Słów kilka o zamianie w wilka- prawdziwe wilkołaki (uwaga długie)
6 1 1

8
Siemano Dzidki! Żeby odpocząć trochę od polityki i papieża, postanowiłem napisać coś z serii o wilkołakach. Jednak tym razem nie będzie to ciąg dalszy historii wilkołactwa a ciekawy przypadek niskorosłego człowieka. Człowieka, który wykorzystując zabobonność ludu, dokonywał zbrodni, które z całą pewnością mogą określić go mianem seryjnego mordercy. Zapraszam.


Manuel Blanco Romasanta o którym mowa, urodził się 18 listopada w Galicyjskim Regueiro. Niestety, mały Manuel od początku nie miał lekko ze względu na rozmiar swojego przyrodzenia, które było mniejsze niż pyza. Przez to właśnie, nieświadomi rodzice ochrzcili go jako Manuelę. Podczas badań lekarskich, kiedy Manuela miała lat sześć, lekarz oznajmił rodzicom, że mają syna. Jednak nie tylko jego ptaszek był niewielki. Otóż sam Manuel liczył sobie ok 150cm wzrostu, co dawało ludziom pożywkę do drwin. To prawdopodobnie kompleksy i podejście ludzi pchnęły Manuela w objęcia nienawiści.
Słów kilka o zamianie w wilka- prawdziwe wilkołaki (uwaga długie)
U progu lat 30-stych XIX stulecia, Manuel podjął się pracy krawca, by z czasem zostać wędrownym handlarzem. Początkowo kręcił się z wozem różnych towarów po okolicach, by później rozszerzyć swoją działalność na cześć Galicji i północnej Portugalii. W ciągu swojej pracy zdołał doskonale poznać drogi i bezdroża, co postanowił wykorzystać do zostania przewodnikiem.

W 1844 roku, pewien dostawca złożył na Manuela skargę, w której oświadczył, że ten nie płaci za dostarczone mu towary. Udał się do niego żandarm Vicente Fernandez w celu przesłuchania, jednak niebawem odnaleziono ciało stróża prawa. Był on pierwszą ofiarą Manuela Blanco Romasanty. Po zabójstwie zniknął z okolicy, co utwierdziło wymiar sprawiedliwości w przekonaniu o jego winie. Został zaocznie skazany na 10 lat więzienia. Manuel w tym czasie znajdował się w malutkiej wiosce, pod fałszywym nazwiskiem Gòmez. Tam zajmował się tkactwem, pracował jako robotnik rolny a nawet kucharz. Nienawiść do ludzi jednak towarzyszyła mu zawsze, tym bardziej, że okoliczni mieszkańcy wyśmiewali Manuela z racji podejmowania przez niego typowo damskich zawodów. Wioska jednak zapewniała mu dochód i bezpieczeństwo. 
Gdy sprawa zabójstwa żandarma nieco przycichła, Manuel powrócił do handlu i bycia przewodnikiem. Tym razem jednak do głosu całkowicie doszła jego zwyrodniała natura. Złowrogi karzeł z upodobaniem mordował ludzi, których miał bezpiecznie przeprawić przez dzikie ostępy. Zazwyczaj były to kobiety i dzieci. Romasanta nie tylko okradał swoje ofiary, masakrował również ich ciała wyrywając z nich kawałki mięsa. Zwłoki porzucał na odludziu, gdzie chętnie żywiły się nimi liczne wtedy wilki. Te w oczach ludzi były winne morderstwom.
Słów kilka o zamianie w wilka- prawdziwe wilkołaki (uwaga długie)
Jakby tego było mało, psychopatyczny karzeł sprzedawał dobra swoich ofiar na bazarach. Wycinał też tłuszcz z ud i pośladków denatów, przerabiał na mydło i również sprzedawał na targach. Pisał listy do rodzin w imieniu ofiar, w których zapewniał o bezpiecznym dotarciu do celu co odsuwało od niego wszelkie podejrzenia. Miejscowi żandarmi przyjęli więc, że mordów dokonują wilki a znajdujący ciała chłopi rabowali je z ubrań i dobytku. Znalazł się jednak człowiek, który nie dawał wiary tym teoriom. Lucian Bastida Hernáez, prokurator z Ferrady. Uwierzył on chłopom zarzekającym, że to nie oni okradali martwych. Prokurator wraz z lekarzami przebadał dokładnie ciała. Poza śladami wilczych kłów, zauważyli także rany zadane nożem, oraz wycięte płaty tłuszczu. Hernáez, jako niezwykle bystry człowiek, postanowił zorganizować zasadzki na targach, jako że domyślał się przeznaczenia tłuszczu. W roku 1852, na targu w Escalonie, żandarmi zauważyli na jednym ze stoisk przedmioty należące do kobiety rzekomo zabitej przez wilki. Romasanta zdołał zbiec z targu, jednak jeszcze tego samego roku został schwytany przez nieugiętego prokuratora.
Słów kilka o zamianie w wilka- prawdziwe wilkołaki (uwaga długie)
A gdzie tu wilkołak? Otóż Manuel doprowadzony przed sąd co prawda przyznał się do trzynastu zabójstw, jednak nie brał za nie odpowiedzialności. Jak twierdził jest on wilkołakiem, co zrzuca winę na rzekomą niepoczytalność gdyż to pod jego postacią miał dokonywać zbrodni. Twierdził, że lata temu spotkał w górach dwa straszne wilki a ich obecność sprawiła, że stał się jednym z nich. Do ludzkiej postaci miał powrócić po pięciu dniach. Od tej pory Romasanta zamieniał się w wilka regularnie i zabijał wbrew swojej woli, żeby nasycić głód.
Słów kilka o zamianie w wilka- prawdziwe wilkołaki (uwaga długie)
Okazuje się jednak, że Manuel nie był szalony. Prawdopodobnie w swojej przewrotnej inteligencji, wykorzystał fakt, że w tamtym okresie ludność powszechnie wierzyła w wilkołaki. Dodatkowo utrzymywał, że robił to by zaspokoić łaknienie. I tu również wykorzystał ludzkie współczucie, gdyż w tamtym okresie mieszkańcy tamtych części Hiszpanii walczyli z klęską głodu.
Wszystko by się udało, gdyby nie ten wścibski prokurator Lucian Bastida Hernáez i jego żądanie dowodu. W trakcie procesu prokurator zażądał aby Manuel zademonstrował przemianę w wilka. Romasanta tłumaczył, że klątwa wisiała nad nim 13 lat i niedawno go opuściła. To ponownie wywołało drwiny na sali sądowej.
Wezwani biegli lekarze, zgodnie orzekli, że ani trzewia, ani czaszka nie wykazują cech wilkołaka. Uznali że Manuel Blanco Romasanta w pełni świadomie dokonywał zbrodni. 
6 kwietnia 1853 roku, Romasanta został uznany winnym zamordowania dziewięciu osób, a pozostałe cztery przypadki, zostały przypisane wilkom. 
Sędziowie skazali mordercę na śmierć. Jednak sąd wyższej instancji miał wątpliwości, czy aby na pewno Manuel nie jest wilkołakiem. Zamienił więc karę śmierci na dożywocie. Prokuratura nie poddawała się jednak a jej apelacje w końcu przyniosły skutek i sąd ponownie wymierzył najwyższy wymiar kary. Siusiak mały ale szczęście wielkie, gdyż francuski naukowiec zwany "sir Philipsem" interweniował w jego sprawie jako znawca likantropii. Urzędnicy zgodzili się, że śmierć Manuela uniemożliwi badania zaburzeń psychicznych. Po uzyskaniu zgody od królowej Izabelli II, wilkołak został przewieziony do więzienia w Celanova, gdzie zmarł 14 grudnia 1863 roku o czym donosiły " La Iberia" i "La Esperanza".
 Tyle na dziś, pozdrawiam wytrwałych i lecę się umyć nowym mydełkiem. 
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
1000
1000
400
100
+80

