa.
Mężowie ci nie chcieli go usłuchać. Człowiek ten zatem zabrawszy swoją żonę wyprowadził ją na zewnątrz. A oni z nią obcowali i dopuszczali się na niej gwałtu przez całą noc aż do świtu. Puścili ją wolno dopiero wtedy,  gdy wschodziła zorza.
Kobieta owa,  wracając o świcie,  upadła u drzwi owego męża,  gdzie był jej pan,  i pozostała tam aż do chwili,  gdy poczęło dnieć.
Pan jej,  wstawszy rano,  otworzył drzwi domu i wyszedł chcąc wyruszyć w dalszą drogę,  i ujrzał kobietę,  swoją żonę,  leżącą u drzwi domu z rękami na progu.
Przybywszy do domu,  wziął nóż,  i zdjąwszy żonę swoją,  rozciął ją wraz z kośćmi na dwanaście sztuk i rozesłał po wszystkich granicach izraelskich. Wysłańcom swoim dał następujące polecenie: Czy kiedykolwiek widziano podobną rzecz,  począwszy od dnia,  kiedy Izraelici wyszli z Egiptu,  aż do dnia dzisiejszego? Zastanówcie się,  naradźcie się i wyp
A wszyscy,  którzy to widzieli,  mówili: Nigdy podobnej rzeczy nie było i nie widziano,  od kiedy Izraelici opuścili Egipt,  aż do dnia dzisiejszego.
rozdział 20
Wtedy wyszli wszyscy Izraelici i jak jeden mąż zgromadzili się jednomyślnie od Dan aż do Beer-Szeby wraz z krainą Gilead przed Panem w Mispa.
Przywódcy całego narodu,  wszystkie pokolenia Izraela brały udział w zebraniu ludu Bożego - a było ich czterysta tysięcy mężów pieszych,  dobywających miecza.
Beniaminici usłyszeli,  że Izraelici zebrali się w Mispa. Rzekli wówczas Izraelici: Opowiedzcie nam,  jak dokonano tej zbrodni!
Wówczas lewita,  małżonek owej zamorodwanej kobiety,  zabrał głos,  mówiąc: Przybyłem z moją żoną do Gibea,  które należy do pokolenia Beniamina,  aby tam spędzić noc.
Mężowie z Gibea wystąpili przeciwko mnie i w nocy otoczyli dom,  w którym przebywałem,  z zamiarem pozbawienia mnie życia. Żonę moją tak zgwałcili,  że umarła.
Zabrałem więc moją żonę,  rozciąłem na kawałki,  które porozsyłałem do wszystkich dzielnic dziedzictwa izraelskiego. Popełniono bowiem bezeceństwo w Izraelu.
Wszyscy zebrani tu Izraelici naradźcie się i już tutaj poweźmijcie postanowienie!
Wystąpili wszyscy jednomyślnie,  mówiąc: Nikt z nas nie odejdzie do swego namiotu ani nie uda się do domu!
A oto teraz tak postąpimy z miastem Gibea. Los jego jest przesądzony!
Z każdego pokolenia Izraela wybierzemy po dziesięciu mężów ze stu,  po stu z tysiąca i tysiąc z dziesięciu tysięcy. Będą się troszczyć o żywność dla wojska,  które wyruszy pomścić na Gibea w pokoleniu Beniamina bezeceństwo,  którego się dopuszczono w Izraelu.
Tak zebrali się przeciwko temu miastu wszyscy ludzie izraelscy jak jeden mąż.
Pokolenia izraelskie porozsyłały posłów do wszystkich Beniaminitów,  aby im donieść: Cóż to za zbrodnię popełniono między wami?
Wydajcie teraz tych mężów przewrotnych z Gibea,  abyśmy ich zgładzili i tak wyplenili zło z Izraela. Ale Beniaminici nie chcieli słuchać głosu swych braci,  Izraelitów.
Co więcej,  Beniaminici poopuszczali swoje osiedla,  zgromadzili się w Gibea,  aby ruszyć na Izraelitów.
Tego dnia naliczono Beniaminitów,  przybyłych ze swoich osiedli,  dwadzieścia sześć tysięcy mężów dobywających miecza,  nie licząc mieszkańców Gibea,  których liczba wynosiła siedmiuset mężów.
W całym tym wojsku było siedmiuset mężów wyborowych,  nie używających w boju prawej ręki,  i każdy z nich ciskał z procy kamieniem tak celnie,  że włosa nie chybił.
Mężów zaś izraelskich naliczono - wyjąwszy Beniaminitów - czterysta tysięcy dobywających miecza,  samych wojowników.
Powstali więc i poszli do Betel,  aby zasięgnąć rady u Boga. Tam mówili Izraelici: Który z nas najpierw wystąpi do boju z Beniaminitami? - Juda wystąpi pierwszy - odpowiedział Pan.
O świcie wyruszyli Izraelici w drogę i rozbili obóz naprzeciw Gibea.
Potem Izraelici,  przygotowawszy szyki przeciw Beniaminitom,  stanęli gotowi do boju przeciw Gibea.
Lecz Beniaminici wypadli z Gibea i dnia tego porazili dwadzieścia dwa tysiące Izraelitów.
Wtedy Izraelici poszli do Betel i płacząc przed Panem aż do wieczora,  pytali się Pana,  mówiąc: Czyż mamy dalej walczyć z Beniaminitami,  braćmi naszymi? Pan im odpowiedział: Wystąpcie przeciwko nim!
Wzmocniwszy się mężowie izraelscy przygotowali szyki do boju na tym samym miejscu,  gdzie walczyli dnia poprzedniego.
I drugiego dnia napadli Izraelici na Beniaminitów.
A Beniaminici wypadłszy z Gibea i tym razem porazili spośród Izraelitów osiemnaście tysięcy - wszystkich dobywających miecza.
Następnie pytali się Izraelici Pana była tam bowiem wówczas Arka Przymierza Boga,
którą w tym czasie obsługiwał Pinchas,  syn Eleazara,  syna Aarona,  mówiąc: Czyż jeszcze mamy wyruszyć do walki z potomkami Beniamina,  braćmi naszymi,  czy też mamy jej zaniechać? Odpowiedział im na to Pan: Idźcie,  jutro bowiem wydam ich wam w ręce.
Wówczas Izrael przygotował zasadzki zewsząd dokoła Gibea.
Trzeciego dnia wystąpili Izraelici do walki z Beniaminitami i podobnie jak pierwszy i drugi raz ustawili szyki naprzeciw Gibea.
Beniaminici wyszli naprzeciw wojska i pozwolili odciągnąć się od miasta,  gdzie zaczęli kłaść trupem wojowników jak za pierwszym i drugim razem po drogach,  z których jedna prowadziła do Betel,  a druga do Gibea,  i po polach,  tak że zabili około trzydziestu Izraelitów.
Mówili zaś Beniaminici do siebie: I tym razem poniosą klęskę jak poprzednio. Izraelici zaś mówili: Uciekajmy,  a odciągniemy ich daleko od miasta na drogi.
I wtedy,  podczas gdy trzon wojska izraelskiego uszykował się w Baal-Tamar,  zaczajone wojska izraelskie wyszły z ukrycia,  mianowicie z równiny Gibea.
Dziesięć tysięcy wyborowych wojowników z całego Izraela stanęło naprzeciw Gibea. Była to bitwa zażarta. Beniaminici zaś nie spodziewali się,  że miało ich spotkać to nieszczęście.
Oto tak poraził Pan Beniaminitów wobec Izraela. Dnia tego Izraelici zabili dwadzieścia pięć tysięcy stu z Beniamina - wszystkich dobywających miecza.
Wtedy Beniaminici ujrzeli swoją klęskę. Mężowie bowiem izraelscy cofali się na placu boju przed Beniaminem,  licząc na zasadzkę uczynioną pod Gibea.
Tymczasem wypadli ci poukrywani w zasadzce,  uderzyli na Gibea,  wpadłszy do środka pozabijali ostrzem miecza wszystkich przebywających w mieście.
Mężowie bowiem izraelscy umówili się z tymi,  którzy byli ukryci w zasadzce,  że mieli oni z miasta wypuścić dym jako znak.
Wtedy to mężowie izraelscy cofnęli się podczas walki. Beniamin zaś położył trupem z Izraela - do trzydziestu ludzi,  mówiąc do siebie: Naprawdę doznają od nas wielkiej klęski jak w poprzedniej bitwie.
Lecz gdy słup dymu zaczął się unosić z miasta jako znak,  Beniamin się obrócił i zobaczył - a oto płomienie z całego miasta wznoszą się ku niebu.
Mężowie izraelscy natarli teraz,  a mężowie z Beniamina przerazili się widząc,  że spadło na nich wielkie nieszczęście.
Poczęli więc uciekać przed mężami izraelskimi drogą ku pustyni,  lecz wojownicy ich dognali. Także ci,  co wybiegli z miasta,  kładli ich trupem,  wziąwszy do środka.
Okrążali więc Beniamina ścigając go ustawicznie i pokonali go przed Gibea,  ku wschodowi.
Wtedy poległo z pokolenia Beniamina osiemnaście tysięcy mężów,  mężów walecznych.
Z tych zaś,  którzy uciekali w kierunku pustyni,  ku skale Rimmon,  zabili na drogach pięć tysięcy mężów. Dopędzili następnie tych koło Gideom,  gdzie znów zabili ich około dwóch tysięcy.
Wszystkich z Beniamina poległo tego dnia dwadzieścia pięć tysięcy mężów dobywających miecza. Byli to wszyscy mężowie waleczni.
Tylko sześciuset mężów mogło się schronić na pustyni na skale Rimmon,  gdzie pozostawali przez cztery miesiące.
Potem mężowie izraelscy powrócili do Beniaminitów w mieście,  zabili ostrzem miecza od mężczyzn do bydła,  i wszystko,  co znaleźli. Spalili też wszystkie pozostałe miejscowości,  jakie napotkali.
rozdział 21
Mężowie izraelscy złożyli w Mispa taką przysięgę: Nikt z nas nie wyda swej córki za żonę Beniaminowi.
Udał się więc lud do Betel,  gdzie trwał przed Bogiem aż do wieczora,  podnosząc lament i zalewając się gorzkimi łzami.
Mówili: Panie,  Boże Izraela,  dlaczegoż zdarzyło się to w Izraelu,  że dzisiaj ubyło w nim jedno pokolenie?
Nazajutrz lud wstał i zbudował tam ołtarz,  na którym złożył całopalenia i ofiary biesiadne.
Izraelici żałowali Beniamina,  brata swego,  i mówili: Odcięte zostało dzisiaj jedno pokolenie od Izraela.
Co uczynimy,  aby pozostałym dostarczyć kobiet,  gdyż my związani jesteśmy przysięgą wobec Pana,  że nie damy im córek naszych za żony?
Rzekli wówczas: Któreż to z pokoleń izraelskich nie przybyło do Pana w Mispa? Stwierdzono,  że oto z Jabesz w Gileadzie nikt nie przybył do obozu na zebranie.
Gdy bowiem przeliczono lud,  stwierdzono,  że nie było tam nikogo z mieszkańców Jabesz w Gileadzie.
Zgromadzenie więc wysłało tam dwanaście tysięcy walecznych mężów,  nakazując im: Idźcie,  a pobijcie mieszkańców Jabesz w Gileadzie ostrzem miecza,  także kobiety i dzieci.
W ten sposób postąpicie: Obłożycie klątwą każdego mężczyznę i każdą kobietę,  która obcowała z mężczyzną.
I znaleźli wśród mieszkańców Jabesz w Gileadzie czterysta młodych dziewic,  które nie obcowały z mężczyznami,  i przyprowadzili je do obozu w Szilo,  znajdującego się w ziemi Kanaan.
Następnie całe zgromadzenie wysłało przedstawicieli do synów Beniamina,  zebranych na skale Rimmon,  aby oznajmili im pokój.
Wówczas wrócili Beniaminici i dano im za żony zachowane przy życiu kobiety z Jabesz w Gileadzie,  lecz nie było ich dosyć dla wszystkich.
A lud litował się nad Beniaminem,  że Pan uczynił wyrwę w pokoleniach izraelskich.
Rzekli więc starsi zgromadzenia: Co uczynimy,  aby sprowadzić żony dla tych,  którzy pozostali,  gdyż zgładzone zostały kobiety w pokoleniu Beniamina?
Nadto powiedzieli: Jak zachować resztę Beniamina,  aby pokolenie nie uległo zagładzie w Izraelu?
My jednak nie możemy im dać córek naszych za żony. Przysięgli to bowiem Izraelici: Niech będzie przeklęty,  kto da żonę Beniaminowi.
Rzekli: Oto co roku jest święto Pańskie w Szilo. Leży ono na północ od Betel,  na wschód od drogi wiodącej z Betel do Sychem,  a na południe od Lebony.
Nakazali więc Beniaminitom,  co następuje: Idźcie,  a zróbcie zasadzkę w winnicach.
Wypatrujcie,  gdy córki Szilo pójdą gromadnie do tańca. Wyszedłszy z winnic niech każdy uprowadzi dla siebie żonę spośród córek Szilo,  a potem wracajcie do ziemi Beniamina.
A gdy ojcowie ich lub bracia przyjdą do nas ze skargą,  powiemy im: Zmiłujcie się nad nimi,  bośmy nie zdobyli dla każdego z nich żony na wojnie,  a wyście im ich też nie dali,  bo wtedy byście byli winni.
Beniaminici tak uczynili,  i z tych,  co tańczyły,  uprowadzili sobie żony odpowiednio do swej liczby. Następnie odeszli,  wrócili na swoje dziedzictwo,  a zbudowawszy miasta mieszkali w nich.
Wówczas rozeszli się stamtąd Izraelici,  każdy do swego pokolenia i do swego rodu,  a stamtąd każdy na swoje dziedzictwo.
W owych dniach nie było króla w Izraelu. Każdy czynił to,  co było słuszne w jego oczach.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Historia Sakramentów i Kościoła cz 2 (wersja rozszerzona)

7
Historia Sakramentów i Kościoła cz 2  (wersja rozszerzona)
"Pasterz" autorstwa Hermasa, jest to wczesnochrześcijańskie dzieło literackie, które zawiera nauki przede wszystkim o
pokucie. Przez pierwsze wieki Chrześcijaństwa był uznawany za kanon Pisma Swiętego, jednak nie mający takiej rangi
jak Ewangelie. Mówi o tym Chociażby "Kanon Muratoriego". Najstarszy zachowany Kanon Nowego Testamentu, Który powstał
w Rzymie około 180 roku.:
"Bardzo niedawno, za czasów naszych, spisał „Pasterza” w mieście Rzymie Hermas, gdy brat jego, biskup Pius był na
katedrze miasta Rzymu; należy go wprawdzie czytać, nie można jednak publicznie głosić ludowi w kościele, gdyż nie
może być między Prorokami, jako że liczba ich zamknięta, ani między Apostołami, gdyż czasy ich skończone."
"Pasterz" autorstwa Hermasa, jest też obecny w "kodeksie Synajskim" powtałym w IV w.

Aż do Synodów takich jak w Laodycei (ok 363 r), w Hippo (393r) i Kartaginie (397r),które miały miejsce po Soborze
NIcejskim (19-25 lipca 325r) ,Kanon Pisma Świętego nie był ustalony. To wtedy Takie dzieła jak "Didache",
"Pasterz" Hermasa, "List Barnaby" i inne wczesnochrześcijańskie dzieła zostały na zawsze odrzucone od Kanonu Pisma
Świętego.
Nie zmienia to jednak faktu, że są to świetne żródła historyczne, dzięki którym można poznać to, w jaki spsób żyli
pierwsi Chrześcijanie, w co wierzyli, czy bliżej im było do Protestantyzmu, Zielonoświątkowiu, czy jednak do
Kościoła Katolickiego.
Poprzednim razem omówiłem fragmenty "Didache", któremu bliżej jest do nauki Kościoła Katolickiego, ponieważ uczy o
Mszy Świętej która jest OFIARĄ, o pokucie, wyznawaniu grzechów, czy, o potrzebie odmawiania modlitwy "Ojcze Nasz"

Okazuje się że "Pasterz" Hermasa również naucza o czymś o czym naucza Kościół Katolickim, a mianowicie o Czyśćcu:
przeczytajcie najpierw ten fragment:
Hermas 10:4

Ponownie wzięła mnie za rękę, podniosła mnie, i posadziła mnie na kanapie po lewej stronie, podczas gdy sama usiadła po prawej. I unosząc pewną migoczącą się laskę, powiedziała do mnie: „Widzisz wspaniałą rzecz?” Powiedziałem do niej: „Pani, ja nic nie widzę” Powiedziała do mnie: „Patrz, nie widzisz przed tobą wielkiej wieży budowanej na wodzie z jaśniejących kwadratowych kamieni?”

Hermas 10:5

Ta wieża budowana była w kształcie czworokątnym przez tych sześciu młodzieńców którzy przyszli z nią. I niepoliczona ilość mężczyzn przynosiła kamienie, niektórzy z głębi wody, a inni z lądu i podawali tym sześciu młodzieńcom. A oni brali i budowali.

Hermas 10:6

Te kamienie, które wyciągane były z głębi wody każdy z nich układany był w swojej oryginalnej formie do budowy, bo miały one kształt dokładnie pasujący do innych kamieni tak dokładnie, że nie było widać połączeń i budowla tej wieży wyglądała tak jakby była zbudowana z jednego kamienia.

Hermas 10:7

Ale inne kamienie, które wzięte były z suchego lądu, niektóre zostały odrzucone, a niektóre wzięto do budowy, a jeszcze inne połamano na kawałki i odrzucono na pewną odległość od wieży.

Hermas 10:8

Wiele innych kamieni leżało dookoła wieży, ale nie zostały użyte do budowy, bo niektóre były pokryte pleśnią, a inne miały pęknięcia, a inne były za krótkie, a jeszcze inne były białe i okrągłe i nie pasowały do budowy.

Hermas 10:9

I widziałem inne kamienie odrzucone w pewnej odległości od wieży na drogę, ale potoczyły się tam gdzie nie było drogi, a inne potoczyły się do ognia i tam się paliły, a jeszcze inne padały blisko wody i nie były w stanie potoczyć się do wody pomimo, że pragnęły potoczyć się do wody.

