Sylwestrowa zabawa

37
Mija kojelny rok, zimowy szczyt depresji. Zimowa depresja zawsze bardziej sponiewiera, niż letnia... Nie mam z kim spędzić sylwestra, ani pogadać ani nic... Natchniony samotnością spotęgowaną przez odgłosy wybuchów i świadomość, że gdzieś tam ludzie świetnie się bawią razem, postanowiłem... podpytać. Wiem, że było już dyżo takich postów depresyjny i td. Wiem, że wielu z was zmaga się z podobnymi problemami - depresja, lęk społeczny od wielu lat + doszla jeszcze astma która nie bardzo reaguje na żadne leki. Nikomu nie życzę tego gówna. Chodziłem ponad rok na terapię do psychologa, coś tam pomagało, jakiś tam postęp zrobiłem z radzeniem sobie z emocjami. Może wielkiego przełomu nie było, ale zawsze na plus. Potem, gdy doszła astma wszystko poszło się jebać, bo najabardziej pomagało mi jak się wyciszałem, a teraz jak próbuję się wyciszyć, świadomie oddychać i td to duszności się nasilają... Ogólnie spróbuję przeżyć do lata, wtedy jest lżej, ale jak nadejdzie kolejna zima i nic nie pójdzie do przodu, nadal będę sam w tym gównie, zamierzam skończyć ze sobą. Tu przechodzę do meritum, bo jeszcze się nie poddałem, chociaż jest beznadziejnie. Chciałem spytać o wasze doświadczenie z lekami na depresję. Czy komuś pomogły, czy po odstawieniu coś się zmieniło, jakie leki, jak długo. Interesują mnie raczej ciężkie przypadki wieloletniej depresji, bo krótkie epizody podejrzewam, że nie są aż tak zakorzenione i może się wydawać że lek pomógł, a tak na prawdę może to po ptostu trudniejszy okres był i trzeba było ptrzetrwać. Trochę boję się jeszcze bardziej sobie zamieszać tymi lekami, ale z drugiej strony co tu jeszcze można bardziej spierdolić? Szukam natchnienia, żeby iść do psychiatry. Jak niektórzy pewnie znają z autopsji, nawet głupie wykonanie telefonu jest bardzo ciężkie z lękiem społecznym xd Wypierdalam... 
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.14510083198547