Jak widać, po nawet niewielkiej prędkości początkowej dostajemy całkiem sporą prędkość na końcu, a przez to siłę. Można to jeszcze "podkręcić" za pomocą mechanizmu spustowego opartego na sprężynie wyrzucającego pierwszą kulkę, a także poprzez "zakręcenie lufy" przy pomocy prostego wahadła (czyt. huśtawki działającej w poziomie). Oprócz tego, można także stosować w każdym segmencie coraz większe kulki - otrzymamy efekt domina, dzięki któremu zwiększy się siła kinetyczna ostatniej wyrzuconej z takiej konstrukcji kulki. Niemniej stworzenie czegoś takiego do celów militarnych byłoby wątpliwym rozwiązaniem - mimo prostoty konstrukcji otrzymanie działa mogącego szkodzić przeciwnikowi na sensownej odległości byłoby mało bądź wcale opłacalne.
Pojedynczy segment składa się z prowadnicy pocisku (dielektryk czyli izolator), pocisk (koniecznie ferromagnetyk, czyli materia podatna na oddziaływanie magnetyczne) i segment generujący pole magnetyczne - układ złożony z elektromagnesu (działo Gaussa) lub solenoidu (Coil Gun) oraz kondensatorów do wytworzenia pola. Do tego trzeba dorzucić sterowniki automatyczne w odpowiednim czasie odcinające przepływ prądu przez uzwojenie i aktywację kolejnego segmentu. Można to zrobić na parę sposobów - fotokomórki, detektory napięcia indukowanego w dodatkowej cewce przez przelatujący pocisk lub poprzez mechaniczne styki zwierane przez pocisk. No dobra, ale jak to ustrojstwo działa? Otóż bardzo prosto - przez uzwojenie przepuszczamy prąd z kondensatorów, który generuje pole magnetyczne. Magnetyzm zasysa pocisk do środka cewki. Osiągając środek cewki prąd musi zostać koniecznie odcięty, w innym wypadku pocisk zacznie zwalniać. Następnie pocisk opuszcza segment, po czym może zostać zassany przez następny segment albo ulecieć w przestrzeń.
Efektywność takiego urządenia jest niestety niezbyt duża z powodów strat przy konwersjach energii (opory wewnętrzne elektroniki, tworzenie pola magnetycznego, oddziaływanie pola na pocisk).
Zasada też bardzo podobna: pocisk zbudowany jest z dobrego przewodnika (lub co najmniej pokryty dość grubą warstwą materiału przewodzącego) i umieszczony pomiędzy dwiema przewodzącymi szynami (ang, rail, stąd rail gun). Początek szyn (licząc od tyłu lufy, czyli "spustu" jeśli rozważać wersję do trzymania w rękach) jest podłączany do zasilania. W momencie włączenia zasilania powstaje obwód szyna-pocisk-szyna, przez który płynie znaczny prąd elektryczny. Obwód ten wytwarza silne poprzeczne pole magnetyczne. Na szyny oraz pocisk działa siła elektrodynamiczna starająca się rozsunąć szyny i wyrzucić pocisk. Szyny są unieruchomione, więc siła elektrodynamiczna wykonuje pracę tylko względem pocisku. Oczywiście, potrzeba na to znacznych ilości energii - tyle, że o ja pierdolę! Tak z 15 MW. Dzięki czemu taki pocisk może się rozpędzić do prędkości mach 8, czyli około 2700 m/s i mieć zasięg do 555 km. Przy energii kinetycznej, jaką osiąga nie potrzebowałby żadnych dodatkowych ładunków wybuchowych i podejrzewam, że byłby nie do przechwycenia - może jakąś bronią laserową, ale sama detekcja tak małęgo i szybkiego obiektu byłaby prawie lub w ogóle niemożliwa.