* * *
Rozdział – 11.

Hermas 11:1

Kiedy ona pokazała mi te rzeczy, chciała szybko odejść. Powiedziałem do niej: „Pani, jaka to korzyść dla mnie widzieć te rzeczy, ale nie wiedzieć co te rzeczy znaczą?” Ona odpowiadają rzekła do mnie: „Jesteś zbyt ciekawym człowiekiem w pragnieniu poznania wszystkiego co dotyczy tej wieży” ” Tak, proszę Pani” – powiedziałem – „Abym mógł oznajmić moim braciom, aby oni (byli tym bardziej radośni bo) jak usłyszą (te rzeczy) aby mogli poznać Pana Boga w wielkiej Chwale.” Wtedy powiedziała:

Hermas 11:2

Wielu usłyszy; ale jak usłyszą, niektórzy będą się radować, ale inni będą płakać. Ale nawet ci ostatni jak usłyszą i się nawrócą, będą również się radować. Posłuchaj więc przypowieści o wieży, Bo objaśnię tobie wszystko. I nie dręcz mnie więcej co do objawienia; bo te objawienia mają swój koniec, widząc że się dokonały. Pomimo to ty nie przestaniesz pytać o objawienia, bo nie masz wstydu.”

Hermas 11:3

Ta wieża, którą widziałeś w budowie, to ja, Kościół, który widziałeś przedtem i teraz. zapytaj więc mnie dlaczego pokazałam ci tą wierzę, a ja ci objawię, abyś mógł się radować wraz ze świętymi”

Hermas 11:4

Powiedziałem do niej: „Pani, skoro uznałaś mnie godnym udzielenia objawienia wszystkiego, raz na zawsze, objaw mi.” Wtedy powiedziała do mnie: „Co tylko jest możliwym, aby było ci objawione, będzie ci objawione. Tylko czuwaj, aby serce twe było z Bogiem, abyś nie zwątpił o tym co widzisz.”

Hermas 11:5

Zapytałem jej: „Z jakiego powodu wieża budowana jest na wodzie, Pani? „Już ci powiedziałam wcześniej” – powiedziała – „prawdziwie pilnie chcesz się dowiedzieć. A więc dla twej pilności odkryjesz prawdą. Słuchaj więc, dlaczego wieża budowana jest na wodzie, dlatego, że życie twoje zbawione jest poprzez wodę. Ale ta wieża była założona poprzez Słowo Wszechmogącego i Chwalebne Imię i jest wzmacniana przez niewidoczną moc Mistrza.

* * *

Rozdział – 12.

Hermas 12:1

Odpowiadając powiedziałem do niej: „Pani, to jest wielkie i wspaniałe. Ale tych sześciu młodzieńców, kim oni są, Pani? „Oni są świętymi Aniołami Boga, którzy byli stworzeni zanim wszystko inne, którym Pan Bóg wydał całe swe stworzenie, aby powiększali i budowali i aby byli mistrzami całego stworzenia. Ich więc rękoma budowa wieży będzie dokonana.”

Hermas 12:2

„A kim są wszyscy inni, którzy przynosili kamienie?” „Oni też są świętymi Aniołami Bożymi, ale tych sześciu góruje nad nimi. Budowa wieży ma być zakończona i wszyscy będą się wspólnie jednakowo radować (w zakończeniu) wokół tej wieży i będą wielbić Boga, że budowa zastała ukończona.”

Hermas 12:3

Zapytałem jej mówiąc: „Pani, pragnę wiedzieć do końca o kamieniach i ich mocy jakiego jest rodzaju?” Odpowiedziała mi mówiąc: „Nie dlatego, że jesteś od innych bardziej godny, aby otrzymać to objawienie, bo są przed tobą inni i lepsi od ciebie, którym ta wizja ma być objawiona. Dla Chwały Bożej ta wizja została objawiona tobie, wszystko będzie ci objawione ze względu na tych co wątpią którzy nie dowierzają w sercach, czy tak rzeczywiście jest czy nie. Powiedz im, że to wszystko jest prawdą i nic nie ma oprócz prawdy, wszystko jest niezachwiane, prawomocne i ustanowione na fundamencie.

* * *
Rozdział – 13.

Hermas 13:1

„Posłuchaj teraz, co do kamieni, które idą do budowy, te które są kwadratowe i białe, które pasują ze sobą razem w połączeniach, nimi są apostołowie i biskupi i nauczyciele i diakoni, którzy chodzą w świętości Bożej i sprawują władzę biskupią i nauczycielską i diakońską w czystości i świętości jak przystoi wybranym Bożym, niektórzy z nich już zasnęli a inni jeszcze żyją. Ponieważ oni zawsze byli zgodni ze sobą, między nimi jest pokój i słuchają się wzajemnie. Dlatego łączą się tak dokładnie w budowie tej wieży.”

Hermas 13:2

„A te, które były wydobywane z głębiny i ułożone w budowie, które pasują razem z tymi które już są w budowie, kim są oni?” „Oni są tymi, którzy cierpieli z powodu Imienia Pana.”

Hermas 13:3

„A te inne kamienie, które wzięte były z suchego lądu, bardzo chciałbym wiedzieć kim oni są? Powiedziała: „Ci, którzy idą do budowy, a nie są ociosani, tych Pan zatwierdził, ponieważ oni chodzą w uczciwości Bożej i przestrzegają jego przykazań.”

Hermas 13:4

A te, które były przyniesione i ułożone w budowie, kim są oni?” „Oni są młodymi w wierze i wierzący, ale oni są ostrzegani przez aniołów, bo odnaleziono w nich niegodziwość.”

Hermas 13:5

„A ci, których nie przyjęto do budowy i odrzucono, kim są oni?” „Oni zgrzeszyli, ale pragną się nawrócić, dlatego nie zostali odrzuceni bardzo daleko od wieży, bo przydadzą się do budowy jak się nawrócą. Te które mają się nawrócić i się nawrócą, oni będą silni we wierze, jeśli tylko nawrócą się podczas gdy wieża jest jeszcze w budowie. Ale jak budowa będzie zakończona, nie będzie już dla nich miejsca, ale będą odrzuceni. Na razie mają tylko zaszczyt leżeć obok wieży.

* * *
Rozdział – 14.

Hermas 14:1

Ale nie chciałbyś wiedzieć o tych, które zostały połamane w kawałki i odrzucone daleko od wieży? Nimi są synowie nieprawości. Oni otrzymali wiarę w hipokryzji i niegodziwość ich nie opuściła. Dlatego dla nich nie ma zbawienia, nie ma z nich pożytku w budowie z powodu ich niegodziwości. Dlatego byli połamani na kawałki i odrzuceni daleko z powodu gniewu Bożego, bo Go sprowokowali do gniewu.
Hermas 14:2
A wszystkie inne, które widziałeś, leżące w wielkich ilościach które nie idą do budowy, te które były pokryte pleśnią, nimi są ci, którzy znali prawdę, ale nie wytrwali w niej, ani nie przyłączyli się do świętych. Dlatego są nieużyteczni.”

Hermas 14:3

„Ale te co mają pęknięcia, kim są oni?” „Oni są tymi, którzy nie są zgodni ze sobą wzajemnie i nie ma pokoju w pośród nich, robią pozór pokoju, ale jak się od siebie oddalą, nieszczerość przebywa w ich sercach, to są te pęknięcia jakie mają te kamienie.
Hermas 13:4
Ale te, które są nadłamane, oni uwierzyli i mają duży udział w sprawiedliwości ale są po części niepraworządni; dlatego są za krótkie i niedoskonałe.”

Hermas 14:5

„A te białe i okrągłe kamienie, które nie pasowały do budowy, kim są oni, proszę Pani?” Odpowiedziała mi, mówiąc: „Jak długo będziesz takim nierozumnym i nudnym dopytując o wszystko, a nic nie rozumiejąc? Tymi są ci, którzy mają wiarę, ale również mają bogactwa tego świata. Jak nadejdzie ciężka próba, oni zapierają się Pana z powodu bogactwa i swoich interesów.”

Hermas 14:6

Odpowiadając, rzekłem do niej: „Kiedy to, Pani, okażą się oni użyteczni do budowy?” „Kiedy?” – odpowiedziała – „Ich bogactwo, które wyprowadziło ich dusze na bezdroże, ma być im odebrane. Wtedy będą przydatni dla Boga. Bo tak jak okrągły kamień jeśli nie będzie obciosany i nie utraci pewnej swej części, nie może stać się kwadratowym, tak samo z tymi co posiadają bogactwa tego świata, chyba że te ich bogactwo będzie im odebrane, nie mogą stać się pożyteczni dla Pana Boga.

Hermas 14:7

Naucz się na własnym przykładzie. Kiedy byłeś bogaty, byłeś nieprzydatny; ale teraz jesteś użyteczny i korzystny do życia. Bądź użyteczny dla Boga, bo sam wzięty zostałeś z tego rodzaju kamienia.

* * *
Rozdział – 15.

Hermas 15:1

A te inne kamienie, które widziałeś odrzucone od wieży i padające na drogę, ale staczające się z drogi w kierunku gdzie nie ma drogi, tymi są ci, którzy uwierzyli, ale z powodu dwojakiego serca porzucili ich drogę prawdy. Oni myśleli, że odnajdą lepszą drogę, schodzą na bezdroża i cierpią utrapienie chodząc po okolicach gdzie nie ma drogi.

Hermas 15:2

A ci, którzy wpadli w ogień i się palą, tymi są ci, którzy ostatecznie zbuntowali się przeciw Bogu i już nie wstąpiła myśl do ich serca, aby się nawrócić z powodu ich pożądliwości, chciwości i niegodziwości, według której postępowali.

Hermas 15:3

A te inne, które są blisko wody a nie mogą się stoczyć do wody, zechciałbyś wiedzieć kim oni są? Oni są tymi, którzy usłyszeli i przyjęli chrzest w Imię Pana, ale zmienili zdanie i wrócili idąc za swymi złymi pożądliwościami.”

Hermas 15:4

Tak zakończyła objaśnieni o wieży.

Hermas 15:5

Jeszcze natrętnie zapytałem jej dalej, czy te wszystkie kamienie, które zostały odrzucone i nie pasowały do budowy wieży, czy dla nich jest możliwe nawrócenie i miejsce we wieży. „Oni mogą się nawrócić” – powiedziała – „ale nie będą pasować do tej wieży.

Hermas 15:6

Ale mogą mieć miejsce na innym miejscu, bardzo upokarzającym, ale nie, zanim nie przejdą cierpienie i nie wypełnią się dni ich grzechów. Potem będą odmienieni z tego powodu, że mieli udział w sprawiedliwym Słowie, potem będzie im dana ulga od ich cierpień, jeśli tylko w sercach zrozumieją wszelkie zło, którego się dopuścili, ale jeśli tego sercem nie zrozumieją to nie będą zbawieni z powodu zatwardziałości ich serc.”
Zwróćcie uwagę na ten fragment:
"Hermas 15:5

Jeszcze natrętnie zapytałem jej dalej, czy te wszystkie kamienie, które zostały odrzucone i nie pasowały do
budowy wieży, czy dla nich jest możliwe nawrócenie i miejsce we wieży. „Oni mogą się nawrócić” – powiedziała
– „ale nie będą pasować do tej wieży.

Hermas 15:6

Ale mogą mieć miejsce na innym miejscu, bardzo upokarzającym, ale nie, zanim nie przejdą cierpienie i nie
wypełnią się dni ich grzechów. Potem będą odmienieni z tego powodu, że mieli udział w sprawiedliwym Słowie,
potem będzie im dana ulga od ich cierpień, jeśli tylko w sercach zrozumieją wszelkie zło, którego się dopuścili,
ale jeśli tego sercem nie zrozumieją to nie będą zbawieni z powodu zatwardziałości ich serc.”"

Upokarzające miejsce, pełne cierpienia, w którym dane osoby będą przez pewien czas, aż nie wypełnią się dni ich
grzechów, po czym, doznają ulgi, jeśli zrozumieją swoje złe czyny. Czy nie brzmi to jak opis czyśćca?
Kościół Katolicki naucza, że osoby które są w Łasce Uświęcającej, ale nie odpokutowały swoich grzechów za życia,
będą musiały odpokutować po śmierci w Czyśćcu, by trafić do Nieba.
Czyściec od Piekła różni się tym, że trwa określony czas, nie trwa wiecznie. Każdy może trafić do Czyścia, dlatego
ważne jest, by każdy wiedział, że osoby w takim miejscu przeżywają ogromne cierpienia, na najniższych stopniach
Czyśćca są porównywalne z cierpieniami które są w Piekle.
Ale osobom które sa w czyśćcu można pomóc złagodzic cierpienie, a także przyśpieszyc droge do Nieba.
Jest kilka sposobów:
- Ofiarowanie (zamówienie) Mszy Świętej za dusze czyścowe
- Pójście na Msze Świętą w z intencją za dusze czyścowe
- Ofiarowanie Eucharystii za dusze czyśćcowe
- Modlitwa za dusze czyścowe
- Ofiarowianie Odpustu za dusze czyśćcowe
- Ofiarowanie ( jałmużny, dobrych uczynków, postu , uczynków
pokutnych) za dusze czyśćcowe
- Ofiarowanie Bogu swojego ciepienia za dusze czyścowe (np. Boli kogoś ząb i modli się do Boga mówiąc, że ofiaruje
Bogu cierpienie spowodowane przez ból zęba, za dusze w czyśćcu cierpiące, by te dusze miały mniejsze cierpienie.)
Tutaj trochę informacji o czyśćcu i duszach czyśćcowych w formie filmów:
O czyśćcu nauczali pierwsi Chrześcijanie:
św. Ireneusz z Lyonu, Orygenes, Tertulian, św. Klemens Aleksandryjski, św. Cyprian, św. Efrem, św. Ambroży, św. Jan Chryzostom. Oni wszyscy uczyli o Czyśćcu
Nawet Św Paweł nauczał:
„Według danej mi łaski Bożej, jako roztropny budowniczy, położyłem fundament, ktoś inny zaś wznosi budynek. Niech każdy jednak baczy na to, jak buduje. Fundamentu bowiem nikt nie może położyć innego, jak ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus. I tak jak ktoś na tym fundamencie buduje: ze złota, ze srebra, z drogich kamieni, z drzewa, z trawy lub ze słomy, tak też jawne się stanie dzieło każdego: odsłoni je dzień Pański; okaże się bowiem w ogniu, który je wypróbuje, jakie jest. Ten, którego dzieło wzniesione na fundamencie przetrwa, otrzyma zapłatę; ten zaś, którego dzieło spłonie, poniesie szkodę: sam wprawdzie ocaleje, lecz tak jakby przez ogień.”  (1 Kor 3,10-15)
Nauka o Czyśćcu była juz u pierwszych Chrześijan, nie jest to wymysł księży, jest to fakt, nawet w Starym Testamencie jest 
nauka o tym by modlic się za zmarłych.

"Potem Juda zebrał wojsko i powiódł do miasta Adullam. Ponieważ zaś wypadł siódmy dzień, zgodnie ze zwyczajem oczyścili się i tam spędzili szabat. Następnego dnia w tym czasie, w którym należało już to wykonać, żołnierze Judy przyszli zabrać ciała tych, którzy polegli, i pochować razem z krewnymi w rodzinnych grobach.


Pod chitonem jednak u każdego ze zmarłych znaleźli przedmioty poświęcone bóstwom, zabrane z Jamnii, chociaż Prawo tego Żydom zakazuje. Dla wszystkich więc stało się jasne, że to oni i z tej właśnie przyczyny zginęli. Wszyscy zaś wychwalali Pana, sprawiedliwego Sędziego, który rzeczy ukryte czyni jawnymi, a potem oddali się modlitwie i błagali, aby popełniony grzech został całkowicie wymazany.


Mężny Juda upomniał lud, aby strzegli samych siebie i byli bez grzechu mając przed oczyma to, co się stało na skutek grzechu tych, którzy zginęli. Uczyniwszy zaś składkę pomiędzy ludźmi, posłał do Jerozolimy około dwu tysięcy srebrnych drachm, aby złożono ofiarę za grzech. Bardzo pięknie i szlachetnie uczynił, myślał bowiem o zmartwychwstaniu. Gdyby bowiem nie był przekonany, że ci zabici zmartwychwstaną, to modlitwa za zmarłych byłaby czymś zbędnym i niedorzecznym, lecz jeśli uważał, że dla tych, którzy pobożnie zasnęli, jest przygotowana najwspanialsza nagroda - była to myśl święta i pobożna. Dlatego właśnie sprawił, że złożono ofiarę przebłagalną za zabitych, aby zostali uwolnieni od grzechu." (2 Mch 12,38-45)
Zachęcam każdego do modlitwy za dusze czyśćcowe, i do  innych  czynności które wymieniłem wyżej.
A ponizej modlitwa za dusze w czyścu cierpiące Św Gertrudy. Odmówienie tej modliwty podobno uwalnia 1000 dusz z Czyśćca:
Boże miłosierny, z Tronu chwały Twojej wejrzyj na biedne dusze w czyśćcu cierpiące, wejrzyj na ich męczarnie, na łzy, które przed Tobą wylewają, usłysz ich błagania i jęki, zmiłuj się nad nimi, odpuść im grzechy. Za wszystkie przestępstwa, których się dopuściły, za niedbalstwa w służbie Twojej świętej popełnione, ofiaruję Ci najświętsze życie, wszystkie zasługi Jezusa Chrystusa, wszystkie pokuty, posty, czuwania, modlitwy, prace, boleści, Krew i Rany, Mękę i Śmierć niewinną, którą w najgorętszej miłości cierpiał za nas Najmilszy Twój Syn, proszę, abyś tym ubłagany raczył przyjąć te ukochane dusze do rajskiej szczęśliwości, aby Cię wielbiły na wieki.
Amen.

