Saga nadwiślańska: O Baśce, co średni biust miała

18
- Bądź mną, korpożaba, level chrystusowy 33

- Do roboty chodzisz wyłącznie dla hobby, którym jest nieumieranie z głodu, unikasz rozmów o prywatnym życiu jak Dorota Weltmajster spacerów po lesie w sezonie łowieckim.

- Nie_wdawać_się_w_rozmowy_w_ogóle_w_nic_się_nie_ wdawać.mp4- Nie angażujesz się w żadne firmowe dramy i ploteczki, z nikim nie trzymasz się bliżej, więc inne korpoludki traktują Cię z podejrzliwością i rezerwą jak typa, który nie pije na weselu, ale generalnie uchodzisz za nieszkodliwego mruka i masz spokój.

- Tylko jedna babeczka w robocie ma problem z twoim stylem bycia i nawet nie stara się z tym kryć - Baśka z biura obok, głupia sraka, jak Ty jej, kurwa, nienawidzisz.

- Baśka to typowy szon, który wyżej sra, niż dupę ma, 6/10 w porywach z widocznym potencjałem na ewolucję w żywiołaka smalcu, bo chociaż czuje się ważna jak CEO firmy, to jej głównym zajęciem jest łażenie po biurach na ploty i wpierdalanie ciasta.

- Kiedy przychodzi do waszego działu, to tylko zerka na Ciebie z obrzydzeniem jak cygan na mydło, a jak już musi zamienić z Tobą chociaż dwa zdania, to krzywi ten swój karyński pysk, jakby ktoś zaserwował jej shake'a z gówna.

- Czasem rzuca do koleżanek jakieś debilne komentarze i wiesz, że pije do Ciebie, ale zgodnie z przyjętą taktyką starasz się ją ignorować i skupić wyłącznie na robocie.
- Któregoś szarego dnia twojego życia przychodzi mail od szefa, „Pracownicy działów X, Y i Z zostają oddelegowani na dwudniowe obowiązkowe szkolenie w Wiśle…”

- No tak, chuj Ci w dupę, wincyj czasu z ludźmi z roboty, tego Ci trzeba, jeszcze na domiar złego jedzie ta Baśka zidiociała.

- W programie jakieś wykłady potrzebne Ci jak psu jojo, a wieczorem impreza taneczna w góralskim stylu, na samą myśl rwiesz się do tego okna skakać, ale szef nie pozwoli Ci się wykręcić trzeci raz z rzędu.

- Dzień rozpoczęcia szkolenia, jedziesz na miejsce w nastroju skazanego na 100 lat stryczka, celowo wydłużasz trasę, żeby wejść w ostatniej chwili i uniknąć nadprogramowej interakcji.

- Wykłady długie i nudne jak transmisja wyścigu kolarskiego, ale przynajmniej nikt Cię nie zaczepia, wtapiasz się w tło i pykasz większość czasu na telefonie.

- Czas do wieczora zlatuje, czuć ekscytację zbliżającą się zabawą taneczną, a ty masz prosty plan: pójdziesz się pokazać, opierdolisz coś na ciepło, wychylisz drina i wychodzisz po angielsku do swojego pokoju.

- Wbijasz na salę i przysiadasz się do waszego firmowego stolika na jedyne wolne miejsce, będzie cud, jak Cię tu jasny chuj nie strzeli, bo praktycznie naprzeciwko rozsiadła się Baśka i jej koleżaneczki.

- WodzirejkaGłupiaPizda.jpg

- Baśce morda się nie zamyka, rzadko ma okazję pierdolić te swoje kocopoły do tylu osób naraz, podlewa się do tego wódą bez opamiętania jak gimbus na wycieczce szkolnej, co nakręca ją jeszcze bardziej.

- Ciebie kompletnie ignoruje, a Ty sączysz rum z colą i wyobrażasz sobie, jakby wyglądała jej gęba po bliskim spotkaniu z garścią monet w elastycznej skarpecie.

- Wydaje się, że impreza zleci bez nieoczekiwanych incydentów, gdy już dobrze porobiona Baśka nagle wyrywa Cię z zamyślenia.

- „A ty co tak siedzisz jak gówno w trawie?” – rzuca Baśka, a jej przyjaciółeczki ryczą ze śmiechu, jakby powiedziała coś na poziomie Monty Pythona.   

- "Wolę słuchać, niż mówić" - ucinasz, choć czujesz, jak ziarno wkurwu zaczyna w Tobie kiełkować. - „Chyba się tu nudzisz, co? Może ci załatwić jakąś robotę na miotle?” - dopytuje się i rozgląda z nieskrywaną dumą z żartu po ludziach. 

