Dzidki właśnie skończyłem ostatni odcinek wojen klonów i dawno nie byłem tak rozwalony. Jednocześnie smutny i szczęśliwy. Smutny, ponieważ byłem z tym serialem praktycznie od początku ponad 12 lat, ale z drugiej jednak strony cieszę się, że ktoś chciał to zakończyć w godny sposób. Może przemawia przeze mnie nostalgia, niepozwalająca widzieć jak słaby start, a nawet późniejsze epizody miała ta produkcja, ale jestem zdania, że jeszcze długo gwiezdne wojny nie doczekają się lepszego reprezentanta niż star wars the clone wars. A jak wy oceniacie Disneyowskie zakończenie?