>anon lvl 23
>mieszkasz na jebanej wsi koło wawy
>studiujesz
>dojeżdżasz na wykłady do stolicy
>na codzień zajmujesz się dokarmianiem kur i wpierdalaniem rosołu
>nie lubisz miejskiego życia
>wyrwałbyś czasem jakąś dziołche ale nie wiesz jak
>do 20 roku życia wystarczało ci że babcia mówiła że przystojny z ciebie kawaler
>3 lata temu zmarła więc zostałeś sam
>chociaż nie zupełnie
>twój stary
>kierowca kombajna
>jebany bogaty alkoholik
>dba o swoje pole a pieniądze wydaje na konserwacje kombajna i wóde
>nienawidzisz go
>gdy miałeś 10 lat wypierdolił cię z domu
>mieszkałeś cały czas u babci
>w sumie to ci to nie przeszkadzało bo tata nigdy nie nazwał cię przystojnym kawalerem
>wracając do tematu
>czwartek rano
>zapierdalasz na wykłady
>wysiadasz ze swojego czikłoczento i wbijasz do budynku
>zauważyłeś tam jakąś dziołche
>trochę zahipnotyzował cię jej wzrok
>stwierdziłeś że na wykład się troszkę spóźnisz
rozmowa się zaczęła
>wyglądała na bogatą
>udajesz bogatego
>mówisz że jesteś ze wsi spod wawy i masz kombajn
>to chyba działa
>mówisz że możecie się spotkać
>zgodziła się
zapierdalasz na wykład
>wszyscy się na ciebie gapią bo wlazłeś w środku pierdolenia profesora
>nie możesz się skupić
>cały czas myślisz o jej ślicznych oczach
>nic dla ciebie się bardziej teraz nie liczy
>koniec wykładu
>wracasz na parking
>twoje czikłoczento nie odpala
>wiesz że musisz być za chwilę w domu bo umówiliście się u ciebie
>w oczach ani (bo tak się nazywała) widziałeś wcześniej że nie wygląda na spóźnialską
>nie wiesz co robić
>taksówka nie wchodzi w grę
>masz przy sobie tylko 12zł które mają starczyć na najbliższy tydzień
>nagle patrzysz w lewo
>podjechało jakieś auto z napiszem JAGUAR
>patrzysz się
>mówiłeś jej że masz drogie auto
>toniesz w marzeniach posiadania takiego auta
>z jaguara wyszedł jakiś dziadek
>zastanawiasz się jaki z niego idiota że wozi się jaguarem a jakby ktoś chciał go okraść to dziadyga nie doszedłby nawet na komisariat bo po drodze zdechłby ze starości
>zastanawiasz się skąd on ma hajs na takie auto
wiesz że przez takich jak on świat staje się gorszy
>wypierdalasz bułe staruchowi i zabierasz kluczyki
>jedziesz
>niestety w aucie nie zostawił ani grosza
>masz już auto ale przydałoby się skombinować jeszcze trochę hajsu
>myślisz kto może mieć dużo hajsu
>przypominasz sobie o ojcu
>podjeżdżasz do niego z nadzieją że ci pożyczy
>nie zastajesz go w domu
>pewno zapierdala kombajnem
>przypominasz sobie jednak jak bardzo cię nienawidzi
>zaczynasz ryczeć
>po poskładaniu się w kupe i uświadomieniu sobie jak bardzo go nienawidzisz patrzysz na zegarek
>jest 19:00
>o 20:00 masz być w domu
>otwierasz szufladę
>wypierdalasz z niej wszystko co się da
>znajdujesz hajs
>50:000 prawdziwych dolarów amerykańskich
>czasu coraz mniej
>nic od rana nie jadłeś
>idziesz do kuchni
>bierzesz pierwsze lepsze co i zjadasz
>jebie ci z japy
>idziesz do łazienki
>bierzesz pastę do zębów i zaczynasz sobie ją wcierać w gębę
>ma dziwny smak
jedziesz na chatę
>patrzysz na swój dom i dopada cię strach że to wciąż za mało
>że wciąż nie uwierzy
>przypominasz sobie o firmie, która przewozi całe domy
>masz w pizdu hajsu
>dzwonisz do nich
>przyjeżdżają
>niestety nie mogą przestawić twojego domu bo fundamenty są za głęboko i wgl
>mówisz im żeby obok twojego postawili willę twojego ojca
>wszystko działo się błyskawicznie
>wielki helikopter w momencie przewiózł dach podczas gdy 2 wielkie tiry wiozły resztę
>no i proszę gotowe
>masz willę ojca na swoim podwórku
>nie wiesz tylko jak jej wytłumaczyć jebaną stodołe (twój dom) która stoi obok
