Krążyły plotki, że ten terrorysta miał szlachetne pobudki i tak chciał przerwać "podwyżki płacy dla lokalnego urzędnika". Jednak świadek zdarzenia opisał ukraińskiemu dziennikarzowi Witalijowi Glagola inną wersję
"
W dniu zamachu zamachowiec-zastępca chciał zostać sekretarzem gminy, ale członkowie gminy go nie poparli
"Każdy, kto nie popierał jego zdania, automatycznie stawał się kimś złym.
Bardzo chciał zostać sekretarzem rady gminy. Nie miał poparcia.
Popierało go kilku członków, ale nawet jego własna frakcja go nie popierała. Nie zgłaszali żadnych wniosków na sesji, ponieważ wiedzieli, że nie mają poparcia. Zamiast tego zgłosili innego kandydata. Również z partii Sługa Ludu. Zagłosowali na niego".
Po tym wszystkim poprosił tych, którzy go poparli, aby wyszli na zewnątrz. Wyszli. Kazał im odejść, a sam wrócił i rzucił granaty" - mówi kolega bliski zamachowcowi.