Edukacja
2 l
165
Czasy idą ciężkie, więc może ktoś w tym państwie przyjrzy się dokładniej wydatkom budżetowym. Wielu z was wskazuje na 500 plus, ok, ale dziur, przez które wypływa rzeka kasy jest dużo więcej. Dziś o systemie edukacji, który masowo produkuje "magistrów", z którymi nie wiadomo co potem robić. Tacy studenci nie tylko tracą czas, ale przede wszystkim tracą publiczny hajs oraz przez te 5 lat nie wnoszą nic do budżetu. Czyli strata podwójna.
Co powinno się zrobić:
1. Egzamin ósmoklasisty - ustalić wynik od którego dany uczeń może iść do szkoły średniej, reszta do zawodówek lub do roboty. (obecnie właściwie każdy debil może iść do szkoły średniej, bo szkoły walczą o uczniów). Od klasy 4 powinno się tworzyć klasy profilowane, matematyczne, humanistyczne, językowe. Debili dawać do jednej klasy, takiej wyrównawczej z możliwością przeniesienia się w sytuacji, gdyby ktoś się wziął.
2. Egzamin dojrzałości - próg zdawalności minimum 50 proc, podnieść wymagania w pizdu. Uczniowie z najwyższym wynikiem z matury np. z matematyki czy z j polskiego mogliby ubiegać o darmowe studia wyższe na kierunkach dotowanych przez państwo - czyt. takich, które są państwu potrzebne - inżynierskie, lekarskie, nauczycielskie, pielęgniarskie itp itd.. Studia co do zasady byłyby płatne (wszystkie), jednak studenci potrzebnych kierunków mogliby liczyć na "pożyczkę" której kwota zmniejszałaby się po studiach z każdym rokiem pracy w kraju. Np. po 10 latach taki student nie płaciłby ani grosza. Ograniczyłoby to do minimum sytuacje taką, że ktoś kończy studia lekarskie - koszt ok. 1 mln zł i zaraz spierdala do Niemiec. Pozostali studenci mogliby sobie studiować odpłatnie, co im się chce, jednak jedynie na uczelniach, które zapewniaja wysoki poziom kształenia. Większość prywatnych uczelni powinna pójść w pizdu. Najlepsi studenci gównokierunków, też mogliby liczyć na formę stypendium, w końcu jakiś fachowy socjolog czy politolog czasem też się przyda.
3. Zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na pensje dla nauczycieli, tak, aby do zawodu szli najlepsi. Wyjebać kartę nauczyciela, pensum zwiększyć do 24 godzin, praca w szkole od 8 do 16tej także w wakacje i normalny urlop. Wprowadzić coś takiego jak nauczyciel dochodzący, to jest taki, który zajmowałby się zastępowaniem nauczyciela, który np. w październiku idzie sobie na urlop. Pensja w widełkach 1,5 - 2,5 średniej krajowej.
4. Resztę kasy z gówno studiów przeznaczyć na badania naukowe, głównie na politechnikach.
W kilka lat mamy skok gospodarczy
Co powinno się zrobić:
1. Egzamin ósmoklasisty - ustalić wynik od którego dany uczeń może iść do szkoły średniej, reszta do zawodówek lub do roboty. (obecnie właściwie każdy debil może iść do szkoły średniej, bo szkoły walczą o uczniów). Od klasy 4 powinno się tworzyć klasy profilowane, matematyczne, humanistyczne, językowe. Debili dawać do jednej klasy, takiej wyrównawczej z możliwością przeniesienia się w sytuacji, gdyby ktoś się wziął.
2. Egzamin dojrzałości - próg zdawalności minimum 50 proc, podnieść wymagania w pizdu. Uczniowie z najwyższym wynikiem z matury np. z matematyki czy z j polskiego mogliby ubiegać o darmowe studia wyższe na kierunkach dotowanych przez państwo - czyt. takich, które są państwu potrzebne - inżynierskie, lekarskie, nauczycielskie, pielęgniarskie itp itd.. Studia co do zasady byłyby płatne (wszystkie), jednak studenci potrzebnych kierunków mogliby liczyć na "pożyczkę" której kwota zmniejszałaby się po studiach z każdym rokiem pracy w kraju. Np. po 10 latach taki student nie płaciłby ani grosza. Ograniczyłoby to do minimum sytuacje taką, że ktoś kończy studia lekarskie - koszt ok. 1 mln zł i zaraz spierdala do Niemiec. Pozostali studenci mogliby sobie studiować odpłatnie, co im się chce, jednak jedynie na uczelniach, które zapewniaja wysoki poziom kształenia. Większość prywatnych uczelni powinna pójść w pizdu. Najlepsi studenci gównokierunków, też mogliby liczyć na formę stypendium, w końcu jakiś fachowy socjolog czy politolog czasem też się przyda.
3. Zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na pensje dla nauczycieli, tak, aby do zawodu szli najlepsi. Wyjebać kartę nauczyciela, pensum zwiększyć do 24 godzin, praca w szkole od 8 do 16tej także w wakacje i normalny urlop. Wprowadzić coś takiego jak nauczyciel dochodzący, to jest taki, który zajmowałby się zastępowaniem nauczyciela, który np. w październiku idzie sobie na urlop. Pensja w widełkach 1,5 - 2,5 średniej krajowej.
4. Resztę kasy z gówno studiów przeznaczyć na badania naukowe, głównie na politechnikach.
W kilka lat mamy skok gospodarczy