Jak to Sanah śpiewa - mówią mądry, zdolny, skromny (!). Skończyłem studia, mam pracę, dobrą pracę, bardzo rozwojową, ale nie mam ludzi wokół. Wróciłem z urlopu na którym pracowałem fizycznie i było super bo nie było czasu ani sily na myślenie o pierdołach (o dole) i byłem wśród ludzi, tylko wróciłem do swojej piwnicy i już dół łapie. Niby mam co robić. Mogę się uczyć, mam hobby, stać mnie na niemal wszystko co chce ale nie chce tego robić samemu że czasem myślę o sznurze. Dziś jest jeszcze dobrze ale czuję w kościach że zaraz znowu będzie lipa. Od 2 lat (od zerwania ze swoją pierwszą miłością) nie mogę sobie znaleźć miejsca, jakieś kontakty z płcią piękną czasem się pojawiają, jedna wiadomości napisana sama z siebie a nie odpowiedź na moja potrafi poprawić mi humor na 5 dni ale jak to zwykle bywa coś zjebie. Help. Wypierdalam