Ojcze Przedwieczny, ofiaruję Ci Najdroższą Krew Boskiego Syna Twego, Pana naszego Jezusa Chrystusa w połączeniu ze wszystkimi Mszami Świętymi dzisiaj na całym świecie odprawianymi, za dusze w Czyśćcu cierpiące, za umierających, za grzeszników na świecie, za grzeszników w Kościele powszechnym, za grzeszników w mojej rodzinie, a także w moim domu.
Amen.
Wszystkim co doczytali do końca życze wszelkich łask potrzbnych wam do zbawienia.

link do obrazka:
https://pixabay.com/pl/photos/witra%C5%BC-okno-ko%C5%9Bci%C3%B3%C5%82-dusze-czy%C5%9Bciec-6361691/

Link do "pasterza"  Hermasa dla chętnych:
http://jednoczmysie.pl/pasterz-hermasa/
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Całe pismo święte na JBZD częsć 9

5
Księga Jozuego
rozdział 1
Po śmierci Mojżesza,  sługi Pana,  rzekł Pan do Jozuego,  syna Nuna,  pomocnika Mojżesza:
Mojżesz,  sługa mój,  umarł; teraz więc wstań,  przepraw się przez ten oto Jordan,  ty i cały ten lud,  do ziemi,  którą Ja daję Izraelitom.
Każde miejsce,  na które zstąpi wasza noga,  Ja wam daję,  jak zapowiedziałem Mojżeszowi.
Od pustyni i od Libanu aż do Wielkiej Rzeki,  rzeki Eufrat,  cała ziemia Chetytów aż do Wielkiego Morza,  w stronę zachodzącego słońca,  będzie waszą krainą.
Nikt się nie ostoi przed tobą przez wszystkie dni twego życia. Jak byłem z Mojżeszem,  tak będę z tobą,  nie opuszczę cię ani porzucę.
Bądź mężny i mocny,  ponieważ ty rozdasz temu ludowi w posiadanie ziemię,  którą poprzysiągłem dać ich przodkom.
Tylko bądź mężny i mocny,  przestrzegając wypełniania całego Prawa,  które nakazał ci Mojżesz,  sługa mój. Nie odstępuj od niego ani w prawo,  ani w lewo,  aby się okazała twoja roztropność we wszystkich przedsięwzięciach.
Niech ta Księga Prawa będzie zawsze na twych ustach: rozważaj ją w dzień i w nocy,  abyś ściśle spełniał wszystko,  co w niej jest napisane,  bo tylko wtedy powiedzie ci się i okaże się twoja roztropność.
Czyż ci nie rozkazałem: Bądź mężny i mocny? Nie bój się i nie lękaj,  ponieważ z tobą jest Pan,  Bóg twój,  wszędzie,  gdziekolwiek pójdziesz.
Jozue rozkazał wówczas zwierzchnikom ludu,  mówiąc:
Następnie Jozue przemówił do Rubenitów,  Gadytów i połowy pokolenia Manassesa:
Przypomnijcie sobie rozkaz,  jaki dał wam Mojżesz,  sługa Pana,  gdy rzekł: Pan,  Bóg wasz,  strzeże waszego pokoju i oddaje wam tę ziemię.
Wasze żony,  dzieci i trzody mogą pozostać w kraju,  który dał wam Mojżesz za Jordanem. Wy jednak musicie wyruszyć uzbrojeni na czele swych braci,  wszyscy zdolni do boju mężczyźni,  i musicie im pomóc,
aż Pan użyczy pokoju braciom waszym,  jak i wam,  i aż oni również posiądą ziemię,  którą da im Pan,  Bóg wasz. Wtedy możecie wrócić do kraju,  który do was należy i który dał wam Mojżesz,  sługa Pana,  po drugiej stronie Jordanu,  ku wschodowi słońca.
Odpowiedzieli więc Jozuemu tymi słowami: Wszystko,  coś nam rozkazał,  uczynimy i gdziekolwiek nas poślesz,  pójdziemy.
Jak posłuszni byliśmy we wszystkim Mojżeszowi,  tak będziemy posłuszni i tobie. Oby tylko Pan,  Bóg twój,  był z tobą,  jak był z Mojżeszem.
Ktokolwiek sprzeciwi się twojemu głosowi i nie będzie posłuszny twemu słowu we wszystkim,  co mu rozkażesz,  musi umrzeć. Tylko ty bądź mężny i mocny.
rozdział 2
Jozue,  syn Nuna,  wysłał potajemnie z Szittim dwu wywiadowców,  dając im polecenie: Idźcie i obejrzyjcie okolicę Jerycha. Poszli więc i przybyli do domu nierządnicy imieniem Rachab i udali się tam na spoczynek.
Doniesiono o tym królowi Jerycha w tych słowach: Oto mężowie z Izraelitów przybyli tu tej nocy,  by wybadać kraj.
Posłał więc król Jerycha do Rachab rozkaz: Wydaj tych ludzi,  którzy przyszli do ciebie i weszli do domu twego,  bo przybyli oni w celu obejrzenia całego kraju.
Lecz kobieta wzięła tych dwu mężczyzn i ukryła ich. Rzeczywiście,  odrzekła,  przybyli do mnie ci ludzie,  ale nie wiedziałam,  skąd byli.
Gdy jednak miano zamknąć bramy miasta o zmierzchu,  oni wyszli i nie wiem,  dokąd się udali. Pospieszcie za nimi jak najrychlej,  a dościgniecie ich.
Sama zaś zaprowadziła ich na dach i ukryła pod łodygami lnu,  które tu rozłożyła.
Ludzie królewscy natomiast ścigali ich w kierunku Jordanu aż ku brodom,  a bramę miasta zamknięto po wyjściu ścigających.
Wywiadowcy tymczasem jeszcze nie zasnęli,  gdy Rachab weszła do nich na dach
i tak do nich powiedziała: Wiem,  że Pan dał wam ten kraj,  gdyż postrach wasz padł na nas i wszyscy mieszkańcy kraju struchleli przed wami.
Słyszeliśmy bowiem,  jak Pan wysuszył wody Morza Czerwonego przed wami,  gdy wychodziliście z Egiptu,  i co uczyniliście dwom królom amoryckim po drugiej stronie Jordanu,  Sichonowi i Ogowi,  których obłożyliście klątwą.
Na wieść o tym zatrwożyło się serce nasze i zabrakło nam odwagi wobec was,  ponieważ Pan,  Bóg wasz,  jest Bogiem wysoko na niebie i nisko na ziemi.
Dlatego teraz przysięgnijcie mi na Pana,  że jak ja okazałam wam życzliwość,  tak i wy okażecie życzliwość domowi mego ojca; dacie mi znak jako rękojmię,
że zostawicie przy życiu mego ojca i moją matkę,  moich braci i moje siostry,  że zachowacie wszystko,  co do nich należy,  i uchronicie od śmierci.
Odpowiedzieli jej wywiadowcy: Życiem naszym ręczymy za was,  jeśli tylko nie wydacie tej naszej sprawy. A gdy Pan odda nam tę ziemię,  okażemy ci życzliwość i wierność.
Po czym spuściła ich po powrozie z okna,  gdyż dom jej przylegał do muru miejskiego i jakby w murze mieszkała.
Udajcie się w góry - rzekła do nich - aby was nie spotkali ścigający i ukryjcie się tam przez trzy dni,  aż do ich powrotu,  po czym pójdziecie w swoją drogę.
Wywiadowcy powiedzieli: Tak wywiążemy się z tej przysięgi,  którą kazałaś nam złożyć:
gdy wejdziemy do kraju,  uwiążesz powróz z nici purpurowych u okna,  przez które nas spuściłaś,  i zgromadzisz u siebie w tym domu: ojca twego,  matkę twoją,  braci twoich i całą rodzinę.
Jeżeli ktokolwiek wyjdzie z drzwi twego domu,  krew jego spadnie na jego głowę,  a my będziemy niewinni. Kto jednak w domu z tobą pozostanie,  krew jego spadnie na naszą głowę,  jeżeli czyjaś ręka się go dotknie.
Na to odpowiedziała: Niech tak będzie,  jak mówicie i zakończyła rozmowę,  a oni się oddalili. Wtedy ona uwiązała powróz purpurowy u okna.
Wywiadowcy poszli,  przybyli w góry i pozostali tam przez trzy dni,  aż powrócili ludzie wysłani na ich poszukiwanie. Ci zaś szukali po całej drodze,  ale nikogo nie znaleźli.
Wtedy powrócili również i dwaj wywiadowcy. Zeszli z góry,  przeprawili się przez rzekę,  a gdy przybyli do Jozuego,  syna Nuna,  opowiedzieli mu wszystko,  co ich spotkało.
I rzekli do Jozuego: Pan oddał cały ten kraj w nasze ręce i już wszyscy mieszkańcy struchleli przed nami.
rozdział 3
Wczesnym rankiem Jozue i wszyscy Izraelici wyruszyli z Szittim,  przybyli nad Jordan i przenocowali tam przed przeprawą.
Po upływie trzech dni przeszli zwierzchnicy przez obóz
i wydali polecenie ludowi: Gdy ujrzycie Arkę Przymierza Pana,  Boga waszego,  i niosących ją kapłanów-lewitów,  wyruszcie i wy z waszego postoju i postępujcie za nią.
Zostawcie jednak przestrzeń około dwu tysięcy łokci między sobą a arką i nie zbliżajcie się do niej! Tak więc poznacie drogę,  którą macie iść,  bo nigdy nią nie szliście.
Wtedy rzekł Jozue do ludu: Oczyśćcie się,  gdyż jutro Pan sprawi cuda wśród was.
Następnie powiedział Jozue do kapłanów: Weźcie Arkę Przymierza i idźcie na czele ludu. Ci wzięli Arkę Przymierza i wyszli na czoło pochodu.
Pan oznajmił Jozuemu: Dziś pocznę wywyższać cię w oczach całego Izraela,  aby poznano,  że jak byłem z Mojżeszem,  tak będę i z tobą.
Ty zaś dasz następujące polecenie kapłanom niosącym Arkę Przymierza: Skoro dojdziecie do brzegu wód Jordanu,  w Jordanie się zatrzymajcie.
Zwrócił się następnie Jozue do Izraelitów: Zbliżcie się i słuchajcie słów Pana,  Boga waszego.
Po tym poznacie,  rzekł Jozue,  że Bóg żywy jest pośród was i że wypędzi z pewnością przed wami Kananejczyków,  Chetytów,  Chiwwitów,  Peryzzytów,  Girgaszytów,  Amorytów i Jebusytów:
oto Arka Przymierza Pana całej ziemi przejdzie przed wami Jordan.
Wybierzcie teraz dwunastu mężczyzn spośród pokoleń Izraela,  po jednym z każdego pokolenia.
Skoro tylko stopy kapłanów niosących Arkę Pana,  Boga całej ziemi,  staną w wodzie Jordanu,  oddzielą się wody Jordanu płynące z góry i staną jak jeden wał.
Gdy więc lud wyruszył ze swoich namiotów,  by przeprawić się przez Jordan,  kapłani niosący Arkę Przymierza szli na czele ludu.
Zaledwie niosący arkę przyszli nad Jordan,  a nogi kapłanów niosących arkę zanurzyły się w wodzie przybrzeżnej - Jordan bowiem wezbrał aż po brzegi przez cały czas żniwa -
zatrzymały się wody płynące z góry i utworzyły jakby jeden wał na znacznej przestrzeni od miasta Adam leżącego w pobliżu Sartan,  podczas gdy wody spływające do morza Araby,  czyli Morza Słonego,  oddzieliły się zupełnie,  a lud przechodził naprzeciw Jerycha.
Kapłani niosący Arkę Przymierza Pańskiego stali mocno na suchym łożysku w środku Jordanu,  a tymczasem cały Izrael szedł po suchej ziemi,  aż wreszcie cały naród skończył przeprawę przez Jordan.
rozdział 4
Gdy wreszcie cały naród skończył przeprawę przez Jordan,  rzekł Pan do Jozuego:
Wybierzcie dwunastu mężów spośród ludu,  po jednym z każdego pokolenia,
i dajcie im takie polecenie: Podnieście stąd,  ze środka Jordanu,  z miejsca,  gdzie stały nogi kapłanów,  dwanaście kamieni,  przenieście je ze sobą i połóżcie w miejscu,  gdzie rozłożycie się obozem,  by spędzić noc.
Wtedy Jozue wezwał dwunastu mężczyzn,  których wyznaczył spośród Izraelitów,  po jednym z każdego pokolenia,
i rzekł do nich Jozue: Przejdźcie przed Arkę Pana,  Boga waszego,  aż do środka Jordanu i niech każdy wyniesie na swym ramieniu jeden kamień odpowiednio do liczby pokoleń synów Izraela.
Niech to będzie znakiem pośród was. A gdy w przyszłości synowie wasi zapytają was: Co oznaczają dla was te kamienie? -
I Izraelici uczynili tak,  jak im polecił Jozue. Wzięli dwanaście kamieni ze środka Jordanu,  jak Pan rozkazał Jozuemu,  według liczby pokoleń Izraelitów,  przynieśli je ze sobą na miejsce nocnego postoju i tam je położyli.
Dwanaście kamieni położył również Jozue na środku Jordanu,  na miejscu,  na którym stały nogi kapłanów niosących Arkę Przymierza. Są tam one aż do dnia dzisiejszego.
Kapłani niosący Arkę stali w środku Jordanu,  aż wszystko zostało wykonane,  co Pan nakazał Jozuemu obwieścić ludowi zgodnie z poleceniami,  jakie Mojżesz dał Jozuemu. Tymczasem lud przeszedł pośpiesznie.
A gdy cały lud skończył przeprawę,  przeszła również i Arka Pańska z kapłanami i stanęła na czele ludu.
Synowie Rubena,  synowie Gada i połowa pokolenia Manassesa przeszli uzbrojeni na czoło synów Izraela,  jak Mojżesz im rozkazał.
Około czterdziestu tysięcy wojowników uzbrojonych przeszło przed obliczem Pana,  by walczyć na stepach Jerycha.
W owym dniu Pan wywyższył Jozuego w oczach całego Izraela i bali się go,  jak się bali Mojżesza przez wszystkie dni jego życia.
I rzekł Pan Jozuemu:
Rozkaż kapłanom niosącym Arkę świadectwa,  by wyszli z Jordanu.
Wtedy Jozue polecił kapłanom: Wyjdźcie z Jordanu.
Skoro tylko kapłani niosący Arkę Przymierza Pańskiego wyszli z Jordanu,  a stopy ich nóg dotknęły suchej ziemi,  wróciły wody Jordanu znów do swego łożyska,  wypełniając je jak przedtem - aż po brzegi.
Dziesiątego dnia miesiąca pierwszego lud wyszedł z Jordanu i rozłożył się obozem w Gilgal na wschód od Jerycha.
Owe zaś dwanaście kamieni,  które zabrano z Jordanu,  Jozue ustawił w Gilgal.
Rzekł on wtedy do Izraelitów: Jeżeli kiedyś potomkowie wasi zapytają ojców swoich: Co oznaczają te kamienie?
-wy pouczycie synów swoich,  mówiąc: Izrael przeszedł przez ten Jordan jak po suchej ziemi,
gdyż Pan,  Bóg wasz,  wysuszył przed wami wody Jordanu,  aż przeszliście,  podobnie jak to uczynił Pan,  Bóg wasz,  z Morzem Czerwonym,  które osuszył przed naszymi oczami,  aż przeszliśmy.
Wszystkie ludy ziemi powinny poznać,  że potężna jest ręka Pana,  a wy sami zawsze powinniście się bać Pana,  Boga waszego.
rozdział 5
Gdy wszyscy królowie amoryccy,  mieszkający za Jordanem w zachodniej krainie,  i wszyscy królowie kananejscy,  zamieszkali wzdłuż morza,  usłyszeli,  że Pan osuszył wody Jordanu przed Izraelitami,  aż się przeprawili,  zatrwożyło się ich serce i nie mieli już odwagi wobec Izraelitów.
W owym czasie rzekł Pan do Jozuego: Przygotuj sobie noże z krzemienia i ponownie dokonasz obrzezania Izraelitów.
Jozue przygotował sobie noże z krzemienia i obrzezał Izraelitów na pagórku Aralot.
A ta była przyczyna,  dla której Jozue dokonał obrzezania. Wszyscy mężczyźni zdolni do noszenia broni,  którzy wyszli z Egiptu,  umarli na pustyni,  w drodze po wyjściu z Egiptu.
Ci bowiem wszyscy z ludu,  którzy wyszli,  byli obrzezani; natomiast ci z ludu,  którzy się urodzili na pustyni w drodze po wyjściu z Egiptu,  nie byli obrzezani.
Czterdzieści bowiem lat Izraelici błąkali się po pustyni,  póki cały naród nie wymarł,  mianowicie mężczyźni zdolni do noszenia broni,  którzy z Egiptu wyszli,  ponieważ nie słuchali głosu Pana. Im bowiem Pan poprzysiągł,  że nie pozwoli im ujrzeć tej ziemi,  którą poprzysiągł ich przodkom; że da nam ziemię opływającą w mleko i miód.
Na ich miejsce wzbudził ich synów i tych Jozue obrzezał. Nie byli oni obrzezani,  w drodze bowiem ich nie obrzezano.
Gdy więc dokonano obrzezania całego narodu,  pozostali oni,  odpoczywając w obozie aż do wyzdrowienia.
I rzekł Pan do Jozuego: Dziś zrzuciłem z was hańbę egipską. Miejsce to nazwano Gilgal aż do dnia dzisiejszego.
Rozłożyli się obozem Izraelici w Gilgal i tam obchodzili Paschę czternastego dnia miesiąca wieczorem,  na stepach Jerycha.
Następnego dnia Paschy jedli z plonu tej krainy,  chleby przaśne i ziarna prażone tego samego dnia.
Gdy Jozue przebywał blisko Jerycha,  podniósł oczy i ujrzał przed sobą męża z mieczem dobytym w ręku. Jozue podszedł do niego i rzekł: Czy jesteś po naszej stronie,  czy też po stronie naszych wrogów?
A on odpowiedział: Nie,  gdyż jestem wodzem zastępów Pańskich i właśnie przybyłem. Wtedy Jozue upadł twarzą na ziemię,  oddał mu pokłon i rzekł do niego: Co rozkazuje mój pan swemu słudze?
