Rolnicy protestują, niemcy przedłużają po raz kolejny kontrole na granicy, tłumacząc to nielegalnymi imigrantami. Popieram walkę rolników o swój i nasz byt, ale zaczyna to się przeradzać w dość kuriozalną sytuację. Wyciekła lista importerów ukraińskiego zboża, na której widać, że dymali nas wszyscy - nasi, nie nasi, ze wschodu, z zachodu - wygrała natura ludzka, chęć zarobienia. Nie popisał się rząd i rządowi przyległe instytucje.
Co jednak ciekawe najbardziej rzuca się w oczy niechęć do samych ukraińców. Nie do importerów, nie do eksporterów, nie do rządu (naszego i ukraińskiego), a do ukraińców. Napisałem już o tym komentarz, ale z chęcią usłyszę wasze zdanie.
Wg. mnie poza faktycznym problemem ze zbożem dzieje się coś, na co mamy uwagi nie zwracać. Dobrze wiemy, że cała europa, w tym i my borykamy się z jednym i tym samym problemem - niska dzietność. Jest już za późno by z tym problemem poradzić sobie w jakikowiek inny sposób niż ściąganie kogoś z zewnątrz (oczywiście, że trzeba dalej pracować, byśmy się rodzili, ale na nagłą zmianę się nie zapowiada, a i tak jest za późno nawet jeśli trend od razu się odwróci). Czy tego chcemy, czy nie - ukry pracują, są nam kulturowo najbliżsi (nawet jeśli dalecy), dalej zostają pakole, inżynierzy z afryki i cały ten ogólny odpad. Komu może zależeć, by ukraińcy wyjeżdżali dalej na zachód wystraszeni naszym negatywnym podejściem do nich? Kto ostatnio zagłosował za paktem migracyjnym? Komu przed nosem robią kontrole na granicy?
Zapraszam do kulturalnej dyskusji.