Jesteś na emeryturze, i ogólnie powoli zbliża się Twój koniec.
Wtedy sprzedajesz mieszkanie i inne nieruchomości oraz zbędne rzeczy, które przez lata życia zgromadziłeś. Wynajmujesz jakąś kawalerkę. Pieniądze ze sprzedaży dajesz na konto. Bierzesz konkretną pożyczkę, na ładnych parę lat, każdy młody doradca finansowy da Ci kredyt bo będzie łasy na prowizję.
Trochę pożyczki na początku spłacasz, tak dla picu a potem, konto opróżniasz i wypłacasz całą kasę którą dostałeś za swoje fanty, plus ta pożyczka. I wydajesz na głupoty, i na alkohol.
Gotówkę trzymasz bezpiecznie w wynajmowanej kawalerce, czyli nie wypuszczasz grupy kobiet sprzedających dywany czy tam inne garnki, oraz leczących pocieraniem chorych miejsc jajkiem. Większą cześć gotówki rozdajesz dzieciom, bo dzieci lubią gotówę.
Resztę kasy przechuśtowujesz na co chcesz.
I najważniejsze, sporzadzasz testament, prawomocny z notariuszem, zgodnie z przepisami, itd... w którym wydziedziciasz wszystkich, całą swoją rodzinę i krewnych.
Cały Twój majątek przepisujesz na skarb państwa. Czyli stare dresy, trochę garnków, talerzy itp.
I pocałujta w dupę wójta!