Na to rzekł wódz zastępów Pańskich do Jozuego: Zdejm obuwie z nóg twoich,  albowiem miejsce,  na którym stoisz,  jest święte. I Jozue tak uczynił.
rozdział 6
Jerycho było silnie umocnione i zamknięte przed Izraelitami. Nikt nie wychodził ani nie wchodził.
I rzekł Pan do Jozuego: Spójrz,  Ja daję w twoje ręce Jerycho wraz z jego królem i dzielnymi wojownikami.
Wy wszyscy,  uzbrojeni mężowie,  będziecie okrążali miasto codziennie jeden raz. Uczynisz tak przez sześć dni.
Siedmiu kapłanów niech niesie przed Arką siedem trąb z rogów baranich. Siódmego dnia okrążycie miasto siedmiokrotnie,  a kapłani zagrają na trąbach.
Gdy więc zabrzmi przeciągle róg barani i usłyszycie głos trąby,  niech cały lud wzniesie gromki okrzyk wojenny,  a mur miasta rozpadnie się na miejscu i lud wkroczy,  każdy wprost przed siebie.
Jozue,  syn Nuna,  wezwał kapłanów i rzekł im: Weźcie Arkę Przymierza a siedmiu kapłanów niech weźmie siedem trąb z rogów baranich przed Arką Pańską.
Po czym rozkazał ludowi: Wyruszcie i okrążcie miasto,  a zbrojni wojownicy niech idą przed Arką Pańską.
I stało się,  jak Jozue rozkazał ludowi. Siedmiu kapłanów,  niosących przed Panem siedem trąb z rogów baranich,  wyruszyło grając na trąbach,  Arka zaś Przymierza Pańskiego szła za nimi.
Zbrojni wojownicy szli przed kapłanami,  którzy grali na trąbach,  a tylna straż szła za Arką,  i tak posuwano się,  stale grając na trąbach.
A Jozue dał ludowi polecenie: Nie wznoście okrzyku,  niech nie usłyszą głosu waszego i niech żadne słowo nie wyjdzie z ust waszych aż do dnia,  gdy wam powiem: Wznieście okrzyk wojenny! I wtedy go wzniesiecie.
I tak Arka Pańska okrążyła miasto dokoła jeden raz,  po czym wrócono do obozu i spędzono tam noc.
Jozue wstał wcześnie rano,  kapłani wzięli Arkę Pańską,
a siedmiu kapłanów niosących siedem trąb z rogów baranich szło przed Arką Pańską,  grając bez przerwy na trąbach w czasie marszu. Zbrojni wojownicy szli przed nimi,  a tylna straż szła za Arką Pańską i posuwano się przy dźwięku trąb.
I tak okrążyli miasto drugiego dnia jeden raz,  po czym wrócili do obozu. Przez sześć dni codziennie tak czynili.
Siódmego dnia wstali rano wraz z zorzą poranną i okrążyli miasto siedmiokrotnie w ustalony sposób: tylko tego dnia okrążyli miasto siedem razy.
Gdy kapłani za siódmym razem zagrali na trąbach,  Jozue zawołał do ludu: Wznieście okrzyk wojenny,  albowiem Pan daje miasto w moc waszą!
Miasto będzie obłożone klątwą dla Pana,  ono samo i wszystko,  co w nim jest. Tylko nierządnica Rachab zostanie przy życiu - ona sama i wszyscy,  którzy są wraz z nią w domu,  albowiem ukryła wywiadowców,  których wysłaliśmy.
Ale wy strzeżcie się rzeczy obłożonych klątwą,  aby was chęć nie ogarnęła wziąć coś z dobra obłożonego klątwą,  bo wtedy uczynilibyście przeklętym sam obóz izraelski i sprowadzilibyście na niego nieszczęście.
Całe zaś srebro i złoto,  sprzęty z brązu i z żelaza są poświęcone dla Pana i pójdą do skarbca Pańskiego.
Lud wzniósł okrzyk wojenny i zagrano na trąbach. Skoro tylko usłyszał lud dźwięk trąb,  wzniósł gromki okrzyk wojenny i mury rozpadły się na miejscu. A lud wpadł do miasta,  każdy wprost przed siebie,  i tak zajęli miasto.
I na mocy klątwy przeznaczyli na zabicie ostrzem miecza wszystko,  co było w mieście: mężczyzn i kobiety,  młodzieńców i starców,  woły,  owce i osły.
Jozue powiedział dwu wywiadowcom,  którzy wybadali kraj: Wejdźcie do domu owej nierządnicy i wyprowadźcie stamtąd tę kobietę wraz ze wszystkimi,  którzy do niej należą,  jak jej przysięgliście.
Następnie miasto i wszystko,  co w nim było,  spalili,  tylko srebro i złoto,  jak i sprzęty z brązu i żelaza oddali do skarbca domu Pańskiego.
Nierządnicę Rachab,  dom jej ojca i wszystkich,  którzy do niej należeli,  pozostawił Jozue przy życiu. Zamieszkała ona wśród Izraela aż po dzień dzisiejszy ponieważ ukryła wywiadowców,  których wysłał Jozue,  by wybadali Jerycho.
W owym czasie Jozue wypowiedział do ludu przysięgę: Niech będzie przeklęty przed obliczem Pana człowiek,  który podjąłby się odbudować miasto Jerycho: Za cenę życia swego pierworodnego syna założy fundamenty,  za cenę życia najmłodszego syna postawi bramy.
Pan był z Jozuem,  którego sława rozeszła się po całym kraju.
rozdział 7
Izraelici dopuścili się przestępstwa na rzeczach obłożonych klątwą. Akan,  syn Karmiego,  syna Zabdiego,  syna Zeracha z pokolenia Judy,  przywłaszczył sobie coś z dobra obłożonego klątwą,  dlatego zapłonął gniew Pana przeciw synom Izraela.
Jozue wysłał mężów z Jerycha do Aj,  które leży obok Bet-Awen,  na wschód od Betel,  i rzekł im: Idźcie w góry i wybadajcie tę okolicę. Ludzie ci poszli i przypatrzyli się miastu Aj,
a wróciwszy do Jozuego,  donieśli mu: Niech nie wyrusza cały lud. Około dwóch lub trzech tysięcy ludzi niech pójdzie,  a zdobędą Aj. Nie trudź całego ludu,  bo ich tam jest niewielu.
Wyruszyło więc z ludu około trzech tysięcy mężczyzn,  musieli jednak uciec przed mieszkańcami Aj.
Mieszkańcy Aj zabili z nich około trzydziestu sześciu ludzi ścigając ich od bramy aż do Szebarim i bijąc ich na stoku góry. Przeraziło się serce ludu i stało się jak woda.
Wtedy Jozue rozdarł swoje szaty i padł twarzą na ziemię przed Arką Pańską aż do wieczora,  on sam i starsi Izraela. I posypali prochem swe głowy.
I mówił Jozue: Ach,  Panie,  Boże! Dlaczego przeprowadziłeś ten lud przez Jordan? Czyż po to,  aby wydać nas w ręce Amorytów na wytępienie? Ach,  gdybyśmy postanowili pozostać raczej za Jordanem!
Przebacz,  Panie! Co mam teraz powiedzieć,  gdy Izrael podał tył swoim wrogom?
Jeśli usłyszą o tym Kananejczycy i wszyscy mieszkańcy kraju,  otoczą nas zewsząd i zgładzą imię nasze z ziemi. A cóż wtedy uczynisz dla wielkiego imienia Twego?
I rzekł Pan do Jozuego: Wstań! Dlaczego tak leżysz twarzą do ziemi?
Izrael zgrzeszył: złamali przymierze,  jakie z nimi zawarłem,  wzięli sobie z tego,  co było obłożone klątwą - ukradli to,  zataili i schowali między swoje rzeczy.
Dlatego Izraelici nie będą mogli się ostać wobec wrogów swoich i podadzą tył swoim wrogom gdyż ściągnęli na siebie klątwę. Nie będę nadal z wami,  jeśli nie wytępicie wśród siebie dotkniętych klątwą.
Powstań,  oczyść lud i rozkaż mu: Oczyśćcie się na jutro,  bo tak mówi Pan,  Bóg Izraela: Rzeczy obłożone klątwą są wśród ciebie,  Izraelu; przeto nie ostoicie się wobec wrogów swoich,  jeśli nie usuniecie spośród siebie rzeczy obłożonych klątwą.
Dlatego jutro z rana wystąpicie pokoleniami,  a z pokolenia,  które Pan wskaże losem,  wystąpią poszczególni mężczyźni.
U kogo zaś znajdą rzeczy obłożone klątwą,  będzie spalony wraz ze wszystkim,  co do niego należy,  bo złamał przymierze Pana i popełnił zbrodnię w Izraelu.
Jozue wstał wcześnie rano i kazał wystąpić Izraelitom pokoleniami. Wskazane losem zostało pokolenie Judy.
Następnie kazał wystąpić rodom Judy i został wskazany losem ród Zeracha. Po czym kazał wystąpić rodowi Zeracha rodzinami i została wskazana losem rodzina Zabdiego,
a wtedy kazał wystąpić poszczególnym mężczyznom z jego rodziny i wskazany został losem Akan,  syn Karmiego,  syna Zabdiego,  syna Zeracha z pokolenia Judy.
Rzekł więc Jozue do Akana: Synu mój,  daj chwałę Panu,  Bogu Izraela,  i złóż przed Nim wyznanie. Powiedz mi: Coś uczynił? Nic nie ukrywaj przede mną!
Odpowiedział Akan Jozuemu: Istotnie zgrzeszyłem przeciw Panu,  Bogu Izraela. Oto co uczyniłem:
Wtedy wysłał Jozue posłańców,  którzy pobiegli do namiotu,  rzeczywiście rzeczy te były zakopane w jego namiocie,  a srebro pod nimi.
I zabrali je ze środka namiotu,  przynieśli do Jozuego i do wszystkich Izraelitów i złożyli je przed Panem.
Wziął więc Jozue Akana,  syna Zeracha,  srebro,  płaszcz i pręt złoty,  jego synów i córki,  jego woły,  osły i owce,  jego namiot i wszystko,  co do niego należało. Wszyscy Izraelici im towarzyszyli. I wywiedli ich w dolinę Akor.
Jozue powiedział: Jak nas wprowadziłeś w nieszczęście,  tak niech dziś Pan ciebie w nieszczęście wprowadzi. I wszyscy Izraelici go ukamienowali,  a ich spalili i obrzucili kamieniami.
I wznieśli nad nim wielki stos kamieni,  który jest aż do dnia dzisiejszego. I zaniechał Pan swego gwałtownego gniewu. Miejsce to nazwano doliną Akor aż do dnia dzisiejszego.
rozdział 8
Wtedy Pan rzekł do Jozuego: Nie bój się i nie trać odwagi! Weź ze sobą wszystkich wojowników,  powstań i wyrusz przeciw Aj. Patrz: oto wydaję w twoje ręce króla Aj,  jego lud,  miasto i kraj.
Postąpisz z Aj i jego ludem,  jak postąpiłeś z Jerychem i jego królem. Możecie jednak wziąć sobie łupy i zwierzęta. Przygotuj zasadzkę na miasto z drugiej strony - zachodniej.
Podniósł się więc Jozue ze wszystkimi wojownikami,  by wyruszyć przeciw Aj. Jednocześnie wybrał Jozue trzydzieści tysięcy dzielnych wojowników i wysłał ich nocą,
dając im następujący rozkaz: Uważajcie! Przygotujcie zasadzkę na miasto po jego stronie zachodniej,  ale niezbyt daleko od miasta,  i bądźcie wszyscy gotowi.
Ja zaś i cały lud ze mną przyciągniemy pod miasto. Gdy oni wyjdą przeciw nam,  jak za pierwszym razem,  rzucimy się do ucieczki przed nimi.
Oni będą nas ścigać i w ten sposób odciągniemy ich daleko od miasta,  gdyż pomyślą: Uciekają przed nami,  jak za pierwszym razem! I będziemy uciekać przed nimi.
A wtedy wyjdziecie z zasadzki i zajmiecie miasto. Pan,  Bóg wasz,  odda je w wasze ręce.
Gdy zaś zajmiecie miasto,  spalicie je. Uczyńcie według słowa Pana. Patrzcie,  ja wam to rozkazuję!
Jozue wysłał ich,  a oni udali się na miejsce zasadzki i zatrzymali się między Betel i Aj,  na zachód od Aj; Jozue zaś spędził tę noc wśród ludu.
A wstawszy wcześnie rano,  dokonał przeglądu ludu i wraz ze starszymi Izraela na czele poprowadził lud przeciw Aj.
Wszyscy wojownicy,  jakich tylko miał,  poszli w góry,  przybyli pod miasto i rozłożyli się obozem po północnej stronie Aj. Między nimi i Aj była dolina.
Następnie wziął około pięciu tysięcy ludzi i umieścił ich jako zasadzkę między Betel a Aj,  od zachodniej strony miasta.
Lud rozłożył się obozem na północ od miasta,  a jego część ostatnia na zachód od miasta. Jozue zaś spędził tę noc w środku doliny.
Gdy to ujrzał król Aj,  wyruszył pośpiesznie ze wszystkimi swoimi ludźmi do boju przeciw Izraelowi na zboczu,  naprzeciw Araby. Nie wiedział jednak,  że zasadzkę przygotowano na zachód od miasta.
A wtedy Jozue i cały Izrael udali,  że są pobici. Uciekali więc drogą ku pustyni.
Wtedy zwołano wszystkich ludzi z miasta,  aby puścili się w pogoń za nimi,  ale gdy ścigali Jozuego,  oddalali się od miasta.
A w Aj i Betel nikt nie pozostał,  kto by nie wyruszył za Izraelitami. Zostawili miasto otwarte,  a ścigali Izraela.
Wtedy rzekł Pan do Jozuego: Podnieś oszczep,  który trzymasz w ręce,  przeciw Aj,  gdyż daję je w twoje ręce. I podniósł Jozue oszczep,  który trzymał w ręce,  przeciw miastu.
I zaledwie rękę wyciągnął,  ludzie,  którzy byli w zasadzce,  pośpiesznie wyszli z ukrycia,  przybiegli do miasta,  zajęli je i jak najszybciej podpalili.
Gdy zaś obejrzeli się ludzie z Aj,  spostrzegli,  jak dym podnosi się z miasta ku niebu. Nie było można uciekać w tę lub tamtą stronę,  a tymczasem lud,  który uciekał na pustynię,  zwrócił się przeciw ścigającym.
Skoro Jozue i cały Izrael ujrzeli,  że ludzie z zasadzki zajęli miasto i że dym z miasta wznosi się w górę,  odwrócili się i uderzyli na ludzi z Aj.
Króla Aj schwytano żywcem i przyprowadzono do Jozuego.
Gdy Izraelici pobili mieszkańców Aj na otwartym polu,  na pastwisku,  po którym ich ścigano,  i gdy wszyscy oni aż do ostatniego polegli od miecza,  cały Izrael zwrócił się przeciw Aj i poraził je ostrzem miecza.
Ogółem poległych tego dnia,  mężczyzn i kobiet,  było dwanaście tysięcy,  czyli wszyscy mieszkańcy Aj.
Jozue zaś nie cofnął ręki,  w której trzymał oszczep,  dopóki nie zgładzono,  na skutek obłożenia klątwą,  wszystkich mieszkańców Aj.
Tylko bydło i łupy z tego miasta rozdzielili między siebie Izraelici zgodnie z poleceniem Pana,  danym Jozuemu.
A Jozue spalił Aj i uczynił z niego rumowisko na wieki,  pustkowie aż do dnia dzisiejszego.
Króla Aj powiesił na drzewie aż do wieczora. O zachodzie słońca rozkazał Jozue zdjąć jego trupa z drzewa,  po czym rzucono go u wejścia do bramy miejskiej i wzniesiono nad nim wielki stos kamieni widoczny aż do dnia dzisiejszego.
Wtedy Jozue zbudował ołtarz dla Pana,  Boga Izraela,  na górze Ebal,
jak rozkazał Mojżesz,  sługa Pana,  Izraelitom: jak napisano w księdze Prawa Mojżesza: Ołtarz z kamieni surowych,  nie ociosanych żelazem. Na nim złożono Panu ofiary uwielbienia i biesiadne.
Jozue sporządził tamże na kamieniach odpis Prawa,  które Mojżesz spisał dla Izraelitów.
Następnie cały Izrael i jego starsi,  zwierzchnicy ludu i sędziowie,  zarówno cudzoziemcy,  jak i współplemienni,  stanęli po obu stronach arki,  naprzeciw kapłanów i lewitów,  połowa po stronie góry Garizim,  a druga połowa po stronie góry Ebal,  jak już uprzednio zarządził Mojżesz,  sługa Pana,  aby pobłogosławić lud Izraela.
Następnie Jozue odczytał wszystkie słowa Prawa,  błogosławieństwo i przekleństwo,  wszystko dokładnie,  jak napisano w księdze Prawa.
Nie opuścił Jozue ani jednego polecenia danego przez Mojżesza,  ale odczytał je wobec całego zgromadzenia Izraela,  w obecności kobiet,  dzieci i cudzoziemców,  którzy zamieszkali wśród ludności.
rozdział 9
Gdy dowiedzieli się o tym królowie zamieszkali za Jordanem,  na wzgórzu,  na nizinie i wzdłuż brzegu Morza Wielkiego aż do Libanu: Chetyci,  Amoryci,  Kananejczycy,  Peryzzyci,  Chiwwici i Jebusyci,
sprzymierzyli się ze sobą,  by walczyć wspólnie przeciw Jozuemu i Izraelitom.
Również mieszkańcy Gibeonu dowiedzieli się,  co Jozue uczynił z miastami Jerychem i Aj,
i postanowili użyć podstępu. Wybrali się w drogę i zaopatrzyli się w zapasy podróżne,  i wzięli na swoje osły stare wory i zużyte bukłaki na wino,  podarte i powiązane.
Na nogach mieli zdarte i połatane sandały,  a na sobie - znoszone szaty. Cały ich chleb,  który mieli na pożywienie,  był suchy i pokruszony.
W takim stanie przybyli do Jozuego i do obozu w Gilgal i rzekli do niego i do mężów izraelskich: Przybywamy z dalekiego kraju: zawrzyjcie z nami przymierze!
Lecz mężowie izraelscy odpowiedzieli Chiwwitom: A może wśród nas mieszkacie? Czyż więc możemy zawierać przymierze z wami?
