Są w życiu momenty, kiedy siadasz, patrzysz na ekran i myślisz: „No nie… Tego już się nie da wymyślić”.
A potem czytasz, że jakiś typek (wiadomego pochodzenia) w Niemczech został złapany na ruchaniu kozy.
I nie, nie był przebrany za wilka.
Nie był na kwasie.
Nie kręcili tego do jakiegoś chorego filmu na harda/darkneta lub cokolwiek innego.
On po prostu... wszedł do zagrody i stwierdził: „To dzisiaj jest ta noc”.
I tu się kończy zabawa.
Bo jak bardzo trzeba mieć rozpierdolone w głowie, żeby pomyśleć: „Hm, nie ma chętnej laski, może owca się nada”?
Bracie dzidowcu, jeśli twoja seksualność wymaga, żeby owłosiona, czteronożna istota beczała podczas twojego „aktu miłości”, to już nawet nie jesteś człowiekiem.
Jesteś błędem systemu.
Wirusem.
Glitchem w matrycy.
Albo po prostu – ciapakiem, inżynierem, kozojebem albo kimś innym z tej gorszej rasy. Lepiej jej użyć jako mięso do kebaba - nie do ruchania.
A teraz, zanim ktoś z fandomu furry podniesie raban – nie, nie każdy futrzak to zoofil (większość pewnie i tak ma takie skłonności ale to taka moja prywatna obserwacja niepotwierdzona naukowo XD).
I nie, samo przebieranie się za wilka na konwencie nie czyni cię przestępcą.
Ale problem zaczyna się tam, gdzie fantazja zaczyna pełzać poza ekran, a postacie ze sztuki zaczynają przypominać prawdziwe zwierzęta – nie stylizowane lisice z anime, tylko prawdziwe psy, konie, kozy.
Bo jeśli twoje libido kieruje cię do animacji, gdzie koń jęczy jak aktorka porno, a każda druga zakładka w przeglądarce to galeria futrzastych istot w pozycjach anatomicznych – to jesteś o dwa kliknięcia od forum, na którym ktoś ci powie: „A może spróbuj tego w realu?”
I tak zaczyna się równia pochyła.
Problem nie polega na tym, że ktoś lubi bajki.
Problem polega na tym, że niektórzy przestali rozróżniać bajki od rzeczywistości.
A tam, gdzie kończy się dystans, zaczyna się krzywda.
Zastanówmy się na chwilę.
Pies.
Najlepszy przyjaciel człowieka. Chronił cię przed wilkami, czekał pod drzwiami, gdy wracałeś z pracy, wyczuwał raka lepiej niż sprzęt z NFZ-u.
I ty, gnido, stwierdziłeś, że ten pies to idealny obiekt do seksualnego wykorzystania?
Pies nie ma zgody. Koza nie ma zgody. Żadne zwierzę nie ma prawa głosu.
A jeśli podnieca cię to, że nie może odmówić – jesteś gwałcicielem.
Tyle że gorszym, bo twoja ofiara nawet nie rozumie, za co ją spotkało cierpienie.
Miłość? Ty nie kochasz. Ty wykorzystujesz.
Nie jesteś żadną „inną orientacją”.
Jesteś zagrożeniem. Biologicznym odpadem.
Człowiekiem, który zasługuje co najwyżej na dozór elektroniczny i całodobowy zakaz zbliżania się do natury.
I jasne – możemy się z tego śmiać. Bo jak nie śmiać się, to trzeba by płakać.
Ale gdzieś tam, pies, który ufał nawet adminowi, właśnie przestał ufać komukolwiek.
Bo jego lojalność została brutalnie zdeptana.
I nikt nie wrzeszczy. Bo ci, którzy mogą – milczą. A ci, którzy powinni – nie potrafią.
Podsumowanie?
Wiesz, co robisz. Wiesz, że to złe.
I właśnie dlatego nie ma dla ciebie miejsca.
Nie w społeczeństwie. Nie w sieci. Nie wśród żywych.
Weź sie zabij.