Walka o życie
1 1

9
00:00
00:00
Download
1000
1000
400
100
+57

EjAj nas zabije. Mówię Ci mordo.
1

6
00:00
00:00
Download
1000
1000
400
100
+53

Rykowisko
6 3 4

14
Prawie 4 lata temu, gdy moja pasja, jaką jest fotografia przyrodnicza, jeszcze raczkowała, a na sprzęt nie poszły miliony monet. Postanowiłem wybrać się na swoje pierwsze w życiu rykowisko, w pewien fragment Borów Dolnośląskich, który sobie upatrzyłem pod względem foto i mocno molestowałem oraz penetrowałem. Plan był prosty: zjawiam się kilka godzin przed zmierzchem, staram się coś uchwycić, nocka w lesie i przed świtem dalej "polowanie". Jak pomyślałem, tak zacząłem realizować, zapakowałem rzeczy, rzeczy i siebie w auto, 50 km trasy do celu, później 4nkm marszu i przygotowanie stanowiska sypialni-fotograficznego. Może i jeleni nie było, ale też było zajebiście. Dosłownie chwilkę po rozstawieniu przyczłapał się wilk.
Rykowisko
Powiem szczerze, że nie liczyłem na to tego dnia, a że to było moje drugie spotkanie z wilkiem w życiu i to bliższe, niż za pierwszym razem, to zrobiło mi to już dzień i wieczór. Gdy zaczęło zmierzchać, polanę na skraju której się rozbiłem, zaczęła spowijać mgła. Decyzja, by spać na skraju lasu, jest jedną z glupszych w takiej sytuacji, ale albo zdjęcia, albo nocka w lesie. No i cóż, przed nadejściem całkowitej ciemności udało się uchwycić tylko znikającego we mgle kruka. 
Rykowisko
Gdy ciemność już uniemożliwiała zrobienie zdjęcia, postanowiłem się położyć i chociaż posłuchać jak jelenie ryczą, ale to, co nastąpiło, gdy już leciało mi oko, dość szybko wybiło mi z głowy sen.
(polecam z dźwiękiem filmik) 
00:00
00:00
Download
Spotkany kilka godzin wcześniej wilk, ich wycie, które jak się okazało po odzyskaniu zasięgu w telefonie, było jakieś 250 metrów ode mnie, mgła, wilgoć, chłód i brak rozpalonego ogniska, szybko sprawiło, że tej nocy sen miałem już totalnie z głowy. W nocy wilki wyły jeszcze 3 razy, przeplatając się na zmianę z ryczeniem jeleni. 
O świcie próbowałem na coś "zapolować" ale totalnie nic się nie działo, więc spakowałem manatki, obrałem kurs na samochód, ale po drodze wlazłem jeszcze na ambonę, która stała na trasie powrotnej, aby uchwycić wschód słońca. 
Rykowisko
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
1000
1000
400
100
+75
0.11213898658752