Szczęść Boże.
Od lat myślę nad wzięciem psa. Mam pierdzielca na punkcie owczarków niemieckich. Myślę, że pies byłby szalenie miłym kompanem w życiu, mógłby pomóc człowiekowi wyjść z dołka.
Planuję zacząć od szczeniaka - urodzonego teraz wiosną albo jesienią. Mam tylko potężny dylemat. Mam czas, który mogę poświęcić psu, mam dobre miejsca na spacery.
Boję się tylko, jak będą wyglądały spacery, wstawanie w środku nocy... Jestem chronicznie zmęczona w tej chwili, bez tego, a obawiam się, że jeżeli nie będę w stanie przesypiać nocy, bo w trakcie będziemy wyłazić na spacer, to zdechnę.
W dodatku mieszkam samotnie, więc nikt mi specjalnie z tym nie pomoże. Dodatkowo, prawdę mówiąc, przeraża mnie sprzątanie wielkich, owczarkowych gówien. Nie wyobrażam sobie, by ich nie sprzątać, trzeba być cholerną amebą, ale mam doświadczenie z chorym, umierającym piesełem, owczarkiem, którym się opiekowałam pod koniec jego życia. Potrafiła się tak zesrać, że głowa mała.
Ale poza gównianą kwestią mam straszną ochotę na przygarnięcie psa. Od zawsze. Po tamtym biednym jest mi strasznie przykro, chciałabym zaleczyć tęsknotę za nim. Nie mam przyjaciół, znajomych. Bardzo potrzebuję przyjaciela. Kogoś, kto będzie się cieszył, gdy wrócę do domu.
Czy moglibyście podzielić się ze mną swoimi doświadczeniami z psami, również szczeniaczkami? Czy przychodzą Wam do głowy jakieś kluczowe zalety i wady posiadania pieseła? W internecie nie da się w zasadzie znaleźć żadnych opinii krytycznych nt posiadania takowego, wszędzie tylko same artykuły chwalące życie z psem. Czy to faktycznie jest tak niezwykle fajne doświadczenie? Czy macie dla mnie jakieś rady?
Wynagrodzę dobrym słowem, komplecikiem dzid i plusem na profil. Dziękuję :)