Fajna śmieciarkę zwinęliście. Mamy 4,5 min.
Siemano kapitanie.
Gapisz mi się na bebech?
Nie.
Widziałem.
Zerknąłem tylko.
No właśnie.
Przepraszam.
Czego się gapisz? Czego chcesz?
Przyjechaliśmy z Toronto na zlot związku śmieciarzy. Chcieliśmy wsiąść 3 pokoje na parę godzin. Musimy się przespać. Można płacić kartą?
Jasne panie Lahey.
Mów mi Jim.
Wyniesiecie rzeczy z hotelu i władujecie do śmieciary. Nie czego nie zostawiajcie. My jesteśmy kurewsko obici więc musicie sami wszystko załadować. Jasne?
Spoko.
Trevol?
Tak wszystko zrozumiałem.
Chłopaki droga wolna. Szybko.
Nie noś za nim kabla. Pakuj resztę.
Jaki czas?
2 min.
Droga wolna.
Cholera.
Ale się popisałeś.
Co za przygłup.
Bierzcie wykładzinę.
Trzeba czymś ją podważyć.
Palce podważ. Masz łapy chude jak szkielet.
Dobra robota.
Patrzcie w górę. Pamiętajcie żeby mu się nie gapić na bebech.
Co jest? Nie ma mebli? Na czym mamy kurde faja spać? Na ziemi?
O co chodzi Lahey? Gdzie moje meble? Były tu 2 godziny temu?
Właśnie się pytam gdzie? Nie będę spał na ziemi.
Na co się gapisz?
Na nic.
Na co?
Na nic.
Dzwonię po gliny.
Chyba ja zadzwonię. Pozwę Cię. Wynająłeś nam pokój bez łóżek.
Nie gap się.
Nic nie robię.
Przestań Bubels.
Czytałem napis na koszulce Vancouver.
Wszyscy Ci się gapią na bebech bo jest kurwa gigantyczny. Wszyscy się teraz popatrzymy. I co? Gówno. Z czym masz problem?
Z niczym to wy się gapicie.
Ale z Ciebie pojeb. Masz bebech i tyle. Wyluzuj. Spadamy.
Na co się gapisz?
Jak coś to wypierdalam xd