- W ostatniej chwili hamujesz soczyste "WYPIERDALAJ, ŚMIECIU"  i przemożną potrzebę przywrócenia Baśce ustawień fabrycznych prawym sierpowym.

- Dociera do Ciebie, że KO tej bezczelnej idiotki smakowałoby wybornie, ale kosztowało zbyt drogo - zwolnienie z roboty i najpewniej sprawę o pobicie. Tępa picza nie jest tego warta.

- "Zajmij się lepiej sobą" - rzucasz tylko i ruszasz w kierunku baru po jeszcze jednego drina na ochłonięcie, ale już wiesz, że jej tego nie przepuścisz, wystarczy tylko poczekać na okazję. 

- Gdy powoli zaczynasz myśleć o opuszczeniu towarzystwa, by w zaciszu planować zmyślną zemstę, los niespodziewanie bardzo szybko się do Ciebie uśmiecha.
- Baśka już ledwo stoi na nogach, śmieje się z własnych dowcipów, a raczej z bełkotu, który płynie z jej nalanej mordy, wreszcie strąca ze stolika miskę z jakimś żarciem. 

- „Ktoś musi ją zaprowadzić do pokoju. Dziewczyny, pomożecie?” - traci w końcu cierpliwość jej kierowniczka, Anka.  - Baśkowe przydupasy kiwają głowami, ale ich stan sugeruje, że ledwo siebie zaprowadzą, a co dopiero Baśkę.  

- „Ja pomogę” - postanawiasz zgłosić się na ochotnika, na twarzach ludzi widzisz niedowierzanie, jakby stanął przed nimi yeti w sombrero.   

- „Ty? Po tym, jak ona cię traktuje?” – ktoś rzuca, a Ty tylko wzruszasz ramionami, niech mają Cię za człowieka nietuzinkowej klasy przy tej małostkowej lumpiarze. 

- Bierzesz Baśkę pod ramię, ona coś tam mamrocze, próbuje Ci się wyrwać, chociaż ledwo utrzymuje pion, dostrzegasz coraz więcej zażenowanych spojrzeń, aż Ci serce rośnie.  

- Z pomocą wkurwionej kierowniczki w żółwim tempie zmierzacie do pokoju, za to twoje szare komórki pracują jak silniki odrzutowca, na bank jesteś w stanie z tej sytuacji wycisnąć znacznie więcej. 

- Gdy Anka jest zajęta ogarnianiem do spania tego worka kartofli, ty robisz szybki rekonesans pokoju, nagle olśniewa Cię, jaki potencjał kryje się w tym, że mieści się on na parterze i ma wyjście do ogrodu.

- Ukradkiem uchylasz delikatnie drzwi tarasowe, jak coś, to powiesz, że tylko chcesz wpuścić trochę świeżego powietrza dla biednej Basieńki i za chwilę je zamkniesz.

- Po kilku minutach wychodzicie, kierowniczka niczego nie zauważa, zatrzaskuje za wami drzwi i chowa kartę od pokoju do kieszeni, serdecznie dziękuje Ci za pomoc, nie ma pojęcia, że Ty myślami jesteś już zupełnie gdzie indziej, a konkretnie ponownie w pokoju tego nachlanego kurwistrzała.

- Dla alibi wracasz na imprezę, nalewasz sobie jeszcze jednego drinka, masz świetny nastrój, widzisz po ludziach, że nieźle zapunktowałeś, a Ty cały czas w głowie rozkminiasz podjarany, jak upokorzyć Basię.

- Może tak nasrać jej do łóżka, a potem zachęcić kogoś, żeby poszedł z Tobą sprawdzić, jak się trzyma Basia i "odkryć", że zesrała się przez sen jak menel? Albo zgolić piździe brwi? Może jedno i drugie?

- Nie możesz usiedzieć z emocji, głośno mówisz, że skoczysz tylko do WC i zaraz wracasz.

- O, kurwa, eureka! W tym momencie wpada Ci do głowy prawdziwie szatański plan! Od lat nie czułeś takiej ekscytacji!