Oni zaś odpowiedzieli Jozuemu: Jesteśmy twoimi sługami. Jozue zapytał ich: Kim jesteście i skąd przybywacie?
Oni odrzekli: Z ziemi bardzo dalekiej przybywają twoi słudzy,  w imię Pana,  Boga twojego. Słyszeliśmy bowiem sławę Jego i wszystko,  co uczynił w Egipcie,
oraz wszystko,  co uczynił dwom królom amoryckim,  panującym za Jordanem,  Sichonowi,  królowi Cheszbonu,  i Ogowi,  królowi Baszanu w Asztarot.
Wobec tego nasza starszyzna i wszyscy mieszkańcy naszego kraju powiedzieli nam: Weźcie ze sobą żywność na drogę,  wyjdźcie im naprzeciw i powiedzcie do nich: Jesteśmy waszymi sługami,  zawrzyjcie więc z nami przymierze.
Oto nasz chleb: był jeszcze ciepły,  gdy braliśmy go z domów naszych na drogę,  w dniu,  w którym wyszliśmy,  by was spotkać,  a oto teraz suchy i pokruszony.
A te bukłaki na wino były nowe,  gdyśmy je napełniali,  a oto popękały; nasze szaty i nasze sandały zupełnie się zdarły wskutek dalekiej podróży.
Zgodził się więc Jozue na pokój z nimi i zawarł z nimi przymierze,  zapewniając im życie,  a książęta społeczności potwierdzili je przysięgą.
Trzy dni upłynęły od zawarcia tego przymierza,  gdy usłyszano,  że byli ludem sąsiednim i mieszkali wśród Izraela.
Wyruszyli synowie Izraela z obozu i po trzech dniach przybyli do ich miast. Miastami ich były: Gibeon,  Kefira,  Beerot i Kiriat-Jearim.
Izraelici nie natarli na nich,  ponieważ książęta społeczności przysięgli im na Pana,  Boga Izraela. Ale cała społeczność szemrała przeciw książętom.
Wszyscy książęta oświadczyli wobec całej społeczności: Skoro złożyliśmy im przysięgę na Pana,  Boga Izraela,  przeto nie możemy im uczynić krzywdy.
Tak więc chcemy z nimi postąpić: musimy darować im życie,  aby nie spadł na nas gniew z powodu przysięgi,  którąśmy im złożyli.
Wtedy zapewnili ich książęta,  że zostaną przy życiu,  ale będą rąbać drzewo i nosić wodę dla całej społeczności. Gdy książęta im to oświadczyli, 
zawezwał ich Jozue i rzekł im: Dlaczego oszukaliście nas mówiąc: Mieszkamy od was bardzo daleko - podczas gdy mieszkacie wśród nas?
Dlatego będziecie przeklęci i dlatego nikt z was nie przestanie być niewolnikiem,  drwalem i noszącym wodę dla domu Boga mojego.
Wtedy dali Jozuemu taką odpowiedź: Słudzy twoi dokładnie się dowiedzieli o tym,  co rozkazał Pan,  Bóg twój,  swemu słudze,  Mojżeszowi: oddanie wam całej tej ziemi i wygładzenie wszystkich mieszkańców kraju przed wami. Obawiając się więc bardzo o nasze życie,  postąpiliśmy w ten właśnie sposób.
Jesteśmy teraz w twoim ręku: uczyń z nami to,  co wydaje ci się dobre i słuszne.
I Jozue tak postąpił z nimi. Wybawił ich z ręki Izraelitów,  żeby ich nie pozbawili życia.
Wówczas uczynił ich Jozue drwalami i noszącymi wodę dla całej społeczności i dla ołtarza Pańskiego,  aż po dzień dzisiejszy,  na każdym miejscu,  które Pan wybierze.
rozdział 10
Gdy Adonisedek,  król Jerozolimy,  usłyszał,  że Jozue zdobył Aj i obłożył je klątwą na zniszczenie,  postępując tak samo z Aj i jego królem,  jak postąpił z Jerychem i jego królem,  oraz że mieszkańcy Gibeonu zawarli pokój z Izraelitami i zamieszkali pośród nich,
wywołało to wielkie przerażenie,  gdyż Gibeon było miastem wielkim,  jak jedno z miast królewskich,  większe było od Aj,  a wszyscy mieszkańcy byli waleczni.
Przeto Adonisedek,  król Jerozolimy,  posłał wezwanie do Hohama,  króla Hebronu,  do Pirama,  króla Jarmutu,  do Jafii,  króla Lakisz,  i do Debira,  króla Eglonu:
Przybądźcie mi na pomoc,  abyśmy razem zwalczyli Gibeonitów,  ponieważ zawarli pokój z Jozuem i z Izraelitami.
Połączyło się więc pięciu królów amoryckich: król Jerozolimy,  król Hebronu,  król Jarmutu,  król Lakisz i król Eglonu - oni i całe ich wojsko oblegli Gibeon i uderzyli na nie.
Mieszkańcy Gibeonu posłali prośbę do Jozuego do obozu w Gilgal: Nie cofaj swej ręki od sług twoich. Przybądź pośpiesznie do nas,  uwolnij nas i pomóż,  ponieważ wszyscy królowie amoryccy,  którzy mieszkają w górach,  sprzymierzyli się przeciw nam.
Wyruszył Jozue z Gilgal wraz z całym swym zbrojnym ludem i wszystkimi dzielnymi wojownikami.
I rzekł Pan do Jozuego: Nie bój się ich,  albowiem oddałem ich w twoje ręce,  żaden z nich nie oprze się tobie.
I natarł na nich Jozue niespodziewanie po całonocnym marszu z Gilgal.
A Pan napełnił ich strachem na sam widok Izraela i zadał im wielką klęskę pod Gibeonem. Ścigano ich w stronę wzgórza Bet-Choron i bito aż do Azeki i Makkedy.
Gdy w czasie ucieczki przed Izraelem byli na zboczu pod Bet-Choron,  Pan zrzucał na nich z nieba ogromne kamienie aż do Azeki,  tak że wyginęli. I więcej ich zmarło wskutek kamieni gradowych,  niż ich zginęło od miecza Izraelitów.
W dniu,  w którym Pan podał Amorytów w moc Izraelitów,  rzekł Jozue w obecności Izraelitów: Stań słońce,  nad Gibeonem! I ty,  księżycu,  nad doliną Ajjalonu!
Nie było podobnego dnia ani przedtem,  ani potem,  gdy Pan usłuchał głosu człowieka. Rzeczywiście Pan sam walczył za Izraela.
Jozue,  a z nim cały Izrael,  wrócił do obozu w Gilgal.
Pięciu owych królów uciekło i ukryło się w jaskini obok Makkedy.
I powiadomiono Jozuego słowami: Pięciu królów znaleziono ukrytych w jaskini Makkedy.
Jozue odpowiedział: Wtoczcie wielkie kamienie w otwór jaskini i postawcie przy niej ludzi,  aby ich strzegli.
Wy zaś nie stójcie bezczynnie,  ścigajcie waszych wrogów,  zabijajcie schwytanych i nie pozwalajcie im wejść do ich miast,  ponieważ Pan,  Bóg wasz,  wydał ich w wasze ręce.
Jozue i Izraelici zadali im straszliwą klęskę,  aż do całkowitego ich wyniszczenia,  tak że tylko niektórzy uciekli żywi i skryli się w miastach warownych.
Wrócił więc cały lud zdrów i cały do obozu Jozuego w Makkedzie,  a nikt nie odważył się nawet językiem napastować Izraelitów.
Wówczas rzekł Jozue: Otwórzcie wejście do jaskini i wyprowadźcie z niej do mnie tych pięciu królów.
Uczyniono tak i wyprowadzono do niego z jaskini owych pięciu królów: króla Jerozolimy,  króla Hebronu,  króla Jarmutu,  króla Lakisz i króla Eglonu.
Skoro przyprowadzono owych królów do Jozuego,  Jozue wezwał wszystkich mężów izraelskich i rzekł do dowódców wojennych,  którzy mu towarzyszyli: Zbliżcie się i postawcie wasze nogi na karkach tych królów. Zbliżyli się i postawili swe nogi na ich karkach.
Wtedy Jozue rzekł do nich: Odrzućcie bojaźń i strach,  bądźcie mężni i mocni,  gdyż tak uczyni Pan wszystkim wrogom waszym,  z którymi walczyć będziecie.
A potem Jozue wymierzył im cios śmiertelny i kazał powiesić ich na pięciu drzewach,  na których wisieli aż do wieczora.
A o zachodzie słońca na rozkaz Jozuego zdjęto ich z drzew i wrzucono do jaskini,  w której się ukrywali. Wejście do jaskini zasypano wielkimi kamieniami,  które leżą tam aż do dnia dzisiejszego.
Tego samego dnia Jozue zdobył Makkedę i pobił ją ostrzem miecza,  króla zaś jej i wszystkich żywych w mieście obłożył klątwą,  tak że nikt nie ocalał. A z królem Makkedy postąpił tak,  jak z królem Jerycha.
Następnie Jozue z całym Izraelem udał się z Makkedy do Libny i natarł na Libnę.
I wydał ją Pan w ręce Izraela wraz z jej królem; zdobyli ją ostrzem miecza i zabili wszystkich żyjących,  tak że nikt nie ocalał; a z królem jej postąpił tak,  jak postąpił z królem Jerycha.
Jozue z całym Izraelem udał się następnie z Libny do Lakisz,  obległ je i natarł na nie.
I wydał Pan również Lakisz w ręce Izraela,  który na drugi dzień zdobył je i zabił ostrzem miecza wszystkich żyjących w nim,  zupełnie tak,  jak uczynił z Libną.
Wówczas Horam,  król Gezer,  przybył,  aby wspomóc Lakisz,  lecz Jozue zadał mu taką klęskę,  iż z jego ludu nikt nie ocalał.
Później Jozue,  a z nim cały Izrael udali się z Lakisz do Eglonu,  oblegli go i natarli na niego.
Zdobyli go tego samego dnia i pobili ostrzem miecza. Wszystko,  co w nim żyło,  tegoż dnia zostało obłożone klątwą,  zupełnie tak,  jak w Lakisz.
Z Eglonu udał się Jozue,  a z nim cały Izrael do Hebronu i natarł na niego.
I zdobyli go,  i porazili ostrzem miecza jego króla i wszystkich mieszkańców przyległych jego miast,  nie pozostawiając nikogo przy życiu,  jak uczynił [Jozue] z Eglonem. Miasto i wszystko,  co w nim żyło,  zostało również obłożone klątwą.
Jozue wraz z całym Izraelem wrócił do Debiru i natarł na niego.
I zdobył go wraz z jego królem i wszystkimi przyległymi doń miastami: pobili go ostrzem miecza i obłożyli klątwą wszystko,  co w nim żyło,  nie oszczędzając nikogo. Jak postąpił z Hebronem,  tak uczynił z Debirem i jego królem,  jak przedtem uczynił z Libną i jej królem.
W ten sposób Jozue podbił cały kraj: wzgórza i Negeb,  Szefelę,  i stoki górskie i wszystkich ich królów. Nie pozostawił nikogo przy życiu i obłożył klątwą wszystko,  co żyło,  jak rozkazał Pan,  Bóg Izraela.
Jozue pobił ich pod Kadesz-Barnea aż do Gazy,  cały kraj Goszen aż do Gibeonu.
Potem Jozue,  a z nim cały Izrael,  wrócili do obozu w Gilgal.
rozdział 11
Jabin,  król Chasoru,  usłyszawszy o tym,  powiadomił Jobaba,  króla Madonu,  króla Szimronu,  króla Akszafu
i królów zamieszkałych na północy,  w górach i na równinie,  na południu od Kinneret,  w Szefeli i na wyżynach Doru na zachodzie,
Kananejczyków na wschodzie i na zachodzie,  Amorytów,  Chetytów,  Peryzzytów,  Jebusytów na górze i Chiwwitów u stóp Hermonu w krainie Mispa.
Wyruszyli oni z całym swym wojskiem,  ludem mnogim jak piasek na wybrzeżu morza i z olbrzymią liczbą koni i rydwanów.
Wszyscy ci królowie umówiwszy się przybyli i zajęli stanowiska nad wodami Merom,  aby walczyć z Izraelem.
I rzekł Pan do Jozuego: Nie bój się ich,  albowiem jutro o tej porze sprawię,  że oni wszyscy padną zabici przed Izraelem. Konie ich okulawisz,  a rydwany ich spalisz.
Jozue wraz z całym swym zbrojnym ludem przybył niespodzianie nad wody Meromu i rzucił się na nich.
Pan wydał ich w ręce Izraela. Rozbili ich i ścigali aż do Sydonu Wielkiego i aż do Misrefot-Maim i do doliny Mispa na wschodzie. Rozgromiono ich całkowicie,  tak że nikt nie ocalał.
Jozue postąpił z nimi,  jak Pan mu rozkazał: konie ich okulawił,  a rydwany spalił.
W tym samym czasie Jozue cofnął się i zdobył Chasor,  a króla jego zabił mieczem; Chasor było niegdyś stolicą wszystkich tych królestw.
Ostrzem miecza pobili wszystko co żywe,  obłożywszy klątwą. Nie pozostawiono żadnej żywej duszy,  a Chasor spalono.
Wszystkie miasta tych królów i samych ich królów zwyciężył Jozue i zdobył ostrzem miecza,  obłożywszy ich klątwą,  jak rozkazał Mojżesz,  sługa Pana.
Wszystkie jednak miasta,  położone na wzgórzach,  nie zostały przez Izraelitów spalone,  z wyjątkiem Chasoru,  spalonego przez Jozuego.
Całą zdobycz tych miast i bydło podzielili Izraelici pomiędzy siebie,  lecz wszystkich ludzi zgładzili ostrzem miecza doszczętnie,  nie zostawiając żadnej żywej duszy.
To,  co Pan rozkazał słudze swemu Mojżeszowi,  a Mojżesz rozkazał Jozuemu,  Jozue wykonał,  niczego nie zaniedbując z tego wszystkiego,  co rozkazał Pan Mojżeszowi.
I opanował Jozue cały ten kraj: góry,  cały Negeb,  całą krainę Goszen,  Szefelę,  Arabę,  góry izraelskie i ich równiny.
Od góry Chalak,  wznoszącej się ku Seirowi,  aż do Baal-Gad w dolinie Libanu,  u stóp góry Hermon. A wszystkich ich królów zwyciężył i skazał na śmierć.
Przez długi czas Jozue walczył z tymi wszystkimi królami.
Żadne miasto nie zawarło pokoju z Izraelitami prócz Chiwwitów mieszkających w Gibeonie. Wszystkie zostały zdobyte zbrojnie.
Taki był zamiar Pana,  który uczynił upartymi ich serca,  tak że prowadzili wojnę z Izraelem i popadli pod klątwę bez miłosierdzia aż do wyniszczenia,  jak rozkazał Pan Mojżeszowi.
W owym czasie Jozue w walce zwyciężył Anakitów z gór,  z Hebronu,  z Debiru,  z Anab i ze wszystkich gór judzkich,  i ze wszystkich gór izraelskich. Na nich wszystkich wraz z ich miastami Jozue rzucił klątwę.
Anakici nie pozostali już w kraju Izraelitów,  z wyjątkiem Gazy,  Gat i Aszdodu.
Jozue zawładnął całym kraje według polecenia Pana,  danego Mojżeszowi,  a następnie oddał go Jozue w posiadanie Izraelowi,  dzieląc odpowiednio do ich podziału na pokolenia. I kraj zaznał pokoju od wojny.
rozdział 12
A oto królowie kraju,  których zwyciężyli Izraelici i opanowali ich ziemię za Jordanem,  na wschód słońca,  od potoku Arnon aż do góry Hermon i wraz z całą Arabą ku wschodowi:
Sichon,  król amorycki,  ze stolicą w Cheszbonie. Panował on od Aroeru,  leżącego nad brzegiem potoku Arnon,  od środka doliny i połowy Gileadu aż do potoku Jabbok,  granicy synów Ammona,
a na wschodzie poprzez Arabę aż do morza Kinneret i morza Araby,  czyli Morza Słonego,  w kierunku Bet-Hajeszimot i dalej ku południowi do stóp zboczy Pisga.
Następnie Og,  król Baszanu,  jeden z ostatnich Refaitów,  z siedzibą w Asztarot i Edrei,
Mojżesz,  sługa Pana,  i synowie Izraela zwyciężyli ich,  i oddał Mojżesz,  sługa Pana,  ziemię tę w dziedzictwo pokoleniom Rubena,  Gada i połowie pokolenia Manassesa.
A oto królowie kraju,  których zwyciężył Jozue i synowie Izraela po zachodniej stronie Jordanu,  od Baal-Gad w dolinie Libanu aż do góry Chalak,  wznoszącej się ku Seirowi,  a których kraj oddał Jozue w dziedzictwo pokoleniom izraelskim,  odpowiednio do ich podziału,
na górze i na Szefeli,  w Arabie i na zboczach górskich,  na stepie i w Negebie,  u Chetytów,  Amorytów,  Kananejczyków,  Peryzzytów,  Chiwwitów,  Jebusytów:
król Jerycha,  jeden,  król Aj,  obok Betel,  jeden,
król Jerozolimy,  jeden król Hebronu,  jeden,
król Jarmutu,  jeden,  król Lakisz,  jeden,
król Eglonu,  jeden,  król Gezer,  jeden,
król Debiru,  jeden,  król Gederu,  jeden,
król Chormy,  jeden,  król Aradu,  jeden,
król Libny,  jeden,  król Adullam,  jeden,
król Makkedy,  jeden,  król Betel,  jeden,
król Tappuach,  jeden,  król Cheferu,  jeden,
król Afek,  jeden,  król Laszaronu,  jeden,
król Madonu,  jeden,  król Chasoru,  jeden,
król Szimronu Meronu,  jeden,  król Akszafu,  jeden,
król Tanak,  jeden,  król Megiddo,  jeden,
król Kadesz,  jeden,  król Jokneam na Karmelu,  jeden,
król Doru z wyżyny Dor,  jeden,  król pogan z Gilgal,  jeden,
król Tirsy,  jeden. Wszystkich królów razem trzydziestu jeden.
rozdział 13
Gdy Jozue zestarzał się i był w podeszłym wieku,  rzekł Pan do niego: Jesteś stary,  w podeszłym wieku,  a pozostał jeszcze znaczny kraj do zdobycia.
