Teraz krótko o jadzie.
Neurotoksyna, ponoć 15 razy silniejsza od jadu grzechotnika. Z tą tylko różnicą, że pani czarna wdowa wciśnie Wam go przy ugryzieniu nieporównywalnie mniej. A i samo ugryzienie niespecjalnie zaboli, bo ma maleńkie pazury jadowe.
Jazda zacznie się potem.
Jad powoduje latrodektyzm:
bolesne skurcze mięśni, także gładkich, pocenie, wymioty, osłabienie mięśni. No i bywa, że śmierć.
Tu uwaga dla szukających informacji: google zasugeruje Wam, że pająk ma żądło. To bzdura, mam nadzieję, że to jasne.
Ze statystykami śmiertelnych ukąszeń tym razem się wstrzymam, ponieważ akurat czarna wdowa na nasze nieszczęście jest gatunkiem synantropijnym. Czyli żyje w pobliżu człowieka, często w domach. Ogólnie nie jest za skora dziabać nas przez sen, ale w związku z tym, że prawdopodobieństwo przyciśnięcia maleństwa i tym samym sprowokowania do ugryzienia jest, to ilość ukąszeń i w związku z tym ofiar może się zmieniać.
Np przy szukaniu info o pająku trafił mi się nagłówek o ośmiolatku, który celowo dał się ujebać, bo chciał mieć supermoce. No, nie wnikam, czy to prawdziwa historia.
Tak czy siak, surowica jest, więc ukąszenie to nie wyrok.
Hodowla oczywiście w Polsce zakazana, ale jest inna maszkara z rodzaju Latrodectus, która całkiem nieźle imituje naszą bohaterkę. Ma nawet wzór klepsydry, więc jak kogoś kręci to zwie się hesperus. Łudząco podobna.
Pozdrawiam, wypierdalam.
Aha, mamy w Polsce zyzusia tłuściocha: tzw. "fałszywą czarną wdowę". Groźny jak jego nazwa.