Tekst powstał na podstawie dawno obejrzanej rozmowy z Wojciechem Cejrowskim, pozwoliłem sobie rozwinąć ten wątek poniżej.
Do rzeczy:
Kandydat na posła podczas kampanii wyborczej składa wiele obietnic, często są to bardzo populistyczne hasła takie jak: walka z ubóstwem, usprawnienie komunikacji, uproszczenie przepisów, zniesienie podatków.
Na podstawie tych haseł zostaje wybrany (lub nie i na tym bajka się kończy) i zaprzysiężony w Sejmie. Następnie w głosowaniach wywiązuje się (lub z reguły nie) ze swoich obietnic. W Polsce od dawien dawna obowiązuje zasada głosu partii a nie głosu posła. Sprawia to, że partie jednogłośnie opawiadają się za jakimś przepisem, prawem, uchwałą, ustawą, decyzją etc.
Wyobraźmy sobie teraz sytuację, w której może być pociągnięty za to do odpowiedzialności.
1. Przede wszystkim należy usunąć formułę ,,obietnica wyborcza" i stworzyć nową: ,,Umowa poselska".
Polegać ma ona na tym, że podczas kampanii wszystko to, co chce wprowadzić, znieść lub zmienić dany kandydat jest trwałe i nieusuwalne, tj. nie może zmienić nagle poglądów ani zdania w trakcie całej swojej kadencji ze swojego widzimisię (dalej o tym pkt 2).
Rozmawiając z wyborcami powstaje dokument o mocy prawnej, który można nazwać właśnie ,,Umową poselską". Powodowałby on, że wtedy wybrany na posła jest zobowiązany prawnie do przestrzegania tego, na co się zobowiązał. Niewywiązanie się z tej Umowy powodowałoby natychmiastowe anulowanie jego mandatu poselskiego oraz pociągnięcie do odpowiedzialności karnej. Powodowałoby to, że w przyszłości nie mógłby starać się ponownie o jakąkolwiek funkcję państwową ze wzgledu na skazanie przez sąd za złamanie Umowy, którą zawarł ze swoimi wyborcami.
2. Powodowałoby to, że posłowie nie mieliby wyjścia i musieliby dotrzymać KAŻDEJ swojej obietnicy wyborczej, spisanej w Umowie Poselskiej. Umowę taką spisuje sam kandydat na posła. Zawierać powinna wszystkie jego postulaty i tylko w tej materii mógłby się obracać. W sytuacji, gdyby pojawiła się konieczność głosowania nad projektem wychodzącym poza Umowę ciąży na nim obowiązek spotkania się z wyborcami i spisania protokołu, w którym obowiązuje się do konkretnego głosowania nad daną sprawą, sam protokół zostałby załączony do Umowy.
3. Poprzez wprowadzenie JOWów łatwo byłoby wyselskcjonować posłów, którzy byliby uwiązani nie partyjnością, ale swoimi wyborcami. Taki człowiek w sytuacji złamania Umowy były skończony i nastąpiła by śmierć polityczna.
4. Umowa poselska obowiązywałaby każdą jego wypowiedź i zobowiązania. Nawet gdyby zmienił przekonania musiałby głosować zgodnie z tym, co obiecał. Gdyby nie był w stanie głosować tego, co obiecał powinien się zrzec mandatu (lepsze to od pierdla/śmierci politycznej).
Zapraszam do dyskusji, będę dalej wrzucał swoje uwagi.