- Jak na skrzydłach anioła opuszczasz salę i faktycznie zahaczasz o WC, bo widziałeś tam wcześniej w "męskim niezbędniku" przygotowanym przez hotel coś, co bardzo Ci się przyda w planowanej inscenizacji... KONDOMA!
- Bynajmniej nie zamierzasz jej ruchać, za to łatwo możesz sprawić, by mąż Basi uwierzył, że jego żonka lubi skakać na wyjazdach po innych bolcach! 
- Pod osłoną nocy niezauważenie przemykasz na tyły hotelu, czujesz się jak tajemniczy asasyn na misji, zaraz potem jesteś już w pokoju Baśki, która zgodnie z Twoimi przypuszczeniami nadal leży jak kukła w alkoholowej śpiączce.

- Otwierasz gumę, rozwijasz, a następnie wlewasz do środka odrobinę mydła w płynie, by wyglądała, jak przed sekundą zdjęta z pały!

- Jesteś wniebowzięty, że Anka zdołała wcześniej ściągnąć jej jeansy z dupy i zostawiła ją w łóżku w samych majtkach i topie, oszczędzając Ci mnóstwo czasu! 

- Przewalasz Baśkę na brzuch, majtki lekko opuszczasz, bluzkę zadzierasz do góry, by odsłonić plecy, na dupsko kładziesz spreparowanego kondoma, opakowanie z niego rzucasz obok na prześcieradło.

- Mniesz pościel dookoła, wodą robisz na niej mokre ślady "potu", chlapiesz dodatkowo poślady Baśki mydłem w płynie, które niebiańskim zrządzeniem losu 1:1 wygląda jak świeże nasienie! 

- Cykasz kilka fotek dla pewności, jesteś zachwycony efektem! Baśka wygląda jak podręcznikowe kurwisko przed sekundą zdjęte z bolca!

- Napawasz się swoim perfekcyjnie sfałszowanym dowodem zdrady, gdy nagle włosy na karku jeży Ci bełkotliwy głos Baśki! 
- "Gdzie...Co...Się...Stało?" 

- Ło kurwa, przypał, PRZYPAŁ! Akurat teraz musiała się ocknąć debilka!! Jak zobaczy kondoma na dupie i Ciebie w pokoju, to jeszcze skończysz w pierdlu!

- W pokoju panuje półmrok, przez głowę przemyka Ci myśl, żeby trwać w bezruchu, licząc, że zaraz Baśka znowu odleci, ale ryzyko i lęk przed zdemaskowaniem są zbyt duże!

- Dwoma potężnymi susami dopadasz do drzwi i wystrzeliwujesz na korytarz, kątem oko dostrzegając, że Baśka na chwilę podniosła głowa i zmieniła pozycję, ewidentnie nadal coś mamrotając pod nosem.

- Serce wali Ci jak młotem, szanse, że w tym stanie i w takich warunkach Baśka Cię rozpoznała są niewielkie, ale niestety, kurwa, niezerowe!

- Wracasz na imprezę, na szczęście nikt się nie połapał, że twoja rzekoma wizyta w kiblu trwała prawie 15 minut, dziękujesz w duchu bożkowi alkoholu, że mąci skutecznie ludziom we łbach poczucie czasu.

- Z duszą na ramieniu zerkasz co chwilę w kierunku wejścia, czy zaraz nie pojawi się w nich Baśka i z oskarżycielskim wyrazem twarzy nie wskaże na Ciebie palcem.

- Z każdą upływającą minutą ciśnienie schodzi jednak z Ciebie coraz bardziej, po pół godziny jesteś już niemal pewien, że jesteś bezpieczny.

- Martwi Cię nieszczęsny kondom pozostawiony w jej łóżku, ale przecież nikt nie wie, że miałeś dostęp do pokoju Baśki, więc tylko ona będzie miała rano niemałą zagwozdkę.

- Gdy impreza zaczyna coraz bardziej dogasać, żegnasz się ze wszystkimi i wracasz do swojego pokoju, dopiero za zamkniętymi drzwiami czujesz, jak luzują Ci się wszystkie mięśnie.

- Patrzysz sobie na zrobione wcześniej fotki, znowu przyjemne ciepło rozlewa się po twojej klatce piersiowej, już wkrótce, Basiu, srogo pożałujesz, że ze mną zadarłaś.


- O 7:00 rano budzi Cię pukanie do drzwi, "Anon, wstawaj, Anon! MUSIMY porozmawiać, to nie są żarty!"

- To kierowniczka niepokojąco natarczywie dobija się do twoich drzwi, wracają wspomnienia z poprzedniego wieczoru, zalewa Cię fala stresu, może przegapiłeś jakiś ważny szczegół, taka pobudka nie wróży nic dobrego, ale musisz zachować twarz pokerzysty.
- Otwierasz drzwi, Anka wygląda na zakłopotaną i wstrząśniętą, prosi Cię, żebyś jak najszybciej przyszedł do jej pokoju.