Oto ten kraj pozostaje: wszystkie okręgi Filistynów i cały Geszur,
od Szichoru,  na granicy Egiptu,  aż do granicy Ekronu na północy uważa się za kraj kananejski; [kraje] pięciu władców filistyńskich z Gazy,  Aszdodu,  Aszkelonu,  Gat i Ekronu oraz Awwici,
na południu cały kraj Kananejczyków i od Ary,  należącej do Sydończyków aż do Afeka i granicy Amorytów.
Następnie kraj Giblitów i cały Liban na wschodzie od Baal-Gad u stóp góry Hermonu,  aż do Wejścia do Chamat.
Wszystkich mieszkańców gór od Libanu aż do Misrefot-Maim,  wszystkich Sydończyków Ja sam wypędzę sprzed Izraelitów. Tymczasem podziel kraj losem między Izraelitów na dziedzictwo,  jak ci rozkazałem.
Teraz podziel ten kraj jako dziedzictwo między dziewięć pokoleń i pół pokolenia Manassesa: od Jordanu aż do Wielkiego Morza na zachodzie ty im rozdasz; Wielkie Morze będzie ich granicą.
Druga połowa pokolenia Manassesa,  a z nią Rubenici i Gadyci otrzymali swoje dziedzictwo,  które Mojżesz im nadał na wschód za Jordanem:  Mojżesz,  sługa Pana,  im dał:
od Aroeru,  położonego na brzegu potoku Arnon,  i od miasta,  które jest w środku doliny,  cały płaskowyż od Medeby do Dibonu;
i wszystkie miasta Sichona,  króla Amorytów,  który panował w Cheszbonie,  aż do granicy Ammonitów.
Następnie Gilead i krainę Geszurytów i Maakatytów z całym [łańcuchem] góry Hermonu i całym Baszanem aż do Salka;
a w Baszanie całe królestwo Oga,  który panował w Asztarot i w Edrei i był ostatnim potomkiem Refaitów. Mojżesz zwyciężył ich i wydziedziczył.
Lecz Izraelici nie wypędzili Geszurytów i Maakatytów,  dlatego Geszuryci i Maakatyci utrzymali się wśród Izraela aż do dnia dzisiejszego.
Tylko pokoleniu Lewiego nie dano żadnego dziedzictwa: ofiary spalane dla Pana,  Boga Izraela,  są jego dziedzictwem,  jak to on sam oznajmił.
Mojżesz dał pokoleniu potomków Rubena część odpowiednio do ich rodów.
Otrzymali więc ziemię od Aroeru na brzegu potoku Arnon i od miasta w środku doliny i cały płaskowyż aż do Medeby,
Cheszbon ze wszystkimi miastami położonymi na wyżynie: Dibon,  Bamot-Baal i Bet-Baal-Meon,
Jahsa,  Kedemot,  Mefaa,
Kiriataim,  Sibma,  Seret-Haszszachar na górze równiny,
Bet-Peor,  zbocza Pisga,  Bet-Hajeszimot,
Również wróżbitę Balaama,  syna Beora,  wraz z innymi ofiarami walki zabili Izraelici mieczem.
Granicą ziemi synów Rubena był Jordan. Takie jest dziedzictwo synów Rubena według ich rodów oraz ich miasta z przyległymi wioskami.
Mojżesz dał jedną część pokoleniu potomków Gada,  odpowiednio do ich rodów.
Otrzymali w dziedzictwie: Jazer i wszystkie miasta Gileadu,  połowę kraju synów Ammona aż do Aroeru,  leżącego naprzeciw Rabby,
i od Cheszbonu aż do Ramat-Mispa i Betonim oraz od Machanaim do granicy Lo-Debar,
a w dolinie Bet-Haram,  Bet-Nimra,  Sukkot i Safon,  resztę królestwa Sichona,  króla Cheszbonu,  Jordan i jego okolice aż do krańców morza Kinneret po wschodniej stronie Jordanu.
Takie jest dziedzictwo potomków Gada według ich rodów oraz ich miasta z przyległymi wioskami.
Mojżesz dał część połowie pokolenia Manassesa i to przypadło połowie pokolenia Manassesa odpowiednio do ich rodów.
Otrzymali w dziedzictwie ziemie od Machanaim,  cały Baszan,  całe królestwo Oga,  króla Baszanu,  i wszystkie Osiedla Jaira w Baszanie,  sześćdziesiąt miast.
Połowa Gileadu,  Asztarot i Edrei,  miasta królestwa Oga w Baszanie przypadły potomkom Makira,  syna Manassesa,  a raczej połowie potomków Makira według ich rodów.
Taki jest podział dziedzictwa dokonany przez Mojżesza na stepach Moabu,  z drugiej strony Jordanu,  na wschód od Jerycha.
Pokoleniu Lewiego nie dał Mojżesz dziedzictwa. Pan,  Bóg Izraela,  jest ich dziedzictwem,  jak to sam im oznajmił.
rozdział 14
Oto co otrzymali w dziedzictwie Izraelici w kraju Kanaan,  co im przeznaczyli w dziedzictwie kapłan Eleazar i Jozue,  syn Nuna,  i naczelnicy szczepów pokoleń izraleskich.
Podział dokonany został losem,  tak jak Pan rozkazał przez Mojżesza,  dla dziewięciu i pół pokoleń,
ponieważ dla dwu i pół pokolenia Mojżesz przeznaczył dziedzictwo za Jordanem,  lecz dla lewitów nie wyznaczył dziedzictwa pośród nich.
Synowie Józefa tworzyli dwa pokolenia: Manassesa i Efraima. Lewitom nie nadano żadnego działu w ziemi,  a tylko niektóre miasta do zamieszkania i przyległe pastwiska dla bydła i stad.
Jak Pan rozkazał Mojżeszowi,  tak postąpili Izraelici przy podziale kraju.
Wtedy synowie Judy przyszli do Jozuego w Gilgal,  a Kenizzyta Kaleb,  syn Jefunnego,  rzekł do niego: Ty wiesz,  co Pan powiedział do Mojżesza,  męża Bożego,  o mnie i o tobie w Kadesz-Barnea.
Czterdzieści lat miałem,  gdy Mojżesz,  sługa Pana,  wysłał mnie z Kadesz-Barnea,  abym zbadał kraj; i przyniosłem mu wiadomości zgodnie z moim sumieniem.
A gdy moi bracia,  którzy wyruszyli ze mną,  przerazili serce ludu,  ja poszedłem całkowicie za Panem,  Bogiem moim.
Owego dnia Mojżesz przysiągł: Na pewno ziemia,  na której stanęła twoja noga,  przypadnie tobie i potomkom twoim w wiecznym dziedzictwie,  ponieważ byłeś wierny Panu,  Bogu mojemu.
I teraz,  patrz,  Pan zachował mnie przy życiu,  jak przyrzekł. Już czterdzieści pięć lat minęło,  jak Pan oświadczył to Mojżeszowi,  gdy Izrael wędrował wtedy przez pustynię. Obecnie mam osiemdziesiąt pięć lat,
lecz jeszcze dziś jestem silny jak w owym dniu,  gdy Mnie Mojżesz wysłał. Jak dawniej,  tak i dzisiaj mam tę samą siłę,  aby walczyć,  aby wyruszyć naprzód lub wrócić.
Daj mi więc tę górę,  którą Pan przyrzekł mi owego dnia. Ty sam słyszałeś w owym dniu,  że Anakici tam mieszkają,  a miasta są wielkie i umocnione. Jeśli Pan jest ze mną,  zdobędę je,  jak mi to Pan przyrzekł.
Jozue pobłogosławił Kaleba,  syna Jefunnego,  i dał mu w dziedzictwo Hebron.
Dlatego należy Hebron jako dziedzictwo do Kaleba,  syna Jefunnego,  Kenizzyty,  aż do dnia dzisiejszego,  bo poszedł on całkowicie za Panem,  Bogiem Izraela.
Hebron miało pierwotnie nazwę Kiriat-Arba. Arba był największym mężem wśród Anakitów. I kraj zaznał pokoju od wojny.
rozdział 15
Ich granica południowa biegła od południowego krańca Morza Słonego,  od wybrzeża zatoki południowej
i kierowała się dalej na południe od Wzgórza Skorpionów,  przechodziła przez Sin i szła na południe do Kadesz-Barnea,  stąd do Chesron,  wznosiła się ku Addarowi i zwracała się do Karkaa;
dalej przechodziła przez Asmon,  dosięgała Potoku Egipskiego i kończyła się nad brzegiem morza: Taka będzie wasza granica południowa.
Granicą wschodnią było Morze Słone aż do ujścia Jordanu. Granica po stronie północnej rozpoczynała się od zatoki morza przy ujściu Jordanu,
po czym ciągnęła się do Bet-Chogla,  przechodziła na północy do Bet-Araba i wznosiła się do Kamienia Bohana,  potomka Rubena.
Następnie granica biegła w górę do Debiru od doliny Akor i zwracała się ku północy do Gilgal,  naprzeciw wyżyny Adummim,  położonej na południe od strumienia; dalej granica dochodziła do wód En-Szemesz i kończyła się przy źródle En-Rogel.
Następnie granica wznosiła się doliną Ben-Hinnom na południe od grzbietu gór Jebusyty,  to jest Jerozolimy,  wchodziła na szczyt góry leżącej naprzeciw doliny Hinnom od zachodu i na krańcu północnym doliny Refaim.
Ze szczytu góry biegła granica aż do źródła wód Neftoach i prowadziła do miast góry Efron. Dalej granica zwracała się do Baali,  czyli Kiriat-Jearim.
Z Baali granica skłaniała się ku zachodowi do góry Seir i przechodziła przez zbocze północne góry Jearim,  to jest Kesalon,  zstępowała do Bet-Szemesz i przechodziła przez Timnę,
następnie granica dosięgała północnego grzbietu Ekronu,  potem granica zwracała się do Szikron,  przechodziła przez górę Baali,  zbliżała się do Jabneel i kończyła się nad morzem.
Granicą zachodnią było Wielkie Morze ze swym wybrzeżem. Taka była granica dokoła ziemi potomków Judy według ich rodów.
Kaleb,  syn Jefunnego,  otrzymał dział pośród potomków Judy,  zgodnie z poleceniem Pana,  danym Jozuemu: Kiriat-Arba,  główne miasto Anakitów,  czyli Hebron.
Kaleb wypędził stąd trzech synów Anaka: Szeszaja,  Achimana i Talmaja.
Stamtąd wyruszył przeciwko mieszkańcom Debiru - nazwa Debiru brzmiała przedtem Kiriat-Sefer.
Wtedy właśnie powiedział Kaleb: Temu,  kto zdobędzie Kiriat-Sefer i zajmie je,  dam moją córkę Aksę za żonę.
Zdobył je Otniel,  syn Kenaza,  brata Kaleba,  i ten dał mu za żonę swoją córkę,  Aksę.
Gdy ona przybyła,  skłoniła swego męża,  by prosił jej ojca o pole. Następnie zsiadła z osła,  a Kaleb ją zapytał: Czego sobie życzysz?
Wtedy odrzekła: Okaż mi łaskę przez dar! Skoro mi dałeś ziemię Negeb,  dajże mi źródła wód. I dał jej źródła na wyżynie i źródła na nizinie.
Takie było dziedzictwo pokolenia synów Judy według ich rodów.
Miasta na krańcu pokolenia Judy,  ku granicy Edomu w Negebie,  były następujące: Kabseel,  Eder,  Jagur,
Kina,  Dimona,  Adada,
Kedesz,  Chasor,  Jitnan,
Zif,  Telam,  Bealot,
Chasor-Chadatta,  Keriot-Chesron,  czyli Chasor,
Amam,  Szema,  Molada,
Chasar-Gadda,  Cheszmon,  Bet-Pelet,
Chasar-Szual,  Beer-Szeba,  Bizjota i jego miasta zależne,
Baala,  Ijjim,  Esem,
Eltolad,  Kesil,  Chorma,
Siklag,  Madmana,  Sansanna,
Lebaot,  Szilchim,  En-Rimmon. Wszystkich miast dwadzieścia dziewięć z przyległymi wioskami.
W Szefeli: Esztaol,  Sora,  Aszna,
Zanoach,  En-Gannim,  Tappuach,  Ha-enam,
Jarmut,  Adullam,  Soko,  Azeka,
Szaaraim,  Aditaim,  Ha-gedera,  Gederotaim: czternaście miast z przyległymi wioskami.
Senan,  Chadasza,  Migdal-Gad,
Dilan,  Mispe,  Jokteel,
Lakisz,  Boskat,  Eglon,
Kabon,  Lachmas,  Kitlisz,
Gederot,  Bet-Dagon,  Naama,  Makkeda: szesnaście miast z przyległymi wioskami.
Libna,  Eter,  Aszan,
Jiftach,  Aszna,  Nesib,
Keila,  Akzib,  Maresza: dziewięć miast z przyległymi wioskami.
Ekron z przynależnymi miastami i wioskami,
z Ekronu aż do morza,  wszystkie miasta po stronie Aszdodu wraz z ich wioskami.
W górach: Szamir,  Jattir,  Soko,
Danna,  Kiriat-Sanna,  czyli Debir,
Anab,  Esztemo,  Anim,
Goszen,  Cholon,  Gilo: jedenaście miast z przyległymi wioskami.
Arab,  Duma,  Eszan,
Janum,  Bet-Tappuach,  Afeka,
Chumta,  Kiriat-Arba,  czyli Hebron,  Sijor: dziewięć miast z przyległymi wioskami.
Maon,  Karmel,  Zif,  Jutta,
Jizreel,  Jokdeam,  Zanoach,
Hakkain,  Gibea,  Timna: dziesięć miast z przyległymi wioskami.
Chalchul,  Bet-Sur,  Gedor,
Maarat,  Bet-Anot,  Eltekon: sześć miast z przyległymi wioskami.
Tekoa,  Efrata czyli Betlejem,  Peor,  Etam,  Kulon,  Tatam,  Sores,  Kerem,  Gallim,  Manocho: jedenaście miast z przyległymi wioskami.
Kiriat-Baal,  czyli Kiriat-Jearim,  i Rabba: dwa miasta z przyległymi wioskami.
Na pustyni: Bet-Haaraba,  Middin,  Sekaka,
Nibszan,  Ir-Hammelach i Engaddi: sześć miast z przyległymi wioskami.
Potomkowie Judy nie mogli jednak wypędzić Jebusytów,  mieszkających w Jerozolimie; jeszcze dziś mieszkają Jebusyci obok potomków Judy.
rozdział 16
Dział potomków Józefa po stronie wschodniej rozciągał się od Jordanu naprzeciw Jerycha; przez pustynię od Jerycha granica wznosiła się ku wzgórzom do Betel;
po czym prowadziła od Betel do Luz i skręcała ku posiadłościom Arkijczyków w Atarot,
następnie obniżała się ku zachodowi do ziemi Jafletytów i granicy dolnego Bet-Choron i aż do Gezer,  gdzie dosięgała morza.
Takie było dziedzictwo synów Józefa: Manassesa i Efraima.
Dział potomków Efraima według ich rodów był następujący: granicą ich posiadłości na wschodzie było Atrot-Addar aż do górnego Bet-Choron,
po czym granica biegła aż do morza [przez Gezer]. Od Hammikmetat na północy zwracała się granica ku wschodowi przez Taanat-Szilo i biegła dalej na wschód do Janocha.
Z Janocha opuszczała się do Atarot i Naara,  przechodziła koło Jerycha i kończyła się nad Jordanem.
Z Tappuach biegła granica na zachód do potoku Kana i dochodziła do morza. Takie było dziedzictwo pokolenia Efraima według ich rodów;
prócz tego synowie Efraima posiadali miasta oddzielne w pośrodku dziedzictwa synów Manassesa,  wszystkie te miasta z przyległymi wioskami.
Ale nie mogli oni wypędzić Kananejczyków,  zamieszkujących Gezer,  i Kananejczycy pozostali pośród Efraima aż po dzień dzisiejszy,  jako robotnicy pracujący przymusowo.
rozdział 17
A oto dział wylosowany dla pokolenia Manassesa,  który był pierworodnym Józefa. Makir,  pierworodny Manassesa,  ojciec Gileada,  ponieważ był wojownikiem,  otrzymał Gilead i Baszan.
Dział otrzymali też pozostali synowie Manassesa według ich rodów: synowie Abiezera,  synowie Cheleka,  synowie Asrijela,  synowie Sychema,  synowie Chefera i synowie Szemida,  potomkowie męscy Manassesa,  syna Józefa,  według ich rodów.
Selofchad,  syn Chefera,  syna Gileada,  syna Makira,  syna Manassesa,  nie miał synów,  a tylko córki,  które nazywały się: Machla,  Noa,  Chogla,  Milka i Tirsa.
One wystąpiły przed Eleazarem kapłanem i przed Jozuem,  synem Nuna,  i przed książętami,  mówiąc: Pan rozkazał Mojżeszowi,  aby wyznaczył nam dziedzictwo pośród naszych braci. Dano im więc dziedzictwo zgodnie ze słowami Pana,  wśród braci ich ojca.
Miał przeto Manasses dziesięć działów,  oprócz ziemi Gilead i Baszan,  leżącej po drugiej stronie Jordanu.
Ponieważ córki Manassesa otrzymały dziedzictwo pośród jego potomków,  ziemia Gilead przypadła innym potomkom Manassesa.
Granica Manassesa ciągnęła się od strony Asera do Mikmetat,  położonego na wschód od Sychem,  i szła na prawo ku Jaszib przy źródle Tappuach.
Okolica Tappuach należała do Manassesa,  ale Tappuach na granicy Manassesa należało do Efraima.
Granica schodziła do potoku Kana (na południe od potoku były miasta efraimskie,  prócz tych,  które miał Efraim,  wśród miast Manassesa,  a ziemia Manassesa znajdowała się na północ od potoku) i biegła ku morzu.
Manasses w działach Issachara i Asera posiadał Bet-Szean z przynależnymi miejscowościami,  Jibleam z przynależnymi miejscowościami,  mieszkańców Dor z przynależnymi miejscowościami,  mieszkańców Endor z przynależnymi miejscowościami,  mieszkańców Tanak i mieszkańców Megiddo z przynależnymi miejscowościami oraz trzecią część Nafat.
Nie mogli jednak synowie Manassesa wziąć w posiadanie tych miast i dlatego Kananejczycy pozostali w tym kraju.
Gdy Izraelici stali się silniejsi,  zmusili Kananejczyków do robót publicznych,  lecz ich nie wypędzili.
