Bądź mną, lvl 42.
Jestem bezrobotny od 26 lat, nigdy nie miałem żony, a moja wiedza kończy się na 3 klasie podstawówki, spytajcie się pewnie dlaczego? Otóż w wieku 10 lat zostałem zapisany do "akademii" Pierwszego dnia przywitał mnie obleśny stary dziad z brodą. Ten pierdziel miał tak przećpany mózg, że potrafił zapamiętać tylko imiona na A, kilkumiesięczne ciągi wiadrowo-amfetaminowe nie wpływają dobrze na człowieka. Zostałem zaprowadzony do swojej sypialni i wtedy poznałem wszystkich, zobaczyłem około 20 chłopców tańczących nago wokół drzewa z którego lała się woda, moją uwagę przykuwały ich wielkie źrenice i dziwne ruchy szczęką. Zanim się obejrzałem do ust została mi wepchnięta pastylka, praktycznie natychmiast każda myśl, która kazała mi uciekać stąd zaczęła zanikać, liczył się tylko pan Kleks i jego akademia. Gdy po 5 godzinach zacząłem wracać do siebie nie mogłem przestać myśleć o pysznej narkotycznej pigułce. Wieczorem poszedłem zapytać pana Kleksa o kolejną dawkę, ten zlecił mi udanie się do swojego dilera. Na początku myślałem, że to Ambroży K. pseudonim "Kleks" jest na szczycie tego kurwidołka, jednak spotkanie z Filipem M. pseudonim "Golarz" zmieniło moje zdanie. Przed wejściem do jego meliny, którą kazał zwać sobie "salonem fryzjerskim" podbiło do mnie dwóch typów. Ze spokojem powiedziałem, że przysyła mnie Kleks, poczym wszedłem do środka. Filip siedział w końcu pokoju na fotelu skórzanym, towarzystwa dotrzymywały mu dwie urodziwe latynoski. Z racji, że Kleks uprzedził o mojej wizycie od razu Golarz przekazał mi spory pakiet z narkotykami. Przed wyjściem dostałem kartkę z wiadomością dla Kleksa "pamiętaj, za piegi płaci się w terminie". Po powrocie do akademii pan Kleks szybko odebrał mi paczkę z pigułami, samemu od razu zjadając kilka bez popicia. Jego zdenerwowanie natychmiast zniknęło, a na jego twarzy pojawił się uśmiech i widoczna błogość. Tak wyglądała moja nauka w "akademii". Zanim się obejrzałem to na moich narkotycznych ciągach w akademii spędziłem 6 lat. Ten skurwol doskonale znał siłę z jaką uzależniają jego pastylki. Pewnego dnia, podszedł do mnie i powiedział:
Adasiu, nadeszła pora abyś jak każdy zaczął zarabiać na swoje pastylki.
Widząc moją zdziwioną minę rzekł:
Masz dwie opcje, albo zaczniesz rzucać dla mnie pastylkami w zamian za dzienną dawkę, albo wypierdalasz
Zgodziłem się zanim mój mózg zdążył przeanalizować sytuację, od teraz byłem pachołkiem tego dziada. Wszystko układało się pięknie, spędzałem po 3-4 godziny dziennie na rzucaniu tematem, a resztę wolnego czasu przeznaczałem na narkotyczne doznania. Jednak nic nie trwa wiecznie. Ten stary idiota zaczął przesadzać. Pewnego razu miesięczną porcję zjadł w dwa dni, jego uzależnienie sięgnęło zenitu. Tego samego dnia nasz dostawca osobiście upomniał się o spłatę narastającego długu. Przemielony Kleks podczas rozmowy z Filipem przyznał się do wpierdalania większości ćpania na sprzedaż. Reakcja Golarza była szybka, dwa strzały w kolano i wyszedł z akademii. Biegnąc po apteczkę poczułem zapach benzyny, już wiedziałem, że Filip nie będzie się dłużej pierdolił w tańcu, czym prędzej pobiegłem do wyjścia zostawiając Kleksa samego w płonącej akademii.
Nazywam się Adaś Niezgódka, a oto moja historia.