- Szybki ogar i już pukasz do jej drzwi, kiero wpuszcza Cię do środka, na fotelu siedzi Baśka, wygląda gorzej niż Bośnia po wojnie domowej.

- "Ty świnio! Gnoju! Wykorzystałeś mnie, jak byłam pijana! Widziałam Cię w moim pokoju!" - Baśka rzuca się na Ciebie z pięściami, ale wczorajsze tęgie chlanie sprawia, że porusza się jak anorektyczka przy huraganowym wietrze.

- Anka z łatwością sadza ją z powrotem w fotelu, każe się uspokoić, po czym zwraca się do Ciebie, "Jak to wyjaśnisz, Anon?"

- Kółko aktorskie z podstawówki wreszcie się do czegoś przydaje, starasz się wyglądać na kompletnie zszokowanego, najpierw rozdziawiasz lekko gębę jak przygłup, potem teatralnie przystawiasz dłoń do ust, z niedowierzaniem kręcisz głową.

- "Ja nic z tego nie rozumiem. Przecież odprowadziliśmy ją tylko razem do pokoju. Ty miałaś kartę cały czas przy sobie. Ja kompletnie... nie wiem, nie rozumiem" - zagrałeś to znakomicie, widzisz, że po całości kupiłeś tym kierowniczkę, potakuje głową.

- Baśka sięga po swojego asa w rękawie, wyciąga przed siebie kondoma, którego wczoraj jej podrzuciłeś, "A niby skąd to się u mnie wzięło, kurwa, bydlaku?"

- Łapiesz kiero za ramię, zwracasz się do niej półszeptem, jakbyście mieli przed sobą małpę z brzytwą, "Przecież wiesz, że nie mogłem tam być, ona ma jakieś pijackie urojenia. Po prostu mnie nienawidzi, to jest chore, chce mnie pogrążyć" - coraz bardziej wczuwasz się w swoją rolę.

- Decydujesz się na ostateczny atak, płynnym ruchem wyrywasz Baśce z rąk prezerwatywę i wbiegasz do łazienki, nalewasz do środka trochę wody, z satysfakcją pokazujesz, jak ciecz w środku zaczyna się pienić.

- "Aha! To tak sobie pogrywasz, Baśka? Nalałaś do środka mydła, żeby mnie wrobić, tak?" - obwieszczasz triumfalnie i pokazujesz kierowniczce wynik swojego ekperymentu. 

- Kiero z politowaniem patrzy na Baśkę, "Nie spodziewałam się tego po Tobie. To jest żałosne. Przekroczyłaś granicę. Zamierzam o tym poinformować zwierzchników".

- Baśka pada na fotel jak najtańsza szmata z lumpeksu, zalewa się łzami, Ty z trudem opanowujesz euforię, która szaleje w całym Twoim ciele, ostatni raz rzucasz Ance niedowierzające spojrzenie i wychodzisz, jesteś królem świata.

- Po szkoleniu Baśka wraca do pracy dopiero po miesiącu, wygląda, jakby postarzała się w tym czasie co najmniej o dekadę, plotki o całym zdarzeniu rozchodzą się po całej firmie lotem błyskawicy, ludzie w robocie zaczynają traktować Basię jak trędowatą. 

- Wreszcie docierają do Ciebie wieści, że Baśka się zwalnia, wyczekujesz jej ostatniego dnia w pracy.

- Udajesz się do jej biura, u siebie mówisz, że mimo wszystko nie chowasz urazy i chcesz życzyć swojej koleżance powodzenia, imponujesz swoją dojrzałością.

- Prosisz Baśkę na słowo, podkrążone oczy i lęk wymalowany na twarzy upodabniają ją szopa pracza nakrytego na plądrowaniu śmietnika.

- "Chciałem Ci tylko życzyć wszystkiego dobrego" - podajesz jej ręką, po czym nachylasz się nad jej uchem, lekko wciągasz powietrze nosem i dodajesz z wyrafinowaną perfidią zdanie, które smakuje jak łyk zimnego piwa w upalne lato.

- "Twoje włosy pachną zupełnie inaczej, gdy jesteś przytomna"

- Wracasz do biura, nie oglądając się za siebie, wiesz, że w telefonie nadal masz zdjęcia, którym nie pozwolisz się zmarnować.

- Życie jest piękne.

- Profit.
Saga nadwiślańska: O Baśce, co średni biust miała
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.20649909973145