>wpadasz na pomysł
>wchodzisz do willi ojca
>znajdujesz spluwę
>bierzesz ją
>podczas gdy firma się już zawijała podchodzisz do jednego z pracowników żeby jeszcze coś zobaczył
>wchodzicie razem do twojego domu
>przykładasz mu lufę do skroni i grozisz że ma udawać przez najbliższy wieczór twojego brata mieszkającego w tym małym domku
gitara ale jebanie z gęby to lekki problem szczególnie że użyłeś już pasty do zębów
>wracasz do łazienki ojca
>wpierdalasz całą tubkę pasty
>wiesz że twoja candy za chwilę to będzie
>znajdujesz w szafce więcej tej pasty
>zaczynasz ją wpierdalać
>wszystkie 5 tubek wylądowało w twojej gębie
po odsunięciu białych wrot ujrzałeś martynkę w całej okazałości
>myślałeś przecież że nazywa się ania
>jebać może być nawet grażyną byle by miała te piękne oczy
>zapraszasz ją do siebie
>opowiadasz o tym jak żyjesz, o swoim bracie któremu zapewniłeś dach nad głową i mieszka obok i o tym jak zarobiłeś na jaguara
mówisz że są równie bogaci i mieszkają w kalifornii
>widzisz jak jej usta zbliżają sie do twoich
>powoli i subtelnie wychyla swój język
>wiesz że zaraz nastąpi twój pierwszy pocałunek i to z dziewczyną z miasta
twój penis w momencie się zatrzymuje
>prosisz ją o chwilkę
>zapierdalasz do łazienki
>czytasz napis na paście
kurwa co jest
>biegniesz na dół
>opowiadasz jej że jadłeś homara przed jej przyjazdem i stąd ten zapach
>zaczyna wyczuwać podstęp
>nagle ktoś wchodzi do pokoju
>to ten porwany idiota od przenoszenia domów
>widzisz jego złowieszczy uśmiech
>okazuje się że stał za drzwiami i czekał na okazję
>opowiada że jesteś gejem co tłumaczy zapach wazeliny z ust
>wszystkiemu zaprzeczasz
>gdyby nie było tu twojej candy od razu byś go zajebał rewolwerem ojca
>twój niby brat zaczyna mówić o twoich chorych akcjach
>wiesz że jesteś skończony
>o kradzieży domu
w tym momencie ona zaczyna się śmiać
>jest po twojej stronie
twój "hehe brat" poszedł sobie
>zaczyna mówić o tym że mam pojebaną rodzinę
>tłumaczę się że tylko on taki jest i wgl
>nie minęło od tego momentu 60 sekund gdy nagle ścianę rozburzył wielki kombajn
okazuje się że zauważył że jego dom zniknął
>w tym momencie podjeżdża policja
>aresztują cię za kradzież jaguara
>trafiasz do paki
>mija 40 lat
>przez ten czas uświadomiłeś sobie że gdyby nie ta jebana pasta która okazała się wazeliną to wszystko by się udało
>kończy sie twój okres odsiadki
>w pierwszej kolejności jesdziesz do swojej candy
>niestety nie zastałeś jej domu na jej podwórku
>gdyby nie ostatnie zdarzenia nie uwierzyłbyś w to ale teraz wiesz że ktoś po prostu ukradł jej dom
>jedziesz do siebie
>otwiera ci porwany koleś który udawał twojego brata
>okazuje się że twój tata go bardzo polubił i dał mu twój dowód osobisty
>teraz koleś oficjalnie jest tobą i jest bogaty
>dociera do ciebie że straciłeś nawet tożsamość
>jedziesz do ojca
>otwiera twoja candy
>mówi żebyś wypierdalał
>okazuje się że twój ojciec się z nią przespał a ona została twoją macochą [albo raczej twojego brata (albo osoby która go udawała)]
>załamujesz się
>jedziesz na wykład
>przypominasz sobie że minęło 40 lat i już nie chodzisz na studia
>w kieszeni znajdujesz 12 zł które 40 lat temu miało ci starczyć na cały tydzień czy chuj wie ile
>wchodzisz do apteki kupić sobie rutinoskorbin
>zauważasz jednak tubkę wazeliny
>przypomina ci się pierdolenie lekarza więziennego o skutkach jej przedawkowania
>przypominasz sobie też jak inni więźniowie cie uwielbiali gdy w twoją gębę wchodziło tak łatwo
wpierdalasz je na raz
>przedawkowujesz
>umierasz
>nigdy nie mylcie pasty z wazeliną