Potomkowie Józefa wystąpili do Jozuego oświadczając: Dlaczego wyznaczyłeś mi jeden tylko los i jeden dział,  chociaż stanowię lud liczny,  bo tak aż dotąd błogosławi mi Pan?
Jozue odpowiedział im: Jeśli stanowisz tak liczny lud,  wejdź do krainy zalesionej i wykarczuj ją sobie w ziemi Peryzzytów i Refaitów,  skoro na górze Efraima jest ci za ciasno.
Wtedy odpowiedzieli potomkowie Józefa: Góra nam nie wystarcza,  lecz wszyscy Kananejczycy,  mieszkający w nizinie,  mają rydwany żelazne,  podobnie mieszkający w Bet-Szean i w przynależnych miejscowościach,  jak i w dolinie Jizreel.
Odpowiedział Jozue domowi Józefa,  Efraimowi i Manassesowi: Ty jesteś ludem licznym i masz wielką siłę. Otrzymałeś tylko jeden los.
Otrzymałeś kraj górzysty i zalesiony: powinieneś go wykarczować i jego granice zająć,  Kananejczyków zaś musisz wypędzić,  chociaż posiadają rydwany żelazne i są silni.
rozdział 18
Cała społeczność Izraelitów zgromadziła się w Szilo i wzniesiono tam Namiot Spotkania. Kraj cały był już im poddany.
Pozostało jeszcze wśród Izraelitów siedem pokoleń,  które nie otrzymały swego dziedzictwa.
Rzekł więc Jozue do tych Izraelitów: Jak długo będziecie zwlekać z objęciem w posiadanie kraju,  który dał wam Pan,  Bóg waszych ojców?
Wybierzcie jednak po trzech mężów z każdego pokolenia,  chcę ich wysłać,  aby przeszli przez kraj i opisali go mając na względzie [przydzielenie] im dziedzictwa,  po czym powrócą do mnie.
Podzielą oni kraj na siedem części. Juda pozostanie na swoim dziale na południu,  a dom Józefa na swoim dziale północnym.
Wy zaś podzielicie kraj na siedem części i opiszecie go,  a następnie przyniesiecie do mnie,  abym mógł rzucić los dla was wobec Pana,  Boga naszego.
Lewici nie otrzymają żadnego działu pomiędzy wami,  ponieważ kapłaństwo Pańskie będzie ich dziedzictwem; a Gad,  Ruben i połowa Manassesa otrzymali swój dział po stronie wschodniej Jordanu,  który wyznaczył im Mojżesz,  sługa Pana.
Ludzie ci przygotowali się do odejścia. Przed wyruszeniem w drogę,  by opisać kraj,  Jozue dał rozkaz następujący: Idźcie,  przejdźcie przez kraj,  a opisawszy go,  wróćcie do mnie,  a wtedy rzucę dla was los przed obliczem Pana w Szilo.
Poszli więc ci ludzie,  chodzili po kraju i spisali miasta według siedmiu działów w księdze,  którą przynieśli Jozuemu do obozu w Szilo.
A Jozue rzucił dla nich los w Szilo przed obliczem Pana i tam właśnie podzielił Jozue kraj między Izraelitów,  stosownie do podziału dokonanego przez nich.
I padł los na pokolenie Beniamina według ich rodów: okazało się,  że dział ich wypadł między działem potomków Judy i potomków Józefa.
Granica ich od strony północnej rozpoczynała się od Jordanu,  wznosiła się na północne zbocze Jerycha,  potem szła przez góry ku zachodowi i kończyła się na pustyni Bet-Awen.
Stąd biegła granica do Luz,  na południe przełęczy górskiej Luz,  czyli Betel,  po czym schodziła granica ku Atrot-Addar przez górę,  która jest na południe dolnego Bet-Choron.
Stąd skręcała granica,  wracając od strony zachodniej ku południowi,  od góry wznoszącej się naprzeciw Bet-Choron od południa i kończyła się na Kiriat-Baal,  czyli Kiriat-Jearim,  mieście potomków Judy. Taka jest strona zachodnia.
Południowa strona rozpoczynała się od krańca Kiriat-Jearim,  po czym granica szła ku zachodowi i dochodziła do źródła wód Neftoach,
Dalej kierowała się ku północy,  dochodziła do En-Szemesz i do Gelilot,  które wznosi się naprzeciw Adummim,  wreszcie zstępowała do Kamienia Bohana,  potomka Rubena;
przechodziła następnie do przełęczy naprzeciw Araby od strony północnej i zstępowała do Araby.
Granica biegła dalej ku krawędzi górskiej Bet-Chogla od północy i kończyła się u zatoki północnej Morza Słonego,  przy południowym krańcu Jordanu. Taka była granica południowa.
Jordan zaś był granicą od strony wschodniej. Takie było dziedzictwo potomków Beniamina i jego granice dokoła według ich rodów.
Miastami potomków Beniamina według ich rodów były: Jerycho,  Bet-Chogla,  Emek-Kesis,
Bet-Haaraba,  Semaraim,  Betel,
Awwim,  Happara,  Ofra,
Kefar-Haammonaj,  Haofni,  Geba: dwanaście miast z przyległymi wioskami;
Gibeon,  Harama Beerot,
Hammispe,  Kefira,  Hammosa;
Rekem,  Jirpeel,  Tarala,
Sela-Haelef,  Jebus,  czyli Jerozolima,  Gibeat,  Kiriat: czternaście miast z przyległymi wioskami. Taki był dział potomków Beniamina według ich rodów.
rozdział 19
Drugi los przypadł w udziale Symeonowi - pokoleniu potomków Symeona - według ich rodów,  a dział ich znajdował się pośród dziedzictwa potomków Judy.
Zaliczały się do ich działu: Beer-Szeba,  Szema,  Molada;
Chasar-Szual,  Bala,  Esem,
Eltolad,  Betul,  Chorma,
Siklag,  Bet-Hammarkabot,  Chasar-Susa,
Bet-Lebaot,  Szaruchen: trzynaście miast z ich wioskami.
Ain,  Rimmon,  Eter i Aszan: cztery miasta z przyległymi wioskami,
a oprócz tego wszystkie wioski leżące dokoła tych miast aż do Baalat-Beer,  czyli Rama w Negebie. Takie było dziedzictwo pokolenia potomków Symeona według ich rodów.
Dział potomków Symeona był wzięty z dziedzictwa potomków Judy,  które było zbyt wielkie dla nich,  i dlatego otrzymali potomkowie Symeona swoje dziedzictwo wśród ich dziedzictwa.
Trzeci los padł na potomków Zabulona według ich rodów: dział ich dziedzictwa sięgał aż do Sarid.
Granica ich biegła na zachód od Marala i dotykała Dabbaszet,  dochodząc do potoku po wschodniej stronie Jokneam.
Od Sarid zwracała się ku wschodowi w kierunku wschodzącego słońca aż do granicy Kislot-Tabor,  biegła ku Deberat i wznosiła się do Jafia,
a stąd znów przechodziła ku wschodowi,  ku wschodzącemu słońcu,  do Gat-Hachefer,  do Et-Kasim i biegła dalej do Rimmon,  zwracając się do Nea.
Dalej granica biegła na północ koło Channaton i kończyła się na równinie Jiftach-El.
Ponadto Kattat,  Nahalal,  Szimron,  Jideala i Betlejem: dwanaście miast wraz z przyległymi wioskami.
Takie było dziedzictwo potomków Zabulona według ich rodów,  takie miasta i przyległe wioski.
Czwarty los przypadł w udziale Issacharowi,  potomkom Issachara według ich rodów.
Dziedzictwo ich [rozciągało się] aż do Jizreel i [obejmowało] Hakkesulot,  Szunem,
Chafaraim,  Szijon,  Anacharat,
Rabbit,  Kiszjon,  Ebes,
Remet,  En-Gannim,  En-Chadda,  Bet-Passes.
Granica dotykała Taboru,  Szachasima i Bet-Szemesz,  a następnie kończyła się nad Jordanem: szesnaście miast z przyległymi wioskami.
Takie było dziedzictwo pokolenia Issachara według ich rodów: ich miasta i przyległe wioski.
Piąty los przypadł w udziale pokoleniu potomków Asera według ich rodów.
Dziedzictwo ich obejmowało: Chelkat,  Chali,  Beten,  Akszaf,
Alammelek,  Amad,  Miszeal. Na zachodzie granica dotykała Karmelu i Szichor-Libnat,
a następnie zwracała się na wschód słońca do Bet-Dagon,  dotykała dziedzictwa Zabulona i doliny Jiftach-El na północy,  ciągnęła się przez Bet-Haemek i Neiel,  biegnąc do Kabulu. Ze strony północnej należały:
Abdon,  Rechob,  Chammon,  Kana aż do Wielkiego Sydonu.
Potem granica zwracała się do Rama i aż do warownego miasta Tyr i wracała do Chosa,  kończąc się nad morzem. Obejmowała Machaleb,  Akzib,
Umma,  Afek i Rechob: dwadzieścia dwa miasta i przyległe wioski.
Taka była część dziedziczna pokolenia potomków Asera według ich rodów: ich miasta i przyległe wioski.
Granica ich szła z Chelef i od Dębu w Saananim do Adami-Hannekeb i Jabneel aż do Lakkum i dochodziła do Jordanu.
Na zachodzie granica szła ku Aznot-Tabor,  dochodziła do Chukkok,  dotykała dziedzictwa Zabulona od południa,  dziedzictwa Asera od zachodu,  a Judy przy Jordanie - od wschodu.
Miastami warownymi były: Hassiddim,  Ser,  Chammat,  Rakkat,  Kinneret,
Adama,  Ha-Rama,  Chasor,
Kedesz,  Edrei,  En-Chasor,
Jireon,  Migdal-El,  Chorem,  Bet-Anat,  Bet-Szemesz: dziewiętnaście miast z przyległymi wioskami.
Takie było dziedzictwo pokolenia potomków Neftalego według ich rodów: ich miasta z przyległymi wioskami.
Pokoleniu potomków Dana według ich rodów przypadł w udziale siódmy los.
Granica ich dziedzictwa obejmowała: Sorea,  Esztaol,  Ir-Szemesz,
Szaalbin,  Ajjalon,  Jitla,
Elon,  Timnę,  Ekron,
Elteke,  Gibbeton,  Baalat.
Jehud,  Bene-Berak,  Gat-Rimmon,
Me-Hajjarkon,  Ha-rakkon wraz z obszarem naprzeciw Jafy.
Posiadłość jednak była dla Danitów za szczupła,  wyruszyli przeto synowie Dana przeciw Leszem,  zdobyli je i pobili mieszkańców ostrzem miecza. Po zajęciu miasta zamieszkali w nim i nazwali Leszem-Dan od imienia ich praojca Dana.
Takie było dziedzictwo pokolenia potomków Dana według ich rodów: te miasta i przyległe wioski.
Gdy dokonano podziału kraju według jego rozciągłości,  Izraelici ofiarowali dziedzictwo wśród siebie Jozuemu,  synowi Nuna;
na rozkaz Pana dali mu miasto,  którego zażądał dla siebie,  Timnat-Serach w górach Efraima. Odbudował to miasto i osiadł w nim.
Takie są części dziedzictwa,  które losem wydzielili kapłan Eleazar,  Jozue,  syn Nuna,  i książęta rodów izraelskich w Szilo wobec Pana przy wejściu do Namiotu Spotkania. Tak został zakończony podział kraju.
rozdział 20
Pan przemówił do Jozuego tymi słowami:
Powiesz Izraelitom: wyznaczcie sobie miasta ucieczki,  o których mówiłem wam przez Mojżesza;
aby tam mógł uciec zabójca,  który by zabił człowieka przez nieuwagę,  nierozmyślnie. Będą one dla was schronieniem przed mścicielem krwi.
Do jednego z tych miast powinien uciec zabójca: zatrzyma się u wejścia i przedstawi swoją sprawę starszym tego miasta. Przyjmą go oni do miasta i wyznaczą mu miejsce,  by mógł mieszkać wśród nich.
Jeśli mściciel krwi będzie go ścigał,  nie wydadzą go w jego ręce,  ponieważ nierozmyślnie zabił swego bliźniego,  do którego od dawna nie żywił nienawiści.
Zabójca powinien pozostać w tym mieście,  dopóki nie stanie przed sądem zgromadzenia i aż do śmierci najwyższego kapłana,  który w tym czasie będzie sprawował czynności. Wtedy dopiero może zabójca wrócić do swego miasta i do swego domu w mieście,  z którego uciekł.
Poświęcili w tym celu Kadesz w Galilei na górze Neftalego,  Sychem na górze Efraima oraz Kiriat-Arba,  czyli Hebron,  na górze Judy.
Z drugiej strony Jordanu,  na wschód od Jerycha,  wyznaczono na pustyni,  na płaskowyżu,  Beser z pokolenia Rubena,  Ramot w Gileadzie z pokolenia Gada; Golan w Baszanie,  z pokolenia Manassesa.
Takie były miasta wyznaczone dla wszystkich Izraelitów i dla cudzoziemca mieszkającego wśród nich,  aby tam mógł uciec każdy,  ktokolwiek przez nieuwagę zabije człowieka,  aby nie poniósł śmierci z ręki mściciela krwi,  dopóki nie stanie przed zgromadzeniem.
rozdział 21
Przyszli przełożeni rodów lewickich do arcykapłana Eleazara,  do Jozuego,  syna Nuna,  i do naczelników rodów pokoleń Izraelitów
i rzekli do nich w Szilo w kraju Kanaan: Pan polecił przez Mojżesza,  aby nam dano miasta na zamieszkanie wraz z ich pastwiskami dla naszego bydła.
Izraelici oddali więc lewitom ze swego dziedzictwa,  zgodnie z rozkazem Pana,  następujące miasta wraz z ich pastwiskami.
Los przypadł w udziale rodom Kehatytów. Potomkom kapłana Aarona spośród lewitów przypadło losem trzynaście miast od pokolenia Judy,  od pokolenia Symeona i od pokolenia Beniamina.
Potomkom Gerszona przypadło losem trzynaście miast od rodów pokolenia Issachara,  od pokolenia Asera,  od pokolenia Neftalego i od połowy pokolenia Manassesa w Baszanie.
Potomkom Merariego według ich rodów przypadło losem dwanaście miast od pokolenia Rubena,  od pokolenia Gada i od pokolenia Zabulona.
Izraelici oddali więc lewitom przez losowanie te miasta wraz z ich pastwiskami,  jak im rozkazał Pan za pośrednictwem Mojżesza.
Odstąpili im więc z pokolenia potomków Judy i potomków Symeona następujące miasta imiennie wyszczególnione.
Potomkom Aarona z rodu Kehatytów,  potomków Lewiego,  ponieważ na nich padł pierwszy los,
dali: Kiriat-Arba,  główne miasto Anakitów,  czyli Hebron na górze Judy z pastwiskami dokoła niego.
Pola jednak tego miasta i jego wioski dano na własność Kalebowi,  synowi Jefunnego.
Potomkom kapłana Aarona dano miasto ucieczki dla zabójców: Hebron wraz z jego pastwiskami,  Libnę wraz z jej pastwiskami,
Jattir z jego pastwiskami,  Esztemoa z jego pastwiskami,
Cholon z jego pastwiskami,  Debir z jego pastwiskami,
Aszan z jego pastwiskami,  Jutta z jego pastwiskami,  Bet-Szemesz z jego pastwiskami: dziesięć miast od tych dwu pokoleń.
Od pokolenia Beniamina Gibeon z jego pastwiskami,  Geba z jego pastwiskami,
Anatot z jego pastwiskami,  Almon z jego pastwiskami: cztery miasta.
Wszystkich miast dla kapłanów pochodzących od Aarona: trzynaście wraz z ich pastwiskami.
Rodom potomków Kehata,  lewitom,  czyli pozostałym potomkom Kehata,  przyznano losem miasta z pokolenia Efraima.
Dano im miasto ucieczki dla zabójców: Sychem z jego pastwiskami na górze Efraima oraz Gezer z jego pastwiskami,
Kibsaim z jego pastwiskami,  Bet-Choron z jego pastwiskami: cztery miasta.
Z pokolenia Dana - Elteke z jego pastwiskami,  Gibbeton z jego pastwiskami,
Ajjalon z jego pastwiskami,  Gat-Rimmon z jego pastwiskami: cztery miasta.
Z połowy pokolenia Manassesa: Tanak z jego pastwiskami,  Jibleam z jego pastwiskami: dwa miasta.
Wszystkich miast dziesięć z ich pastwiskami dla rodów pozostałych potomków Kehata.
Potomkom Gerszona i ich rodom,  lewitom,  dano od połowy pokolenia Manassesa,  miasto ucieczki dla zabójców: Golan w Baszanie z jego pastwiskami i Asztarot z jego pastwiskami: dwa miasta.
Od pokolenia Issachara - Kiszjon z jego pastwiskami,  Dobrat z jego pastwiskami,
Jarmut z jego pastwiskami,  En-Gannim z jego pastwiskami: cztery miasta.
Od pokolenia Asera - Miszeal,  Abdon,
Chelkat,  Rechob z ich przynależnymi pastwiskami: cztery miasta.
Od pokolenia Neftalego miasto ucieczki dla zabójców: Kedesz w Galilei z jego pastwiskami,  Chammot-Dor z jego pastwiskami,  Rakkat z jego pastwiskami: trzy miasta.
Wszystkich miast Gerszonitów według ich rodów: trzynaście miast z ich pastwiskami.
Rodom potomków Merariego,  reszcie lewitów,  przyznano od pokolenia Zabulona: Jokneam z jego pastwiskami,  Karta z jego pastwiskami,
Rimmon z jego pastwiskami,  Nahalal z jego pastwiskami: cztery miasta;
za Jordanem od pokolenia Rubena - - miasto ucieczki dla zabójców,  Beser na pustyni Jahsa z jego pastwiskami,
Kedemot z jego pastwiskami,  Mefaat z jego pastwiskami: cztery miasta.
