To mówicie, że dobrze, bo tylko Warszafka ucierpi?
"Zgłosiła się do nas radna sołecka i sołtys Czerlonki w gm. Białowieża, poprosiła nas o pomoc w nagłośnieniu tematu, bo nikt im nie chce pomóc.
Praktycznie codziennie, przez większość dnia na przystanku przesiadują imigranci, którym udało się nielegalnie przedostać przez granicę.
Ludzie boją się wyjść wieczorami na ulice, a przez to że przystanek jest ciągle okupowany dzieci boją się tam stanąć, by zabrał ich autobus szkolny.
Jak twierdzi radna i sołtys Białowieży, dzieję się tak przez organizację
Podlaskie Ochotnicze Pogotowie Humanitarne
i inne im pomagające. Mają oni swój "alarmowy" numer WhatsApp rozsyłać na grupach imigranckich, sam numer przekazują też innym imigrantom, Ci imigranci którym pomogli.
Na WhatsApp następnie ustawiana jest mapka z pinezką wskazującą na ten przystanek (około 5 km od granicy). Zrobiono sobie więc tam nijako punkt zbiorczy. To tam imigranci wypełniają dokumenty o pełnomocnictwo i wniosek o azyl w Polsce, następnie czekają godzinami na Straż Graniczą, z której zrobili sobie wręcz taksówkę do ośrodka.
Mamy też informację, że
Podlaskie Ochotnicze Pogotowie Humanitarne przywozi w te miejsce nielegalnych imigrantów z innych miejsc, być może zebranych z okolicznych lasów.
Według zgłoszenia polska policja twierdzi, że nie może nic zrobić, bo są oni w miejscu publicznym, a straż graniczna
robi co może, ale braki kadrowe i obłożenie zadań na granicy też robią swoje. "