Coś panu powiem. Kiedy mój ojciec był mały chodził po drzewach i pewnego razu spadł i poczuł, że moment lotu był najprzyjemniejszym momentem w jego dotychczasowym życiu, wchodził więc coraz wyżej i leciał coraz dłużej, upadki były coraz boleśniejsze, mimo wszystko robił to.
Dziś nadal kocha wysokie drzewa i cierpi, bo nie może z nich skakać.
Ja panu radze, niech pan nigdy nie przestaje wierzyć w marzenia. Szkoda, że mój ojciec o tym zapomniał.