Od pokolenia Gada miasto ucieczki Ramot w Gileadzie z jego pastwiskami,  Machanaim z jego pastwiskami,
Cheszbon z jego pastwiskami,  Jazer z jego pastwiskami: cztery miasta.
Wszystkich miast przyznanych losem potomkom Merariego według ich rodów,  pozostałych z rodów lewickich: dwanaście miast.
Całkowita liczba miast lewickich pośród dziedzictwa Izraelitów wynosiła czterdzieści osiem z ich pastwiskami.
Każde z tych miast obejmowało samo miasto i jego pastwiska dokoła. To samo odnosi się do wszystkich wymienionych miast.
Tak Pan dał Izraelitom cały kraj,  który poprzysiągł dać ich przodkom. Objęli go oni w posiadanie i w nim zamieszkali.
Pan użyczył im pokoju dokoła,  zupełnie jak poprzysiągł ich przodkom,  a żaden z ich wrogów nie mógł się wobec nich ostać. Wszystkich ich wrogów dał Pan im w ręce.
rozdział 22
Jozue wezwał wówczas Rubenitów,  Gadytów i połowę pokolenia Manassesa
i rzekł do nich: Spełniliście wszystko,  co wam polecił Mojżesz,  sługa Pana,  i słuchaliście też głosu mojego zawsze,  gdy wam rozkazywałem.
Nie opuściliście braci waszych,  pomimo długiego czasu wojny,  aż do dnia dzisiejszego i strzegliście wiernie przykazania Pana,  Boga waszego.
Obecnie,  Pan,  Bóg wasz,  udzielił pokoju braciom waszym,  jak im przyrzekł. Wróćcie więc spokojnie do namiotów swoich,  do ziemi,  którą Mojżesz,  sługa Pana,  wyznaczył wam w dziedzictwie za Jordanem.
Troszczcie się tylko pilnie o to,  żebyście spełniali przykazanie i prawo,  które nakazał wam Mojżesz,  sługa Pana: miłować Pana,  Boga waszego,  postępować zawsze Jego drogami,  zachowywać Jego przykazania,  przylgnąć do Niego i służyć Mu całym waszym sercem i całą duszą.
Jozue pobłogosławił ich i zwolnił ich: wyruszyli więc do swoich namiotów.
Mojżesz wyznaczył jednej połowie pokolenia Manassesa posiadłość w Baszanie,  Jozue dał drugiej połowie dział wśród ich braci,  na brzegu zachodnim Jordanu. Gdy więc Jozue odesłał ich do ich namiotów,  pobłogosławił ich
i rzekł: Wracacie do waszych namiotów z wielkimi bogactwami,  z mnóstwem bydła,  zaopatrzeni w srebro,  złoto,  brąz,  żelazo i odzież w wielkiej ilości; podzielcie się więc z braćmi waszymi łupem po waszych wrogach.
Potomkowie Rubena i potomkowie Gada wrócili wraz z połową pokolenia Manassesa i opuścili Izraelitów w Szilo,  położonym w ziemi Kanaan,  aby się udać do ziemi Gilead,  do kraju swej posiadłości,  gdzie się osiedlili zgodnie z rozkazem Pana,  danym Mojżeszowi.
Gdy przybyli w okolicę nad Jordanem,  położoną jeszcze w kraju Kanaan,  potomkowie Rubena,  potomkowie Gada i połowa pokolenia Manassesa zbudowali tam ołtarz nad brzegiem Jordanu,  ołtarz wyglądający okazale.
I usłyszeli Izraelici wiadomość: Oto potomkowie Rubena,  potomkowie Gada i połowa pokolenia Manassesa zbudowali ołtarz naprzeciw ziemi Kanaan w okolicy Jordanu,  na brzegu Izraelitów.
Usłyszeli tę wiadomość Izraelici i cała społeczność Izraelitów zebrała się w Szilo,  aby wyruszyć przeciw nim na wojnę.
Izraelici wysłali do potomków Rubena,  potomków Gada i połowy pokolenia Manassesa,  do ziemi Gilead,  Pinchasa,  syna kapłana Eleazara,
a z nim dziesięciu książąt - księcia rodu z każdego pokolenia izraelskiego - stojących na czele wszystkich rodów wśród plemion Izraela.
Skoro przybyli oni do potomków Rubena,  potomków Gada i połowy pokolenia Manassesa w ziemi Gilead,  tak do nich przemówili:
Mówi do was cała społeczność Pana: Co oznacza ta niewierność popełniona przez was wobec Boga Izraela? Dlaczego wy odwracacie się dziś od Pana,  budując sobie ołtarz,  co jest dzisiaj buntem przeciw Niemu?
Czyż nie dosyć przestępstw z Peor,  z których nie oczyściliśmy się jeszcze do dnia dzisiejszego i przez które spadła ta klęska na społeczność Pana?
Ponieważ wy dzisiaj nie chcecie iść za Panem,  lecz chcecie buntować się przeciwko Niemu,  jutro zapłonie On gniewem przeciw całej społeczności Izraela.
Jeśli ziemia waszego dziedzictwa jest nieczysta,  przejdźcie do kraju,  który jest dziedzictwem Pana,  gdzie wznosi się przybytek Pana,  i obierzcie mieszkanie pomiędzy nami. Nie buntujcie się jednak przeciw Panu i nie buntujcie się przeciwko nam,  budując sobie ołtarz poza ołtarzem Pana,  Boga naszego.
Skoro Akan,  syn Zeracha,  popełnił przestępstwo przeciw klątwie,  czyż gniew Boży nie spadł na całą społeczność,  chociaż on był tylko jednym człowiekiem? Powinien był tylko sam umrzeć za swój grzech!
Potomkowie Rubena i potomkowie Gada i połowa pokolenia Manassesa odpowiedzieli naczelnikom plemion izraelskich:
Jahwe,  Bóg bogów; Jahwe,  Bóg bogów,  wie to dobrze,  i Izrael powinien również wiedzieć: jeśli to był bunt lub jeśli to była niewierność względem Pana,  niech nas nie wybawi jeszcze tego dnia!
Czyż nie uczyniliśmy tego z bojaźni o przyszłość,  myśląc,  że jutro wasi synowie mogą zapytać naszych: Cóż macie wspólnego z Jahwe,  Bogiem Izraela?
Pan ustanowił Jordan granicą między nami a wami,  potomkami Rubena i Gada. Wy nie macie żadnego udziału w Panu! I mogliby wasi synowie sprawić,  żeby nasi przestali bać się Pana!
Dlatego powiedzieliśmy: Zbudujemy sobie ołtarz nie do całopaleń o innych ofiar,
lecz jako świadectwo pomiędzy nami i wami,  i między potomkami po nas,  że chcemy pełnić służbę Pana przed Jego obliczem przez nasze całopalenia,  żertwy i ofiary biesiadne. Wasi synowie nie będą mogli kiedyś powiedzieć naszym: Wy nie macie udziału w Panu.
Myśleliśmy przeto: Jeśliby któregoś dnia tak mówili do nas lub do potomków naszych,  będziemy mogli odpowiedzieć: Spójrzcie na sposób budowy ołtarza Pańskiego,  który wznieśli przodkowie nasi nie na całopalenia lub żertwy,  lecz jako świadectwo między nami a wami.
Daleka jest od nas myśl,  abyśmy się buntowali przeciw Panu i odwracali się od postępowania za Panem,  budując ołtarz do całopaleń,  ofiar pokarmowych i krwawych,  poza ołtarzem Pana,  Boga naszego,  znajdującym się przed Jego przybytkiem.
Gdy kapłan Pinchas,  książęta społeczności i naczelnicy plemion izraelskich,  którzy mu towarzyszyli,  usłyszeli słowa wypowiedziane przez potomków Rubena,  potomków Gada i potomków Manassesa - - wydały się one dobre w ich oczach.
Wtedy kapłan Pinchas,  syn Eleazara,  rzekł do potomków Rubena,  potomków Gada i potomków Manassesa: Przekonaliśmy się dzisiaj,  że wśród nas jest Pan,  ponieważ wy nie popełniliście przeciw Panu tej niewierności,  ocaliliście więc Izraelitów od karzącej ręki Pana!
Kapłan Pinchas,  syn Eleazara,  i książęta opuścili potomków Rubena,  potomków Gada i wrócili z ziemi Gilead do ziemi Kanaan,  do Izraelitów,  którym zanieśli tę odpowiedź.
Sprawa wydała się dobra Izraelitom: błogosławili Boga i nie mówili nic więcej o wyruszeniu przeciw nim na wojnę,  aby spustoszyć kraj zamieszkały przez potomków Rubena i potomków Gada.
Potomkowie Rubena i potomkowie Gada nazwali ołtarz "Świadectwem",  ponieważ mówili: Oto jest świadectwo wśród nas,  że Pan jest Bogiem.
rozdział 23
Po upływie długiego czasu,  gdy Pan użyczył Izraelitom pokoju ze strony wszystkich ich wrogów dokoła,  Jozue już był stary i podeszły w latach.
Jozue zwołał całego Izraela,  jego starszych,  książąt,  sędziów i zwierzchników i przemówił do nich: Ja zestarzałem się i posunąłem się w latach,
a wy byliście świadkami wszystkiego,  co Pan,  Bóg wasz,  uczynił wobec was wszystkich tym ludom,  ponieważ Pan,  Bóg wasz,  sam walczył za was.
Patrzcie,  podzieliłem pomiędzy was losem,  jako dziedzictwo,  według waszych pokoleń te narody,  które jeszcze należy podbić,  tak jak te,  które ja zgładziłem od Jordanu aż do Morza Wielkiego na zachodzie.
Pan,  Bóg wasz,  On sam je rozproszy przed wami i wypędzi je przed wami,  a wy posiądziecie ich ziemię,  jak przyrzekł wam Pan,  Bóg wasz.
Okażcie się mężnymi,  by strzec i wypełniać wszystko,  co napisane w księdze Prawa Mojżesza,  nie odstępując od niego ani na prawo,  ani na lewo,
i nie łącząc się z tymi ludami,  które pozostały z wami. Nie będziecie wzywać imion ich bogów,  przysięgać na nich,  służyć im lub oddawać pokłon.
Wy powinniście natomiast przylgnąć do Pana,  Boga waszego,  jak czyniliście to aż do dnia dzisiejszego.
Pan wypędził przed wami wielkie i silne narody i nikt nie mógł ostać się przed wami aż do tego dnia.
Jeden z was pędził przed sobą tysiąc,  albowiem Pan,  Bóg wasz,  sam walczył za was,  jak wam obiecał.
Troszczcie się bardzo o wasze życie,  miłując Boga waszego,  Pana.
Lecz jeśli sprzeniewierzycie się i połączycie się z resztą tych ludów,  które pozostały z wami,  jeśli zawierać będziecie małżeństwa z nimi i pomieszacie się z nimi,
Ja sam muszę teraz pójść drogą,  którą idą wszyscy,  a wy zrozumcie to całym sercem i całą duszą swoją,  że ze wszystkich wspaniałych obietnic,  które dał wam Pan,  Bóg wasz,  ani jedna nie zawiodła: wszystkie wam się spełniły; żadna z nich nie okazała się próżna.
Ale jak się wypełniły na waszą korzyść wszystkie obietnice,  uczynione przez Pana,  Boga waszego,  tak samo Pan wypełni wszystkie swe groźby przeciw wam,  aż do zgładzenia was z tej pięknej ziemi,  którą dał wam Pan,  Bóg wasz.
Jeśli rzeczywiście przestąpicie przymierze,  które Pan,  Bóg wasz,  zawarł z wami,  i jeśli pójdziecie służyć obcym bogom i będziecie oddawać im pokłon,  wtedy gniew Pana zapali się przeciw wam i z tej pięknej ziemi,  którą wam dał,  rychło znikniecie.
rozdział 24
Jozue zgromadził w Sychem wszystkie pokolenia Izraela. Wezwał też starszych Izraela,  jego książąt,  sędziów i zwierzchników,  którzy się stawili przed Bogiem.
Jozue przemówił wtedy do całego narodu: Tak mówi Pan,  Bóg Izraela: Po drugiej stronie Rzeki mieszkali wasi przodkowie od starodawnych czasów: Terach,  ojciec Abrahama i Nachora,  którzy służyli bogom cudzym,
lecz Ja wziąłem ojca waszego Abrahama z kraju po drugiej stronie Rzeki i przeprowadziłem go przez całą ziemię Kanaan i rozmnożyłem róg jego,  dając mu Izaaka.
Izaakowi dałem Jakuba i Ezawa,  Ezawowi dałem w posiadanie górę Seir,  Jakub i jego synowie wyruszyli do Egiptu.
Następnie powołałem Mojżesza i Aarona i ukarałem Egipt tym wszystkim,  co sprawiłem pośrodku niego,  a wtedy was wywiodłem.
Ja wyprowadziłem przodków waszych z Egiptu; i przybyliście nad morze; Egipcjanie ścigali przodków waszych na rydwanach i konno aż do Morza Czerwonego.
Wołali wtedy do Pana,  i rozciągnął gęstą mgłę między wami i Egipcjanami,  po czym sprowadził na nich morze - i okryło ich. Widzieliście własnymi oczami,  co uczyniłem w Egipcie. Potem przebywaliście długi czas na pustyni.
Zaprowadziłem was później do kraju Amorytów,  mieszkających za Jordanem; walczyli z wami,  lecz Ja dałem ich w wasze ręce. Zajęliście wtedy ich kraj,  a Ja wyniszczyłem ich przed wami.
Również powstał Balak,  syn Sippora,  król Moabu,  i walczył z Izraelem. Posłał też i wezwał Balaama,  syna Beora,  by wam złorzeczył.
Lecz Ja nie chciałem słuchać Balaama: musiał on was błogosławić,  a Ja wybawiłem was z jego ręki.
Przeprawiliście się następnie przez Jordan i przyszliście do Jerycha. Mieszkańcy Jerycha walczyli z wami,  a również Amoryci,  Peryzzyci,  Kananejczycy,  Chetyci,  Girgaszyci,  Chiwwici i Jebusyci,  lecz wydałem ich w wasze ręce.
Wysłałem przed wami szerszenie,  które wypędziły przed obliczem waszym dwu królów amoryckich. Nie dokonało się to ani waszym mieczem,  ani łukiem.
Dałem wam ziemię,  około której nie trudziliście się,  i miasta,  których wyście nie budowali,  a w nich zamieszkaliście. Winnice i drzewa oliwne,  których nie sadziliście,  dają wam dziś pożywienie.
Bójcie się więc Pana i służcie Mu w szczerości i prawdzie! Usuńcie bóstwa,  którym służyli wasi przodkowie po drugiej stronie Rzeki i w Egipcie,  a służcie Panu!
Gdyby jednak wam się nie podobało służyć Panu,  rozstrzygnijcie dziś,  komu służyć chcecie,  czy bóstwom,  którym służyli wasi przodkowie po drugiej stronie Rzeki,  czy też bóstwom Amorytów,  w których kraju zamieszkaliście. Ja sam i mój dom służyć chcemy Panu.
Naród wówczas odrzekł tymi słowami: Dalekie jest to od nas,  abyśmy mieli opuścić Pana,  a służyć bóstwom obcym!
Czyż to nie Pan,  Bóg nasz,  wyprowadził nas i przodków naszych z ziemi egipskiej,  z domu niewoli? Czyż nie On przed oczyma naszymi uczynił wielkie znaki i ochraniał nas przez całą drogę,  którą szliśmy,  i wśród wszystkich ludów,  pomiędzy którymi przechodziliśmy?
Pan ponadto wypędził przed nami wszystkie te ludy wraz z Amorytami,  którzy mieszkali w tym kraju. My również chcemy służyć Panu,  bo On jest naszym Bogiem.
Jeśli opuścicie Pana,  aby służyć bogom obcym,  ześle na was znów nieszczęścia,  a choć przedtem dobrze wam czynił,  wtedy sprowadzi zagładę.
Lecz lud odrzekł Jozuemu: Nie! My chcemy służyć Panu!
Jozue odpowiedział ludowi: Wy jesteście świadkami przeciw samym sobie,  że wybraliście Pana,  aby Mu służyć. I odpowiedzieli: Jesteśmy świadkami.
Usuńcie więc bogów obcych spośród was i zwróćcie serca wasze ku Panu,  Bogu Izraela.
I odrzekł lud Jozuemu: Panu,  Bogu naszemu,  chcemy służyć i głosu Jego chcemy słuchać.
Zawarł więc Jozue w tym dniu przymierze z ludem i nadał mu ustawę i nakaz w Sychem.
Jozue zapisał te słowa w księdze Prawa Bożego. Wziął następnie wielki kamień i wzniósł go tam pod terebintem,  który jest w miejscu poświęconym Panu.
Następnie Jozue rzekł do zgromadzonego ludu: Patrzcie,  oto ten kamień będzie dla was świadkiem,  ponieważ on słyszał wszystkie słowa,  które Pan mówił do nas. Będzie on świadkiem przeciw wam,  abyście się nie wyparli waszego Boga.
Wtedy Jozue odprawił lud i każdy pospieszył do swojej posiadłości.
Potem umarł Jozue,  syn Nuna,  sługa Pana,  mając sto dziesięć lat.
Pochowano go w posiadłości jego dziedzictwa w Timnat-Serach,  w górach Efraima,  na północ od góry Gaasz.
Izrael służył Panu przez cały czas życia Jozuego i przez cały czas życia starszych,  którzy przeżyli Jozuego,  a dobrze znali wszystko,  co Pan uczynił dla Izraela.
A kości Józefa,  które synowie Izraela zabrali ze sobą z Egiptu,  pochowano w Sychem,  na części pola,  kupionego przez Jakuba od synów Chamora,  ojca Sychema,  za sumę stu kesitów. I stało się ono własnością synów Józefa.
Również umarł Eleazar,  syn Aarona,  pochowano go w Gibea,  mieście jego syna Pinchasa,  które było mu dane w górach Efraima.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.24483394622803