sczoraj myslalem, ze mam grype, mialem 39.4 najwyzej, nie moglem sie ruszyc, strasznie zimno, nawet spac nie moglem, jednak na wieczor juz czulem sie zdecydowanie lepiej, temperatura spadla do 37.6, dzis jednak obudzilem sie z ogromnym bolem gardla, nie jestem w stanie mowic, a przelykanie sliny boli jakby mi podwarzano paznokiec ze znieczuleniem. Temperatura 39.6, kurewsko mi zimno. Mam ochote zdechnac byle juz nie czuc tego bolu.