Pieskow twierdzi, że nie ma w planach podpisania żadnych dokumentów pomiędzy Kimem a Fiutinem. Więc w sumie przyjechał, pogadał, popił, pojadł to teraz poszedł by w kimono i do domku.
A całkiem serio, to dla mnie jakaś pokazówka, że niby wielcy kumple. Jednemu kończą się żołnierze a drugiemu obywatele z głodu - jeden drugiego wart.