Siema dzidy.
Chciałbym podzielić się z Wami pewną historią, prawdziwą, patologiczną jednak podkreślam, prawdziwą.
Swego czasu, pracowałem przy obsłudze nowych samochodów prosto z fabryk, nie wiedząc jeszcze, że moim ultra skillem będzie montowanie kibli, skręcanie rur itp., fajna praca swoją drogą.
Jedną z barwniejszych postaci na mojej zmianie a zarazem kumplem po dziś dzień był gość zamieszkujący stare osiedle PKP. Były to parterowe podłużne kamiennice dla pracowników budujących infrastrukturę PKP po miastem, kumpel sam określał to miejsce jako 13dzielnica, baraki itp. Generalnie patologia lvl99.
Alkoholizm, przemoc domowa, gacie suszące się na sznurkach w przydomowych ogródkach, 2 sklepy i chuj, to wszysto co Cię tam czekało w małej zamkniętej społeczności.
Pewnego wieczoru, podczas alkoholowej libacji, gdzie uczestniczyły ze trzy pokolenia biesiadników impreza była dość mocna, że ilość wątków pobocznych typu ten temu dał w ryj, tamten zrobił to a tamta tamto, jest sporo, jednak jeden zapadł mi szczególnie w pamięć.
Impreza już mocno się przedłużała, zostało zaledwie kilka osób, w tym 2 miejscowych ziomeczków i matka, o wątliwej reputacji, jeszcze innego.
Chłopacy zabierali się za kobietę dość udanie, buziaczki, macanko itp.
W pewnym momencie, kobieta, ta matka kogoś tam, mówi, że ok, poruchamy się, ale muszą mieć prezerwatywy i chuj, bez tego nie poleci.
Chłopaki przez dłuższy czas jeszzcze ja urabiali i upijali, aż jeden wpadł na pomysł, że wysmarują kutange masłem, może się nie zczai...
Jak powiedzieli tak zrobili. Kobieta w upojeniu alkoholowym dała dupska myśląc, że spora warstwa masła na kutandze to prezerwatywa.
Koniec, wypierdalam.