Ukraina i apel odnośnie pomocy
Polityka
2 l
19
Dzidki!
Właśnie wracam z nocnej zmiany przy pomocy na przejściu granicznym w Dorohusku.
Co mam do powiedzenia - jestem dumny z naszego narodu. Jestem zszokowany ile osób i z jak wielkim zaangażowaniem chcą pomagać, ale wszystko to przyprawia mnie o wiele wątpliwości. Największa to ta, że jest to pomoc "wszyscy na hurra", "patrzcie pomagam Ukrainie".
Z całej Polski docierają informacje o zbiórkach, jedzenia, ubrań, środków czystości czy innych podobnych. Już teraz jest tego tyle, że niektóre magazyny (zwłaszcza te najbliżej granicy) nie mają gdzie mieścić tych darów, przez co są one rzucone do transportów, aby tylko się zmieściły. Na granicy nie ma jak tego segregować w cywilizowanych warunkach, także najczęściej leży to tak jak zostało pierdolnięte.
Dopóki do granic nie dotarła telewizja większość darów trzymana była na paletach pod gołym niebem (teraz jest już tych kilka namiotów, ale nadal nie jest wiele miejsca). Przy mocniejszym deszczu to jedzenie, czy ubrania będą całe mokre przez co zamiast do ludzi trafią na śmietnik.
Wolontariusze próbują wszystko ogarniać, ale jest to "wolna partyzantka", przez co nie wiadomo nawet co zrobić z pustymi kartonami, czy śmieciami.
W poszczególnych miejscach brakuje osób koordynujących wszelkie działa. Do granicy kierują policjanci, dalej jesteś zdany na osoby, które przy tej granicy pomagają od kilkunastu godzin/kilku dni i wytłumaczą ci coś ponad to skąd przyjeżdżają uchodźcy.
O co was proszę:
O rozwagę przy darach, niech nie będą to szmaty, które miały za chwilę czyścić podłogę, czy jedzenie trudne do przechowania/z krótką datą ważności. Niech te dary będą posegregowane już u was w domach, a potem drugi raz na lokalnych zbiorkach i normalnie uporządkowane w autach (lepsze są kartonowe pudła od wieków na śmieci).
Jeśli chcecie pomóc zgłaszacie się do różnych organizacji czy odpowiedzialnych organów, nie róbcie czegoś na własną rękę.
Nie działajmy "na hurra" wojna tak szybko się nie skończy, a wasz zapał z tygodnia na tydzień będzie słabszy.
Jeszcze raz chciałbym, każdemu podziękować za jakąkolwiek pomoc, widząc to wszystko na własne oczy powoli wraca wiara w ludzkość.
Nie porzucajcie nadziei i chęci pomocy.
Z fartem Dzidki i wypierdalam!
Właśnie wracam z nocnej zmiany przy pomocy na przejściu granicznym w Dorohusku.
Co mam do powiedzenia - jestem dumny z naszego narodu. Jestem zszokowany ile osób i z jak wielkim zaangażowaniem chcą pomagać, ale wszystko to przyprawia mnie o wiele wątpliwości. Największa to ta, że jest to pomoc "wszyscy na hurra", "patrzcie pomagam Ukrainie".
Z całej Polski docierają informacje o zbiórkach, jedzenia, ubrań, środków czystości czy innych podobnych. Już teraz jest tego tyle, że niektóre magazyny (zwłaszcza te najbliżej granicy) nie mają gdzie mieścić tych darów, przez co są one rzucone do transportów, aby tylko się zmieściły. Na granicy nie ma jak tego segregować w cywilizowanych warunkach, także najczęściej leży to tak jak zostało pierdolnięte.
Dopóki do granic nie dotarła telewizja większość darów trzymana była na paletach pod gołym niebem (teraz jest już tych kilka namiotów, ale nadal nie jest wiele miejsca). Przy mocniejszym deszczu to jedzenie, czy ubrania będą całe mokre przez co zamiast do ludzi trafią na śmietnik.
Wolontariusze próbują wszystko ogarniać, ale jest to "wolna partyzantka", przez co nie wiadomo nawet co zrobić z pustymi kartonami, czy śmieciami.
W poszczególnych miejscach brakuje osób koordynujących wszelkie działa. Do granicy kierują policjanci, dalej jesteś zdany na osoby, które przy tej granicy pomagają od kilkunastu godzin/kilku dni i wytłumaczą ci coś ponad to skąd przyjeżdżają uchodźcy.
O co was proszę:
O rozwagę przy darach, niech nie będą to szmaty, które miały za chwilę czyścić podłogę, czy jedzenie trudne do przechowania/z krótką datą ważności. Niech te dary będą posegregowane już u was w domach, a potem drugi raz na lokalnych zbiorkach i normalnie uporządkowane w autach (lepsze są kartonowe pudła od wieków na śmieci).
Jeśli chcecie pomóc zgłaszacie się do różnych organizacji czy odpowiedzialnych organów, nie róbcie czegoś na własną rękę.
Nie działajmy "na hurra" wojna tak szybko się nie skończy, a wasz zapał z tygodnia na tydzień będzie słabszy.
Jeszcze raz chciałbym, każdemu podziękować za jakąkolwiek pomoc, widząc to wszystko na własne oczy powoli wraca wiara w ludzkość.
Nie porzucajcie nadziei i chęci pomocy.
Z fartem Dzidki i wypierdalam!